Bardzo długo zastanawiałam się nad tym czy powinnam opisać to co się ze mną dzieję, nie jestem też pewna czy wybrałam dobry dział, więc za błąd który mógł nastąpić z góry przepraszam

Od niedawna jestem kierowcą i raczej lubię jeździć. Moim problemem jest to, że gdy ostatnio jechałam sama (i bardzo denerwowałam się jak większość początkujących kierowców "gdzie zaparkuję?" "czy nic się nie stanie?") w pewnym momencie poczułam się jakby moja głowa była gdzie indziej. To uczucie przypominało stan jakbym ja siedziała obok siebie i patrzyła na siebie kierującą z boku... Miałam bardzo obniżoną koncentracje i uczucie jakby 90% mózgu było wyłączone a myślałam tylko tym 10% umieszczonym z przodu... miałam wrażenie jakby reszta mózgu nie pracowała albo była przykryta watą... Bałam się zjechać na pobocze i jechałam dalej. Pomimo obniżonej koncentracji dojechałam bez przeszkód a po zaparkowaniu i załatwieniu spraw ruszyłam dalej chociaż już mniejsze uczucie otumanienia towarzyszyło mi jeszcze przez jakiś czas. Gdy usiadłam w domu przypomniałam sobie, że w trakcie jazd miałam małe epizody takiego lekkiego otumanienia ale znikały i nie zwracałam na nie uwagi. Ten był silniejszy. Przed nim miałam jeden w byłej pracy gdy w trakcie rozmowy z koleżanką z pracy doznałam uczucia jakbym to nie ja z nią rozmawiała a także jakby to co się działo nie było prawdziwe. Po kilku sekundach uczucie minęło ale lęk pozostał bo myślałam o tym co się stało.
Mam pytanie odnośnie prowadzenia samochodu: czy mogę to robić? Dodam, że gdy jadę z kimś nie zauważam objawów. Nie zauważam ich też gdy jadę sama ale znajomą trasą. Czy jestem zagrożeniem dla innych i powinnam sobie darować jazdę? Czy jednak próbować pokonywać lęk jeżeli jeszcze wystąpi albo nawet prowokować takie sytuacje, żeby się z tym oswoić?
Od kilkunastu lat walczę z natrętnymi myślami (przynajmniej taką mam nadzieję). Tematyka się zmieniała i każdy nowy temat wzbudza lęk... Nawet teraz nachodzą mnie myśli, że może to nie zdiagnozowana choroba psychiczna a ja wmawiam sobie natrętne myśli. Tematyka była różna: opętań, orientacji seksualnej, transseksualizmu doszły mi myśli o lęku przed kolejnym atakiem z brakiem koncentracji za kierownicą. Wszystkie łączyło to, że nie pozwalały mi myśleć o niczym innym, ja je "rozgrzebywałam" niby sobie tłumaczyłam używając argumentów, ale przez to było gorzej. Przykład ostatni z transseksualizmem: myśl o tym, że moje dłonie wyglądają męsko... lęk, że może to znaczy, że wyglądam jak facet. Takie myśli wywoływało nawet noszenie skórzanej bransoletki bo jest męska (a wcale nie jest) i to, że ją noszę znaczy, że jestem ukrytym facetem. Te myśli zaczęły się chyba od kiedy usłyszałam o gender i zaczęłam się zastanawiać co jeśli ja jestem wychowana na dziewczynę a w środku jestem facetem... Aktualnie próbuje te myśli zlewać ale czasem mam jeszcze problem z tym jak zobaczę siebie w lustrze i taka myśl przyjdzie albo przy zakupach ubrań (nie chcę czegoś kupić bo wydaje mi się "męskie")
Nie byłam nigdy u specjalisty, nie umiem rozmawiać o swoich problemach. Wolę wygadać się znajomym osobom lub właśnie tak jak tutaj anonimowo w internecie.
Nie wiem czy to derealizacja, czytanie waszych komentarzy na forum chyba pomogło... Gdy zaczęłam czytać i próbować biernie obserwować te myśli zaczęło ich być mniej, a jeżeli były próbowałam je bagatelizować i chyba było lepiej. Na myśli o kolejnym ataku po prostu stwierdzałam, że będzie to będzie... Jest różnie raz lepiej raz gorzej, ale po ostatnich małych sukcesach jestem pełna nadziei szczególnie, że dziś jeździłam sama po znanej trasie i dałam sobie radę.
Ale znowu kolejny mur w postaci komentarza znajomych, że mogę komuś w takim stanie zrobić krzywdę...
I co jeżeli to schizofrenia...? Dziś pytań jest zaskakująco mało, może to przez ten mały sukces, ale lęk przed tym, że pytania wrócą gdzieś tam we mnie jest...
Z góry dziękuję za odpowiedzi,
Pozdrawiam