
Jak to się dzieje, że mamy nerwicę?
Np. pod wpływem długotrwałego stresu, jakiejś traumy wydzielane są w organizmie hormony stresu, gdy tych hormonów jest dużo i przekroczony zostanie indywidualny próg odporności organizmu, dochodzi do ataku lęku/paniki, czyli do reakcji "walcz lub uciekaj" ze wszystkim nieprzyjemnymi dla nas objawami psychicznymi i fizycznymi. Wtedy też, niestety, mózg przełącza się na tryb zagrożenia, to znaczy uznaje on,że skoro jest tak duży poziom lęku to widocznie zagrożone jest nasze życie i zaczyna on szukać tego, co nam zagraża, skanuje nasze ciało i otoczenie, aby zidentyfikować potencjalnego wroga. Chociaż nie może znaleźć realnego niebezpieczeństwa nie ustawa w poszukiwaniach, wyostrza zmysły i w końcu za zagrożenie uznaje on wszystko co wydaje się odbiegać od normy (np. szybkie bicie serca, natrętną myśl, zbyt duży hałas itp.). Tym symptomom nadaję rangę realnego niebezpieczeństwa, przez co utrzymuje się i utwierdza w stanie zagrożenia i znów produkowane są hormony stresu,co prowadzi do ataku lęku, paniki i tak wkoło.
Aby przerwać to błędne koło należy przekonać mózg, że nie ma realnego zagrożenia, że lęk i jego objawy to naturalna konsekwencja stresu i nie prowadzi on do niczego strasznego. Aby tego dokonać trzeba przekonać mózg na poziomie świadomym i podświadomym. Świadomie to robimy np. przez racjonalizacje, dialog, ośmieszanie. Natomiast , żeby przekonać naszą podświadomość należy przestać uciekać przed lękiem i unikać go i przekonać się na własne oczy , że lęk nie jest groźny - ryzykować, puszczać kontrolę. To wszystko należy robić konsekwentnie i liczyć się z tym, ze nerwica nie przejdzie od razu, a raczej zdrowienie będzie procesem rozciągniętym w jakims tam czasie. Na początku takiego postępowania lęk może nawet wzrosnąc, bo będziemy się bali tego nowego sposobu reagowania na niego.
Czy tak to mniej więcej wygląda?
