
Wszystko zaczęło się od derealizacji spowodowanej zmęczeniem psychicznym oraz ataku paniki po którym wylądowałem na SORze. Zachowania lękowe przejawiałem już wcześniej, ale zaburzenie w formie w jakiej utrudnia mi funkcjonowanie (lęk, natrętne myśli itp.) towarzyszy mi od tamtego momentu.
Od czerwca 2015 do listopada trwałem w stanie, w którym nie wiedziałem za bardzo co mi dolega, ale nie miałem też odwagi przyznać, że coś jest nie tak z moją głową i udać się do specjalisty.
W końcu po mocniej zakropionej imprezie wpadłem w potężne stany lękowe, które wrzucił mnie z kolei w stan depresyjny, który dopiero pozwolił mi zrozumieć, że dalej już nie dam rady.
Zdecydowałem się na wizytę u psychiatry, po wcześniejszej wizycie u lekarza rodzinnego. Samo zarejestrowanie wymagało ode mnie mocnego samozaparcia. Diagnoza nerwicy lękowej z depresją endogenną i przepisane zostały mi leki.
Leki przyjmowałem od połowy listopada do połowy stycznia. Zrezygnowałem z farmakoterapii, ponieważ nie odczułem w tym czasie zmniejszenia się stanów lękowych, a Pani doktor ustalała mi tylko kolejne wizyty co miesiąc oraz zmiany leków i dawek, bez jakichkolwiek chęci wysłania mnie na psychoterapie, ani wytłumaczenia mi co tak naprawdę mi dolega. Nie muszę chyba mówić, że jako nerwicowiec, kiedy usłyszałem, że jestem chory na depresje endogenną w głowie miałem już tylko wizje tego, że tracę nad sobą kontrolę i się zabijam

W międzyczasie trafiłem na forum oraz na nagrania DivoVic, które w końcu zrobiły to czego nie potrafił lekarz, ani żadna znana mi osoba, a mianowicie wytłumaczyły mi co tak naprawdę mi dolega oraz uświadomiły mnie, że jest nadzieja na wyjście z tego stanu

Od tamtego momentu staram się mocno pracować nad sobą, pokonywać swoje lęki i już teraz mogę stwierdzić, że jestem bliżej wyjścia z tego stanu.
Miałem wiele sytuacji w których towarzyszył mi lęk: spotkania w pracy, wyjścia do sklepu, jazda komunikacją, siedzenie w pustym domu itp. Oczywiście cały czas miałem też wkręty, że jestem na coś chory, zaraz umrę, mam schizofrenie, zaraz zwariuje, zaraz się zabiję, zabije kogoś

Wiele z tych lęków i natrętnych myśli już mi nie dokucza, reszta z nich w dużo mniejszym stopniu. Jutro wybieram się na pierwszą wizytę u psychologa, który mam nadzieje naprowadzi mnie na pozbycie się myśli egzystencjalnych oraz rozmyślania o tym, że w końcu stracę nad sobą kontrole i się zabije (to niestety w obecnej chwili moje koniki, po tym jak pozbyłem się myśli hipochondrycznych; jeżeli gdzieś zobaczę informacje związane z depresją lub samobójstwem, albo złapie mnie akurat związany z tym natręt myślowy, zaraz łapie mnie lęk ).
Staram się nie oczekiwać zbyt wiele, ale staram się być dobrej myśli


Cześć wszystkim!