Aktualnie jestem po leczeniu - brałam olanzapinę i paroksetynę. Było ok, myślałam że już nic mnie nie ruszy, że lęki nie wrócą, że po prostu będę żyć normalnie. Ale niestety... Skończyłam terapię lekami, co zbiegło się z powrotem do domu rodzinnego. Niestety, moi rodzice nie rozumieją mnie kompletnie. Moja mama ma coś w rodzaju OCD, ale do lekarza nie pójdzie, bo nie... Niestety, ona swoje natręctwa przerzuca na mnie. Dosłownie jestem zasczuta, bo ciągle zwraca mi uwagę, że robię coś nie tak, jak ona. Zawiodłam się także na bliskiej mi osobie. Moja samoocena legła w gruzach, czuję się źle i szukam wsparcia. Rozważam powrót do psychiatry...
To tak po krótce o moich lękach jeszcze: schiza, że wszyscy na mnie patrzą, lęk przed dzwonieniem, lęk przed odrzuceniem (niestety, mam tak, że moja samoocena zależy od innych; wiem o tym, ale ciężko mi się od tego uwolnić), lęk przed nowotworem, lęk przed utonięciem i parę innych schiz.
No to tyle o mnie. Cześć
