Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

3 maja 2024, o 09:06

Dziś zostałam u niego na noc, od początku tego ataku jest mi źle porankami więc dzisiaj to samo. Chce mi się wymiotować, powiedzieć mu o wszystkim, znowu że tego nie chce itp. Czy to normalne? To tak samo muszę sobie tłumaczyć że to ZABURZENIE? psychiatra i psycholog mówią że właśnie powinnam z nim spędzać jak najwięcej czasu to wtedy mój mózg zacznie się przekonywać itp. Czy to normalne że mi niedobrze w tym stanie i mam ochotę uciekać i dziwnie go postrzegam?
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

3 maja 2024, o 12:40

Tak strasznie boję się powiedzieć mu o tej diagnozie… serio strasznie boję się że mnie zostawi. Nawet nie wiem jak mu o tym powiedzieć i jak to opisać bo co ja powiem że mam wątpliwości? Czy wasi partnerzy wiedzą o rocd? Mój wiedział, ale gdy się schodziliśmy powiedział że boi się że to się powtórzy a ja zapewniałam go że nie… a teraz powtórka z rozrywki
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

3 maja 2024, o 23:00

KiniaM pisze:
2 maja 2024, o 20:50
A czy to zaburzenie da się pokonać? Boję się że gdy partner dowie się o diagnozie to mnie zostawi… czy to nie chodzi o to że nie mam tych uczuć tylko kocham go a zaburzenie mi uniemożliwia momentami postrzegać go takim kochanym jaki faktycznie jest?
Te natrętne objawy mają za cel odwrócenie twojej uwagi od prawdziwego problemu. Jest to fałszywy cel. W nerwicy natręctw schemat jest zawsze ten sam. Przykładowo osoba boi się zarazków, zaczyna myć obsesyjnie ręce, boi się dotykać zakażonych powierzchni i całą swoją uwagę skupia na tych objawach. Zaczyna wdrażać swoje działanie polegające na unikaniu potencjalnego (wyimaginowanego) niebezpieczeństwa i dzięki temu osoba taka czuje, że jest panem sytuacji. Ten sam schemat występuje u ciebie. Wybucha nerwica, pojawia się lęk, potrzebny jest obiekt racjonalizacji tego lęku, skupiasz się na chłopaku, rozwijasz natrętne myśli, dochodzisz do punktu, że musisz unikać go jako zagrożenia i wtedy opanujesz swoją sytuację. Czyli raz jeszcze: u człowieka występuje lęk, szuka jakiejś racjonalizacji swojego lęku, w odpowiedzi rozwija objawy nerwicowe np fobie czy natrętne myśli. Teraz w końcu wie czego się boi i całe swoje działanie skupia na ujarzmieniu tego lęku i pokonania fałszywego wroga. To jest pozorowana walka, która zawęża pole widzenia. To jest ucieczka od "czegoś" w objawy nerwicowe. To "coś" musiało wydać się tobie tak ciężką sytuacją, że nastąpił wybuch nerwicy.

Co do twojej diagnozy "borderline" (jeśli rzeczywiście jest ona zasadna), to miej na uwadze, że twoje potencjalne "objawy" czyli nieadaptacyjne wzorce zachowania nie będą przez ciebie dostrzegane, gdyż cała uwaga zawsze skupia się na otoczeniu tzn. problemu szuka się właśnie tam tzn. w innych ludziach, w świecie itp. I potem cały obraz tego świata czy innych ludzi jest albo ekstremalnie i jednoznacznie pozytywny albo negatywny. Więc nawet bez wybuchu nerwicy i tak występuje silna oscylacja, która zawsze (w wyniku istnienia zaburzenia) powoduje niemałe problemy w funkcjonowaniu i potrafi mocno zaburzyć relację (od nadmiernej miłości do głębokiej nienawiści). "Pokonanie" tego stanu polega najpierw na zapoznaniu się z zaburzeniem, a potem na zmianie zachowań, czyli w efekcie leczeniem jest uczenie się alternatywnych wzorców zachowań. Jeżeli nie chcesz go informować, to tak zrób, ale jego niezrozumienie tematu, może rodzić jakieś dalsze nieporozumienia i w efekcie finalnie i tak dojdzie do rozstania. Warto podjąć terapię, bo wzorce zachowań same się od tak nie zmienią i mogą dalej potęgować cały ten proces. Jak nie chcesz za głęboko grzebać w sobie, to zapisz się nawet na terapię schematów czy behawioralną, może się sprawdzić jeżeli zaburzenie nie jest wybitnie ciężkie.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

4 maja 2024, o 09:23

takemylootbro pisze:
3 maja 2024, o 23:00
KiniaM pisze:
2 maja 2024, o 20:50
A czy to zaburzenie da się pokonać? Boję się że gdy partner dowie się o diagnozie to mnie zostawi… czy to nie chodzi o to że nie mam tych uczuć tylko kocham go a zaburzenie mi uniemożliwia momentami postrzegać go takim kochanym jaki faktycznie jest?
Te natrętne objawy mają za cel odwrócenie twojej uwagi od prawdziwego problemu. Jest to fałszywy cel. W nerwicy natręctw schemat jest zawsze ten sam. Przykładowo osoba boi się zarazków, zaczyna myć obsesyjnie ręce, boi się dotykać zakażonych powierzchni i całą swoją uwagę skupia na tych objawach. Zaczyna wdrażać swoje działanie polegające na unikaniu potencjalnego (wyimaginowanego) niebezpieczeństwa i dzięki temu osoba taka czuje, że jest panem sytuacji. Ten sam schemat występuje u ciebie. Wybucha nerwica, pojawia się lęk, potrzebny jest obiekt racjonalizacji tego lęku, skupiasz się na chłopaku, rozwijasz natrętne myśli, dochodzisz do punktu, że musisz unikać go jako zagrożenia i wtedy opanujesz swoją sytuację. Czyli raz jeszcze: u człowieka występuje lęk, szuka jakiejś racjonalizacji swojego lęku, w odpowiedzi rozwija objawy nerwicowe np fobie czy natrętne myśli. Teraz w końcu wie czego się boi i całe swoje działanie skupia na ujarzmieniu tego lęku i pokonania fałszywego wroga. To jest pozorowana walka, która zawęża pole widzenia. To jest ucieczka od "czegoś" w objawy nerwicowe. To "coś" musiało wydać się tobie tak ciężką sytuacją, że nastąpił wybuch nerwicy.

Co do twojej diagnozy "borderline" (jeśli rzeczywiście jest ona zasadna), to miej na uwadze, że twoje potencjalne "objawy" czyli nieadaptacyjne wzorce zachowania nie będą przez ciebie dostrzegane, gdyż cała uwaga zawsze skupia się na otoczeniu tzn. problemu szuka się właśnie tam tzn. w innych ludziach, w świecie itp. I potem cały obraz tego świata czy innych ludzi jest albo ekstremalnie i jednoznacznie pozytywny albo negatywny. Więc nawet bez wybuchu nerwicy i tak występuje silna oscylacja, która zawsze (w wyniku istnienia zaburzenia) powoduje niemałe problemy w funkcjonowaniu i potrafi mocno zaburzyć relację (od nadmiernej miłości do głębokiej nienawiści). "Pokonanie" tego stanu polega najpierw na zapoznaniu się z zaburzeniem, a potem na zmianie zachowań, czyli w efekcie leczeniem jest uczenie się alternatywnych wzorców zachowań. Jeżeli nie chcesz go informować, to tak zrób, ale jego niezrozumienie tematu, może rodzić jakieś dalsze nieporozumienia i w efekcie finalnie i tak dojdzie do rozstania. Warto podjąć terapię, bo wzorce zachowań same się od tak nie zmienią i mogą dalej potęgować cały ten proces. Jak nie chcesz za głęboko grzebać w sobie, to zapisz się nawet na terapię schematów czy behawioralną, może się sprawdzić jeżeli zaburzenie nie jest wybitnie ciężkie.

Boże dziękuję za tak długa odpowiedź!!! Poranki są strasznie…. Mimo że biorę leki jest mi mega niedobrze. Przebywając z facetem mam jego zniekształcony obraz jednakże powoli zaczynam kumać że nie on jest problemem a na nim się odbija. Napisałaś że lęk musi się na czymś „odbijać” w przypadku moim chodzi o chłopaka, skąd ten lęk może się pojawiać i o co w nim może chodzić?
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

5 maja 2024, o 20:23

KiniaM pisze:
4 maja 2024, o 09:23
Boże dziękuję za tak długa odpowiedź!!! Poranki są strasznie…. Mimo że biorę leki jest mi mega niedobrze. Przebywając z facetem mam jego zniekształcony obraz jednakże powoli zaczynam kumać że nie on jest problemem a na nim się odbija. Napisałaś że lęk musi się na czymś „odbijać” w przypadku moim chodzi o chłopaka, skąd ten lęk może się pojawiać i o co w nim może chodzić?
Ten lęk powstaje kiedy człowiek sam nie wie czego się boi. Nie wiadomo "co", ale wiadomo, że "coś", więc stąd irracjonalność objawu. Kiedy człowiek podświadomie obawia się, że "coś" jest nie do pogodzenia, nie wiedząc czego się boi postanawia przypisać "czemuś" swój lęk. Ten lęk wynika z niemożności docierania z podświadomości do świadomości tego co zostało kiedyś wyparte. Chodzi tutaj o reakcję na sytuację konfliktową (konflikt rodzi lęk). Chodzi o tzw. konflikt neurotyczny. Prowadzi on do uczuć wobec siebie przeciwstawnych, z których jedno pozostaje uczuciem świadomym, a drugie nieświadomym np. chęć zależności z jednej strony, a z drugiej wolności. Konflikt ten powstaje w dzieciństwie i potem odżywa u osoby dorosłej (ze względu na nierozwiązanie) i stanowi podstawę objawów nerwicowych. Mianowicie chodzi o to, że najpierw u dziecka w wyniku reakcji na jakieś traumatyczne przeżycia powstał bardzo silny lęk (lęk podstawowy). Dziecko, aby móc przetrwać w nieprzyjaznym środowisku wyparło swoją agresję (wrogość). Czyli dziecko postanowiło udawać, że wszystko jest w porządku i powstrzymało się od podjęcia walki, wtedy kiedy powinno o siebie zawalczyć. Wyparcie to wynikało z poczucia bezbronności wobec czegoś, co było odczuwane jako przytłaczające niebezpieczeństwo. Oczywiście przy powstawaniu tego lęku nie była to jakaś jedna pojedyncza krótka sytuacja, tylko nieco dłużej przedłużająca się frustracja potrzeb. Wraz z wyparciem wrogości istnienie lęku podstawowego tak samo zostało wyparte do nieświadomości, czyli cała ta sytuacja została celowo zapominana, bo tylko w ten sposób z niedostatecznie rozwiniętym aparatem psychicznym (ze względu na młody wiek) dziecko mogło sobie poradzić. I potem w dorosłości bądź nawet szybciej konflikt neurotyczny wchodzi na scenę. Lęk podstawowy nie znika, a jest "zasłonięty" przez lęk neurotyczny, przez co ten jest lękiem zastępczym tzn. pojawia się w miejsce lęku podstawowego. W efekcie objaw nerwicowy ma ukryte znaczenie. Chociaż nie wiadomo "co", trochę wiadomo "dlaczego", aby się zabezpieczyć, ponownie uciec od potencjalnego niebezpieczeństwa. Czyli człowiek nieświadomie obawia się, przeczuwa, że to czego podświadomie się obawia może się powtórzyć i rozwija lęk neurotyczny. A lęk neurotyczny rozwija takie tendencje ochronne, że obie kwestie zaczynają być ze sobą sprzeczne. Reakcja neurotyczna nie jest adekwatna do sytuacji konfliktowej i jest najczęściej wynikiem zaburzonych stosunków z innymi ludźmi. Czyli kiedy osoba zaczyna myć kompulsywnie ręce robi to, bo boi się ludzi. Ale nie jest tego świadoma, objaw neurotyczny mówi jej, że to bakterii się boi, nie mniej jednak cel został zachowany, izoluje się na tyle, że nie ma szans, aby ponownie wystawić się na próbę stawienia czoła przytłaczającemu niebezpieczeństwu (korzyść z choroby). Jest to swego rodzaju kompromis. Prawdziwy powód pozostaje nieodkryty, w symptomie szuka się odpowiedzi i racjonalizuje się go. Jeśli się tego nie przejrzy na czas, to w efekcie można się wplątać w beznadziejną sytuację.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

6 maja 2024, o 10:39

takemylootbro pisze:
5 maja 2024, o 20:23
KiniaM pisze:
4 maja 2024, o 09:23
Boże dziękuję za tak długa odpowiedź!!! Poranki są strasznie…. Mimo że biorę leki jest mi mega niedobrze. Przebywając z facetem mam jego zniekształcony obraz jednakże powoli zaczynam kumać że nie on jest problemem a na nim się odbija. Napisałaś że lęk musi się na czymś „odbijać” w przypadku moim chodzi o chłopaka, skąd ten lęk może się pojawiać i o co w nim może chodzić?
Ten lęk powstaje kiedy człowiek sam nie wie czego się boi. Nie wiadomo "co", ale wiadomo, że "coś", więc stąd irracjonalność objawu. Kiedy człowiek podświadomie obawia się, że "coś" jest nie do pogodzenia, nie wiedząc czego się boi postanawia przypisać "czemuś" swój lęk. Ten lęk wynika z niemożności docierania z podświadomości do świadomości tego co zostało kiedyś wyparte. Chodzi tutaj o reakcję na sytuację konfliktową (konflikt rodzi lęk). Chodzi o tzw. konflikt neurotyczny. Prowadzi on do uczuć wobec siebie przeciwstawnych, z których jedno pozostaje uczuciem świadomym, a drugie nieświadomym np. chęć zależności z jednej strony, a z drugiej wolności. Konflikt ten powstaje w dzieciństwie i potem odżywa u osoby dorosłej (ze względu na nierozwiązanie) i stanowi podstawę objawów nerwicowych. Mianowicie chodzi o to, że najpierw u dziecka w wyniku reakcji na jakieś traumatyczne przeżycia powstał bardzo silny lęk (lęk podstawowy). Dziecko, aby móc przetrwać w nieprzyjaznym środowisku wyparło swoją agresję (wrogość). Czyli dziecko postanowiło udawać, że wszystko jest w porządku i powstrzymało się od podjęcia walki, wtedy kiedy powinno o siebie zawalczyć. Wyparcie to wynikało z poczucia bezbronności wobec czegoś, co było odczuwane jako przytłaczające niebezpieczeństwo. Oczywiście przy powstawaniu tego lęku nie była to jakaś jedna pojedyncza krótka sytuacja, tylko nieco dłużej przedłużająca się frustracja potrzeb. Wraz z wyparciem wrogości istnienie lęku podstawowego tak samo zostało wyparte do nieświadomości, czyli cała ta sytuacja została celowo zapominana, bo tylko w ten sposób z niedostatecznie rozwiniętym aparatem psychicznym (ze względu na młody wiek) dziecko mogło sobie poradzić. I potem w dorosłości bądź nawet szybciej konflikt neurotyczny wchodzi na scenę. Lęk podstawowy nie znika, a jest "zasłonięty" przez lęk neurotyczny, przez co ten jest lękiem zastępczym tzn. pojawia się w miejsce lęku podstawowego. W efekcie objaw nerwicowy ma ukryte znaczenie. Chociaż nie wiadomo "co", trochę wiadomo "dlaczego", aby się zabezpieczyć, ponownie uciec od potencjalnego niebezpieczeństwa. Czyli człowiek nieświadomie obawia się, przeczuwa, że to czego podświadomie się obawia może się powtórzyć i rozwija lęk neurotyczny. A lęk neurotyczny rozwija takie tendencje ochronne, że obie kwestie zaczynają być ze sobą sprzeczne. Reakcja neurotyczna nie jest adekwatna do sytuacji konfliktowej i jest najczęściej wynikiem zaburzonych stosunków z innymi ludźmi. Czyli kiedy osoba zaczyna myć kompulsywnie ręce robi to, bo boi się ludzi. Ale nie jest tego świadoma, objaw neurotyczny mówi jej, że to bakterii się boi, nie mniej jednak cel został zachowany, izoluje się na tyle, że nie ma szans, aby ponownie wystawić się na próbę stawienia czoła przytłaczającemu niebezpieczeństwu (korzyść z choroby). Jest to swego rodzaju kompromis. Prawdziwy powód pozostaje nieodkryty, w symptomie szuka się odpowiedzi i racjonalizuje się go. Jeśli się tego nie przejrzy na czas, to w efekcie można się wplątać w beznadziejną sytuację.

Czyli tym moim lekiem neurotycznym jest mój chłopak? Jeśli dobrze to wszystko zrozumiałam to mam gdzieś w sobie leki z dzieciństwa które teraz odbijają się na związku jak w lustrze bo tak jest najłatwiej?

Widzę że orientujesz się w temacie o co chodzi z idealizacją i deidealizacja partnera? Napewno wiem że jak mam okresy gdzie jest okej to kocham całą sobą a później przychodzą natrętne myśli, płacz panika dystans i nie czuję nic…. Myślałam i byłam pewna że to nerwica ale jak widać mówią o osobowości chwiejnej emocjonalnie co mnie przeraża
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

7 maja 2024, o 11:11

Mam dość… natrętne myśli i obrzydzenie minęło, ale teraz znowu każdą wolną chwilę chciałabym spędzać z chłopakiem i zamiast się z tego powodu cieszyć to znowu szukam haków, że nadmiernie go idealizuje itp… czy jesli okazałoby się że mam borderline to czy podczas terapi mogę dojść do tego że wcale ten zwiazek nie jest taki super jak mi się wydawał ? (Bardzo się tego boję)
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

7 maja 2024, o 21:44

KiniaM pisze:
6 maja 2024, o 10:39
Czyli tym moim lekiem neurotycznym jest mój chłopak? Jeśli dobrze to wszystko zrozumiałam to mam gdzieś w sobie leki z dzieciństwa które teraz odbijają się na związku jak w lustrze bo tak jest najłatwiej?

Widzę że orientujesz się w temacie o co chodzi z idealizacją i deidealizacja partnera? Napewno wiem że jak mam okresy gdzie jest okej to kocham całą sobą a później przychodzą natrętne myśli, płacz panika dystans i nie czuję nic…. Myślałam i byłam pewna że to nerwica ale jak widać mówią o osobowości chwiejnej emocjonalnie co mnie przeraża
Nie. Lęk neurotyczny to reakcja na konflikt wewnątrzpsychiczny, czyli na istnienie dwóch przeciwstawnych tendencji jednocześnie. Nad tymi nieświadomymi człowiek nie panuje i nie wie o ich istnieniu. Dzieje się tak, że jako dziecko wyparł wrogie, agresywne tendencje do nieświadomości i "zapomniał" o tym. W efekcie powstał charakter neurotyczny tzw. nerwica charakteru, która polega na zniekształceniu osobowości (zaburzenie). W tej nerwicy konflikt wynika z trudność charakterologicznych. Kiedy nerwica (objaw) powstaje to dlatego, że człowiek nie panuje nad jakimś problemem i zaczyna go wypierać, problem na jakiś czas może znika, ale ze względu na wyparcie powraca niezrozumiały i przypomina o swoim istnieniu za pomocą "języka objawów". Osoba rozwija reakcję na ten konflikt i popada w objawy po to, aby go rozwiązać, ale nie jest to świadome, bo nie wie o istnieniu konfliktu. W przypadku takiego natręctwa symptom przestaje być zagadką kiedy pojmie się, że jest to wyraz nieświadomych uczuć w stosunku do kogoś/czegoś. Jeżeli osoba zacznie go wyjaśniać i racjonalizować, to ze szkodą dla samego siebie.

Chociaż i tu istnieje pewien haczyk. Czasami w nerwicy natręctw ma miejsce sytuacja kiedy obiektem konfliktu jest faktyczna osoba. Taki przypadek to np. przymusowy impuls zabicia dziecka. Chociaż kobieta wyczuje irracjonalność objawu i nie pójdzie za impulsem, to przebywanie z dzieckiem będzie źródłem ogromnego lęku. Jest to efekt tego, że wiadomość o ciąży musiała przyjąć z mieszanymi uczuciami. Obok uczuć pozytywnych pojawiły się wrogie, prowadzące do odrzucenia dziecka. Powstający w ten sposób konflikt zostaje rozwiązany poprzez wyparcie wrogości do dziecka do nieświadomości. Jednakże uczucie to nie znika, wraca z podświadomości w objawie, albo po porodzie albo później. Pojawienie się objawu wskazuje na nierozwiązalny konflikt i zdradza agresję wobec dziecka. Objawami można się posłużyć po to, aby nie wypaść w złym świetle. Mowa o czynach czy pragnieniach, które mogłoby rzucić na nas negatywne światło. Jeżeli ktoś/coś budzi lęk, to można przypisać temu komuś jakieś abstrakcyjne cechy np. samolubne, okrutne, przebiegle, nikczemne, ogólnie złe, aby zapewnić sobie monopol na dobroć, szlachetność, wspaniałomyślność i wyprzeć te złe myśli. Cała sztuka nerwicy polega na ukryciu, zamaskowaniu, cech agresywnych, wrogich, nieakceptowanych.

Nerwicowy objaw jest niczym narzędzie. Za jego pomocą można rozwinąć swój chorobliwy stan i przyjąć rolę albo bohatera (walka ze swoim objawem; chęć pokonania stworzonej przez siebie samej trudności, czyli walka z wiatrakami, ale znaleziono chociaż winnego) lub męczennika (poddanie się objawowi, popadnięcie w chorobę, znalezienie wymówki aby czegoś nie robić, uzasadnianie wszystkiego chorobą). Człowiek rozwija go kiedy odczuwa np. lęk przed decyzją, kiedy odczuwa udrękę w związku z jakimś wydarzeniem itd. Człowiek taki zaczyna żyć jakby w złudzeniu. Jako dziecko taki neurotyk wyparł się "części siebie" (tej której nie akceptuje) i odesłał ją w odmęty nieświadomości. W efekcie wyalienował się od swojego ja (siebie samego), stworzył swój własny ideał ja, ja idealne, do którego zapragnął dążyć.

Neurotyk chcę ponownie móc uczynić się panem sytuacji. Rozwija bardzo intensywny stopień samoobserwacji, analizuje rozbieżności pomiędzy tym jak się widzi we własnej głowie (ja idealne), a tym jak odbierają go inni (ja realne). W tym momencie można już uznać, że powoli rodzi się zaburzenie osobowości, które krótko mówiąc jest "zahamowaniem rozwoju osobowości w dzieciństwie" i tworzy się tzw. pseudo dorosłe ja (próba realizacji ja idealnego na miejsce ja realnego). Taka analiza informacyjna jeżeli jest pomyślna, bo czyjeś ja idealne "działa" i w rzeczywistości i jest nagradzane (pozytywne informacje zwrotne z otoczenia), to nie ma trudności, nie ma sfrustrowania, wrogości do ludzi, nie ma co wypierać, nie ma objawów. Stanowi to raczej wyjątek i stanowi go osobowość narcystyczna, której się powiodło. Sęk w tym, że istnieje tutaj haczyk, jej "wspaniałe, idealne ja" może się w każdej chwili zapaść pod własnym ciężarem, jeżeli informacje zwrotne z otoczenia nie będą potwierdzały jego wspaniałości. Jeżeli informacje zwrotne nie będą takie pomyśle, to neurotyk zacznie się "uzbrajać". Wchodząc np. w rolę "chorego" rozpocznie poszukiwania pozytywnego dopływu informacji z otoczenia, świadczącym o akceptacji przyjętej przez niego roli chorego. Korzyścią z nerwicy jest ochrona przed niekorzystnymi warunkami dla "ja". Chorując tak, że ze względu na objaw nie da się uczestniczyć w życiu społecznym człowiek jest bezpieczny, bo unika rozbieżności poprzez izolację. Objawy nerwicowe maja zawsze na celu eliminacje lęku, człowiek woli zajmować się problemami nie z tego świata, aby tylko nie przypomnieć sobie o czymś co mogłoby pozostawić głęboką rysę na jego "ja" i nasilić rozbieżności pomiędzy tym czym myśli, że jest a tym kim jest naprawdę. Udręka neurotyka zawsze rodzi się ze sprzeczności, na którą napotyka "ja idealne", kiedy w swoim dążeniu do odzyskania bezpieczeństwa człowiek widzi siebie zagrożonego upokorzeniem, porażką i uważa się za skazanego na tragiczny los, a w konsekwencji na konieczność przyznania się do niemocy i niedoskonałości i dlatego rozwija objawy nerwicowe.

Coś jest u ciebie nie do pogodzenia i dlatego emocje wymykają się rozumowi. Pragniesz dwóch sprzecznych rzeczy na raz. Można zgadywać "czego". Może być to problem o którym wcześniej wspominałam, czyli chęci wolności z jednej, a zależności z drugiej. Innymi słowy z jednej strony jest lęk przed samotnością, a z drugiej lęk przed bliskością. Może to być także chęć podporządkowania się innym ludziom z jednej, a z drugiej chęć dominacji nad innymi. Z jednej strony poczucie niższości, z drugiej poczucie wyższości. Poszukiwanie problemów w sobie z jednej, a z drugiej obwinianie innych za swoje problemy. Może to być problem powściągliwości i nieśmiałość z jednej, a z drugiej chęć wydawania się kimś wielkim, strasznym i budzącym respekt. Tak wyglądają właśnie konflikty neurotyków. Jedna tendencja jest świadoma, druga jest nieświadoma, wyparta jest zawsze ta, która wydaje się jemu tą "złą", tą niegodną.

Przez te nierozwiązane konflikty tworzy się też patologia osobowości. W efekcie człowiek nigdy nie jest tym czym wydaje się być na zewnątrz. Najlepsze jest to, że człowiek nie ma o tym pojęcia. Większość osób z zaburzeniem osobowości myśli, że to jacy są to "ich osobowość" nic bardziej mylnego, to wyuczone wzorce zachowań i reakcji, tak aby zachować swoje wyimaginowane bezpieczeństwo i ideał "ja", który się nie udał, bo rzeczywistość go wyparła.

Tak to wygląda. Co do idealizacji i deidealizacji może to być efekt samego natręctwa i walki z nim, bo zaczęłaś racjonalizować ten lęk. Możliwym jest, że partner miał jakieś wady (każdy ma), a ty posunęłaś to do przesady, bo istnieje też pewna teoria, że do zaistnienia nerwicy natręctw czy fobii niezbędne są "odpowiednie sprzyjające warunki".

Prawdopodobnie jak każdy neurotyk w dzieciństwie musiałaś być niesłychanie wrażliwa na najdrobniejsze przejawy odrzucenia, co wyzwala teraz nieświadomy lęk podstawowy w interakcjach z innymi. Jeżeli tak, to teraz wygląda to mniej więcej tak:
Lęk podstawowy (potrzeba bezpieczeństwa, czyli w tym przypadku miłości, ale u neurotyka miłość ta jest praktycznie nienasycona) -> nienasycona miłość nie została spełniona -> poczucie odtrącenia, reakcja pełna intensywnej wrogości -> konieczność wyparcia wrogości, bo straci się czyjąś miłość -> wyparcie -> napięcie (z powodu istnienia wrogości w nieświadomości) -> pojawienie się lęku neurotycznego -> objawy.

Jak wspominałam wcześniej obiektem nerwicy natręctw nie jest obiekt natręctwa (twierdzi się, że wyjątek stanowi impuls zabicia dziecka). Z tego też względu winnym takiego przewinienia musiałby być któryś z rodziców, albo inna bliska osoba z okresu wczesnego dzieciństwa. A twojemu partnerowi się obrywa, skupiasz się na tym i nie dochodzisz do niczego. Jednakże to też nie jest takie hop siup, że człowiek poznaje konflikt i jest zdrowy, należy jeszcze sporo poprawić w osobowości.

Jeszcze na sam koniec, żeby było jeszcze więcej jasności, wymienię czynniki potencjalnej "neurotyzacji" dziecka. Oczywiście typowa psychoanaliza dostarcza swoich wyjaśnień neurotyzacji dzieci. Dzieli się je na fazy oralną, analną itd., ale może lepiej powiem ogólniej jakie inne czynniki mogą doprowadzić do wczesnej neurotyzacji dziecka. Może się tak stać kiedy rodzice sami są neurotyczni i naturalnie neurotyzują dziecko, a co za tym idzie powstaje brak poczucia bezpieczeństwa u dziecka, bo rodzic jest zajęty swoimi wewnętrznymi walkami. Tak samo może się stać kiedy rodzić za mocno kocha swoje dziecko, traktuje jak coś własnego, jego uczucie do dziecka jest zbyt mocne, to dziecko zaczyna się "dusić" tą miłością, frustrować i nie wiedząc jak sobie logicznie poradzić, wypiera agresję do nieświadomości. Powodem może też być po prostu brak miłości rodziców, brak jednego rodzica. W tych sytuacjach konfliktem jest obowiązek miłości do rodziców, która jest wolna od agresji i co zmusza dziecko do wypierania wrogich uczuć. Dziecko myśli sobie: muszę wyprzeć swoją wrogość, bo was potrzebuję; muszę wyprzeć wrogość, bo się was boję; muszę wyprzeć wrogość, bo stracę waszą miłość; muszę wyprzeć swoją wrogość, bo w waszych oczach będę złym dzieckiem.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

8 maja 2024, o 10:52

takemylootbro pisze:
7 maja 2024, o 21:44
KiniaM pisze:
6 maja 2024, o 10:39
Czyli tym moim lekiem neurotycznym jest mój chłopak? Jeśli dobrze to wszystko zrozumiałam to mam gdzieś w sobie leki z dzieciństwa które teraz odbijają się na związku jak w lustrze bo tak jest najłatwiej?

Widzę że orientujesz się w temacie o co chodzi z idealizacją i deidealizacja partnera? Napewno wiem że jak mam okresy gdzie jest okej to kocham całą sobą a później przychodzą natrętne myśli, płacz panika dystans i nie czuję nic…. Myślałam i byłam pewna że to nerwica ale jak widać mówią o osobowości chwiejnej emocjonalnie co mnie przeraża
Nie. Lęk neurotyczny to reakcja na konflikt wewnątrzpsychiczny, czyli na istnienie dwóch przeciwstawnych tendencji jednocześnie. Nad tymi nieświadomymi człowiek nie panuje i nie wie o ich istnieniu. Dzieje się tak, że jako dziecko wyparł wrogie, agresywne tendencje do nieświadomości i "zapomniał" o tym. W efekcie powstał charakter neurotyczny tzw. nerwica charakteru, która polega na zniekształceniu osobowości (zaburzenie). W tej nerwicy konflikt wynika z trudność charakterologicznych. Kiedy nerwica (objaw) powstaje to dlatego, że człowiek nie panuje nad jakimś problemem i zaczyna go wypierać, problem na jakiś czas może znika, ale ze względu na wyparcie powraca niezrozumiały i przypomina o swoim istnieniu za pomocą "języka objawów". Osoba rozwija reakcję na ten konflikt i popada w objawy po to, aby go rozwiązać, ale nie jest to świadome, bo nie wie o istnieniu konfliktu. W przypadku takiego natręctwa symptom przestaje być zagadką kiedy pojmie się, że jest to wyraz nieświadomych uczuć w stosunku do kogoś/czegoś. Jeżeli osoba zacznie go wyjaśniać i racjonalizować, to ze szkodą dla samego siebie.

Chociaż i tu istnieje pewien haczyk. Czasami w nerwicy natręctw ma miejsce sytuacja kiedy obiektem konfliktu jest faktyczna osoba. Taki przypadek to np. przymusowy impuls zabicia dziecka. Chociaż kobieta wyczuje irracjonalność objawu i nie pójdzie za impulsem, to przebywanie z dzieckiem będzie źródłem ogromnego lęku. Jest to efekt tego, że wiadomość o ciąży musiała przyjąć z mieszanymi uczuciami. Obok uczuć pozytywnych pojawiły się wrogie, prowadzące do odrzucenia dziecka. Powstający w ten sposób konflikt zostaje rozwiązany poprzez wyparcie wrogości do dziecka do nieświadomości. Jednakże uczucie to nie znika, wraca z podświadomości w objawie, albo po porodzie albo później. Pojawienie się objawu wskazuje na nierozwiązalny konflikt i zdradza agresję wobec dziecka. Objawami można się posłużyć po to, aby nie wypaść w złym świetle. Mowa o czynach czy pragnieniach, które mogłoby rzucić na nas negatywne światło. Jeżeli ktoś/coś budzi lęk, to można przypisać temu komuś jakieś abstrakcyjne cechy np. samolubne, okrutne, przebiegle, nikczemne, ogólnie złe, aby zapewnić sobie monopol na dobroć, szlachetność, wspaniałomyślność i wyprzeć te złe myśli. Cała sztuka nerwicy polega na ukryciu, zamaskowaniu, cech agresywnych, wrogich, nieakceptowanych.

Nerwicowy objaw jest niczym narzędzie. Za jego pomocą można rozwinąć swój chorobliwy stan i przyjąć rolę albo bohatera (walka ze swoim objawem; chęć pokonania stworzonej przez siebie samej trudności, czyli walka z wiatrakami, ale znaleziono chociaż winnego) lub męczennika (poddanie się objawowi, popadnięcie w chorobę, znalezienie wymówki aby czegoś nie robić, uzasadnianie wszystkiego chorobą). Człowiek rozwija go kiedy odczuwa np. lęk przed decyzją, kiedy odczuwa udrękę w związku z jakimś wydarzeniem itd. Człowiek taki zaczyna żyć jakby w złudzeniu. Jako dziecko taki neurotyk wyparł się "części siebie" (tej której nie akceptuje) i odesłał ją w odmęty nieświadomości. W efekcie wyalienował się od swojego ja (siebie samego), stworzył swój własny ideał ja, ja idealne, do którego zapragnął dążyć.

Neurotyk chcę ponownie móc uczynić się panem sytuacji. Rozwija bardzo intensywny stopień samoobserwacji, analizuje rozbieżności pomiędzy tym jak się widzi we własnej głowie (ja idealne), a tym jak odbierają go inni (ja realne). W tym momencie można już uznać, że powoli rodzi się zaburzenie osobowości, które krótko mówiąc jest "zahamowaniem rozwoju osobowości w dzieciństwie" i tworzy się tzw. pseudo dorosłe ja (próba realizacji ja idealnego na miejsce ja realnego). Taka analiza informacyjna jeżeli jest pomyślna, bo czyjeś ja idealne "działa" i w rzeczywistości i jest nagradzane (pozytywne informacje zwrotne z otoczenia), to nie ma trudności, nie ma sfrustrowania, wrogości do ludzi, nie ma co wypierać, nie ma objawów. Stanowi to raczej wyjątek i stanowi go osobowość narcystyczna, której się powiodło. Sęk w tym, że istnieje tutaj haczyk, jej "wspaniałe, idealne ja" może się w każdej chwili zapaść pod własnym ciężarem, jeżeli informacje zwrotne z otoczenia nie będą potwierdzały jego wspaniałości. Jeżeli informacje zwrotne nie będą takie pomyśle, to neurotyk zacznie się "uzbrajać". Wchodząc np. w rolę "chorego" rozpocznie poszukiwania pozytywnego dopływu informacji z otoczenia, świadczącym o akceptacji przyjętej przez niego roli chorego. Korzyścią z nerwicy jest ochrona przed niekorzystnymi warunkami dla "ja". Chorując tak, że ze względu na objaw nie da się uczestniczyć w życiu społecznym człowiek jest bezpieczny, bo unika rozbieżności poprzez izolację. Objawy nerwicowe maja zawsze na celu eliminacje lęku, człowiek woli zajmować się problemami nie z tego świata, aby tylko nie przypomnieć sobie o czymś co mogłoby pozostawić głęboką rysę na jego "ja" i nasilić rozbieżności pomiędzy tym czym myśli, że jest a tym kim jest naprawdę. Udręka neurotyka zawsze rodzi się ze sprzeczności, na którą napotyka "ja idealne", kiedy w swoim dążeniu do odzyskania bezpieczeństwa człowiek widzi siebie zagrożonego upokorzeniem, porażką i uważa się za skazanego na tragiczny los, a w konsekwencji na konieczność przyznania się do niemocy i niedoskonałości i dlatego rozwija objawy nerwicowe.

Coś jest u ciebie nie do pogodzenia i dlatego emocje wymykają się rozumowi. Pragniesz dwóch sprzecznych rzeczy na raz. Można zgadywać "czego". Może być to problem o którym wcześniej wspominałam, czyli chęci wolności z jednej, a zależności z drugiej. Innymi słowy z jednej strony jest lęk przed samotnością, a z drugiej lęk przed bliskością. Może to być także chęć podporządkowania się innym ludziom z jednej, a z drugiej chęć dominacji nad innymi. Z jednej strony poczucie niższości, z drugiej poczucie wyższości. Poszukiwanie problemów w sobie z jednej, a z drugiej obwinianie innych za swoje problemy. Może to być problem powściągliwości i nieśmiałość z jednej, a z drugiej chęć wydawania się kimś wielkim, strasznym i budzącym respekt. Tak wyglądają właśnie konflikty neurotyków. Jedna tendencja jest świadoma, druga jest nieświadoma, wyparta jest zawsze ta, która wydaje się jemu tą "złą", tą niegodną.

Przez te nierozwiązane konflikty tworzy się też patologia osobowości. W efekcie człowiek nigdy nie jest tym czym wydaje się być na zewnątrz. Najlepsze jest to, że człowiek nie ma o tym pojęcia. Większość osób z zaburzeniem osobowości myśli, że to jacy są to "ich osobowość" nic bardziej mylnego, to wyuczone wzorce zachowań i reakcji, tak aby zachować swoje wyimaginowane bezpieczeństwo i ideał "ja", który się nie udał, bo rzeczywistość go wyparła.

Tak to wygląda. Co do idealizacji i deidealizacji może to być efekt samego natręctwa i walki z nim, bo zaczęłaś racjonalizować ten lęk. Możliwym jest, że partner miał jakieś wady (każdy ma), a ty posunęłaś to do przesady, bo istnieje też pewna teoria, że do zaistnienia nerwicy natręctw czy fobii niezbędne są "odpowiednie sprzyjające warunki".

Prawdopodobnie jak każdy neurotyk w dzieciństwie musiałaś być niesłychanie wrażliwa na najdrobniejsze przejawy odrzucenia, co wyzwala teraz nieświadomy lęk podstawowy w interakcjach z innymi. Jeżeli tak, to teraz wygląda to mniej więcej tak:
Lęk podstawowy (potrzeba bezpieczeństwa, czyli w tym przypadku miłości, ale u neurotyka miłość ta jest praktycznie nienasycona) -> nienasycona miłość nie została spełniona -> poczucie odtrącenia, reakcja pełna intensywnej wrogości -> konieczność wyparcia wrogości, bo straci się czyjąś miłość -> wyparcie -> napięcie (z powodu istnienia wrogości w nieświadomości) -> pojawienie się lęku neurotycznego -> objawy.

Jak wspominałam wcześniej obiektem nerwicy natręctw nie jest obiekt natręctwa (twierdzi się, że wyjątek stanowi impuls zabicia dziecka). Z tego też względu winnym takiego przewinienia musiałby być któryś z rodziców, albo inna bliska osoba z okresu wczesnego dzieciństwa. A twojemu partnerowi się obrywa, skupiasz się na tym i nie dochodzisz do niczego. Jednakże to też nie jest takie hop siup, że człowiek poznaje konflikt i jest zdrowy, należy jeszcze sporo poprawić w osobowości.

Jeszcze na sam koniec, żeby było jeszcze więcej jasności, wymienię czynniki potencjalnej "neurotyzacji" dziecka. Oczywiście typowa psychoanaliza dostarcza swoich wyjaśnień neurotyzacji dzieci. Dzieli się je na fazy oralną, analną itd., ale może lepiej powiem ogólniej jakie inne czynniki mogą doprowadzić do wczesnej neurotyzacji dziecka. Może się tak stać kiedy rodzice sami są neurotyczni i naturalnie neurotyzują dziecko, a co za tym idzie powstaje brak poczucia bezpieczeństwa u dziecka, bo rodzic jest zajęty swoimi wewnętrznymi walkami. Tak samo może się stać kiedy rodzić za mocno kocha swoje dziecko, traktuje jak coś własnego, jego uczucie do dziecka jest zbyt mocne, to dziecko zaczyna się "dusić" tą miłością, frustrować i nie wiedząc jak sobie logicznie poradzić, wypiera agresję do nieświadomości. Powodem może też być po prostu brak miłości rodziców, brak jednego rodzica. W tych sytuacjach konfliktem jest obowiązek miłości do rodziców, która jest wolna od agresji i co zmusza dziecko do wypierania wrogich uczuć. Dziecko myśli sobie: muszę wyprzeć swoją wrogość, bo was potrzebuję; muszę wyprzeć wrogość, bo się was boję; muszę wyprzeć wrogość, bo stracę waszą miłość; muszę wyprzeć swoją wrogość, bo w waszych oczach będę złym dzieckiem.

Oj tak… w dzieciństwie aż w sumie do teraz, moja mama ma podstawę totalnie nadmiernie chroniącą. We wszystko się wtrąca, ze wszystkim chce aby ją informować, o wszystkim wie itp. Nie mam swojej prywatności gdyż sama jestem tak nauczona że o wszystkim jej mówię. Dodatkowo przeraża mnie fakt że jestem w takim wieku że niedługo dojdzie do wyprowadzki z domu i będę musiała opuścić tą mamę a zamieszkać z parterem. Nerwica rozpoczęła się mniej więcej w momencie wyprowadzki z domu na studia (później była pandemia więc wróciłam do domu) i jestem w nim do teraz. Było dużo stresu itp. Partner przez te lata nie był jakiś bardzo wylewny uczuciowo dlatego ciagle zabiegałam i starałam się żeby mnie nie odrzucił itp, teraz kiedy to wszystko się zmieniło a on mówi o przyszłości wspólnej zaręczynach u mnie pojawia się panika, strach, czy ja napewno chce z nim być, obrzydzenie itp. Teraz przez parę dni gdy leki zaczęły działać czułam z nim to szczęście i miłość, aczkolwiek nadal mam wrażenie że sama sobie to robię i ciągle szukam byle się potwierdziło że nie chce z nim być itp
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

8 maja 2024, o 15:34

KiniaM pisze:
8 maja 2024, o 10:52
takemylootbro pisze:
7 maja 2024, o 21:44
KiniaM pisze:
6 maja 2024, o 10:39
Czyli tym moim lekiem neurotycznym jest mój chłopak? Jeśli dobrze to wszystko zrozumiałam to mam gdzieś w sobie leki z dzieciństwa które teraz odbijają się na związku jak w lustrze bo tak jest najłatwiej?

Widzę że orientujesz się w temacie o co chodzi z idealizacją i deidealizacja partnera? Napewno wiem że jak mam okresy gdzie jest okej to kocham całą sobą a później przychodzą natrętne myśli, płacz panika dystans i nie czuję nic…. Myślałam i byłam pewna że to nerwica ale jak widać mówią o osobowości chwiejnej emocjonalnie co mnie przeraża
Nie. Lęk neurotyczny to reakcja na konflikt wewnątrzpsychiczny, czyli na istnienie dwóch przeciwstawnych tendencji jednocześnie. Nad tymi nieświadomymi człowiek nie panuje i nie wie o ich istnieniu. Dzieje się tak, że jako dziecko wyparł wrogie, agresywne tendencje do nieświadomości i "zapomniał" o tym. W efekcie powstał charakter neurotyczny tzw. nerwica charakteru, która polega na zniekształceniu osobowości (zaburzenie). W tej nerwicy konflikt wynika z trudność charakterologicznych. Kiedy nerwica (objaw) powstaje to dlatego, że człowiek nie panuje nad jakimś problemem i zaczyna go wypierać, problem na jakiś czas może znika, ale ze względu na wyparcie powraca niezrozumiały i przypomina o swoim istnieniu za pomocą "języka objawów". Osoba rozwija reakcję na ten konflikt i popada w objawy po to, aby go rozwiązać, ale nie jest to świadome, bo nie wie o istnieniu konfliktu. W przypadku takiego natręctwa symptom przestaje być zagadką kiedy pojmie się, że jest to wyraz nieświadomych uczuć w stosunku do kogoś/czegoś. Jeżeli osoba zacznie go wyjaśniać i racjonalizować, to ze szkodą dla samego siebie.

Chociaż i tu istnieje pewien haczyk. Czasami w nerwicy natręctw ma miejsce sytuacja kiedy obiektem konfliktu jest faktyczna osoba. Taki przypadek to np. przymusowy impuls zabicia dziecka. Chociaż kobieta wyczuje irracjonalność objawu i nie pójdzie za impulsem, to przebywanie z dzieckiem będzie źródłem ogromnego lęku. Jest to efekt tego, że wiadomość o ciąży musiała przyjąć z mieszanymi uczuciami. Obok uczuć pozytywnych pojawiły się wrogie, prowadzące do odrzucenia dziecka. Powstający w ten sposób konflikt zostaje rozwiązany poprzez wyparcie wrogości do dziecka do nieświadomości. Jednakże uczucie to nie znika, wraca z podświadomości w objawie, albo po porodzie albo później. Pojawienie się objawu wskazuje na nierozwiązalny konflikt i zdradza agresję wobec dziecka. Objawami można się posłużyć po to, aby nie wypaść w złym świetle. Mowa o czynach czy pragnieniach, które mogłoby rzucić na nas negatywne światło. Jeżeli ktoś/coś budzi lęk, to można przypisać temu komuś jakieś abstrakcyjne cechy np. samolubne, okrutne, przebiegle, nikczemne, ogólnie złe, aby zapewnić sobie monopol na dobroć, szlachetność, wspaniałomyślność i wyprzeć te złe myśli. Cała sztuka nerwicy polega na ukryciu, zamaskowaniu, cech agresywnych, wrogich, nieakceptowanych.

Nerwicowy objaw jest niczym narzędzie. Za jego pomocą można rozwinąć swój chorobliwy stan i przyjąć rolę albo bohatera (walka ze swoim objawem; chęć pokonania stworzonej przez siebie samej trudności, czyli walka z wiatrakami, ale znaleziono chociaż winnego) lub męczennika (poddanie się objawowi, popadnięcie w chorobę, znalezienie wymówki aby czegoś nie robić, uzasadnianie wszystkiego chorobą). Człowiek rozwija go kiedy odczuwa np. lęk przed decyzją, kiedy odczuwa udrękę w związku z jakimś wydarzeniem itd. Człowiek taki zaczyna żyć jakby w złudzeniu. Jako dziecko taki neurotyk wyparł się "części siebie" (tej której nie akceptuje) i odesłał ją w odmęty nieświadomości. W efekcie wyalienował się od swojego ja (siebie samego), stworzył swój własny ideał ja, ja idealne, do którego zapragnął dążyć.

Neurotyk chcę ponownie móc uczynić się panem sytuacji. Rozwija bardzo intensywny stopień samoobserwacji, analizuje rozbieżności pomiędzy tym jak się widzi we własnej głowie (ja idealne), a tym jak odbierają go inni (ja realne). W tym momencie można już uznać, że powoli rodzi się zaburzenie osobowości, które krótko mówiąc jest "zahamowaniem rozwoju osobowości w dzieciństwie" i tworzy się tzw. pseudo dorosłe ja (próba realizacji ja idealnego na miejsce ja realnego). Taka analiza informacyjna jeżeli jest pomyślna, bo czyjeś ja idealne "działa" i w rzeczywistości i jest nagradzane (pozytywne informacje zwrotne z otoczenia), to nie ma trudności, nie ma sfrustrowania, wrogości do ludzi, nie ma co wypierać, nie ma objawów. Stanowi to raczej wyjątek i stanowi go osobowość narcystyczna, której się powiodło. Sęk w tym, że istnieje tutaj haczyk, jej "wspaniałe, idealne ja" może się w każdej chwili zapaść pod własnym ciężarem, jeżeli informacje zwrotne z otoczenia nie będą potwierdzały jego wspaniałości. Jeżeli informacje zwrotne nie będą takie pomyśle, to neurotyk zacznie się "uzbrajać". Wchodząc np. w rolę "chorego" rozpocznie poszukiwania pozytywnego dopływu informacji z otoczenia, świadczącym o akceptacji przyjętej przez niego roli chorego. Korzyścią z nerwicy jest ochrona przed niekorzystnymi warunkami dla "ja". Chorując tak, że ze względu na objaw nie da się uczestniczyć w życiu społecznym człowiek jest bezpieczny, bo unika rozbieżności poprzez izolację. Objawy nerwicowe maja zawsze na celu eliminacje lęku, człowiek woli zajmować się problemami nie z tego świata, aby tylko nie przypomnieć sobie o czymś co mogłoby pozostawić głęboką rysę na jego "ja" i nasilić rozbieżności pomiędzy tym czym myśli, że jest a tym kim jest naprawdę. Udręka neurotyka zawsze rodzi się ze sprzeczności, na którą napotyka "ja idealne", kiedy w swoim dążeniu do odzyskania bezpieczeństwa człowiek widzi siebie zagrożonego upokorzeniem, porażką i uważa się za skazanego na tragiczny los, a w konsekwencji na konieczność przyznania się do niemocy i niedoskonałości i dlatego rozwija objawy nerwicowe.

Coś jest u ciebie nie do pogodzenia i dlatego emocje wymykają się rozumowi. Pragniesz dwóch sprzecznych rzeczy na raz. Można zgadywać "czego". Może być to problem o którym wcześniej wspominałam, czyli chęci wolności z jednej, a zależności z drugiej. Innymi słowy z jednej strony jest lęk przed samotnością, a z drugiej lęk przed bliskością. Może to być także chęć podporządkowania się innym ludziom z jednej, a z drugiej chęć dominacji nad innymi. Z jednej strony poczucie niższości, z drugiej poczucie wyższości. Poszukiwanie problemów w sobie z jednej, a z drugiej obwinianie innych za swoje problemy. Może to być problem powściągliwości i nieśmiałość z jednej, a z drugiej chęć wydawania się kimś wielkim, strasznym i budzącym respekt. Tak wyglądają właśnie konflikty neurotyków. Jedna tendencja jest świadoma, druga jest nieświadoma, wyparta jest zawsze ta, która wydaje się jemu tą "złą", tą niegodną.

Przez te nierozwiązane konflikty tworzy się też patologia osobowości. W efekcie człowiek nigdy nie jest tym czym wydaje się być na zewnątrz. Najlepsze jest to, że człowiek nie ma o tym pojęcia. Większość osób z zaburzeniem osobowości myśli, że to jacy są to "ich osobowość" nic bardziej mylnego, to wyuczone wzorce zachowań i reakcji, tak aby zachować swoje wyimaginowane bezpieczeństwo i ideał "ja", który się nie udał, bo rzeczywistość go wyparła.

Tak to wygląda. Co do idealizacji i deidealizacji może to być efekt samego natręctwa i walki z nim, bo zaczęłaś racjonalizować ten lęk. Możliwym jest, że partner miał jakieś wady (każdy ma), a ty posunęłaś to do przesady, bo istnieje też pewna teoria, że do zaistnienia nerwicy natręctw czy fobii niezbędne są "odpowiednie sprzyjające warunki".

Prawdopodobnie jak każdy neurotyk w dzieciństwie musiałaś być niesłychanie wrażliwa na najdrobniejsze przejawy odrzucenia, co wyzwala teraz nieświadomy lęk podstawowy w interakcjach z innymi. Jeżeli tak, to teraz wygląda to mniej więcej tak:
Lęk podstawowy (potrzeba bezpieczeństwa, czyli w tym przypadku miłości, ale u neurotyka miłość ta jest praktycznie nienasycona) -> nienasycona miłość nie została spełniona -> poczucie odtrącenia, reakcja pełna intensywnej wrogości -> konieczność wyparcia wrogości, bo straci się czyjąś miłość -> wyparcie -> napięcie (z powodu istnienia wrogości w nieświadomości) -> pojawienie się lęku neurotycznego -> objawy.

Jak wspominałam wcześniej obiektem nerwicy natręctw nie jest obiekt natręctwa (twierdzi się, że wyjątek stanowi impuls zabicia dziecka). Z tego też względu winnym takiego przewinienia musiałby być któryś z rodziców, albo inna bliska osoba z okresu wczesnego dzieciństwa. A twojemu partnerowi się obrywa, skupiasz się na tym i nie dochodzisz do niczego. Jednakże to też nie jest takie hop siup, że człowiek poznaje konflikt i jest zdrowy, należy jeszcze sporo poprawić w osobowości.

Jeszcze na sam koniec, żeby było jeszcze więcej jasności, wymienię czynniki potencjalnej "neurotyzacji" dziecka. Oczywiście typowa psychoanaliza dostarcza swoich wyjaśnień neurotyzacji dzieci. Dzieli się je na fazy oralną, analną itd., ale może lepiej powiem ogólniej jakie inne czynniki mogą doprowadzić do wczesnej neurotyzacji dziecka. Może się tak stać kiedy rodzice sami są neurotyczni i naturalnie neurotyzują dziecko, a co za tym idzie powstaje brak poczucia bezpieczeństwa u dziecka, bo rodzic jest zajęty swoimi wewnętrznymi walkami. Tak samo może się stać kiedy rodzić za mocno kocha swoje dziecko, traktuje jak coś własnego, jego uczucie do dziecka jest zbyt mocne, to dziecko zaczyna się "dusić" tą miłością, frustrować i nie wiedząc jak sobie logicznie poradzić, wypiera agresję do nieświadomości. Powodem może też być po prostu brak miłości rodziców, brak jednego rodzica. W tych sytuacjach konfliktem jest obowiązek miłości do rodziców, która jest wolna od agresji i co zmusza dziecko do wypierania wrogich uczuć. Dziecko myśli sobie: muszę wyprzeć swoją wrogość, bo was potrzebuję; muszę wyprzeć wrogość, bo się was boję; muszę wyprzeć wrogość, bo stracę waszą miłość; muszę wyprzeć swoją wrogość, bo w waszych oczach będę złym dzieckiem.

Oj tak… w dzieciństwie aż w sumie do teraz, moja mama ma podstawę totalnie nadmiernie chroniącą. We wszystko się wtrąca, ze wszystkim chce aby ją informować, o wszystkim wie itp. Nie mam swojej prywatności gdyż sama jestem tak nauczona że o wszystkim jej mówię. Dodatkowo przeraża mnie fakt że jestem w takim wieku że niedługo dojdzie do wyprowadzki z domu i będę musiała opuścić tą mamę a zamieszkać z parterem. Nerwica rozpoczęła się mniej więcej w momencie wyprowadzki z domu na studia (później była pandemia więc wróciłam do domu) i jestem w nim do teraz. Było dużo stresu itp. Partner przez te lata nie był jakiś bardzo wylewny uczuciowo dlatego ciagle zabiegałam i starałam się żeby mnie nie odrzucił itp, teraz kiedy to wszystko się zmieniło a on mówi o przyszłości wspólnej zaręczynach u mnie pojawia się panika, strach, czy ja napewno chce z nim być, obrzydzenie itp. Teraz przez parę dni gdy leki zaczęły działać czułam z nim to szczęście i miłość, aczkolwiek nadal mam wrażenie że sama sobie to robię i ciągle szukam byle się potwierdziło że nie chce z nim być itp
Czy to że mam lęk przed bliskością, odrzuceniem i może przed samotnością i jednocześnie te natrętne myśli skierowane w stosunku partnera to oznacza że mogę nie mieć tych uczuć miłości a mimo to jest mi ciężko zerwać bo nie umiem być sama? Czy bardziej chodzi o to że na nim się to skupia i on za to obrywa tak jak napisałaś?
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

8 maja 2024, o 20:28

KiniaM pisze:
8 maja 2024, o 15:34
Czy to że mam lęk przed bliskością, odrzuceniem i może przed samotnością i jednocześnie te natrętne myśli skierowane w stosunku partnera to oznacza że mogę nie mieć tych uczuć miłości a mimo to jest mi ciężko zerwać bo nie umiem być sama? Czy bardziej chodzi o to że na nim się to skupia i on za to obrywa tak jak napisałaś?
Nie, chodzi o to, że nie umiesz pogodzić swoich dwóch tendencji. To, że boisz się, że go odrzucisz, że zostaniesz sama, że będziecie zbyt blisko jest tylko reakcją na coś innego. Prawdziwa akcja rozgrywa się za kulisami, tam gdzie ty nie masz całkowitego dostępu. Tak naprawdę nie wiemy "co" na pewno jest prawdziwym obiektem konfliktu i jest to wyraz domysłów, ale mamy dość silne podstawy. Z tego co napisałaś we wcześniejszym poście wynikałoby, że konfliktem jest rzeczywiście problem zależności, a nawet symbiozy. Napisałaś też, że nerwica wybuchła, tzn jej objawy w momencie wyprowadzki z domu. Czyli właśnie to wydarzenie musiało sprawić, że "przypomniałaś sobie" to co leży u podłoża twoich problemów. Wygląda na to, że twoje objawy to reakcja na to, że nieświadomie odczuwasz lęk przed "zamknięciem" w domu z matką na całe życie, a z drugiej pragniesz też tego, chcesz z nią zostać i dalej otrzymywać jej miłość i zachować takie status quo. Dzięki nerwicy nie musisz decydować się na żadną postawę wobec matki i działasz tam gdzie nie potrzeba, czyli wykorzystujesz swoją wewnętrzną energię na walkę z osobą zastępczą: partnerem. Wygląda to tak, że teraz odczuwasz wobec niego w pewnym stopniu to, co odczuwasz do matki. Kochasz ją i potrzebujesz, chcesz żyć w symbiozie, tak jak to miało miejsce w dzieciństwie ale i nienawidzisz, czujesz, że stoi ci na drodze "do dorośnięcia", czyli "chcesz z nią zerwać", ale przecież nie możesz i podobnie jak w natrętnych myślach, raz kochasz, raz nienawidzisz.

Neurotyczna struktura charakteru stanowi tutaj silne podstawy. Nieświadomy konflikt jest w pewnej części odzwierciedleniem nierozwinięcia w pełni elementów struktury "ja" (poczucia własnej odrębności, własnego ja). W tym wymiarze wygląda to tak, że próbujesz zatracić swoje "ja" (symbioza z matką), a z drugiej temu przeciwdziałasz. Jednym z elementów tej struktury jest poczucie własnej tożsamości, czyli odrębności własnej osoby, całkowitego oddzielenia od innych ludzi, umiejętności do bycia samemu (tzn. brak potrzeby "posiadania" innych ludzi, aby ciągle potwierdzali słuszność i istnienie wyobrażonego "ja"). Ciągle są w tobie dążenia symbiotyczne (scalenie z matką), ale uciekasz od nich, bo są niezgodne z ideałem twojego "ja idealnego", czyli to może być wizja ciebie jako osoby niezależnej; dziewczyny, a może żony o takich i takich cechach i zachowaniu, którą wszyscy kochają, szanują, liczą się, cokolwiek; po prostu wymarzone cechy zależne od niezrealizowanych potrzeb). Cały czas ścierają się tutaj dwie kwestie, taki jestem (ja realne), a taki chciałbym być (idealne). Ja idealne dąży do niezależności, do podmiotowości, jednakże dążenia ja realnego mu w tym przeszkadzają (więzi go rzeczywistość, to jakie jest). Pragniesz zrealizowania "ja idealnego", ale nie możesz, bo z drugiej strony nie chcesz/boisz się i z tego też wynika cierpienie, którego nie jesteś świadoma, ale objaw chce ci to powiedzieć. Chcąc zredukować napięcie i lęk nieświadomie skupiasz się na objawie (natręctwo) i poszukujesz potwierdzenia z otoczenia tego co ci się wydaje, jednakże w formie zdeformowanej, bo uznałaś objaw za rzeczywistość, czyli uznałaś, że te myśli muszą mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości i pojawia się znowu lęk, mechanizm nie działa.

Problem stanowi też nienasycona potrzeba miłości, potrzeba tak wielka, że staje się aż niezbędna do życia, bo każdy przejaw odrzucenia jest niczym koniec świata. I tego się najwyraźniej też boisz. Twój problem to problem potrzeby silnej miłości i teraz jesteś między młotem i kowadłem, bo czujesz że jedną osobę musisz odrzucić (matka albo partner), ale tak naprawdę to boisz się tego, że odrzucając ją, ona tak naprawdę odrzuci ciebie i zostaniesz porzucona. Jest to problem głęboko egzystencjalny, bo pojawi się wtedy wyobrażona dezaprobata matki w wyniku tego, że pojawi się ogromna rozbieżność pomiędzy twoją twarzą jaką myślisz, że twoja mama zna, a tym kim mylisz, że jesteś i w efekcie okazałabyś się być kimś innym podczas wyboru partnera, nie jej dzieckiem, a kobietą. Jest to problem nieświadomej nieszczerości przed samą sobą, a objaw deformuję tę nieszczerość. Nieszczerość czyli udawanie, że jesteś jeszcze małym dzieckiem, które oczekuje pomocy i ochrony, a chęcią bycia kobietą, która miałaby swoje życie i nie musiałaby bać się złej reakcji matki. Demaskacja w twoich oczach wiąże się z dezaprobatą, zrobiłabyś wtedy to co w dzieciństwie, to co zakazane. Oczywiście jest to nieświadome, świadomym się to staje dopiero po bliższym poznaniu własnego funkcjonowania.

Kiedy mowa o zaburzeniu osobowości tak naprawdę wszystko zależy od gry wyobraźni. W jakim kierunku podażą ten obraz w tym podążają twoje pragnienia. To że napisałaś, że twój partner "nie interesował się tobą i musiałaś zabiegać o uczucie" może świadczyć o tym, że widziałaś w potrzebie miłości do niego pewien ratunek, aby dzięki jego miłości uciec od swojego losu "dziecka mamy". Szukałaś wtedy w jego miłości jakiegoś zbawienia, aby zrealizować swój ideał ja (pozytywne informacje i realizacja tego jaka chciałabyś być). Pewnie zabrzmi to źle, ale jest to swego rodzaju wykorzystanie kogoś, aby tym sposobem urzeczywistnić obraz idealnego ja, aby przekonać samego siebie do tego. Twój partner ze względu na uczucie miłości do ciebie jest wtedy największym możliwym potwierdzeniem (nie będzie chciał cię urazić, kocha cię; prawie same informacje pozytywne). Więc problem jest w samej tobie. Na pocieszenie powiem, że jeśli boisz się, że twoja miłość jest fałszywa to wygląda na to, że nerwicowy objaw twierdzi co innego. Jeżeli on byłby problemem, to nie byłby jego celem. przykładowo nerwica wybucha w takim kierunku tylko wtedy kiedy kobieta nie akceptuje wad swojego przyszłego męża, pojawia się to co w dzieciństwie: nie potrafi wyrazić swoich uczuć i zaprzecza ich istnieniu tj. wypiera wrogość do nieświadomości, zapomina o niej i o dostrzeżeniu jego wad, a potem ona (nerwica) przyjdzie w innej formie, kiedy będzie np. już żonata, ale mąż ten nigdy nie będzie obiektem objawu.

Trzeba też pamiętać, że im lepiej z osobowością tym objawy będą lżejsze. Musisz liczyć się z tym, że nie da się rozwiązać konfliktu bez uszczerbku dla osobowości. Dlatego istnieje zalecenie, że leczy się najpierw osobowość, a potem rozwiązuje konflikty i lęki neurotyczne. No i odnośnie istnienia zaburzenia osobowości, to nie panikuj, istnieje jeszcze jego poziom od łagodnego (prawie niezauważalnego, ale może wyjść na jaw podczas wybuchu nerwicy, czyli ujawnienia istnienia konfliktu) po umiarkowany (przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu), aż po ciężki (funkcjonowanie jest trudne). Im większy poziom niedojrzałości człowieka, czyli im słabiej rozwinęła się struktura "ja"; im mniej człowiek dojrzalszy, tym cięższe zaburzenie.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

8 maja 2024, o 23:03

takemylootbro pisze:
8 maja 2024, o 20:28
KiniaM pisze:
8 maja 2024, o 15:34
Czy to że mam lęk przed bliskością, odrzuceniem i może przed samotnością i jednocześnie te natrętne myśli skierowane w stosunku partnera to oznacza że mogę nie mieć tych uczuć miłości a mimo to jest mi ciężko zerwać bo nie umiem być sama? Czy bardziej chodzi o to że na nim się to skupia i on za to obrywa tak jak napisałaś?
Nie, chodzi o to, że nie umiesz pogodzić swoich dwóch tendencji. To, że boisz się, że go odrzucisz, że zostaniesz sama, że będziecie zbyt blisko jest tylko reakcją na coś innego. Prawdziwa akcja rozgrywa się za kulisami, tam gdzie ty nie masz całkowitego dostępu. Tak naprawdę nie wiemy "co" na pewno jest prawdziwym obiektem konfliktu i jest to wyraz domysłów, ale mamy dość silne podstawy. Z tego co napisałaś we wcześniejszym poście wynikałoby, że konfliktem jest rzeczywiście problem zależności, a nawet symbiozy. Napisałaś też, że nerwica wybuchła, tzn jej objawy w momencie wyprowadzki z domu. Czyli właśnie to wydarzenie musiało sprawić, że "przypomniałaś sobie" to co leży u podłoża twoich problemów. Wygląda na to, że twoje objawy to reakcja na to, że nieświadomie odczuwasz lęk przed "zamknięciem" w domu z matką na całe życie, a z drugiej pragniesz też tego, chcesz z nią zostać i dalej otrzymywać jej miłość i zachować takie status quo. Dzięki nerwicy nie musisz decydować się na żadną postawę wobec matki i działasz tam gdzie nie potrzeba, czyli wykorzystujesz swoją wewnętrzną energię na walkę z osobą zastępczą: partnerem. Wygląda to tak, że teraz odczuwasz wobec niego w pewnym stopniu to, co odczuwasz do matki. Kochasz ją i potrzebujesz, chcesz żyć w symbiozie, tak jak to miało miejsce w dzieciństwie ale i nienawidzisz, czujesz, że stoi ci na drodze "do dorośnięcia", czyli "chcesz z nią zerwać", ale przecież nie możesz i podobnie jak w natrętnych myślach, raz kochasz, raz nienawidzisz.

Neurotyczna struktura charakteru stanowi tutaj silne podstawy. Nieświadomy konflikt jest w pewnej części odzwierciedleniem nierozwinięcia w pełni elementów struktury "ja" (poczucia własnej odrębności, własnego ja). W tym wymiarze wygląda to tak, że próbujesz zatracić swoje "ja" (symbioza z matką), a z drugiej temu przeciwdziałasz. Jednym z elementów tej struktury jest poczucie własnej tożsamości, czyli odrębności własnej osoby, całkowitego oddzielenia od innych ludzi, umiejętności do bycia samemu (tzn. brak potrzeby "posiadania" innych ludzi, aby ciągle potwierdzali słuszność i istnienie wyobrażonego "ja"). Ciągle są w tobie dążenia symbiotyczne (scalenie z matką), ale uciekasz od nich, bo są niezgodne z ideałem twojego "ja idealnego", czyli to może być wizja ciebie jako osoby niezależnej; dziewczyny, a może żony o takich i takich cechach i zachowaniu, którą wszyscy kochają, szanują, liczą się, cokolwiek; po prostu wymarzone cechy zależne od niezrealizowanych potrzeb). Cały czas ścierają się tutaj dwie kwestie, taki jestem (ja realne), a taki chciałbym być (idealne). Ja idealne dąży do niezależności, do podmiotowości, jednakże dążenia ja realnego mu w tym przeszkadzają (więzi go rzeczywistość, to jakie jest). Pragniesz zrealizowania "ja idealnego", ale nie możesz, bo z drugiej strony nie chcesz/boisz się i z tego też wynika cierpienie, którego nie jesteś świadoma, ale objaw chce ci to powiedzieć. Chcąc zredukować napięcie i lęk nieświadomie skupiasz się na objawie (natręctwo) i poszukujesz potwierdzenia z otoczenia tego co ci się wydaje, jednakże w formie zdeformowanej, bo uznałaś objaw za rzeczywistość, czyli uznałaś, że te myśli muszą mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości i pojawia się znowu lęk, mechanizm nie działa.

Problem stanowi też nienasycona potrzeba miłości, potrzeba tak wielka, że staje się aż niezbędna do życia, bo każdy przejaw odrzucenia jest niczym koniec świata. I tego się najwyraźniej też boisz. Twój problem to problem potrzeby silnej miłości i teraz jesteś między młotem i kowadłem, bo czujesz że jedną osobę musisz odrzucić (matka albo partner), ale tak naprawdę to boisz się tego, że odrzucając ją, ona tak naprawdę odrzuci ciebie i zostaniesz porzucona. Jest to problem głęboko egzystencjalny, bo pojawi się wtedy wyobrażona dezaprobata matki w wyniku tego, że pojawi się ogromna rozbieżność pomiędzy twoją twarzą jaką myślisz, że twoja mama zna, a tym kim mylisz, że jesteś i w efekcie okazałabyś się być kimś innym podczas wyboru partnera, nie jej dzieckiem, a kobietą. Jest to problem nieświadomej nieszczerości przed samą sobą, a objaw deformuję tę nieszczerość. Nieszczerość czyli udawanie, że jesteś jeszcze małym dzieckiem, które oczekuje pomocy i ochrony, a chęcią bycia kobietą, która miałaby swoje życie i nie musiałaby bać się złej reakcji matki. Demaskacja w twoich oczach wiąże się z dezaprobatą, zrobiłabyś wtedy to co w dzieciństwie, to co zakazane. Oczywiście jest to nieświadome, świadomym się to staje dopiero po bliższym poznaniu własnego funkcjonowania.

Kiedy mowa o zaburzeniu osobowości tak naprawdę wszystko zależy od gry wyobraźni. W jakim kierunku podażą ten obraz w tym podążają twoje pragnienia. To że napisałaś, że twój partner "nie interesował się tobą i musiałaś zabiegać o uczucie" może świadczyć o tym, że widziałaś w potrzebie miłości do niego pewien ratunek, aby dzięki jego miłości uciec od swojego losu "dziecka mamy". Szukałaś wtedy w jego miłości jakiegoś zbawienia, aby zrealizować swój ideał ja (pozytywne informacje i realizacja tego jaka chciałabyś być). Pewnie zabrzmi to źle, ale jest to swego rodzaju wykorzystanie kogoś, aby tym sposobem urzeczywistnić obraz idealnego ja, aby przekonać samego siebie do tego. Twój partner ze względu na uczucie miłości do ciebie jest wtedy największym możliwym potwierdzeniem (nie będzie chciał cię urazić, kocha cię; prawie same informacje pozytywne). Więc problem jest w samej tobie. Na pocieszenie powiem, że jeśli boisz się, że twoja miłość jest fałszywa to wygląda na to, że nerwicowy objaw twierdzi co innego. Jeżeli on byłby problemem, to nie byłby jego celem. przykładowo nerwica wybucha w takim kierunku tylko wtedy kiedy kobieta nie akceptuje wad swojego przyszłego męża, pojawia się to co w dzieciństwie: nie potrafi wyrazić swoich uczuć i zaprzecza ich istnieniu tj. wypiera wrogość do nieświadomości, zapomina o niej i o dostrzeżeniu jego wad, a potem ona (nerwica) przyjdzie w innej formie, kiedy będzie np. już żonata, ale mąż ten nigdy nie będzie obiektem objawu.

Trzeba też pamiętać, że im lepiej z osobowością tym objawy będą lżejsze. Musisz liczyć się z tym, że nie da się rozwiązać konfliktu bez uszczerbku dla osobowości. Dlatego istnieje zalecenie, że leczy się najpierw osobowość, a potem rozwiązuje konflikty i lęki neurotyczne. No i odnośnie istnienia zaburzenia osobowości, to nie panikuj, istnieje jeszcze jego poziom od łagodnego (prawie niezauważalnego, ale może wyjść na jaw podczas wybuchu nerwicy, czyli ujawnienia istnienia konfliktu) po umiarkowany (przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu), aż po ciężki (funkcjonowanie jest trudne). Im większy poziom niedojrzałości człowieka, czyli im słabiej rozwinęła się struktura "ja"; im mniej człowiek dojrzalszy, tym cięższe zaburzenie.
Na pocieszenie powiem, że jeśli boisz się, że twoja miłość jest fałszywa to wygląda na to, że nerwicowy objaw twierdzi co innego. Jeżeli on byłby problemem, to nie byłby jego celem.
Co oznacza ten fragment? Bo nie umiem zbytnio go zrozumieć. Oznacza to że gdyby faktycznie chodziło o partnera i brak uczucia do niego to nerwica i natrętne myśli nie uderzyłyby w tym kierunku?
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

9 maja 2024, o 11:41

KiniaM pisze:
8 maja 2024, o 23:03
Co oznacza ten fragment? Bo nie umiem zbytnio go zrozumieć. Oznacza to że gdyby faktycznie chodziło o partnera i brak uczucia do niego to nerwica i natrętne myśli nie uderzyłyby w tym kierunku?
Tak. Bo w objawie chodzi o to co nieświadome. Skoro istnieje u ciebie jednocześnie miłość i nienawiść, to nie może chodzić o jedną z nich, więc finalnie w objawie musi chodzić o innego człowieka.
KiniaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 16 marca 2024, o 17:47

9 maja 2024, o 13:09

takemylootbro pisze:
9 maja 2024, o 11:41
KiniaM pisze:
8 maja 2024, o 23:03
Co oznacza ten fragment? Bo nie umiem zbytnio go zrozumieć. Oznacza to że gdyby faktycznie chodziło o partnera i brak uczucia do niego to nerwica i natrętne myśli nie uderzyłyby w tym kierunku?
Tak. Bo w objawie chodzi o to co nieświadome. Skoro istnieje u ciebie jednocześnie miłość i nienawiść, to nie może chodzić o jedną z nich, więc finalnie w objawie musi chodzić o innego człowieka.

Dziękuję że mi pomagasz. Zauważyłam że gdy było lepiej i czułam nareszcie tą milosc to i tak zaczęłam szukać żeby tylko się nie potwierdziło że chce być w związku. Mam wrażenie że boję się dorosłości, wyprowadzki z domu i zostania sam na sam z partnerem. Nie wyobrażam sobie być silna, niezależna kobieta która potrafi założyć własną rodzice i odciąć się od matki. Nie wiem jak przetłumaczyć sobie że nie chodzi o partnera skoro na nim wszystko się skupia i czuję ten dystans itp.
niewiemcorobic
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 7 marca 2024, o 14:53

9 maja 2024, o 15:21

takemylootbro, przepraszam ze zapytam, ale skad bierzesz te wszystkie informacje? w sensie, jak tak czytam to jest to bardzo zagmatwane, nie kwestionuje twojej wiedzy, po prostu pytam
ODPOWIEDZ