Od czego by tu zacząć , hmm wszystko zaczęło się jakoś mniej więcej jak miałem 15 lat, ze szczęśliwego , mającego pełno znajomych łobuziaka nagle w towarzystwie zaczynałem czuć się jakoś dziwnie zestresowany , czerwieniłem się , pociłem, trzęsły mi się ręce, ale jakoś tam funkcjonowałem, potem doszły objawy depresyjne , lęki uogólnione itp . W wieku 21 poszedłem dopiero z tym do lekarza jak juz coraz gorzej mi się funkcjonowało, a właściwie to juz nie bylo funkcjonowanie, a wegetacja całkowita. Lekarz stwierdził fobie społeczną i zaburzenia depresyjne, brałem tam kilka lat leki , nawet pomagały , ale średnio co rok lek przestawał działać i była zmiana na inny i tak w kółko , aż w końcu przestałem brać całkowicie . Potem było fatalnie , później znowu lepiej . W między czasie zaczęły się choroby w rodzinie wszyscy jakoś tak się złożyło że rok po roku umierali, babcia, dziadek mama , tata , nie mialem czasu myśleć o swoich zaburzeniach i jakoś funkcjonowałem . Męczyłem się strasznie i w sumie męczę cały ale jakoś trzeba żyć , pracować bo niestety nie ma kto mi nic dać za darmo

