Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
czy iść do pracy?
- GaunterODim
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 302
- Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04
Siedząc w domu na pewno nie staniesz na nogi. Natomiast pójście do pracy jest wielkim krokiem w tym kierunku. Moim zdaniem zdecydowanie powinnaś iść 
Pozdro!

Pozdro!
- Szembek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20
Absolutnie iść do pracy!
Zostanie w domu tylko na początku i tylko pozornie pomoże. Oszem, na początku da poczucie pewnej ulgi, bezpieczeństwa, bo zostaniesz w strefie własnego komfortu. Ale tylko pozornie, bo przecież siedząc non stop w domu zdecydowanie więcej będziesz myśleć o problemach, dolegliwościach, więcej będzie negatywnych czy lękowych myśli.
Tylko zmiana otoczenia jest warunkiem docelowego odburzenia.
Musisz też pamiętać o jednym. Na początku będzie bardzo ciężko. W jakiś sposób nastaw się na to, przygotuj, zaakceptuj. Bo nerwica będzie robić wszystko, żeby Cię zniechęcić i "zmusić" do ponownego zamknięcia się w domu. Niby dla Twojego dobra. A Ty nie raz nie dwa będziesz miała ochotę uciec, bo wtedy ucieczka wydaje się jedynym słusznym rozwiązaniem. Gdy zaś przychodzą wyrzuty sumienia obiecasz sobie, że następnym razem będzie inaczej albo że wszystko naprawisz jak z tego wyjdziesz. Tymczasem w ten sposób nie wyjdziesz.
Praca to także rodzaj terapii. Bo wychodzisz do ludzi, masz obowiązki, ramy czasowe itp.
Na tym forum jest mnóstwo ludzi, którzy szli do pracy czy ją zmieniali pomimo tego całego nerwicowego syfu. Ja też po pierwszym kilkumiesięcznym epizodzie nerwicy zmieniałem pracę i idąc do niej wciąż miałem problemy zdrowotne, dziś już wiem, że po prostu nie byłem odburzony. Ale to właśnie nowa praca była jednym z kluczowych impulsów żeby działać, walczyć, funkcjonować.
Zostanie w domu tylko na początku i tylko pozornie pomoże. Oszem, na początku da poczucie pewnej ulgi, bezpieczeństwa, bo zostaniesz w strefie własnego komfortu. Ale tylko pozornie, bo przecież siedząc non stop w domu zdecydowanie więcej będziesz myśleć o problemach, dolegliwościach, więcej będzie negatywnych czy lękowych myśli.
Tylko zmiana otoczenia jest warunkiem docelowego odburzenia.
Musisz też pamiętać o jednym. Na początku będzie bardzo ciężko. W jakiś sposób nastaw się na to, przygotuj, zaakceptuj. Bo nerwica będzie robić wszystko, żeby Cię zniechęcić i "zmusić" do ponownego zamknięcia się w domu. Niby dla Twojego dobra. A Ty nie raz nie dwa będziesz miała ochotę uciec, bo wtedy ucieczka wydaje się jedynym słusznym rozwiązaniem. Gdy zaś przychodzą wyrzuty sumienia obiecasz sobie, że następnym razem będzie inaczej albo że wszystko naprawisz jak z tego wyjdziesz. Tymczasem w ten sposób nie wyjdziesz.
Praca to także rodzaj terapii. Bo wychodzisz do ludzi, masz obowiązki, ramy czasowe itp.
Na tym forum jest mnóstwo ludzi, którzy szli do pracy czy ją zmieniali pomimo tego całego nerwicowego syfu. Ja też po pierwszym kilkumiesięcznym epizodzie nerwicy zmieniałem pracę i idąc do niej wciąż miałem problemy zdrowotne, dziś już wiem, że po prostu nie byłem odburzony. Ale to właśnie nowa praca była jednym z kluczowych impulsów żeby działać, walczyć, funkcjonować.
- ani-ani
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 25 września 2016, o 09:08
Dzięki za odpowiedzi, ja teoretycznie wiem, że to najlepsze rozwiązanie, ale po prostu nie wiem, czy się nadaję, może ja już nie dam rady nigdy iść do pracy? Czuję się taka slaba i głupia- mam problemy z koncentracją i w ogóle.
Myśl o pójściu do tej pracy wywołuje we mnie straszny lęk i takie jakby uczucie "to nie dla ciebie, ty już się do niczego nie nadajesz"....
Czyli po prostu szukam wymówki i próbuję grać na zwlokę - że niby nie jestem gotowa, macie rację, ale to tak trudno w praktyce zrobić ....
Myśl o pójściu do tej pracy wywołuje we mnie straszny lęk i takie jakby uczucie "to nie dla ciebie, ty już się do niczego nie nadajesz"....

Czyli po prostu szukam wymówki i próbuję grać na zwlokę - że niby nie jestem gotowa, macie rację, ale to tak trudno w praktyce zrobić ....
- Ardiano K-ce
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 285
- Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36
Wiesz co jest najgorszą bolączką nas"nerwicowców"?działanie.
Żeby cokolwiek zmienić w życiu,trzeba działać.Często ograniczamy się tylko do myslenia na ten temat i na tym zaprzestajemy,albo zbyt długo myslimy i zaczynamy te myśli podkoloryzować,wątpić itp.itd.W każdej pracy,jest stres.Wszyscy doświadczamy niemiłych sytuacji,ale musimy zdać sobie z tego sprawę,że wszyscy jesteśmy tylko ludzmi.Zawsze i wszędzie,znajdą się ludzie,którzy nie będą nas lubić,albo gorzej traktować.Twoim zadaniem,jak chcesz pracować,jest totalne skupienie się na "chwili obecnej",czyli na tym co masz do zrobienia.Pracownik,który przychodzi i robi swoje,zawsze będzie pracował.Zauważyłem,że w wielu miejscach pracy,duzy nacisk kładziony,jest pod kątem "współpracy"co wiąże się z ryzykiem starć osobowości co skutkuje często konfliktem w postaci wymiany niemiłych słow,gróźb itp.itd.Dlatego twoim zadaniem,jest w miarę możliwości ograniczenie kontaktów z innymi ludźmi.Uważam,że praca,jesli nie jest czymś co kochasz robić,jest jedynie źródłem otrzymywania dochodów.Więc jeśli jest to"po prostu"praca,by efektywniej działać i odnosić sukcesy skup się na niej a nie na tym,czy ktoś cie tam lubi,plotkuje itp itd.Nauczyłem się,że każdy w pracy,kiedy przychodzi do tej felernej sytuacji,broni sam siebie i wkopuje innego.Są oczywiście przypadki"solidarności"ale nie na solidarności masz się skupić,tylko na pracy.Pytasz czy podjąć pracę?czy poczekać?Powiem ci w prost,jeśli zrobisz to teraz,kiedy cierpisz z powodu swoich dolegliwości,przekonasz się na własnej skórze,że wilk,nie taki straszny jak go malują.Pewnie juz w głowie milion razy urodziła ci się myśl"a co jak się nie uda?"To nic.Zupełnie nic.Będzie to znaczyło jedynie to,że znajdziesz inną pracę bo to''tylko"praca.Przychodzisz,robisz swoje najlepiej jak umiesz i wychodzisz.Cześć jak czapka i dwa berety.Sam będe zmieniał teraz pracę.Kiedy dopadła mnie nerwica,nabawiłem się"fobi społecznej"(nie umiałem skleić zdania).Było mi ciężko,bo nie potrafiłem rozmawiać z ludźmi,których znam.Powiedziałem sobie będzie co będzie i załatwiłem sobie dodatkową prace w markecie.Jeszcze więcej ludzi,nowa praca.Dałem radę.Pracuje tam do dziś.Poczyniłem spory postęp w ten sposób.Mimo tego,że nadal myle słowa,choć już nie tak często,nie mam lęków,nadal czasem rozmowa nie idzie po mojej myśli.Ale tak jak ja,musisz uświadomić sobie jedno.Jesteś chorą osobą i chcesz być zdrowa i uwierz mi,choć możesz na początku bardzo cierpieć z czasem zacznie to mijać.Działaj,działaj,działaj.Z tego nie wychodzi się myśleniem,tylko konsekwentną,żmudną i ciężką pracom.Nie ważne jak zaczynasz,tylko jak kończysz.Gorącą trzymam za ciebie kciuki i za każdą osobę,która jest w podobnej sytuacji.Ludzie działajcie! super super super
Żeby cokolwiek zmienić w życiu,trzeba działać.Często ograniczamy się tylko do myslenia na ten temat i na tym zaprzestajemy,albo zbyt długo myslimy i zaczynamy te myśli podkoloryzować,wątpić itp.itd.W każdej pracy,jest stres.Wszyscy doświadczamy niemiłych sytuacji,ale musimy zdać sobie z tego sprawę,że wszyscy jesteśmy tylko ludzmi.Zawsze i wszędzie,znajdą się ludzie,którzy nie będą nas lubić,albo gorzej traktować.Twoim zadaniem,jak chcesz pracować,jest totalne skupienie się na "chwili obecnej",czyli na tym co masz do zrobienia.Pracownik,który przychodzi i robi swoje,zawsze będzie pracował.Zauważyłem,że w wielu miejscach pracy,duzy nacisk kładziony,jest pod kątem "współpracy"co wiąże się z ryzykiem starć osobowości co skutkuje często konfliktem w postaci wymiany niemiłych słow,gróźb itp.itd.Dlatego twoim zadaniem,jest w miarę możliwości ograniczenie kontaktów z innymi ludźmi.Uważam,że praca,jesli nie jest czymś co kochasz robić,jest jedynie źródłem otrzymywania dochodów.Więc jeśli jest to"po prostu"praca,by efektywniej działać i odnosić sukcesy skup się na niej a nie na tym,czy ktoś cie tam lubi,plotkuje itp itd.Nauczyłem się,że każdy w pracy,kiedy przychodzi do tej felernej sytuacji,broni sam siebie i wkopuje innego.Są oczywiście przypadki"solidarności"ale nie na solidarności masz się skupić,tylko na pracy.Pytasz czy podjąć pracę?czy poczekać?Powiem ci w prost,jeśli zrobisz to teraz,kiedy cierpisz z powodu swoich dolegliwości,przekonasz się na własnej skórze,że wilk,nie taki straszny jak go malują.Pewnie juz w głowie milion razy urodziła ci się myśl"a co jak się nie uda?"To nic.Zupełnie nic.Będzie to znaczyło jedynie to,że znajdziesz inną pracę bo to''tylko"praca.Przychodzisz,robisz swoje najlepiej jak umiesz i wychodzisz.Cześć jak czapka i dwa berety.Sam będe zmieniał teraz pracę.Kiedy dopadła mnie nerwica,nabawiłem się"fobi społecznej"(nie umiałem skleić zdania).Było mi ciężko,bo nie potrafiłem rozmawiać z ludźmi,których znam.Powiedziałem sobie będzie co będzie i załatwiłem sobie dodatkową prace w markecie.Jeszcze więcej ludzi,nowa praca.Dałem radę.Pracuje tam do dziś.Poczyniłem spory postęp w ten sposób.Mimo tego,że nadal myle słowa,choć już nie tak często,nie mam lęków,nadal czasem rozmowa nie idzie po mojej myśli.Ale tak jak ja,musisz uświadomić sobie jedno.Jesteś chorą osobą i chcesz być zdrowa i uwierz mi,choć możesz na początku bardzo cierpieć z czasem zacznie to mijać.Działaj,działaj,działaj.Z tego nie wychodzi się myśleniem,tylko konsekwentną,żmudną i ciężką pracom.Nie ważne jak zaczynasz,tylko jak kończysz.Gorącą trzymam za ciebie kciuki i za każdą osobę,która jest w podobnej sytuacji.Ludzie działajcie! super super super
Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
- ani-ani
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 25 września 2016, o 09:08
Ardiano K-ce dzięki za te słowa, masz świetą racje, ja w myśleniu to mam już stopień co najmniej eksperta, gorzej jak trzeba działać
Jestem już od tak dawna nauczona nic nie robić że wydaje mi się że nie umiem inaczej. Moja nerwica jednak wlasnie stąd bierze źródło, z frustracji i wyczekiwania nie wiadomo na co, byle tylko się schować
Wiecie co, chyba faktycznie muszę spróbować, kurde, co najgorszego może się stać? Że dostanę ataku i wybiegnę stamtąd z krzykiem? Raczej wstydzę się, że będę taka spięta, uznana za głupią, ośmieszona... Sama nie wiem skad takie scenariusze mi przychodza do glowy, nie umiem nastawić się super-pozytywnie. Ale wiem że muszę tam pójść. Jutro dzwonię że przyjmuję pracę, trzymajcie kciuki :* (Najwyżej popracuję 1 dzień no i co się stanie? )
Wielkie całusy dla Was, dzięki za wsparcie


Wielkie całusy dla Was, dzięki za wsparcie

- ani-ani
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 25 września 2016, o 09:08
dzwoniłam i idę w piątek
na wstępne "przeszkolenie"
ale jaja, jestem z jednej strony dumna z siebie i szczęśliwa a z drugiej strony zżera mnie niepewność, na co ja się porywam, jestem nieudacznikiem, nie poradze sobie bla bla bla...
Ale próbuję, co ma być to bedzie, jestem dumna
No to teraz mogę spokojnie czekać - oczywiście mogłam powiedzieć że chcę przyjść dzisiaj ale się zlęklam i powiedzialam: jutro

ale jaja, jestem z jednej strony dumna z siebie i szczęśliwa a z drugiej strony zżera mnie niepewność, na co ja się porywam, jestem nieudacznikiem, nie poradze sobie bla bla bla...
Ale próbuję, co ma być to bedzie, jestem dumna

No to teraz mogę spokojnie czekać - oczywiście mogłam powiedzieć że chcę przyjść dzisiaj ale się zlęklam i powiedzialam: jutro

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwietnia 2017, o 01:20
"Wyjdź ze swojej strefy konfortu" - jak to teraz mówią.
Wyjście z domu może wydawać się szalone, ale jest to faktycznie jakiś krok w kierunku zdrowienia.
Z drugiej strony patrz ilu tu jest użytkowników - a pewnie większość pracuje lub się uczy i jakoś dają radę.
Ja jutro mam rozmowę w sprawie pracy kolejnej. Pracuję na etat-nie etat bo głównie z domu, ale to praca obciążająca czasowo a tu klops - kolejne zlecenie i to w miejscu bardziej docelowym.
I się boję jak cholera bo się czuję niekompetentny, dodatkowo stres zwiększa nasze problemy, co momentami staje się dostrzegalne (a to mnie najbardziej krępuje).
W sumie lęk przed atakiem paniki w miejscu publicznym czy lęk przed odpierniczeniem to nadal ten sam lęk.
Dasz radę.
A jak nie dasz - trudno. Nie ma się co wkręcać że to takie ważne.
Wyjście z domu może wydawać się szalone, ale jest to faktycznie jakiś krok w kierunku zdrowienia.
Z drugiej strony patrz ilu tu jest użytkowników - a pewnie większość pracuje lub się uczy i jakoś dają radę.
Ja jutro mam rozmowę w sprawie pracy kolejnej. Pracuję na etat-nie etat bo głównie z domu, ale to praca obciążająca czasowo a tu klops - kolejne zlecenie i to w miejscu bardziej docelowym.
I się boję jak cholera bo się czuję niekompetentny, dodatkowo stres zwiększa nasze problemy, co momentami staje się dostrzegalne (a to mnie najbardziej krępuje).
W sumie lęk przed atakiem paniki w miejscu publicznym czy lęk przed odpierniczeniem to nadal ten sam lęk.
Dasz radę.
A jak nie dasz - trudno. Nie ma się co wkręcać że to takie ważne.
- ani-ani
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 25 września 2016, o 09:08
Cerv, masz rację, życzę powodzenia w nowych wyzwaniach
Ja wczoraj byłam, dało się znieść, chociaż nadal się boję jak wytrzymam 8 godzin.... No ale najwyżej nie wytrzymam, no i co mi zrobią? Faktyczne takie podejście najlepsze, bedę teraz tak się starać do wszystkiego podchodzić

Ja wczoraj byłam, dało się znieść, chociaż nadal się boję jak wytrzymam 8 godzin.... No ale najwyżej nie wytrzymam, no i co mi zrobią? Faktyczne takie podejście najlepsze, bedę teraz tak się starać do wszystkiego podchodzić

- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Jakbym czytała o sobie... Jak poszło? Jak jest teraz? Pozdrawiam i mam nadzieję, że wszystko dobrze sue ułożyło.ani-ani pisze: ↑13 maja 2017, o 07:32Cerv, masz rację, życzę powodzenia w nowych wyzwaniach![]()
Ja wczoraj byłam, dało się znieść, chociaż nadal się boję jak wytrzymam 8 godzin.... No ale najwyżej nie wytrzymam, no i co mi zrobią? Faktyczne takie podejście najlepsze, bedę teraz tak się starać do wszystkiego podchodzić![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 grudnia 2017, o 19:41
Szukam pracy, a potem pracuję maksymalnie 3 miesiące. Albo wyrzuca mnie pracodawca, albo sama odchodzę.
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Ale wyrzuca cię bo nie dajesz rady z nerwicą? I to rzutuje na twoją pracę?Dakota Teksas pisze: ↑20 grudnia 2017, o 10:20Szukam pracy, a potem pracuję maksymalnie 3 miesiące. Albo wyrzuca mnie pracodawca, albo sama odchodzę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 grudnia 2017, o 19:41
Dokładnie. Brak pamięci i koncentracji. I do widzenia. Bycie powolnym i popełniane błędy.
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
A jakiego rodzaju to była praca? Może była zbyt wymagająca?Dakota Teksas pisze: ↑21 grudnia 2017, o 20:34Dokładnie. Brak pamięci i koncentracji. I do widzenia. Bycie powolnym i popełniane błędy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 grudnia 2017, o 19:41
Każda praca. W biurowej za powolna. W sklepie roZkładanie towaru za powolna. WszędZie za powolna.