Popieram Ciasteczko,
Od siebie tylko jeszcze dodam że wszystko się tutaj również opiera na tym jak postrzegamy i traktujemy same zmiany nastrojów. Bo pomyśl sama, nick masz "optymistka" więc stawiam że pozytywnie postrzegasz ogólnie życie

Tak więc wyobraź sobie że nie masz zaburzenia, a masz nagle spadek nastroju? Jak myślisz? Jak byś do tego podeszła? Bo coś mi się wydaje że nadając temu stanowczo mniejszą wartość niż teraz, wiedząc o zaburzeniu i analizując swoje stany. To też takie nawyki lękowe, że jest dobrze i jak nagle jest gorzej to już uważamy to za koniec świata. Druga sprawa to szukanie sobie ucieczek, ucieczek od emocji, to się niemal staje takim "lękiem przed emocjami", a to też jeden z błędów które popełniamy w zaburzeniu bo postrzegamy to wszystko jako naszą porażkę, nasz koniec, gdzie tak naprawdę, to rozwój osobisty i najlepsze lekcje wewnętrzne, lekcje niemal życiowe.
Także z mojej strony rada taka: Staraj się być dla siebie bardziej wyrozumiała i przyjacielska, bo dołując się zwracając tak uwagę na zmiany nastrojów sama się stajesz wyczulona na wszelkie zmiany co powoduje że wchodzisz w analizy. Gdzie tak naprawdę, wystarczy że podejdziesz do tego normalnościowo, obniżysz tym samym temu wartość i emocje miną o wiele szybciej, bo jak to zawsze powtarzam: emocje i myśli są jak woda, one muszą płynąć. Więc pozwól im płynąć ale obserwuj to pasywnie, nie płyń z nimi bo wypłyniesz w maliny

Po prostu nie warto bo są to zmiany emocjonalne przez samo podejście i analizy moim zdaniem.
