Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czuje sie coraz lepiej :). Wyleczona

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
ODPOWIEDZ
teravita
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 4 stycznia 2011, o 23:43

6 września 2013, o 18:44

Witam w tym dziale :)) Powoli zaczynam nalezec do grona osob ktorym derealizacja przechodzi. Nie jestem w pelni zdrowa ale czuje ze nadchodzi to w coraz szybszym tempie.
Nie wiem czy bede umiala sie rozpisac ani czy bede umiala doradzic komus bo jak mialam mocna derealizacje to takie slowa malo do mnie docieraly i watpilam w prawdziwosc tego wszystkiego ze mozna z tego wyjsc. Na wstepie chcialam zaznaczyc ze derealizacja nie jest zadna choroba, bo ja z tymi objawami czulam sie ciagle bardzo chora i stalam sie w pewnym sensie troche niepelnosprawna.
Bo jednak przeszlam wiele roznych objawow, od poczucia utraty swojej osobowosci, ciala, wszelkich uczuc w tym milosci, poczucia utraty czlowieczenstwa, zderealizowanie otoczenia i ludzi, mialam momentami uczucie ze ludzie sa dla mnie tak obcy ze zastanawialam sie czy ja ich jeszcze postrzegam jak ludzi, mialam trudnosci z ukladaniem wyrazow bo sie gubilam w tym co mowie jesli to byla dluzsza wypowiedz, dom obcy i odbicie w lustrze tak samo. Przerabialam chyba wszystkie objawy jakie sa w depersonalizacji choc nie zawsze mialam wszystkie naraz, lubily sie zmieniac, raz taki raz inny a czasem wiele przez dluzszy czas naraz.
Rzadko mialam przeblyski a trwalam w tym ponad poltora roku. Przez ten czas bralam kilka lekow psychotropowych ale nie bylo to do konca tym co chcialam bo po niektorych czulam sie ciut lepiej ale to ciut to tak naprawde bylo za malo. Na terapie poszlam raz, potem drugi ale mnie to jakos nie porwalo.
Od ponad trzech miesiecy czule sie duzo lepiej, choc to nie koniec to ja juz sama wiem ze wygralam, zawsze ci ktorym przeszlo pisza ze to sie wie i rzeczywiscie tak jest, czujesz ze nie martwisz sie juz tym stanem i nie boisz sie go. Mysle ze to o to chodzi.
Najpierw chce napisac jakie bledy popelnialam przez to poltora roku wedlug mnie. W pierwszym rzedzie i przede wszystkim kompletnie ignorowalam rady innych i nie pogodzilam sie ze derealizacja to zadna ciezka choroba, przez to ciagle czulam sie bardzo chora i psychiczna, nie moglam przestac myslec o tym ze wariuje i jutro na pewno obudze sie i nie bede wiedziala gdzie jestem. Druga rzecz bledna to wycofanie sie z wyjsc z domu, chodz nie siedzialam caly czas to zbyt malo bylam aktywna.
Trzecia najwazniejsza sprawa to ciagle obserwowanie siebie, tego co robie i co mowie, chcialam chyba przez to upewniac sie czy dobrze mowie i czy to co robie ma sens. Mialam rozne mysli ze to co robie jest bezsensu.
Czwarta rzecz to jak nachodzily mnie mysli o derealizacji czy jakies inne chore mysli to zamast robic cos innego i nie przejmowac sie tym wszystkim tak bardzo to ja dawalam sie wciagac w te rozmowy sama ze soba o derealizacji i o tym czy zwariowalam.
Piata rzecz to czulam ze skoro tak bardzo choruje to moge sobie pozwolic na lenistwo bo jestem chora. A szosta sprawa to jak nachodzily mnie wieksze i silniejsze objawy rezygnowalam z tego co mialam robic.

To moje podstawowe bledy. Nawet po roku chorowania jak nagle objawy staly sie silniejsze to lecialam i czytalam czy w psychozie tez tak sie robi.

Dzieki Wojciechowi z forum i jego obszernej slownej pomocy, nie wyskoczylam z okna bo naprawde mialam doscy tego wszystkiego. Czulam sie malutka i bezradna a do tego ciezko chora.

A wydobrzalam w jeden spobob z tego, zrozumialam ze trzeba sie czyms z poczatku stale zajmowac, bo moje myslenie bylo bardzo skrzywione, ciagle martwilam sie kazdym objawem, cokolwiek mi sie zdawalo od razu o tym rozmyslalam.
A taka opcja bardzo szkodzila, bo na skutek tego stale mialam derealizacje i jej objawy w myslach i przez caly czas ona byla aktywna bo strach nie ustepowal. Nie moglam sama z siebie przestac sie jej bac bo nie potrafilam zignorowac tych chorych i krzywych mysli.
Ale ze mialam tak dosc juz sama tego ze ciagle jest tak fatalnie a same objawe powodowaly juz nudnosci, zrobilam sobie plan dzialania, za co Wojtkowi tez dziekuje, dawal mi duzo wsparcia.
Ja ogolnie mialam zajecie a dokladnie prace w domu, pomagalam przy tlumaczeniach ksiazek, praca w domu to byl gwozdz do trumny, stale rozmyslanie niczym nie zmacone..... dlatego tez zrobilam sobie wolne od tej pracy. Zatrudnilam sie do pracy od 4 rano na poczcie :) segregowalam listy, po powrocie z poczty szlam na godzine rowerowania na silowni z muzyka na uszach.
Potem przychodzilam do domu bralam prysznic i szlam do pobliskiego baru z wiecznie rozgadana kolezanka na obiad studencki, wieczorem 4 razy w tygodniu, chodzilam na 2, 5 godzinny kurs tanca ze swoim niesmialym kolega.
Jak wracalam do domu to zasypialam przy kolacji i ledwo bralam prysznic i szlam spac. To byly pierwsze okresy kiedy zaczelam sypiac normalnie i bez strachu, pierwsze dwa tygdnie nie daly prawie zadnych zmian i mialam juz dosc ale jakos wytrwalam dalej.
Do tego dodatkowo na sobote chodzilam do ciotki pracowac na rynku, sobota to byl taki zasuw ze to byly pierwsze dni kiedy czulam sie dobrze, po nastepnych dniach zaczelam coraz mniej wspominac derealizacje, ciagle sie cos dzialo i co jest najciekawsze w tym wszystkim objawy w 90 procentach ustapily, po prostu nie myslalam o swoim stanie i tych chorych objawach, nie balam sie w tym czasie tej depersonalizacji, nie mialam glowy do niej. Chodz co jakis czas w ciagu dnia nachodzily mnie mysli, "co zapomnilas o derealizacji ona tu jest" i takie rozne skrzywienia :) i przez chwile czulam sie zle ale potem znowu dalej bylo dobrze.
Jedynym dniem kiedy bylo gorzej byla niedzila, bo nie moglam znalezc zajecia na ten dzien.
I wtedy troche sie balam ze chyba juz zawsze musze byc taka zabiegana zeby bylo lepiej ale okazalo sie to bezpodstawne bo po 2 miesiacach czulam sie juz na tyle lepiej ze w sobote i niedziele siedzialam w domu i czulam sie bezpiecznie bo objawy nie wracaly. Teraz bylam tydzien na urlopie, caly tydzien wylegiwalam sie na lezaczku i nie wrocily zadne mocne stany choc co jakis czas nekala mnie mysl ze to "zaraz wroci nie ciesz sie", ale to juz na mnie przestalo dzialac.
Bo ja juz naprawde nie mam obaw przed tym dziwnym stanem ktory znika jak o nim zapomnisz, smiech na sali taka choroba :)
Derealizacja to jest pewna iluzja i iluzja dla mnie nie oznacza ze objawy sa nieprawdziwe, bo moja druga psycholog powiedziala ze za duzo sie naczytalam i sobie to wyobrazam co prawda nie bylo, bo ja te stany dostalam zanim cokolwiek wiedzialam o nerwicy czy derealizacji. Te objawy sa realne ale one istnieja bo skupiamy sie na nich na sobie, myslimy o nich i przypominamy sobie jak to sie z nimi zle czujemy, przez to ogarnia nas strach i objawy wracaja albo ciagle sa.

U mnie minely wszystkie objawy, uczucia wrocily, w ktoryms momecnie po prostu poczulam ze czuje wszystko jak dawniej, zniknelo zle widzenie, przestaly mnie nekac mysli natretne na duza skale, to co mi zostalo to nadal dziwne uczucie jak patrze w lustro, i wieczorami od czasu do czasu obcosc ciala, ale mysle ze to dlatego ze tych objawow zawsze balam sie najbardziej, nawet makijazu nie robilam bo balam sie patrzec w lustro. I chyba nadal mam przed tym pewne obawy i dlatego to ciagle sie mnie trzyma.
Ale czuje ze ide juz w strone pelni sily. Daje sobie jeszcze mieisac.
Kochani na poczatku zajmujcie czas i mysli, bo to utrzymuje wasz strach. Zajac sie mozna na tysiace sposobow chocby to zjamowanie mijalo sie obecnie z waszymi pasjami czy wyobrazeniami o pracy. Robcie obojetnie co i zobaczycie ze raz drugi trzeci czujecie sie lepiej i sami przestaniecie sie bac derealizacji.
Zawsze mi mowiono przestan sie bac..... Ja pytalam JAK! JAK TO MOZLIWE! A teraz przestalam i to w taki sposob ze sama siebie przekonalam ze to zadna choroba tylo wynik efektu psychiki i wlasnego strachu i zaangazowania sie w objawy.
Jak mi na dzien dwa wszystkie objawy mijaly bo sie zajmowalam i nie mialam glowy do rozminek, strach stracil nade mna wladze a ja uzyskalam kontrole :)
Bede sie odzywala i na pewno napioze jak mi minie zupelnie.
Wiecie skad wiem ze sie nie boje, moge wejsc na fora o schizofrenii, czytac o objawach i nie rusza mnie to zbytnio, jedynie wspolczucie ze ludzie tak musza chorowac. Do derealizacji nabylam odpowiedni stosunek i ja jestem gora.

Dzieku Ci Wojtku raz jeszcze, nigdy nie zapomne ile czasu i cierpliwosci mi poswieciles. :lov:
Awatar użytkownika
kearav
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 9 października 2012, o 18:52

7 września 2013, o 15:10

Nawet nie wiesz jak się cieszę że u Ciebie lepiej! :) dziękuję za ten wpis, naprawdę mnie podbudował. Teraz własnie sam robie sobie taki plan zeby cały czas miec zapierdziel i nie miec czasu na myslenie o DD! ;)

Powodzenia, trzymaj się! :)
Pozdro.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

8 września 2013, o 13:00

Nie ma sprawy Taravita :) Sataralem sie pomoc jak moglem i umialem z wlasnych doswiadczen. Ciesze sie bardzo ze jest lepiej i oby jak najszybciej minelo Ci calkiem. Powodzenia
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
pola
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 29 marca 2011, o 14:25

24 września 2013, o 19:01

Gratuluje teravita, bardzo sie ciesze, i mam ochote powiedziec A NIE MOWILAM :pp
Opis mojego wyzdrowienia z derealizacji i nerwicy dolaczam-sie-wyleczona-t3364.html
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

15 października 2013, o 21:10

U mnie podobny stan...Jest coraz lepiej nawet powiedzialbym ze chyba DD juz zniklo ale zostaly jeszcze drobne slady nerwicy. Moze to dziwnie zabrzmi ale czasmi zastawiam sie czy DD jeszcze mam czy nie...ale jedno wiem niema juz strachu przed DD a czasami nawet jak pomysle o DD to wydaje mi sie ona czyms nierealnym.
szczesliwy
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 10 października 2013, o 16:15

16 października 2013, o 19:02

I dobrze Mariusz, ja w sumie czulem sie w ktoryms momencie podobnie z tym dd :)
teravita
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 4 stycznia 2011, o 23:43

29 grudnia 2013, o 20:09

Witam wszystkich, z tej strony szczesliwa teravity, niektorzy moga pamietac moje placze :) Obecnie od 2 miesiecy jestem wolna zupelnie od objawow DD - ZUPELNIE! Pomoglo mi to co opisywalam w pierwszym poscie. Zaburzenia takie polegaja na angazowaniu sie w objawy i tak jak pisze inni, to nie moje odkrycie ameryki musimy im sie przeciwstawiac. Ciezko bylo mi bardzo z pelnym DD i wielka deprecha wstawac z lozka, zreszt anie musze Wam pisac jak jst wtedy ciezko.
Ale chodzilam, tanczylam swoje, zylam a objawy byly ale juz postanowilam ze nie dam za wygrana i sie nie cofne i WARTO BYLO. Nie wierze ze moglam tyle czasu dawac za wygrana i tymi objawami zyc i sie przejmowac. Po prostu obecnie nie wierze w to ale jak mialam dd i depreche nie wierzylam tym ktorzy pisza ze z tym wygrali.
Ja wygralam, nie zamykajcie sie w objawach to moja rada skuteczna, nie zamykajcie sie przed stresami, problemami, wszystko rozwiazujcie powoli bez duzego nacisku ze musi sie udac. Mnie nauka odpuszczania sobie tez duzo dala. Jak jest problem z ktorym sobie nie radze odpuszczam zeby nie wpasc w wymog ze musze koniecznie chocby po trupach bo ja jestem taka ze to zle na mnie dziala.

Dziekuje wszystkim za uwage i nigdysiejsza pomoc! Pozdrawiam nie obiecuje ze bede wpadala ale czasem zajrze :)
ODPOWIEDZ