Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Saphira
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 15 czerwca 2016, o 09:07

12 listopada 2018, o 21:41

Kulka : z samocena to problemy mam juz z dziecinstwa, zawsze balam sie co o mnie pomysla inni i staralam sie kazdemu dogodzic....tym razem mi na tych stosunkach bardzo zalezy...jest on mi na tyle drogi i blizki, ze nie chce popelnic najwiekszego bledu w zyciu i go zostawic....dobrze mi z nim jest, czuje sie jak za sciana, ale ta mysl ze tak zwracam uwage na temat opinii innych to jest oznaka braku milosci zabiera chcec do zycia...
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

12 listopada 2018, o 22:05

Czy jest mozliwe iz nerwica powoduje, ze zaczyna mi sie czasem ona być obojętna i mnie denerwuje? Jak wracam od niej do domu to jest mi lepiejj. Smuci mnie to, bo nie chce żeby yo byla oznaka, że już jej nie kocham ( a moze nie kochałem a sobie wmowilem)
Kulka.
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 22 czerwca 2018, o 22:38

12 listopada 2018, o 22:10

Saphira pisze:
12 listopada 2018, o 21:41
Kulka : z samocena to problemy mam juz z dziecinstwa, zawsze balam sie co o mnie pomysla inni i staralam sie kazdemu dogodzic....tym razem mi na tych stosunkach bardzo zalezy...jest on mi na tyle drogi i blizki, ze nie chce popelnic najwiekszego bledu w zyciu i go zostawic....dobrze mi z nim jest, czuje sie jak za sciana, ale ta mysl ze tak zwracam uwage na temat opinii innych to jest oznaka braku milosci zabiera chcec do zycia...
Jest to oznaka li i wyłącznie niskiej samooceny, nie braku uczucia. Chyba, że do siebie ;). Daj sobie trochę miłości- pozwól sobie być tym kim chcesz i z kim chcesz :)). Jesteś tak samo wartościowa jak inni ludzie, masz takie samo prawo żyć po swojemu i mieć swoje własne upodobania, różne od innych- ale ani lepsze, ani gorsze. A ludzi bardziej absorbuje ich własny obiad niż to, że właśnie minęli dziewczynę wyższą od swojego chłopaka.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

12 listopada 2018, o 22:59

Co tam u was ? Jak sie czujecie ?
Kaja123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 11 listopada 2018, o 10:19

13 listopada 2018, o 14:14

Hej kochani jestem tu nowa. Z moim chlopakiem się znam już 3 lata, głębsze uczucia są między nami od roku a jesteśmy razem od 6 miesiący.bylam z nim naprawdę szczęśliwa i zakochana. Ogólnie to mój problem polega na tym ze taka myśl ze mogę nie kochać pojawiła mi się jakieś 2-3 tygodnie temu. Od tamtego czasu nie daje mi spokoju. Na początku był płacz, stany lekowe, kołatania serca, brak apetytu, ciagle wahania nastrojów, zapominanie twarzy i mnóstwo innych objawów. Bywaly chwile lepsze i gorsze ale nie udało się powrócić do uczucia w 100%. Po dwóch tygodniach na dwa dni przestałam mieć watpliwosci i było względnie dobrze. Tamte myśli zwaliłam na jesień, okres, mnóstwo różnych zmian i stwierdziłam ze wszystko w porzadku. Ale od kilku dni znowu mnie to dręczy. Wtedy znalazłam to forum, objawy idealnie się zgadzały i powiem wam ze naprawdę się uspokoiłam- bo wiem ze kocham. Stany lekowe ustały, strach jest dużo mniejszy, już nie panikuje.
Aktualnie wyglada to tak: stres co prawda mniejszy ale przez to uspokojenie i delikatne pogodzenie się z tymi myślami już generalnie nie myśle tak często o moim chłopaku (czy to zły objaw?)- z racji tego ze widzimy się dopiero we wtorek to mamy mała przerwę i zauważyłam ze tak jak ostatnio ta sprawa mnie męczyła i myślałam o nim cały czas tak teraz potrafię o tym zapomnieć i zajac sie np swoimi sprawami, mam trochę wyrzuty sumienia z tego powodu bo czuje jakby był mi trochę obojętny chociaż tak nie jest

poza tym mam wrażenie ze moje uczucia są na swój sposób płytkie tzn nie czuje w nich głębi prawdziwej miłości. Kiedy spędzamy czas razem jest super, stwierdzam ze mi z nim mega dobrze, świetnie się bawię, jest bardzo atrakcyjny, rozśmiesza mnie, uwielbiam słyszeć jego głos, jego oczy i uśmiech są piękne, odczuwam czasem nawet pożądanie ALE nei czuje w srodku tej obezwładniającej miłości jaka bym chciała czuć. Te wszystkie rzeczy to raczej stwierdzanie faktów i krótkie małe emocje. Ciesze się ze mnie od niego nie odrzuca, ciesze się ze między nami jest ok i się nie kłócimy, dogadujemy się ale nie czuje tego ogromnego uczucia a bardzo bym chciała :( często „sprawdzam” swoje uczucia w taki sposób ze zastanawiam się czy mam ochotę go pocałować- No i często odpowiedz brzmi nie głównie przez lęk i wyrzuty sumienia ze nie odwzajemniam jego miłości. Raczej wole z nim rozmawiać i się śmiać niż wyrażać swoje uczucia. (Tylko proszę nie piszcie mi ze wole go jako przyjaciela bo jestem pewna ze nie o to chodzi) Może po prostu mój umysł chce w ten sposób odpocząć? Wszystko co odczuwam jest takie przymglone...
co o tym sądzicie?
Bardzo ważna rzecz: jestem miesiąc po poważnej operacji, miałam wycinanego guza i groziło mi dużo niefajnych rzeczy, byłam pod całkowita narkoza. Teraz jest w porzadku zdrowotnie i emocjonalnie po operacji tez było. Pytanie czy teraz-miesiąc po- to może mieć jakiś związek?
I jeszcze jedno pytanie: skoro mój problem nie trwa jakoś bardzo długo i względnie szybko dowiedziałam się co to jest i jak z tym walczyć to czy jest szansa ze Uda mi się szybko z tego wyjść?
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

13 listopada 2018, o 19:45

Saphira pisze:
12 listopada 2018, o 20:51
Hey, mam takie pytanie czy mozna do Rocd zaliczyc obsesje na temat wzrostu ukochanego? Na poczatku stosunkow zastanawialam sie jak to ma byc u nas, gdy jest nizszy niz ja, ale pozniej jakos o tym zapomnialam, pokochalam go z calego serca, a teraz gdy ciagle jestem w kole tych okropnych mysli ta sie pojawia i wciaz mi dolega....nie rozumiem czy to jest prawdziwa rzecz i dowod na to, ze nie kocham swego pertnera, czy to jest tylko natret....na dodatek zawsze moje sympatie byly nizsze niz ja, i zawsze jakos o tym czasem zamyslalam sie, ale te zwiazki byly nie udane, teraz jest wszystko super, jest z nim dobrze, i nie chce by to rocd i te mysli na temat wzrostu wszystko zniszczyly, nie chce go stracic z tego powodu😭
Kochana, nasza nerwica zrobi wszystko żeby do wszystkiego się przyczepić. Zauważ że przedtem to Ci nie przeszkadzało i się tego trzymaj! :) To nie jest dowód że nie kochasz, ale wręcz przeciwnie i to z ogromną siłą, głowa do góry!
GeorgeM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 19 sierpnia 2018, o 14:02

13 listopada 2018, o 20:53

Kaja123 pisze:
13 listopada 2018, o 14:14
Hej kochani jestem tu nowa. Z moim chlopakiem się znam już 3 lata, głębsze uczucia są między nami od roku a jesteśmy razem od 6 miesiący.bylam z nim naprawdę szczęśliwa i zakochana. Ogólnie to mój problem polega na tym ze taka myśl ze mogę nie kochać pojawiła mi się jakieś 2-3 tygodnie temu. Od tamtego czasu nie daje mi spokoju. Na początku był płacz, stany lekowe, kołatania serca, brak apetytu, ciagle wahania nastrojów, zapominanie twarzy i mnóstwo innych objawów. Bywaly chwile lepsze i gorsze ale nie udało się powrócić do uczucia w 100%. Po dwóch tygodniach na dwa dni przestałam mieć watpliwosci i było względnie dobrze. Tamte myśli zwaliłam na jesień, okres, mnóstwo różnych zmian i stwierdziłam ze wszystko w porzadku. Ale od kilku dni znowu mnie to dręczy. Wtedy znalazłam to forum, objawy idealnie się zgadzały i powiem wam ze naprawdę się uspokoiłam- bo wiem ze kocham. Stany lekowe ustały, strach jest dużo mniejszy, już nie panikuje.
Aktualnie wyglada to tak: stres co prawda mniejszy ale przez to uspokojenie i delikatne pogodzenie się z tymi myślami już generalnie nie myśle tak często o moim chłopaku (czy to zły objaw?)- z racji tego ze widzimy się dopiero we wtorek to mamy mała przerwę i zauważyłam ze tak jak ostatnio ta sprawa mnie męczyła i myślałam o nim cały czas tak teraz potrafię o tym zapomnieć i zajac sie np swoimi sprawami, mam trochę wyrzuty sumienia z tego powodu bo czuje jakby był mi trochę obojętny chociaż tak nie jest

poza tym mam wrażenie ze moje uczucia są na swój sposób płytkie tzn nie czuje w nich głębi prawdziwej miłości. Kiedy spędzamy czas razem jest super, stwierdzam ze mi z nim mega dobrze, świetnie się bawię, jest bardzo atrakcyjny, rozśmiesza mnie, uwielbiam słyszeć jego głos, jego oczy i uśmiech są piękne, odczuwam czasem nawet pożądanie ALE nei czuje w srodku tej obezwładniającej miłości jaka bym chciała czuć. Te wszystkie rzeczy to raczej stwierdzanie faktów i krótkie małe emocje. Ciesze się ze mnie od niego nie odrzuca, ciesze się ze między nami jest ok i się nie kłócimy, dogadujemy się ale nie czuje tego ogromnego uczucia a bardzo bym chciała :( często „sprawdzam” swoje uczucia w taki sposób ze zastanawiam się czy mam ochotę go pocałować- No i często odpowiedz brzmi nie głównie przez lęk i wyrzuty sumienia ze nie odwzajemniam jego miłości. Raczej wole z nim rozmawiać i się śmiać niż wyrażać swoje uczucia. (Tylko proszę nie piszcie mi ze wole go jako przyjaciela bo jestem pewna ze nie o to chodzi) Może po prostu mój umysł chce w ten sposób odpocząć? Wszystko co odczuwam jest takie przymglone...
co o tym sądzicie?
Bardzo ważna rzecz: jestem miesiąc po poważnej operacji, miałam wycinanego guza i groziło mi dużo niefajnych rzeczy, byłam pod całkowita narkoza. Teraz jest w porzadku zdrowotnie i emocjonalnie po operacji tez było. Pytanie czy teraz-miesiąc po- to może mieć jakiś związek?
I jeszcze jedno pytanie: skoro mój problem nie trwa jakoś bardzo długo i względnie szybko dowiedziałam się co to jest i jak z tym walczyć to czy jest szansa ze Uda mi się szybko z tego wyjść?

Jakbhm czytala o sobie 🧐
To wszystko normalne, objawy jak zauwazyls nerwicowe.
ALE TO, ZE NIE CZUJESZ JUZ AZ TAK BARDZO MOTYLKOW W BRZUCHU, to najzwyczajniej to ze mija zakochanie i jest to normalna sprawa w kazdym zwiazku. U jednych po pol roku, u inncyh 2 lata. U mnie tez zbieglo sie to z nerwica wiec myslalam (a raczej przeczytalam na forach) ze to znaczy ze mina zakochanie a za tym nie ma milosci. Ile ja z tego robilam powodow do zmartwien to nie zlicze, niektore wypociny pisane przez moja nerwice sa tu na forum 🤣 No ale otoz to, zwiazek to nie tylko buziaki, po pewnym czasie te namietne zachowania wypieraja te przyjazne i to normalne. Teraz mozesz sie zaczac cieszyc normalnym zwiazkiem (chociaz w takim stanie moze byc ciezko, niestety) nieprzycmionym az tak bardzo chemia naszego mozgu... ☺️
hathaway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 1 września 2018, o 22:30

14 listopada 2018, o 00:07

Hej. Powiedzcie mi proszę czy mówicie swoim partnerom o objawach? O waszej nerwicy, derealizacji? Ja się obawiam że zostanę odebrana jak chora psychicznie. Juz pal licho powiedzieć o lekach, najgorzej o derealizacji: że nie czuje się kobietą, nie czuje siebie, swojej tożsamości... 😔 Poradzicie coś? Błagam!
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

14 listopada 2018, o 10:55

hathaway pisze:
14 listopada 2018, o 00:07
Hej. Powiedzcie mi proszę czy mówicie swoim partnerom o objawach? O waszej nerwicy, derealizacji? Ja się obawiam że zostanę odebrana jak chora psychicznie. Juz pal licho powiedzieć o lekach, najgorzej o derealizacji: że nie czuje się kobietą, nie czuje siebie, swojej tożsamości... 😔 Poradzicie coś? Błagam!

Ja też się bałam, że uwierzy w to co mówię, że pomyśli że nie kocham. Ale było wręcz przeciwnie. Jak mu o tym powiedziałam to aż się zaśmiał i powiedział że jestem glupiutka i że mu na myśl nie przyszło że może tak być, Bo ciągle mu to pokazuje. Czyli już mam dla siebie dowód że ludzie 'z zewnątrz' widzą to jak bardzo kochamy (ROWNIE DOWÓD DLA NAS ZNERWICOWANYCH) . U mnie to wyszło na dobre. Gdy mam zły dzień pomaga mi jak może, wspiera, mówi że widzi i czuje że kocham tak samo jak przed nerwica a nawet i mocniej. Lepszego psychologa nie mogłam sobie znaleźć :)
hathaway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 1 września 2018, o 22:30

14 listopada 2018, o 14:50

Qwerty123 pisze:
14 listopada 2018, o 10:55
hathaway pisze:
14 listopada 2018, o 00:07
Hej. Powiedzcie mi proszę czy mówicie swoim partnerom o objawach? O waszej nerwicy, derealizacji? Ja się obawiam że zostanę odebrana jak chora psychicznie. Juz pal licho powiedzieć o lekach, najgorzej o derealizacji: że nie czuje się kobietą, nie czuje siebie, swojej tożsamości... 😔 Poradzicie coś? Błagam!

Ja też się bałam, że uwierzy w to co mówię, że pomyśli że nie kocham. Ale było wręcz przeciwnie. Jak mu o tym powiedziałam to aż się zaśmiał i powiedział że jestem glupiutka i że mu na myśl nie przyszło że może tak być, Bo ciągle mu to pokazuje. Czyli już mam dla siebie dowód że ludzie 'z zewnątrz' widzą to jak bardzo kochamy (ROWNIE DOWÓD DLA NAS ZNERWICOWANYCH) . U mnie to wyszło na dobre. Gdy mam zły dzień pomaga mi jak może, wspiera, mówi że widzi i czuje że kocham tak samo jak przed nerwica a nawet i mocniej. Lepszego psychologa nie mogłam sobie znaleźć :)
Dzięki za odpowiedź. A co myślisz o tych objawach depersonalizacji? Mówić czy nie mówic? Jak się nad tym zastanawiam to gdybym mu nie powiedziała to będę się czuła jakbym go oszukiwała, a jak powiem to mnie uzna za wariatkę ( chociaż mam cichą nadzieję że nie bo jest bardzo mądrym mężczyzną). Ja w środku cierpię a na zewnątrz nic nie widać skoro on chce mi się oświadczyć i to jest dla mnie trochę dowód na to że może nie zwariowałam. No i co z tym zrobić?
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

14 listopada 2018, o 15:45

hathaway pisze:
14 listopada 2018, o 14:50
Qwerty123 pisze:
14 listopada 2018, o 10:55
hathaway pisze:
14 listopada 2018, o 00:07
Hej. Powiedzcie mi proszę czy mówicie swoim partnerom o objawach? O waszej nerwicy, derealizacji? Ja się obawiam że zostanę odebrana jak chora psychicznie. Juz pal licho powiedzieć o lekach, najgorzej o derealizacji: że nie czuje się kobietą, nie czuje siebie, swojej tożsamości... 😔 Poradzicie coś? Błagam!

Ja też się bałam, że uwierzy w to co mówię, że pomyśli że nie kocham. Ale było wręcz przeciwnie. Jak mu o tym powiedziałam to aż się zaśmiał i powiedział że jestem glupiutka i że mu na myśl nie przyszło że może tak być, Bo ciągle mu to pokazuje. Czyli już mam dla siebie dowód że ludzie 'z zewnątrz' widzą to jak bardzo kochamy (ROWNIE DOWÓD DLA NAS ZNERWICOWANYCH) . U mnie to wyszło na dobre. Gdy mam zły dzień pomaga mi jak może, wspiera, mówi że widzi i czuje że kocham tak samo jak przed nerwica a nawet i mocniej. Lepszego psychologa nie mogłam sobie znaleźć :)
Dzięki za odpowiedź. A co myślisz o tych objawach depersonalizacji? Mówić czy nie mówic? Jak się nad tym zastanawiam to gdybym mu nie powiedziała to będę się czuła jakbym go oszukiwała, a jak powiem to mnie uzna za wariatkę ( chociaż mam cichą nadzieję że nie bo jest bardzo mądrym mężczyzną). Ja w środku cierpię a na zewnątrz nic nie widać skoro on chce mi się oświadczyć i to jest dla mnie trochę dowód na to że może nie zwariowałam. No i co z tym zrobić?
Po pierwsze nie zwariowałs, spokojnie, też przerabialam te myśli i dalej przerabiam. A po drugie Ja myślę że jak chce Ci się oświadczyć to na pewno jesteście ze sobą bardzo blisko na tyle żeby mówić mu o swoich problemach. Dobrym rozwiązaniem na pewno będzie aby powiedzieć mu o tym. Wszystko od samego początku i dokładnie. Powiedz że bardzo jest Ci z tym trudno i zależy Ci na tym aby on o tym wiedział bo jest on częścią Twojego życia. Myślę że w pewien sposób na pewno Ci pomoże, może nie do końca wyleczy ale zawsze to jakaś podpora od najbliżej osoby bo myślę że nie pozwoli abys cierpiała :) u mnie tak to wygląda i jest lepiej. Slyszec ciepłe słowa od swojego faceta że z Tobą jednak jest wszystko w porządku, mega pomaga :)
Saphira
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 15 czerwca 2016, o 09:07

14 listopada 2018, o 18:31

[quote

Kochana, nasza nerwica zrobi wszystko żeby do wszystkiego się przyczepić. Zauważ że przedtem to Ci nie przeszkadzało i się tego trzymaj! :) To nie jest dowód że nie kochasz, ale wręcz przeciwnie i to z ogromną siłą, głowa do góry!
[/quote]

Na poczatku stosunkow mialam taki moment gdzie zamyslalam sie na ten temat, ale pozniej jakos zapomnialam, dalam sobie szanse na te stosunki, bylam pewna i pelna checi z nim spedzic swe zycie, miec wspolne dzieci, ale jak zaczely sie mysli kocham, nie kocham, to te mysli na temat wzrostu powrocily.....i to mnie niszczy, wydaje sie ze jednych mysli sie pozbawie, to pojawiaja sie nowe, i teraz to dotyczy wzrostu, bo jakoby to bylo juz na poczatku i to byl znak, ze juz wtedy byl dla mnie nie odpowiedni....
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

14 listopada 2018, o 20:24

To jest nie fair! Jak my, osoby które się z tym zmagają mają normalnie funkcjonować? Ja chce sie oświadczyć, ale wszystko mi mówi ze nie chce, bo jej nie kocham i takie pierdolenie bez końca. Najgorsze jest to, ze jak wyszedłem z leku tak teraz mam kompletna obojętność czy ona będzie czy nie, czy będę pracować gdzie pracuje choć to zawsze bylo moje marzenie ( Policja ). To mną rządzi i tyle. Jako osoba wierzaca i mocno posiadająca nadzieje w pomocy i obecności Bożej mam pewien zal. Modlilem się latami o dobra żonę a gdy ja dostalem 1 do 1 to jest zle. Modlilem o to aby sie dostać do Policji i prącie znowu problem.
Teraz juz mam tak na to wywalone, że rozpiernicze wszytko i bedzie święty spokój. Szkoda😣
GeorgeM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 19 sierpnia 2018, o 14:02

14 listopada 2018, o 20:41

hathaway pisze:
14 listopada 2018, o 00:07
Hej. Powiedzcie mi proszę czy mówicie swoim partnerom o objawach? O waszej nerwicy, derealizacji? Ja się obawiam że zostanę odebrana jak chora psychicznie. Juz pal licho powiedzieć o lekach, najgorzej o derealizacji: że nie czuje się kobietą, nie czuje siebie, swojej tożsamości... 😔 Poradzicie coś? Błagam!
Chcialabys dokladniej opisac swoja derealizacje?
Kulka.
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 22 czerwca 2018, o 22:38

14 listopada 2018, o 20:59

whiteHusar pisze:
14 listopada 2018, o 20:24
Jako osoba wierzaca i mocno posiadająca nadzieje w pomocy i obecności Bożej mam pewien zal. Modlilem się latami o dobra żonę a gdy ja dostalem 1 do 1 to jest zle. Modlilem o to aby sie dostać do Policji i prącie znowu problem.
Też jestem wierząca i byłam mocno rozczarowana Bogiem. Myślałam, że po nawróceniu pomoże mi jakoś ogarnąć rele z innymi ludźmi, że da mi wspólnotę, w której będę czuć się dobrze. I dał. Tyle, że czułam sie tam ch***wo (jak wszędzie tak i tam byłam autsajderką) i przestałam tam bywać.
Ale tak se myślę, że to nie Bóg mnie rozczarował a moje oczekiwania. Liczyłam, że będzie św. Mikołajem i skoro zadeklarowałam się należeć do niego to zacznie spełniać moje potrzeby. Ale dupa. Bóg robi co chce i nic z tym nie da się zrobić. Nie ratuje nas przed życiowymi problemami a jest po prostu obok nas, kiedy je przechodzimy. I te problemy też są po coś, jak to mówią "Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy go kochają".
Dlatego nie poddawaj się i nie rezygnuj. Walcz dalej.
ODPOWIEDZ