Pojawiłem się na tym forum, ponieważ mam problem.
Jestem DDA. Jestem osobą wrażliwą, nawet nazbyt, ale... Siebie dosyć dobrze znam i myślę, że muszę udać się na terapię.
Sęk jest w czym innym. Poznałem dziewczynę, zakochałem się i... kompletnie rozwaliłem sobie życie. Obecnie jestem załamany, zdruzgotany, bez pracy.
Ale po kolei...
Mam 35 lat. Przeżyłem dużo niefajnych chwil w moim życiu i prawdę powiedziawszy, bardzo, ale to bardzo marzę/marzyłem, o tym, żeby w końcu zakochać się szczęśliwie. No i trach... Stało się... Zostałem poderwany.
Związek trwał dwa lata. Poznałem jej rodziców, rodzeństwo - fantastyczni ludzie! Byłem bardzo szczęśliwy.
Wkładałem w ten związek, co tylko mogłem - myślę, że za dużo (co się wiąże z moim DDA, doświadczeniami, kompleksami, tęsknotą za miłością).
Najpierw jeździłem do niej dzień w dzień w jedno miejsce. Później pomogłem w przeprowadzce baaardzo daleko - ale nic to - przez rok, codziennie po pracy dojeżdżałem. Później pomoc w szukaniu mieszkania, pomoc w kolejnej przeprowadzce. Była chora - jeździłem z lekami. Urodziny - cały dzień jeździłem po mieście, żeby znaleźć prezent, o którym marzyła... Remontowałem jej mieszkanie.
Ale do czego zmierzam... Wziąłem kredyt na mieszkanie z rynku wtórnego, myślałem, że mi pomoże z remontem, a ona... zerwała ze mną (a ja chciałem się jej już oświadczać). Przez pół roku (2, 3 godziny po pracy, takie dłubanie) sam męczyłem się z tym remontem. Piwo w jedną rękę, pędzel w drugą, w oczach łzy... I tak malowałem mieszkanie...
Chciałbym się Was zapytać, jakie ona może mieć zaburzenie - bo wydaje mi się, że coś jest na rzeczy i nie daje mi to spokoju.
Kilka razy, jak byliśmy razem, słyszałem jakieś rzucane teksty: "dobrze, że się dobrze nie znamy", "jeszcze zobaczysz". Raz wygadała się też, że ma za sobą ciężkie przeżycia. Miała ataki agresji. (proszę się nie śmiać, piszę dosłownie, jak było) Włączyłem na TVP - krzyczała, że "w moim domu nie będzie pisiorów". Sąsiedzi byli głośni za ścianą - klnęła na nich, raz po jednym piwie zaczęła walić do nich w drzwi. Wymagała, żebym pamiętał o jej urodzinach i imieninach, podczas, gdy moje urodziny były w ogóle nieważne. Kiedyś dla żartu, udawałem, że podglądam ją, jak była w łazience - wyskoczyła z niej i zwyzywała mnie od "szmaciarzy zajebanych". W seksie też nigdy się nie otworzyła (myślałem, że z czasem uda się) - i to ja, że tak powiem "pracowałem", a ona leżała wygodnie... No i co... Nadarzyła się okazja, kupiłem mieszkanie ("jedno wynajmiemy, będzie później na emeryturę"). Pierwsze dni remontu i zerwanie...
Jestem totalnie zdruzgotany i szukam pracy, bo raty kredytu trzeba płacić

Coś jest na rzeczy i chciałbym to zrozumieć. Szukałem na necie, pasowało mi trochę zaburzenie narcystyczne, ale nie do końca. Rozwaliła mnie kompletnie.
Pomóżcie zrozumieć (podam więcej opisów).
Pozdrawiam