Witam. Za równy tydzień czeka mnie dosyć ważne wydarzenie, które - choć może nie czuję na ten moment - ale na pewno w środku mnie stresuje. Wiem o tym wydarzeniu od dawna i namiętnie odliczam. Od paru dni czuję się przytłoczona i rozpoznaję typowo lękowe myśli. Wczoraj zresztą miałam lekki atak paniki spowodowany natłokiem myśli o zabarwieniu rocd i oczywiście o innych myślach na tematy dla mnie wrażliwe Na temat ich nie będę się rozpowiadać, ponieważ nie potrzebuję utwierdzenia iż są one lękowe, bo z nerwicą przeżyłam już dużo i nauczyłam się jej działań. Natomiast to mój pierwszy w życiu, MOŻLIWY nawrót nerwicy. Może to był zły dzień, w którym dałam się złamać, bo myśli czasem pojawiają się i w innych dniach, tylko już są przeze mnie ignorowane i zapominane, a może faktycznie stresujące okoliczności budują idealne środowisko dla powrotu? Nie chcę bardzo do tego wracać, co jest rzeczą logiczną. Czy takie poczucie nadchodzącego nawrotu można powstrzymać? Czuję, że w moim życiu poza tym jednym wydarzeniem wszystko się wspaniale układa i nie chcę znowu tego przechodzić. Czy da się coś zrobić?

O, i czy wy nawet po przerwie lub po wyjściu z nerwicy (jeżeli to w 100% możliwe?) mieliście czasem taki typowy nerwicowy dzień załamania? Że coś was złamało, a potem po prostu minęło? Jest taka opcja, czy to zawsze oznaka powrotu zaburzenia? Jestem bardzo zdeterminowana aby uniknąć nawrotu Pozdrawiam was