Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 października 2018, o 13:23

Mario26 pisze:
2 października 2018, o 11:56
Jak myślicie że jak będa myśli przychodziły i ja będę się uspokaja zdaniami typu "to tylko nerwica, przecież ja kocham Mariola Itp." ja coś tym zdzialam? Robię to od roku i mija na parę dni i wraca albo na chwilę. Ale raczej nie tak tylko co robić z myślami jak przychodzą jak nie mam ochoty na nic? NId rozmawiać z sobą nie dolowac się? Niby wiem że powinieneśmy olać to i zaakceptować że tak będzie ale jak bez tych dialogów jak to wykonać olewa jak objawy są tak prawdziwe jak uwierzyć że to nerwica.???
Tego rodzaju dialogi na myśli to tylko jeden z czynników, który dobrze jest stosować i jasne, że to jest potrzebne. Ale też inne rzeczy, które zwykle się przewijają przez to.
A to różnego rodzaju zachowania zachowawcze, unikowe, braki wyrozumienia, presja brak próby akceptacji, mała regularność w stosowaniu tego itp.
Natomiast to co napisałeś w drugim poście, że jakby MUSISZ się zajmować natrętami wynika z klasycznej kontroli objawów (myśli to też objawy zaburzenia), w sensie, ze jak nie będziesz tego robił to stanie się COŚ. Dlatego właśnie trzeba to wręcz porzucać bo na tym tle trwa całościowo zaburzenie :) Myśli to tylko siłą rzeczy efekt.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

3 października 2018, o 14:24

ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 12:52
mam taki problem, jestem z chłopakiem 4 lata, narazie nie możemy wziąć ślubu bo oboje studiujemy i nie jesteśmy jeszcze w stanie sie utrzymać. Moja przyjaciółka się zaręczyła, chociaz jest ze swoim chłopakiem 2 lata, ale maja inną sytuacje, za dwa lata kończą studia, jej chłopak ma stałą prace, studiuje zaocznie i jeszcze mogą mieszkać u jej rodziców. Strasznie mnie to dołuje, że my nie jesteśmy zaręczeni, czuję się przez to gorsza, chociaz nie wiem czemu, racjonalnie wiem że to kwestia pieniędzy no i każdy ma inną sytuacje, ale mam jakąs obsesje, ciągle o tym myśle, cieszę się że mojej przyjaciółce się układa ale dołuje mnie to :(
Przecież jesteś zaręczona. To, że z kimś jesteś w związku to są własnie zaręczyny. Jesteście dokłądnie w tej samej sytuacji z różnicą taką, że oni ustalają juz datę ślubu a wy nie.
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

3 października 2018, o 16:19

Nerwyzestali pisze:
3 października 2018, o 14:24
ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 12:52
mam taki problem, jestem z chłopakiem 4 lata, narazie nie możemy wziąć ślubu bo oboje studiujemy i nie jesteśmy jeszcze w stanie sie utrzymać. Moja przyjaciółka się zaręczyła, chociaz jest ze swoim chłopakiem 2 lata, ale maja inną sytuacje, za dwa lata kończą studia, jej chłopak ma stałą prace, studiuje zaocznie i jeszcze mogą mieszkać u jej rodziców. Strasznie mnie to dołuje, że my nie jesteśmy zaręczeni, czuję się przez to gorsza, chociaz nie wiem czemu, racjonalnie wiem że to kwestia pieniędzy no i każdy ma inną sytuacje, ale mam jakąs obsesje, ciągle o tym myśle, cieszę się że mojej przyjaciółce się układa ale dołuje mnie to :(
Przecież jesteś zaręczona. To, że z kimś jesteś w związku to są własnie zaręczyny. Jesteście dokłądnie w tej samej sytuacji z różnicą taką, że oni ustalają juz datę ślubu a wy nie.
W sumie tak, ale to właśnie chodzi o ten ślub
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 października 2018, o 16:58

ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 16:19
Nerwyzestali pisze:
3 października 2018, o 14:24
ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 12:52
mam taki problem, jestem z chłopakiem 4 lata, narazie nie możemy wziąć ślubu bo oboje studiujemy i nie jesteśmy jeszcze w stanie sie utrzymać. Moja przyjaciółka się zaręczyła, chociaz jest ze swoim chłopakiem 2 lata, ale maja inną sytuacje, za dwa lata kończą studia, jej chłopak ma stałą prace, studiuje zaocznie i jeszcze mogą mieszkać u jej rodziców. Strasznie mnie to dołuje, że my nie jesteśmy zaręczeni, czuję się przez to gorsza, chociaz nie wiem czemu, racjonalnie wiem że to kwestia pieniędzy no i każdy ma inną sytuacje, ale mam jakąs obsesje, ciągle o tym myśle, cieszę się że mojej przyjaciółce się układa ale dołuje mnie to :(
Przecież jesteś zaręczona. To, że z kimś jesteś w związku to są własnie zaręczyny. Jesteście dokłądnie w tej samej sytuacji z różnicą taką, że oni ustalają juz datę ślubu a wy nie.
W sumie tak, ale to właśnie chodzi o ten ślub
Nie wyszukuj sobie na siłę tematów do natrętnego zajmowania się nimi ;p Wchodząc w analizę sama to robisz, że to się ciągle utrzymuje.
Po prostu krótką odpowiedź sobie przygotuj np. ślub nie jest wyznacznikiem powodzenia. I nie dryfuj w głębszych analizach na ten temat. Kończ to na tym stwierdzeniu.
Na wszystko przyjdzie czas, teraz studiujecie, ślub będzie potem.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

3 października 2018, o 18:44

Victor pisze:
3 października 2018, o 13:23
Mario26 pisze:
2 października 2018, o 11:56
Jak myślicie że jak będa myśli przychodziły i ja będę się uspokaja zdaniami typu "to tylko nerwica, przecież ja kocham Mariola Itp." ja coś tym zdzialam? Robię to od roku i mija na parę dni i wraca albo na chwilę. Ale raczej nie tak tylko co robić z myślami jak przychodzą jak nie mam ochoty na nic? NId rozmawiać z sobą nie dolowac się? Niby wiem że powinieneśmy olać to i zaakceptować że tak będzie ale jak bez tych dialogów jak to wykonać olewa jak objawy są tak prawdziwe jak uwierzyć że to nerwica.???
Tego rodzaju dialogi na myśli to tylko jeden z czynników, który dobrze jest stosować i jasne, że to jest potrzebne. Ale też inne rzeczy, które zwykle się przewijają przez to.
A to różnego rodzaju zachowania zachowawcze, unikowe, braki wyrozumienia, presja brak próby akceptacji, mała regularność w stosowaniu tego itp.
Natomiast to co napisałeś w drugim poście, że jakby MUSISZ się zajmować natrętami wynika z klasycznej kontroli objawów (myśli to też objawy zaburzenia), w sensie, ze jak nie będziesz tego robił to stanie się COŚ. Dlatego właśnie trzeba to wręcz porzucać bo na tym tle trwa całościowo zaburzenie :) Myśli to tylko siłą rzeczy efekt.
To co ja mam robić powiem sobie ze to jest zaburzenie i znów myśli i myśli... Nie mogę tego przerwać jak polapie to wszystko to wszystko spada i wychodzę z tego na jakieś 2 3 dni do tyg czasu i potem znów się łapie na jakąś głupia myśl i zaczynam myśleć i się załamywać... Jak mnie już złapie siedzę w tym tydzien lub 2 aż nie znajdę sposobu żeby znów podnieść kurtyne. Najgorsze ze jak za każdym razem wpadam myślę że to jest co innego i że to już prawdziwe... Np teraz czuje się jakbym nie miał tego a myślę ale nie pozwalam sobie na te myśli bo ich nie chce ale wiem logicznie że to mam ale nie na poziomie emocji. Jestem znów odcięty od uczuć. Wiem że to minie ten czas ale głowa mówi że nie. Myśli od rana do wieczora a tak bardzo chce się cieszyć że swoją kochana jak przed zaburzeniem.
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

3 października 2018, o 21:53

Mario26 nie możesz za każdym razem mówić sobie że to coś innego,że to odkochanie. Ja też miałam z tym problem "a co jeśli tym razem..". Jak sie serio odkochasz nie będziesz się tym przejmował. Tak wiem, wydaje się, jak to nie będe się tym przejmować, przecież ja chce kochać, ale tak jest, na tym polega odkochanie, ma sie to w 4 literach i tyle. Są nerwy, to nerwica, nawet jak są nerwy że nie ma nerwów to jest nerwica.
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

4 października 2018, o 09:13

ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 21:53
Mario26 nie możesz za każdym razem mówić sobie że to coś innego,że to odkochanie. Ja też miałam z tym problem "a co jeśli tym razem..". Jak sie serio odkochasz nie będziesz się tym przejmował. Tak wiem, wydaje się, jak to nie będe się tym przejmować, przecież ja chce kochać, ale tak jest, na tym polega odkochanie, ma sie to w 4 literach i tyle. Są nerwy, to nerwica, nawet jak są nerwy że nie ma nerwów to jest nerwica.
Najgorsze ze mi się wydaje że się tym nie przejmuje robię coś innego potrafię się wybić z tych myśli ale myślę o tym bo tego nie chce strasznie chce kochać. Znów prubuje szukać że to zaburzenie potwierdzić to i nie mogę znajsc potwierdzenia. Cały czas mi się wydaje że muszę sobie to udowodnić żeby znów wyjść na prostą że nie mogę odpuścić chodź to robię na chwilę znów myśli i znów chce udowadniać a nic nie mogę znajsc. Szukam. Podobieństw chodź nic nie pomaga na obecną chwilę wiem że było to wiele razy ale teraz wydaje się to prawdziwe ale wcześniej też tak było patrząc logicznie zawsze tak jest.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

4 października 2018, o 09:16

Mario26 pisze:
4 października 2018, o 09:13
ciąglewalcze pisze:
3 października 2018, o 21:53
Mario26 nie możesz za każdym razem mówić sobie że to coś innego,że to odkochanie. Ja też miałam z tym problem "a co jeśli tym razem..". Jak sie serio odkochasz nie będziesz się tym przejmował. Tak wiem, wydaje się, jak to nie będe się tym przejmować, przecież ja chce kochać, ale tak jest, na tym polega odkochanie, ma sie to w 4 literach i tyle. Są nerwy, to nerwica, nawet jak są nerwy że nie ma nerwów to jest nerwica.
Najgorsze ze mi się wydaje że się tym nie przejmuje robię coś innego potrafię się wybić z tych myśli ale myślę o tym bo tego nie chce strasznie chce kochać. Znów prubuje szukać że to zaburzenie potwierdzić to i nie mogę znajsc potwierdzenia.
No i to wszystko pokazuje, że to cały czas to samo. Szukasz potwierdzeń i przejmujesz się tym. To jest własnie potwierdzenie. Normalny człowiek tak nie robi. Nerwicowiec ciągle analizuje jedno i to samo i szuka cały czas potwierdzenia, że to jednak nerwica. Musisz po prostu ignorować to i żyć po prostu. Tak naprawdę wiesz czego chcesz i nie musisz potwierdzac ciągle tego. Staraj się pisać posty wyraźnie, bo nie wiadomi nic z nich, trudno odczytać co mas zna myśli, są chaotyczne, bez składni i interpunkcji ;p
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

4 października 2018, o 18:42

Dlaczego nic nie pomaga?siedzę zalekniony jak nie wiem.
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

5 października 2018, o 13:34

:friend: a czego próbowałeś?
Mario26 pisze:
4 października 2018, o 18:42
Dlaczego nic nie pomaga?siedzę zalekniony jak nie wiem.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

5 października 2018, o 13:54

Cześć wam. Nie było mnie... długo... Ale wracam, bo zwariuję.. jestem z chłopakiem za granicą i poprzednie dni, tygodnie były dla mnie masakryczne. Znowu wróciły mi natręty na temat jego kolegi, mam po prostu już tego tak dość że musiałam wyjść z domu przewietrzyć się.. Najgorzej jest wtedy gdy dochodzi Do zbliżenia. Mój chłopak zaczyna mnie całować, albo ja dotykam noga jego nogi... I wtedy zaczyna się koszmar... pokazuje mi się jego kolega przed oczami, ja po prostu z bezsilności i wyrzutów sumienia przestaje się z chłopakiem całować, przestaje dotykać.. przez te myśli.. ja już jestem na takim etapie że nie wiem co mam robić.. wcześniej wierzyłam że mi się uda to pokonać Ale ja nie potrafię.. nie potrafię zaakceptować tych myśli, nie potrafię zaakceptować tego że ten jego kolega mi się pokazuje w głowie, i nerwica wmawia mi że ja z nim chce być czy coś takiego.. gówno prawda... przechodze to znowu, bo wczesniej ten natret trzymal mnie z 3 4 miesiące i to znowu wróciło i mi tak daje w kość że ja cholera zatraca się w tym i po prostu nie daje rady. Ludzie !!!! Mi się żyć nie chce :buu: moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest móc żyć normalnie. Bez tych myśli. Chce spędzać czas z ukochanym tak jak KIEDYŚ.. cieszyć się miłością, śmiać się, spędzać super czas.. ja mam dosyć tego, że ktoś inny pojawia mi się w głowie mam ochotę zresetować swój umysł Ale nie potrafię.. ja się boję, że dla mnie nie ma już ratunku. Myślałam o tym że po powrocie do Polski żeby iść do psychiatry po leki.. Ale ja się tak cholernie boję że po tych lekach będę zwariować i że mi od*radośnie! jeszcze bardziej :buu: chce żyć normalnie.. Chce się w końcu całować z chłopakiem i czuć to co KIEDYŚ.. A ja w takich momentach wiem że będzie tragicznie przez te cholerne myśli i mnie to tak niszczy.. Wczoraj wieczorem mnie całował a ja dostałam głupich myśli i odwróciłam się zaczęłam płakać i poszłam spać.. i tak cały czas.. pomocy :( pomóżcie mi bo ja mam ochotę już umrzeć
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

5 października 2018, o 13:58

nieznajoma19 pisze:
5 października 2018, o 13:54
Cześć wam. Nie było mnie... długo... Ale wracam, bo zwariuję.. jestem z chłopakiem za granicą i poprzednie dni, tygodnie były dla mnie masakryczne. Znowu wróciły mi natręty na temat jego kolegi, mam po prostu już tego tak dość że musiałam wyjść z domu przewietrzyć się.. Najgorzej jest wtedy gdy dochodzi Do zbliżenia. Mój chłopak zaczyna mnie całować, albo ja dotykam noga jego nogi... I wtedy zaczyna się koszmar... pokazuje mi się jego kolega przed oczami, ja po prostu z bezsilności i wyrzutów sumienia przestaje się z chłopakiem całować, przestaje dotykać.. przez te myśli.. ja już jestem na takim etapie że nie wiem co mam robić.. wcześniej wierzyłam że mi się uda to pokonać Ale ja nie potrafię.. nie potrafię zaakceptować tych myśli, nie potrafię zaakceptować tego że ten jego kolega mi się pokazuje w głowie, i nerwica wmawia mi że ja z nim chce być czy coś takiego.. gówno prawda... przechodze to znowu, bo wczesniej ten natret trzymal mnie z 3 4 miesiące i to znowu wróciło i mi tak daje w kość że ja cholera zatraca się w tym i po prostu nie daje rady. Ludzie !!!! Mi się żyć nie chce :buu: moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest móc żyć normalnie. Bez tych myśli. Chce spędzać czas z ukochanym tak jak KIEDYŚ.. cieszyć się miłością, śmiać się, spędzać super czas.. ja mam dosyć tego, że ktoś inny pojawia mi się w głowie mam ochotę zresetować swój umysł Ale nie potrafię.. ja się boję, że dla mnie nie ma już ratunku. Myślałam o tym że po powrocie do Polski żeby iść do psychiatry po leki.. Ale ja się tak cholernie boję że po tych lekach będę zwariować i że mi od*radośnie! jeszcze bardziej :buu: chce żyć normalnie.. Chce się w końcu całować z chłopakiem i czuć to co KIEDYŚ.. A ja w takich momentach wiem że będzie tragicznie przez te cholerne myśli i mnie to tak niszczy.. Wczoraj wieczorem mnie całował a ja dostałam głupich myśli i odwróciłam się zaczęłam płakać i poszłam spać.. i tak cały czas.. pomocy :( pomóżcie mi bo ja mam ochotę już umrzeć
SKoro ci sie chce to to rób. Całuj się i rób inne rzeczy z chłopakiem pomimo tego że pojawiają ci się myśli natrętne o tym koledze. Przecież dopóki nie zaczniesz ryzykować i olewać tych myśli to one będą. Parę razy będziesz figlować z chłopakiem z tymi myslami natrętnymi aż w końcu one odpuszczą. Nie bierz leków tylko weź się za ustosunkowanie do myśli lękowych.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

5 października 2018, o 14:22

Nerwyzestali pisze:
5 października 2018, o 13:58
nieznajoma19 pisze:
5 października 2018, o 13:54
Cześć wam. Nie było mnie... długo... Ale wracam, bo zwariuję.. jestem z chłopakiem za granicą i poprzednie dni, tygodnie były dla mnie masakryczne. Znowu wróciły mi natręty na temat jego kolegi, mam po prostu już tego tak dość że musiałam wyjść z domu przewietrzyć się.. Najgorzej jest wtedy gdy dochodzi Do zbliżenia. Mój chłopak zaczyna mnie całować, albo ja dotykam noga jego nogi... I wtedy zaczyna się koszmar... pokazuje mi się jego kolega przed oczami, ja po prostu z bezsilności i wyrzutów sumienia przestaje się z chłopakiem całować, przestaje dotykać.. przez te myśli.. ja już jestem na takim etapie że nie wiem co mam robić.. wcześniej wierzyłam że mi się uda to pokonać Ale ja nie potrafię.. nie potrafię zaakceptować tych myśli, nie potrafię zaakceptować tego że ten jego kolega mi się pokazuje w głowie, i nerwica wmawia mi że ja z nim chce być czy coś takiego.. gówno prawda... przechodze to znowu, bo wczesniej ten natret trzymal mnie z 3 4 miesiące i to znowu wróciło i mi tak daje w kość że ja cholera zatraca się w tym i po prostu nie daje rady. Ludzie !!!! Mi się żyć nie chce :buu: moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest móc żyć normalnie. Bez tych myśli. Chce spędzać czas z ukochanym tak jak KIEDYŚ.. cieszyć się miłością, śmiać się, spędzać super czas.. ja mam dosyć tego, że ktoś inny pojawia mi się w głowie mam ochotę zresetować swój umysł Ale nie potrafię.. ja się boję, że dla mnie nie ma już ratunku. Myślałam o tym że po powrocie do Polski żeby iść do psychiatry po leki.. Ale ja się tak cholernie boję że po tych lekach będę zwariować i że mi od*radośnie! jeszcze bardziej :buu: chce żyć normalnie.. Chce się w końcu całować z chłopakiem i czuć to co KIEDYŚ.. A ja w takich momentach wiem że będzie tragicznie przez te cholerne myśli i mnie to tak niszczy.. Wczoraj wieczorem mnie całował a ja dostałam głupich myśli i odwróciłam się zaczęłam płakać i poszłam spać.. i tak cały czas.. pomocy :( pomóżcie mi bo ja mam ochotę już umrzeć
SKoro ci sie chce to to rób. Całuj się i rób inne rzeczy z chłopakiem pomimo tego że pojawiają ci się myśli natrętne o tym koledze. Przecież dopóki nie zaczniesz ryzykować i olewać tych myśli to one będą. Parę razy będziesz figlować z chłopakiem z tymi myslami natrętnymi aż w końcu one odpuszczą. Nie bierz leków tylko weź się za ustosunkowanie do myśli lękowych.
Boże żeby to było takie proste.. :buu:
Ja w momencie gdy ich dostaję przerywam np całowanie bo mam cholerne wyrzuty sumienia.. z jednej strony wiem, że to pochodzi od tej pieprzonej nerwicy a z drugiej są chwile, kiedy płacze i myślę czy może ja naprawdę taka jestem. To jest jakiś obłęd. Znowu Muszę wrócić do artykułów bo naprawdę idzie zwariować. Mój chłopak chce wiedzieć, Jakie mam myśli itd Ale ja się boję że go zranię jeśli mu o tym powiem.. on czasem nie rozumie mechanizmu tego.. I czasami rozumie to, A czasami po prostu nie..
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

5 października 2018, o 14:24

A ma ktoś doświadczenia z braniem leków?
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

5 października 2018, o 14:35

nieznajoma19 pisze:
5 października 2018, o 14:22
Nerwyzestali pisze:
5 października 2018, o 13:58
nieznajoma19 pisze:
5 października 2018, o 13:54
Cześć wam. Nie było mnie... długo... Ale wracam, bo zwariuję.. jestem z chłopakiem za granicą i poprzednie dni, tygodnie były dla mnie masakryczne. Znowu wróciły mi natręty na temat jego kolegi, mam po prostu już tego tak dość że musiałam wyjść z domu przewietrzyć się.. Najgorzej jest wtedy gdy dochodzi Do zbliżenia. Mój chłopak zaczyna mnie całować, albo ja dotykam noga jego nogi... I wtedy zaczyna się koszmar... pokazuje mi się jego kolega przed oczami, ja po prostu z bezsilności i wyrzutów sumienia przestaje się z chłopakiem całować, przestaje dotykać.. przez te myśli.. ja już jestem na takim etapie że nie wiem co mam robić.. wcześniej wierzyłam że mi się uda to pokonać Ale ja nie potrafię.. nie potrafię zaakceptować tych myśli, nie potrafię zaakceptować tego że ten jego kolega mi się pokazuje w głowie, i nerwica wmawia mi że ja z nim chce być czy coś takiego.. gówno prawda... przechodze to znowu, bo wczesniej ten natret trzymal mnie z 3 4 miesiące i to znowu wróciło i mi tak daje w kość że ja cholera zatraca się w tym i po prostu nie daje rady. Ludzie !!!! Mi się żyć nie chce :buu: moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest móc żyć normalnie. Bez tych myśli. Chce spędzać czas z ukochanym tak jak KIEDYŚ.. cieszyć się miłością, śmiać się, spędzać super czas.. ja mam dosyć tego, że ktoś inny pojawia mi się w głowie mam ochotę zresetować swój umysł Ale nie potrafię.. ja się boję, że dla mnie nie ma już ratunku. Myślałam o tym że po powrocie do Polski żeby iść do psychiatry po leki.. Ale ja się tak cholernie boję że po tych lekach będę zwariować i że mi od*radośnie! jeszcze bardziej :buu: chce żyć normalnie.. Chce się w końcu całować z chłopakiem i czuć to co KIEDYŚ.. A ja w takich momentach wiem że będzie tragicznie przez te cholerne myśli i mnie to tak niszczy.. Wczoraj wieczorem mnie całował a ja dostałam głupich myśli i odwróciłam się zaczęłam płakać i poszłam spać.. i tak cały czas.. pomocy :( pomóżcie mi bo ja mam ochotę już umrzeć
SKoro ci sie chce to to rób. Całuj się i rób inne rzeczy z chłopakiem pomimo tego że pojawiają ci się myśli natrętne o tym koledze. Przecież dopóki nie zaczniesz ryzykować i olewać tych myśli to one będą. Parę razy będziesz figlować z chłopakiem z tymi myslami natrętnymi aż w końcu one odpuszczą. Nie bierz leków tylko weź się za ustosunkowanie do myśli lękowych.
Boże żeby to było takie proste.. :buu:
Ja w momencie gdy ich dostaję przerywam np całowanie bo mam cholerne wyrzuty sumienia.. z jednej strony wiem, że to pochodzi od tej pieprzonej nerwicy a z drugiej są chwile, kiedy płacze i myślę czy może ja naprawdę taka jestem. To jest jakiś obłęd. Znowu Muszę wrócić do artykułów bo naprawdę idzie zwariować. Mój chłopak chce wiedzieć, Jakie mam myśli itd Ale ja się boję że go zranię jeśli mu o tym powiem.. on czasem nie rozumie mechanizmu tego.. I czasami rozumie to, A czasami po prostu nie..
No dobra ale jak ty możesz mieć wyrzuty sumienia skoro nie ty kreujesz te myśli? Jedziesz autem spokojnie 50 na godzinę i pies wchodzi na drogę, hamujesz delikatnie tak jak trzeba ale ktoś do ciebie od tyłu uderza autem, bo nie zdążył wyhamować gdyż jechał 100 na godzinę. Przez to ty nie dajesz rady zahamować i przejeżdżasz psa. Przykre zdarzenie ale czy to twoja wina? Nie, wina tego co uderzał i nie możesz mieć wyrzutów sumienia, może ci być jedynie przykro ale wiesz, że to nie z twojej winy ani intencji miało miejsce zdarzenie. Tak samo jest z nerwicą. Myśli masz natrętne tak jak my mamy natrętne mysli na inne tematy (tematy podobne do twoich też przerabiałem więc nie wypowiadam się nie wiedząc o co chodzi). Musisz to zrozumieć, zaakceptować, zignorować, a nawet wysmiać (pojawia się w czasie figli obraz tego kolegi przed oczami? Co z tego, oby był tylko przystojny, hahahahah), nie ty tworzysz te myśli. Jeżeli tak podejdziesz do tego to masz 200% pewności wyjścia z tych myśli. To fakt i nie ma co się sprzeczać.
ODPOWIEDZ