Czuję, że "nie ogarniam" + strach przed schizami.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Scared
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 25 czerwca 2011, o 17:53

13 lipca 2011, o 18:33

Witam. Pisałam już na tym forum w temacie hipochondrii. Teraz założyłam drugi wątek, ponieważ bardzo mi trudno. Tak jak w temacie - nie ogarniam. Wiem, dziwnie to może brzmieć, ale zaraz wytłumaczę. Proszę, w miarę możliwości, pomóżcie :(

U mnie jest tak, że ogólnie od jakiegoś roku niecałego mam takie chwilowe stany depresyjne. Zaczeło się we wrześniu w 3 klasie gimazjum (aktualnie pójdę do liceum). Związane to było z jedną z większych kłótni rodzinnych (których niestety było u nas sporo) oraz dodatkowo problemy uczuciowe, wiadomo. Przez tydzień nie chodziłam do szkoły, leżałam sobie, oglądałam tv, nic mi się nie chciało. Byłam płaczliwa, śpiąca, ale jednocześnie miałam problemy ze snem, mdłości. Książkowa wręcz wersja depresji, która przeraziła moją mamę. Po tygodniu podniosłam się sama i poszłam do szkoły, bo wiedziałam, że tak nie mogę.
Sytuacja jednak powtórzyła się w styczniu, znów przez jakis tydzień leżałam. Doszły objawy somatyczne, mdłości, miałam badania, oczywiście nic nie wykazały. Lekarka rodzinna przepisała mi jakieś tabletki wiecie, coś na nerwicę chyba. Zaczęłam brać, przez trzy dni i czułam się okropnie. Mdłości takie, że nie mogłam jeść, piłam herbatę, miętę, leżałam. Mama poszła ze mna po tych trzech dniach do psychiatry. Opowiedziałam jej, co mi jest. Kazała odstawić leki, bo to po nich mogłam czuć sie jeszcze gorzej, mogły potęgować objawy. Powiedziała, że nie mam depresji. Że to raczej reakcja na stresy, coś w tym stylu, nie pamiętam już dokładnie, w każdym razie kazała skonsultowac się z psychologiem klinicznym, z którym współpracuje. Pojawił się problem, bo ta psycholożka była dla dorosłych i za nic w swiecie nie chciała przyjąć szesnastoletniej dziewczyny. Mama zapisała mnie do psychologa klinicznego do poradni zdrowia psychicznego. Dzisiaj miałam wizytę.

Plus jest taki, że w ogóle była. Minus, że taka wizyta trwa pół godziny, dziś NIC MI NIE POMOGŁA. Przeprowadzała wywiad rodzinny, pytała się o pomieszczenia w domu i takie tam rzeczy. Następna za tydzień, ale... ja czuję się źle.

Przez te kilka miesięcy nie było już takiego tygodnia, żebym tylko leżała, ale czasami były takie dni, że miałam, kompletnego doła. Dodatkowo oczywiście rozszerzyła się hipochondria, wmawianie sobie raka żołądka albo rychłego zawału serca. A dzisiaj, teraz, czuję że nie ogarniam. Nie ogarniam siebie. Czuję, że to nie ma sensu, że to sie nie skończy, że zawsze będę czuła się tak jak teraz: zdenerwowana, rozkojarzona. Boję sie, że oszaleję, tego najbardziej. Czytalam tutaj o lęku przez śmiercią, szaleństwem utratą kontroli. Nie mam żadnych omamów, zwidów, ale moję się, że utrace kontrolę nad swoim życiem, aż skończy sie to w wariatkowie. Taki, wiem, ciągle to podkreślam, ale mam szesnaście lat, naukę w liceum. Pomocy. Juz prawie ryczę przez to, co się dzieje, dlaczego to musiało dopaść akurat mnie? Co mam robić? Zajmuję się czymś, układam puzzle, cokolwiek, ale całe życie nie mogę być cały czas zajęta. Nie chcę zwariować :( Help...
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

14 lipca 2011, o 09:47

Jesteś bardzo zamotana tą nerwicą i dlatego może jednak dobrze by wrócić na trochę do leków? Skoro wcześniejsze nie pomogły to można jeszcze pobrać inne. Mnie leki pomogły więc one pomagają.
Jak miałam lęki i wmawianie sobie chorób to też się tak czułam, zdołowana, cała w objawach i wiecznych myślach. W nerwicy to normalne bo ma się po prostu dosyć. Ale wychodzi się z tego, wiem że w danej chwili trudno w to uwierzyć, to jednak to mija i przechodzi w końcu. Nie zwariuje się od tego, nerwica to własnie ma to do siebie że człowiek się bopi wszystkiego i bardzo okropnie bardzo się źle czuję, ale nie wariuje ani nie umiera od tego. Nie da się stracić całkiem kontroli nad swoim życiem, też się tego bała.
A co do psychologa to pierwsza wizyta nigdy nie pomoże że objawy znikną, coś Ty :) Terapia musi trochę potrwać, to takj od razu nie działa dlatego wspomniałam o lekach do terapii.
Szukaj sobie jak najwięcej zajęcia a najlepiej jakbyś wychodziła z domu z kimś, ze znajomymi itp. Żebyś z kimś miała pogadać o innych sprawach niż nerwica, bo to pomaga.
Scared
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 25 czerwca 2011, o 17:53

18 lipca 2011, o 22:16

Właśnie wiem, że nie pomoże, i się "nie mogę doczekać" kolejnych wizyt. Co nie znaczy, że mnie nie zirytowała ta pierwsza wizyta. Ja slobie siedzę a psycholożka pyta się, czy mam własny pokój.. o.O Nie no, ona wie, co musi wiedzieć, żeby mi pomóc.
Za mój taki osobisty sukces uznaję to, że staram sie sama trochę z tą nerwicą walczyć. Na przykład z mdłościami. Kiedyś mi ode utrudniały życie, psycholog pomógł (była to chyba 4 klasa podstawówki..) a potem wróciły. Ostatnio jechałam z koleżanką pociągiem do kina. I i w pociągu i w kinie dostałam moich mdłości. Ale uspokoiłam się, zaczęłam myśleć o czymś innym, bo przecież to nerwy. Mdłości uczę się zwalczać, ale myślę, że do walki z hipochondrią będzie musiała być jakaś terapia... może leki... zobaczy się, co lekarze powiedzą.

A czas sobie zajmuję, o tak ;p Ostatnio układam puzzle 500 sztuk o.O i przy nich właśnie dostaję chyba nerwicy, ale takiej pozytywnej ;p zapominam o stresach ;D Pogoda ładna więc wychodzę z przyjaciółką sobie porozmawiać. "Momenty" są najgorsze. Kiedy tak znienacja przychodzi ta myśl. Że nie mogę. Ale i z nimi da się wygrać :)
frezio
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52

21 lipca 2011, o 21:22

scared ja przy puzzlach to bym nie wyrobil :) mnie za bardzo przy puzlach wlasnie lapie glupie myslenie, bo kiedys probowalem i zreszta przy wszystkim gdzie trzeba siedziec bez ruchu prawie i myslec :) szachy tez odpadaja :)
A tak to wlasnie tak trzeba sie starac dawac sobie rade najlepiej na tym sie nie skupiac...
ODPOWIEDZ