Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

22 kwietnia 2015, o 19:03

Dokładnie to samo było z mojej strony! :P Mi też pojawiły się te myśli z przywiązaniem i brakiem podniecenia. Twoje posty bardzo mi pomogły. Zrozumiałam, ze Ty mimo tych myśli starasz się normalnie fukncjonować i nie pokazujesz narzeczonemu tego na każdym kroku. I w końcu, pomimo tych wszystkich bombardujących mnie myśli i humorów, zaczęłam normalnie z nim żyć. Śniadania, spacery, przytulać się pomimo braku uczuć. I wszystko wraca do mnie. Może nie jest jeszcze 100% super, ale na takim poziomie mogę już żyć. No i wraca mi libido :) Dzięki ;)
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 01:18

W końcu znalazłam forum idealne dla mnie.. Przeczytajcie proszę i pomóżcie, bo zwariuję..?Mam 18 lat. Zacznę od tego, że jestem z chłopakiem ponad 3 lata, a od 7 miesięcy nie mogę żyć normalnie, jak dawniej, bo ciągle żyję pytaniem z tytułu wątku.. Moja historia to coś identycznego do tych opisanych w tym wątku: czy-ja-ja-kocham-strata-emocji-t4998-30.html
Zaczęło się dosłownie z dnia na dzień, bez przyczyny. Kiedyś po prostu czułam tą miłość całą sobą, mówiłam że nikt nie kogo nikogo tak jak ja jego, ale TO COŚ dopadło i mnie.. Przed tym jak zaczęły się moje problemy z uczuciami, przez pewien czas miałam problemy z normalnym oddychaniem, ale wiem juz, że to nie był prawdziwy problem, to musiała byc nerwica. Plakalam ze chce isc do lekarza,a tak na prawde wmawialam sobie, ze nie potrafie normalnie oddychac, blabla ale pokonalam to, udalo sie. No i nastepnoe zaczelo sie to. Kocham go umyslem, ale nie sercem. Piszecie, ze to jest milosc, ale nerwica wszystko przytlacza.. A ja mam pytanie, czy jest dla mnie ratunek jesli trwa to juz 7 miesiecy? W sumie to nie 7 jeszcze, bo od stycznia. Czy uda mi sie znowu poczuc do niego to co kiedys? To dla mnie najwazniejsza rzecz, nie potrafie tak zyc.. Chce go kochac, a nie wiem czy kocham czy nie, w sumie wiem ale nie czuje i takie pierdu pierdu.. Jak jestem z nim, to jest dobrze, chce go calowac, dotykac, przytulac, ciesze sie itd ale mam tez te napady a najgorzej jest kiedy sie nie widujemy. Twraz on jest za granica, pojechal na miesiac i nie ma go 2 tygodnie a ja nawet nie wiem czy tesknie.. Pomozcie, co robic :(
Dodam, ze pytam czy jest dla mnie ratunek bo dopiero teraz dowiedzialam sie ze nie tylko ja tak mam i ze to nie oznacza koniec milosci, dopiero poznalam to forum i chce wiedziec czy jest dla mnie nadzieja, co robic zeby sie tego pozbyc i ile czasu moze mi to zajac :( Do tego paralizuje mnie strach, ze sie nie uda, ze to nie to itd...Przez te miesiace dzien w dzien przezywam cos strasznego, stres, niepokoj, ciagle to dziwne uczucie i nie potrafie niczym sie cieszyc, pozytywne emocje we mnie zaginely.. Robie cos co kiedys dawaloby mi mnostwo szczescia a teraz w takich sytuacjach czuje stres. Czuje ze to przez to, te watpliwosci... Do tego na poczatku to sie objawialo tylko wzhledem chlopaka, potem zaczelo sie to objawiac wzgledem wszystkiego.. No i od 3 dni mam objawy derealizacji/depersonizacji, ale jak poczytalam troche o tym tutaj, to jestem spokojniejsza. Jednak nie wylecze sie z tgo czegos, nerwicy? Nie wiem co to, dopoki nie zakonczy sieta walka w moim sercu.. Nie chce nikogo innego niz on, ie wyobrazam sobie byc z kims innym wiec jak wrocic do tego co czulam kiedys, chce odzyskac dawna mnie :(
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 07:23

Ja to chyba zrobię jakiś większy artykuł związany ze tą anhedonia do bliskiej osoby :) Mnie też ten problem zaprowadził tutaj na forum, tutaj zrozumiałem jak to działa i kiedy podczas kolejnego związku dopadło mnie to samo z czasem udało mi się z tym uporać :) Nie mogę teraz szerzej odpisać bo jestem w pracy i nie mam takiej możliwości, ale najlepiej poczytaj mojego posta z tego tematu który podałaś. Poczytaj też inne posty z tego tematu, bo odpisują tam bardzo ogarnięte osoby :) Wiem, że pewnie wolałabyś dostać osobistą odpowiedź, ale w sumie będzie napisane w niej dokładnie to samo :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 10:48

Zordon pisze:Ja to chyba zrobię jakiś większy artykuł związany ze tą anhedonia do bliskiej osoby :) Mnie też ten problem zaprowadził tutaj na forum, tutaj zrozumiałem jak to działa i kiedy podczas kolejnego związku dopadło mnie to samo z czasem udało mi się z tym uporać :) Nie mogę teraz szerzej odpisać bo jestem w pracy i nie mam takiej możliwości, ale najlepiej poczytaj mojego posta z tego tematu który podałaś. Poczytaj też inne posty z tego tematu, bo odpisują tam bardzo ogarnięte osoby :) Wiem, że pewnie wolałabyś dostać osobistą odpowiedź, ale w sumie będzie napisane w niej dokładnie to samo :)
Czytalam Twojego posta o tym i reszte, ale nadal boje sie ze mi sie nie uda, skoro trwa to juz tyle czasu :( Przez to nawet nie wiem co robic zeby to przeszlo.. i czy jest w ogole mozliwosc, ze to nie minie? Chcialabym miec pewnosc ze go kocham, nie wiem czy to, ze tak bardzo sie tego boje zapewnia mi to?
Aaa i jeszcze cos :( Nie wiem czy ten CIAGLY stres, niepokoj, to dziwne uczucie zawsze w brzuchu to tylko przez to? Jak sie tego pozbyc, moze mam jeszcze jakies inne zaburzenie o ktorym nie wiem, masakra :D Ciagle sie stresuje tym ze jestem taka obojetna wobec niego i nie czuje milosci, a nawet bez powodu sie tak ,,stresuje,, no ile mozna tak cierpiec :( Mam dopiero 18 lat a juz marnuje sobie zycie
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 12:20

Długość trwania samego zaburzenia nie ma nic do rzeczy. Wyjść można z wszystkiego. Czy minie i kiedy minie zależy tylko od Ciebie. Wiele osób to przechodziło i wiele osób się tego pozbyło. Przede wszystkim nie możesz sobie sama robić presji, że chcesz się tego pozbyć tu i teraz. Tak się nie da. Musisz zrobić coś, co jest całkowicie wbrew logice, czyli zaakceptować że tak będzie przez jakiś czas, że nie będziesz czuła tej miłości, ale jednocześnie wiedzieć czym to jest spowodowane (przejściowym zaburzeniem).

Dziwne uczucie, ciągły lęk itp. to też przez to. Nie masz żadnych innych zaburzeń :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 13:27

Zordon pisze:Długość trwania samego zaburzenia nie ma nic do rzeczy. Wyjść można z wszystkiego. Czy minie i kiedy minie zależy tylko od Ciebie. Wiele osób to przechodziło i wiele osób się tego pozbyło. Przede wszystkim nie możesz sobie sama robić presji, że chcesz się tego pozbyć tu i teraz. Tak się nie da. Musisz zrobić coś, co jest całkowicie wbrew logice, czyli zaakceptować że tak będzie przez jakiś czas, że nie będziesz czuła tej miłości, ale jednocześnie wiedzieć czym to jest spowodowane (przejściowym zaburzeniem).

Dziwne uczucie, ciągły lęk itp. to też przez to. Nie masz żadnych innych zaburzeń :)
Dziękuje za odpowiedź :) A jak w ogóle udało Ci się do tego dojść? Czy może to jest potwierdzone przez jakiegoś specjalistę, że to przez nerwicę, a nie przez wypalenie uczucia? ;) Ja nigdy nie byłam u lekarza, nie mam zdiagnozowanej nerwicy ale patrząc na to jakie mam myśli, to raczej nieuniknione... Już jako małe dziecko miałam często stresujące myśli i takie jakby tiki, bo jak np. nie będę tak robila, to pójdę do piekła itd, np. musiałam ciągle odchrząkiwać. W sumie to żenada... I ciekawa jestem, czy komuś kto pisał tam posty na ten temat co ja, udało się to pokonac.. Chcialabym kiedys pomoc komus z tego wyjsc jesli mi by sie udalo :( Nie życzę tego nawet wrogowi, bo dla mnie to najgorsze co może być, kiedy nie wiemy co czujemy do najważniejszej osoby w naszym życiu
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lipca 2015, o 16:19

Tobie chyba troche sie myli stan zakochania z miloscia:) Stan zakochania to cos co kazdy przezywa na poczatku zwiazku...motylki w brzuchu, obsesyjne myslenie o drugiej osobie, uskrzydlenie, itd....ale stan zakochania zawsze mija, bo to zwykla chemia w mozgu do ktorej po 2-3 latach przyzwyczaja sie nasz mozg....pozniej zwiazek przechodzi w faze intymnosci gdzie inne sa priorytety..wazna jest bliskosc, szacunek, wpsarcie. Literatura i filmy karmia nas romantyczna miloscia i buduja spaczoczny obraz milosci...bo nie ma czegos takiego jak wieczna, romantyczna milosc....stan zakochania zawsze mija, ale pojawia sie cos bardziej wartosciowego...budowanie zwiazku opartego na wzajemnym zrozumieniu i blisokosci ( to w sumie dosc ciezka praca:)). Chyba spanikowałas, ze juz nie ma tych motyli:) a to normalna kolej rzeczy:)

-- 13 lipca 2015, o 16:19 --
Poza tym milosc nie jest taka jednostajna...pojawiaja sie rozne uczucia..i te pozytywne i te negatywne...czasem masz ochote sie poprzytulac..a czasem chcesz pobyc sama...ale to nie oznacza, ze nie kochasz
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 18:56

munka pisze:Tobie chyba troche sie myli stan zakochania z miloscia:) Stan zakochania to cos co kazdy przezywa na poczatku zwiazku...motylki w brzuchu, obsesyjne myslenie o drugiej osobie, uskrzydlenie, itd....ale stan zakochania zawsze mija, bo to zwykla chemia w mozgu do ktorej po 2-3 latach przyzwyczaja sie nasz mozg....pozniej zwiazek przechodzi w faze intymnosci gdzie inne sa priorytety..wazna jest bliskosc, szacunek, wpsarcie. Literatura i filmy karmia nas romantyczna miloscia i buduja spaczoczny obraz milosci...bo nie ma czegos takiego jak wieczna, romantyczna milosc....stan zakochania zawsze mija, ale pojawia sie cos bardziej wartosciowego...budowanie zwiazku opartego na wzajemnym zrozumieniu i blisokosci ( to w sumie dosc ciezka praca:)). Chyba spanikowałas, ze juz nie ma tych motyli:) a to normalna kolej rzeczy:)

-- 13 lipca 2015, o 16:19 --
Poza tym milosc nie jest taka jednostajna...pojawiaja sie rozne uczucia..i te pozytywne i te negatywne...czasem masz ochote sie poprzytulac..a czasem chcesz pobyc sama...ale to nie oznacza, ze nie kochasz
W takim razie skad mam wiedziec, ze to milosc skoro nie czuje sie juz tego milego uczucia? Samo to, ze wiem ze tylko jego chce itd, to oznacza ze to milosc? Bo jednak ja sie czuje.. Sama juz nie wiem, terax juz calkiem :D Czy to to o czym pisal Zordon, czy to o czym Ty mowisz... Boje sie, ze bede taka na pol obojetna juz zawsze
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lipca 2015, o 19:29

milosc to nie uczucie, a decyzja, ze z dana osoba chcesz byc na dobre i zle...wlasciwe to tak naprawde zaczyna sie kochac kiedy ten stan zakochania mija i klapki z oczu spadaja...wtedy znasz zalety i wady partnera, wiesz jak sie dogadujecie, jak rozwiazujecie konflikty, czy sie rozumiecie i wspieracie...bo jak czlowiek jest w stanie tej eforii zakochania to ma klapki na oczach i w sumie racjonalnie nie mysli. Czesto jest tak, ze ludzie sie zakochuja, szybko pobieraja a po 2 latach kiedy hormony przestaja buzowac okazuje sie, ze nie moga sie kompletnie dogadac i nie chca ze soba byc. Musisz troche na to spojrzec racjonalnie...czy Twoj partner jest dla Ciebie oparciem, czy potraficie sie doagadc czy lubicie swoje towarzystwo, czy potraficie rozwizywac konflikty czy sie szanujecie i troszczycie o siebie. Milosc to cos znacznie wiecej niz motyle w brzuchu...bo to mija..to moze byc szok dla romatyczek. Czesto jest tez tak, ze ludzie uzalezniaja sie od tej euforii i kiedy ona mija to brakuje im tego 'naroktyku' i koncza dotyhczasowa relacje, bo chca sie znow zakochac i byc na tym hormonalnym 'haju'. Zycie jest takie, ze czasem jest ekscytujaco,a czasem nudno...w zwiazku tez tak jest. Moze warto by bylo wprowadzic cos nowego do Waszej relacji...jakis wspolny wyjazd, jakis dziki seks w lesie, itd. Prawda jest taka, ze trzeba caly czas sie starac, aby nie wiało nuda w zwiazku.
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 19:36

A ja się jednocześnie i zgodzę i nie zgodzę z Muńką. Oczywiście ma rację w tym wszystkim co pisze i podpisuję się pod tym rękami i nogami, bo sam mam dokładnie takie samo podejście. Ale wydaje mi się, z tego w jaki sposób to opisujesz, że w Twojej sytuacji nie chodzi akurat o to, że "minęły Ci motylki" i że teraz jest przejście pomiędzy zakochaniem a prawdziwą miłością. Za bardzo jesteś spanikowana, widać że nie jest to naturalne tylko nerwicowe, a wiele takich osób już się przez to forum przewinęło. Tak przynajmniej ja uważam.
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
anita
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 115
Rejestracja: 15 maja 2015, o 14:44

13 lipca 2015, o 19:38

Fakt ze jestes spanikowana i to wlasnie jest widoczne i dlatego wydaje mi sie ze to natretne jest.
Ja kiedys mialam z tym brakiem uczuc i mialam to takie ze nie moglam przestac o tym myslec, a jak nie mozna przestac o czyms myslec bo za chwile wraca i meczy to jest to zwykle natretne.
A zastanowilas sie przede wszystkim jakie mozesz miec powody ostatnio do tego aby miec takie myslowe natrety?
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 21:07

No wlasnie ja nie wiem dlaczego tak mam, w naszym zwiazku nie zmienilo sie nic na gorsze, ja to po proatu zaczelam czuc z dnia na dzien.. Po prostu sie stresuje tym ciagle i to jest juz takie wlaczone w moje zycie, ze nawet jak probuje to i tak udaje mi sie to na krotko.. Ale dzisiaj jest juz lepiej, jak zaczelam z wami rozmawiac :) A np. postanowilam dzisiaj, ze powiesze nasze wspolne zdjecia na scianie bo juz dawno chcialam to zrobic i co? Najpierw mysl o, powiesze zdjecia a sekunde potem ten stres. Tak jakby to cos probowalo mi wmowic ze nie rob tego, nie kochasz go, nie powinniscie byc razem. A ja czuje, mam w glowie to, ze chce byc z nim, tylko z nim i chce zeby mi to sprawialo radosc a tymczasem.. W koncu bedzie tak ze oszaleje i juz calkiem ta nerwica czy co to jest zapanuje nade mna i zerwiemy, czy cos chociaz jak o tym mysle to.. masakra :( No i boje sie, ze pogubie sie w tym czy to ja mam racje, czy ten drugi stresujacy glos... Nawet kiedy uswiadamiam sobie ze i tak bede z kims kto jest mi przeznaczony i ze tego nie unikne, to panikuje na mysl, ze to moze nie byc on, tylko ktos inny. Bardzo jestem dziwna? O.o
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lipca 2015, o 21:52

powiem tak..sama przerabiałam natrectwo 'kocham nie kocham'..to ma nawet swoja nazwe w psychologii relationship OCD :D ..to tylko lęk podsyła te ciagłe watpliwosc. Jak znasz angielski to poczytaj sobie o ROCD na anglojezycznych stronch, jest tam wiele technik poznawczo-behawiorlanych jak sobie radzic z tym natrectwem.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 lipca 2015, o 21:59

munka pisze:powiem tak..sama przerabiałam natrectwo 'kocham nie kocham'..to ma nawet swoja nazwe w psychologii relationship OCD :D ..to tylko lęk podsyła te ciagłe watpliwosc. Jak znasz angielski to poczytaj sobie o ROCD na anglojezycznych stronch, jest tam wiele technik poznawczo-behawiorlanych jak sobie radzic z tym natrectwem.
Znam, jednak przyjemniej by sie czytalo po polsku, przynajmniej wszystko bym zrozumiala, rozumiem ze nie ma takiej strony po polsku? :( Czyli Ty dalas sobie z tym rade? Obylo sie bez rozstania?
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 22:01

"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
ODPOWIEDZ