Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dalia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 17 grudnia 2019, o 18:22

1 stycznia 2020, o 15:32

Cześć. Postanowiłam się przywitać. Nie będę tu opowiadać całej mojej historii. W skrócie, zmagam się z fobią społeczną, mam osobowość unikającą, w przeszłości stany depresyjne, które wciąż wracają, zaburzenia odżywiania i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, z którymi jednak radzę sobie, nie zakłuca mi to normalnego funkcjonowania (chociaż to!). Najgorzej jest z fobią, mimo że moja terapeutka twierdzi, że nie jest mocno zaawansowana to jednak bardzo utrudnia mi życie. Wielu sytuacji unikam, a przez moją osobowość unikającą (moje odkrycie roku 2019, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego istnieje) mam problem w kontaktach międzyludzkich. Często unikam ludzi, nie wiem o czym rozmawiać, szczególnie dobija mnie "pustka w głowie". Teraz wiem z czego się to bierze... To nie tak, że nie mam nic do powiedzenia, ale w chwilach stresowych jakbym traciła zdolności interpersonalne. I ucieczka... jak najprędzej, byle nie musieć się z tym mierzyć. Choć wiem już, że to jedyna droga do zdrowia. Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję, że muszę z tym coś zrobić, inaczej nie wytrzymam ze sobą. Podjęłam terapię poznawczo-behawioralną.
Dodatkowo, mam problem z akceptacją siebie, nie tylko cieleśnie, ale i siebie jako człowieka, jakim jestem. Chciałabym być wesoła, beztroska, bardziej otwarta... A jestem przeciwieństwem. Introwertyczna dusza, zamknięta w sobie, cicha, a w środku ból i pustka. I dużo złości. Czasem mam wrażenie, że są we mnie dwie osoby. Jedna, łaknąca kontaktu z ludźmi, pragnąc dobra dla każdego, druga zazdrosna, wściekła z chęcią mordu. Straszne... Ostatnio mam ogromne problemy z emocjami, ze złością, ale to temat na oddzielny wątek. W tym roku minie mi 25 rok życia, a ja mam wrażenie, że kilka ostatnich lat przespałam... Nie taką siebie widziałam w wyobraźni mając 20 pare lat...
Mam pracę, ale bez perspektyw. Mieszkam wciąż z rodzicami, nie mam partnera, nie mam paczki znajomych, jedynie dwie przyjaciółki. Jedna z tych przyjaźni narodziła się przez internet i została w internecie.

Cieszę się, że istnieje to forum i daje nadzieję, że może jeszcze nie jest za późno by wegetację zamienić w egzystencję.

Pozdrawiam i życzę zdrowia w Nowym Roku, bo to jest najważniejsze.
"Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie."
- J.R.R. Tolkien
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

1 stycznia 2020, o 15:36

Witaj na forum <okey> ;witajka
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

1 stycznia 2020, o 18:54

Dalia pisze:
1 stycznia 2020, o 15:32
Cześć. Postanowiłam się przywitać. Nie będę tu opowiadać całej mojej historii. W skrócie, zmagam się z fobią społeczną, mam osobowość unikającą, w przeszłości stany depresyjne, które wciąż wracają, zaburzenia odżywiania i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, z którymi jednak radzę sobie, nie zakłuca mi to normalnego funkcjonowania (chociaż to!). Najgorzej jest z fobią, mimo że moja terapeutka twierdzi, że nie jest mocno zaawansowana to jednak bardzo utrudnia mi życie. Wielu sytuacji unikam, a przez moją osobowość unikającą (moje odkrycie roku 2019, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego istnieje) mam problem w kontaktach międzyludzkich. Często unikam ludzi, nie wiem o czym rozmawiać, szczególnie dobija mnie "pustka w głowie". Teraz wiem z czego się to bierze... To nie tak, że nie mam nic do powiedzenia, ale w chwilach stresowych jakbym traciła zdolności interpersonalne. I ucieczka... jak najprędzej, byle nie musieć się z tym mierzyć. Choć wiem już, że to jedyna droga do zdrowia. Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję, że muszę z tym coś zrobić, inaczej nie wytrzymam ze sobą. Podjęłam terapię poznawczo-behawioralną.
Dodatkowo, mam problem z akceptacją siebie, nie tylko cieleśnie, ale i siebie jako człowieka, jakim jestem. Chciałabym być wesoła, beztroska, bardziej otwarta... A jestem przeciwieństwem. Introwertyczna dusza, zamknięta w sobie, cicha, a w środku ból i pustka. I dużo złości. Czasem mam wrażenie, że są we mnie dwie osoby. Jedna, łaknąca kontaktu z ludźmi, pragnąc dobra dla każdego, druga zazdrosna, wściekła z chęcią mordu. Straszne... Ostatnio mam ogromne problemy z emocjami, ze złością, ale to temat na oddzielny wątek. W tym roku minie mi 25 rok życia, a ja mam wrażenie, że kilka ostatnich lat przespałam... Nie taką siebie widziałam w wyobraźni mając 20 pare lat...
Mam pracę, ale bez perspektyw. Mieszkam wciąż z rodzicami, nie mam partnera, nie mam paczki znajomych, jedynie dwie przyjaciółki. Jedna z tych przyjaźni narodziła się przez internet i została w internecie.

Cieszę się, że istnieje to forum i daje nadzieję, że może jeszcze nie jest za późno by wegetację zamienić w egzystencję.

Pozdrawiam i życzę zdrowia w Nowym Roku, bo to jest najważniejsze.
Hej, wita Cię druga introwertyczka i uciekająca/ unikająca ;witajka

Co w sobie lubisz, masz fajne? Czy terapeutka mówiła Ci o tym, co jest fajne w Tobie, zdrowe, chwaliła za postępy?

Osobiście zazdroszczę, że złość Ci wyłazi na wierzch. Pożyteczne uczucie.

Znasz film "Senność" Magdaleny Piekorz?

Tyż nie mom zachwycającego stanu społecznego tu, gdzie jestem, ale zamierzam w Nowym Roku to zmieniać.

Miłego hulania po forum :papa
Awatar użytkownika
Dalia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 17 grudnia 2019, o 18:22

1 stycznia 2020, o 19:28

Żorżyk pisze:
1 stycznia 2020, o 18:54
Dalia pisze:
1 stycznia 2020, o 15:32
Cześć. Postanowiłam się przywitać. Nie będę tu opowiadać całej mojej historii. W skrócie, zmagam się z fobią społeczną, mam osobowość unikającą, w przeszłości stany depresyjne, które wciąż wracają, zaburzenia odżywiania i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, z którymi jednak radzę sobie, nie zakłuca mi to normalnego funkcjonowania (chociaż to!). Najgorzej jest z fobią, mimo że moja terapeutka twierdzi, że nie jest mocno zaawansowana to jednak bardzo utrudnia mi życie. Wielu sytuacji unikam, a przez moją osobowość unikającą (moje odkrycie roku 2019, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego istnieje) mam problem w kontaktach międzyludzkich. Często unikam ludzi, nie wiem o czym rozmawiać, szczególnie dobija mnie "pustka w głowie". Teraz wiem z czego się to bierze... To nie tak, że nie mam nic do powiedzenia, ale w chwilach stresowych jakbym traciła zdolności interpersonalne. I ucieczka... jak najprędzej, byle nie musieć się z tym mierzyć. Choć wiem już, że to jedyna droga do zdrowia. Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję, że muszę z tym coś zrobić, inaczej nie wytrzymam ze sobą. Podjęłam terapię poznawczo-behawioralną.
Dodatkowo, mam problem z akceptacją siebie, nie tylko cieleśnie, ale i siebie jako człowieka, jakim jestem. Chciałabym być wesoła, beztroska, bardziej otwarta... A jestem przeciwieństwem. Introwertyczna dusza, zamknięta w sobie, cicha, a w środku ból i pustka. I dużo złości. Czasem mam wrażenie, że są we mnie dwie osoby. Jedna, łaknąca kontaktu z ludźmi, pragnąc dobra dla każdego, druga zazdrosna, wściekła z chęcią mordu. Straszne... Ostatnio mam ogromne problemy z emocjami, ze złością, ale to temat na oddzielny wątek. W tym roku minie mi 25 rok życia, a ja mam wrażenie, że kilka ostatnich lat przespałam... Nie taką siebie widziałam w wyobraźni mając 20 pare lat...
Mam pracę, ale bez perspektyw. Mieszkam wciąż z rodzicami, nie mam partnera, nie mam paczki znajomych, jedynie dwie przyjaciółki. Jedna z tych przyjaźni narodziła się przez internet i została w internecie.

Cieszę się, że istnieje to forum i daje nadzieję, że może jeszcze nie jest za późno by wegetację zamienić w egzystencję.

Pozdrawiam i życzę zdrowia w Nowym Roku, bo to jest najważniejsze.
Hej, wita Cię druga introwertyczka i uciekająca/ unikająca ;witajka

Co w sobie lubisz, masz fajne? Czy terapeutka mówiła Ci o tym, co jest fajne w Tobie, zdrowe, chwaliła za postępy?

Osobiście zazdroszczę, że złość Ci wyłazi na wierzch. Pożyteczne uczucie.

Znasz film "Senność" Magdaleny Piekorz?

Tyż nie mom zachwycającego stanu społecznego tu, gdzie jestem, ale zamierzam w Nowym Roku to zmieniać.

Miłego hulania po forum :papa
Hej,
Co w sobie lubię? To dość trudne pytanie, bo ostatnio przechodzę ciężkie chwile i znaleźć w sobie zalety to nie lada wyzwanie. Ostatnio robiłam z terapeutką taką listę ZA i PRZECIW zdaniu, że jestem gorsza. Tak właśnie często się czuje... gorsza od innych. Bywają dni, gdy jest ok i nawet się sobie podobam, ale w takim ciemnym padole, w jaki obecnie wpadłam mam do siebie niechęć. To nie tak, że non stop siebie krytykuję, ale przykładowo teraz przez święta i aż do sylwestra wpadłam w kompulsywne jedzenie i utyłam. Mam takie przekonanie gruba=brzydka. To mi potrafi tak popsuć nastrój, że póki nie wrócę do dawnej wagi, z której jestem jako tako zadowolona będę chodziła przybita i nabuzowana. Niby człowiek wie, że nie wygląd jest najważniejszy, ale to zdrowy tak się lekko przejmie i odpuści temat, a jak się siedzi w zaburzeniach przez lata "normą" jest dieta - kompulsy - dieta - kompulsy... i tak w koło Macieju...
Ogólnie terapeutka zauważyła u mnie perfekcjonizm. Ona mi odpowiada zawsze na to moje własne krytykanctwo, np. że jestem bardzo kobieca, gdy powiedziałam, że się tak nie czuję, lub że nie mam umiejętności komunikacyjnych, ona że to nie jest prawda. Wiem, że mam w pewnych kategoriach zniekształcone myślenie, ale czasem trudno jest pewne rzeczy odpuścić, pogodzić się z czymś, co nas boli. Szczególnie, gdy na pewne przekonania "pracowaliśmy" latami.

Nie wiem, czy jest czego zazdrościć. Gdy nie jestem w humorze, w domu bywam nieprzyjemna dla rodziców, w pracy niemiła dla ludzi... Co ciekawe, gdy poniesie mnie złość fobia "znika" i jestem bardzo pewna siebie i potrafię komuś nagadać. W sumie moja fobia jest jakaś dziwnie nieokreślona, bo wielu fobików ma ponoć problem z asertywnością, a mnie asertywności nie brak, nie pozwalam sobą pomiatać, potrafię powiedzieć "nie", gdy ktoś przekracza granice.

Filmu nie znam, ale chętnie obejrzę.

Zmienić można. To znaczy, być bardziej towarzyską. Wiem, że jak się ktoś uprze to można wszystko. Wiem bo wielokrotnie w różnych sprawach udawało mi się z pomocą uporu, a uparta to ja jestem! Tylko najgorsze, gdy przychodzi taka niemoc i brak sił, wtedy chęć zmiany ulatuje i jesteś jak cień... cień człowieka... Właśnie przez to przechodzę, koszmar.
Życzę, aby Ci się udało. Każdy, nawet najmniejszy krok ku zmianom to postęp.
"Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie."
- J.R.R. Tolkien
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

1 stycznia 2020, o 21:31

Dalia pisze:
1 stycznia 2020, o 19:28
Żorżyk pisze:
1 stycznia 2020, o 18:54
Dalia pisze:
1 stycznia 2020, o 15:32
Cześć. Postanowiłam się przywitać. Nie będę tu opowiadać całej mojej historii. W skrócie, zmagam się z fobią społeczną, mam osobowość unikającą, w przeszłości stany depresyjne, które wciąż wracają, zaburzenia odżywiania i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, z którymi jednak radzę sobie, nie zakłuca mi to normalnego funkcjonowania (chociaż to!). Najgorzej jest z fobią, mimo że moja terapeutka twierdzi, że nie jest mocno zaawansowana to jednak bardzo utrudnia mi życie. Wielu sytuacji unikam, a przez moją osobowość unikającą (moje odkrycie roku 2019, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego istnieje) mam problem w kontaktach międzyludzkich. Często unikam ludzi, nie wiem o czym rozmawiać, szczególnie dobija mnie "pustka w głowie". Teraz wiem z czego się to bierze... To nie tak, że nie mam nic do powiedzenia, ale w chwilach stresowych jakbym traciła zdolności interpersonalne. I ucieczka... jak najprędzej, byle nie musieć się z tym mierzyć. Choć wiem już, że to jedyna droga do zdrowia. Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję, że muszę z tym coś zrobić, inaczej nie wytrzymam ze sobą. Podjęłam terapię poznawczo-behawioralną.
Dodatkowo, mam problem z akceptacją siebie, nie tylko cieleśnie, ale i siebie jako człowieka, jakim jestem. Chciałabym być wesoła, beztroska, bardziej otwarta... A jestem przeciwieństwem. Introwertyczna dusza, zamknięta w sobie, cicha, a w środku ból i pustka. I dużo złości. Czasem mam wrażenie, że są we mnie dwie osoby. Jedna, łaknąca kontaktu z ludźmi, pragnąc dobra dla każdego, druga zazdrosna, wściekła z chęcią mordu. Straszne... Ostatnio mam ogromne problemy z emocjami, ze złością, ale to temat na oddzielny wątek. W tym roku minie mi 25 rok życia, a ja mam wrażenie, że kilka ostatnich lat przespałam... Nie taką siebie widziałam w wyobraźni mając 20 pare lat...
Mam pracę, ale bez perspektyw. Mieszkam wciąż z rodzicami, nie mam partnera, nie mam paczki znajomych, jedynie dwie przyjaciółki. Jedna z tych przyjaźni narodziła się przez internet i została w internecie.

Cieszę się, że istnieje to forum i daje nadzieję, że może jeszcze nie jest za późno by wegetację zamienić w egzystencję.

Pozdrawiam i życzę zdrowia w Nowym Roku, bo to jest najważniejsze.
Hej, wita Cię druga introwertyczka i uciekająca/ unikająca ;witajka

Co w sobie lubisz, masz fajne? Czy terapeutka mówiła Ci o tym, co jest fajne w Tobie, zdrowe, chwaliła za postępy?

Osobiście zazdroszczę, że złość Ci wyłazi na wierzch. Pożyteczne uczucie.

Znasz film "Senność" Magdaleny Piekorz?

Tyż nie mom zachwycającego stanu społecznego tu, gdzie jestem, ale zamierzam w Nowym Roku to zmieniać.

Miłego hulania po forum :papa
Hej,
Co w sobie lubię? To dość trudne pytanie, bo ostatnio przechodzę ciężkie chwile i znaleźć w sobie zalety to nie lada wyzwanie. Ostatnio robiłam z terapeutką taką listę ZA i PRZECIW zdaniu, że jestem gorsza. Tak właśnie często się czuje... gorsza od innych. Bywają dni, gdy jest ok i nawet się sobie podobam, ale w takim ciemnym padole, w jaki obecnie wpadłam mam do siebie niechęć. To nie tak, że non stop siebie krytykuję, ale przykładowo teraz przez święta i aż do sylwestra wpadłam w kompulsywne jedzenie i utyłam. Mam takie przekonanie gruba=brzydka. To mi potrafi tak popsuć nastrój, że póki nie wrócę do dawnej wagi, z której jestem jako tako zadowolona będę chodziła przybita i nabuzowana. Niby człowiek wie, że nie wygląd jest najważniejszy, ale to zdrowy tak się lekko przejmie i odpuści temat, a jak się siedzi w zaburzeniach przez lata "normą" jest dieta - kompulsy - dieta - kompulsy... i tak w koło Macieju...
Ogólnie terapeutka zauważyła u mnie perfekcjonizm. Ona mi odpowiada zawsze na to moje własne krytykanctwo, np. że jestem bardzo kobieca, gdy powiedziałam, że się tak nie czuję, lub że nie mam umiejętności komunikacyjnych, ona że to nie jest prawda. Wiem, że mam w pewnych kategoriach zniekształcone myślenie, ale czasem trudno jest pewne rzeczy odpuścić, pogodzić się z czymś, co nas boli. Szczególnie, gdy na pewne przekonania "pracowaliśmy" latami.

Nie wiem, czy jest czego zazdrościć. Gdy nie jestem w humorze, w domu bywam nieprzyjemna dla rodziców, w pracy niemiła dla ludzi... Co ciekawe, gdy poniesie mnie złość fobia "znika" i jestem bardzo pewna siebie i potrafię komuś nagadać. W sumie moja fobia jest jakaś dziwnie nieokreślona, bo wielu fobików ma ponoć problem z asertywnością, a mnie asertywności nie brak, nie pozwalam sobą pomiatać, potrafię powiedzieć "nie", gdy ktoś przekracza granice.

Filmu nie znam, ale chętnie obejrzę.

Zmienić można. To znaczy, być bardziej towarzyską. Wiem, że jak się ktoś uprze to można wszystko. Wiem bo wielokrotnie w różnych sprawach udawało mi się z pomocą uporu, a uparta to ja jestem! Tylko najgorsze, gdy przychodzi taka niemoc i brak sił, wtedy chęć zmiany ulatuje i jesteś jak cień... cień człowieka... Właśnie przez to przechodzę, koszmar.
Życzę, aby Ci się udało. Każdy, nawet najmniejszy krok ku zmianom to postęp.


Czytam Twoją odpowiedź i co raz śmieję się na głos, bo jakbym siebie czytała :DD

Czujesz się gorsza, ale czy jesteś gorsza?
Staram się sobie tłumaczyć, że moje myśli czy odczucia to jeszcze nie fakty, by się nie nakręcać . Też czasem czuję się gorsza. Zdarza mi się o tym mówić "lepszemu", ten ktoś ma potem taaaki wytrzeszcz, bo zupełnie inaczej odbierał sytuację :DD

Uwierzysz, że w lustrze potrafię widzieć tylko wady? Aż mi się płakać chce. Nie powinnam pisać na forum o sytuacjach intymnych, ale kiedyś ktoś mnie zapytał, jak można tak nienawidzieć swoje ciało. Pytał ktoś, kto je u mnie kochał, ehhh :cm

Też trochę przytyłam w grudniu. Fajnie będzie zrzucać :si znajdę nowe ćwiczenia, wsiądę na rower, zrobię stempel nosem w karimatę jak przy jodze :hehe:
Eee, gdy się przytyje, to biust rośnie. Jakieś plusy są ;)
Chociaż nie, znam takie panie, którym w biust nie idzie. Nie ogarniam tego, bo oprócz gruczołowej jest tam też tkanka tłuszczowa . :shock:

Powiem Ci, że mi na mózg rzucało się porównywanie z modelkami, a przecież one bardzo często mają zaburzenie genetyczne, z którego wynika androgyniczna budowa ciała, i takich kobiet jest mniej niż 5% w społeczeństwie EU. Tak jakby źle było, że kobieta jest kobietą. Kiedyś przytuliłam się do bardzo pulchnej osoby i byłam zaskoczona, jak miłe jest jej ciało w dotyku .
Mam koleżankę, która jest otyła i ma niesamowite wzięcie.

Pomaga mi stwierdzenie, że perfekcjonizm jest formą nerwicy i autosabotażu. Oj, miałam być idealna , niech szlag trafi tych,co mnie ulepszali . Straszne niespełnienie być pefekcjonistą.
Żebyś Ty widziała, jak mnie przy pisaniu tutaj perfekcjonizm męczy :roll: cieszę się, gdy przepuszczę swój post z błędem :pp

Gdy myślę, że będzie trzeba sięgnąć do przekonań na własny temat, to mam pietra i ciarki. ;brr No ale po co mi taki unieszczęśliwiajacy autopilot z cudzego syfu wkładanego do mojej głowy?

Widzisz, ja nie nagadam , ale bardzo lubię zdanie, że zemsta jest rozkoszą bogiń :lala: :lala: wolę uniknąć, niż nagadać. Może to źle.

Nie polecałam tego filmu, ale moim zdaniem jest super i baaardzo we mnie zapadł, o zapadaniu się w letarg zamiast życiu, o wchodzenie w role społeczne i lajfstajle zamiast ŻYCIA. Lubię M. Piekorz.

Też jestem uparta.
Być towarzyską - a jeśli nie każdy człowiek jest tego wart? Jeśli ludzie męczą?

Może u Ciebie to kwestia potrzeby regeneracji, albo złego żarcia, ciemności czy przedzierania się przez trudne obszary podczas terapii? Może sił Ci potrzeba? Może depresja czy obniżenie nastroju osłania coś mrocznego?

Na koniec postu, tak trochę o terapii, wpisuję Ci fragment wiersza Ingeborg Bachmann :papa

Ziarno lodu wyłuskaj z zamarzniętego oka,
wyłuskaj spojrzeniami,
przeszukaj błękitne dna, płyń, patrz i nurkuj.

To nie ja.
To ja
Awatar użytkownika
Dalia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 17 grudnia 2019, o 18:22

1 stycznia 2020, o 22:28

Żorżyk pisze:
1 stycznia 2020, o 21:31
Dalia pisze:
1 stycznia 2020, o 19:28
Żorżyk pisze:
1 stycznia 2020, o 18:54


Hej, wita Cię druga introwertyczka i uciekająca/ unikająca ;witajka

Co w sobie lubisz, masz fajne? Czy terapeutka mówiła Ci o tym, co jest fajne w Tobie, zdrowe, chwaliła za postępy?

Osobiście zazdroszczę, że złość Ci wyłazi na wierzch. Pożyteczne uczucie.

Znasz film "Senność" Magdaleny Piekorz?

Tyż nie mom zachwycającego stanu społecznego tu, gdzie jestem, ale zamierzam w Nowym Roku to zmieniać.

Miłego hulania po forum :papa
Hej,
Co w sobie lubię? To dość trudne pytanie, bo ostatnio przechodzę ciężkie chwile i znaleźć w sobie zalety to nie lada wyzwanie. Ostatnio robiłam z terapeutką taką listę ZA i PRZECIW zdaniu, że jestem gorsza. Tak właśnie często się czuje... gorsza od innych. Bywają dni, gdy jest ok i nawet się sobie podobam, ale w takim ciemnym padole, w jaki obecnie wpadłam mam do siebie niechęć. To nie tak, że non stop siebie krytykuję, ale przykładowo teraz przez święta i aż do sylwestra wpadłam w kompulsywne jedzenie i utyłam. Mam takie przekonanie gruba=brzydka. To mi potrafi tak popsuć nastrój, że póki nie wrócę do dawnej wagi, z której jestem jako tako zadowolona będę chodziła przybita i nabuzowana. Niby człowiek wie, że nie wygląd jest najważniejszy, ale to zdrowy tak się lekko przejmie i odpuści temat, a jak się siedzi w zaburzeniach przez lata "normą" jest dieta - kompulsy - dieta - kompulsy... i tak w koło Macieju...
Ogólnie terapeutka zauważyła u mnie perfekcjonizm. Ona mi odpowiada zawsze na to moje własne krytykanctwo, np. że jestem bardzo kobieca, gdy powiedziałam, że się tak nie czuję, lub że nie mam umiejętności komunikacyjnych, ona że to nie jest prawda. Wiem, że mam w pewnych kategoriach zniekształcone myślenie, ale czasem trudno jest pewne rzeczy odpuścić, pogodzić się z czymś, co nas boli. Szczególnie, gdy na pewne przekonania "pracowaliśmy" latami.

Nie wiem, czy jest czego zazdrościć. Gdy nie jestem w humorze, w domu bywam nieprzyjemna dla rodziców, w pracy niemiła dla ludzi... Co ciekawe, gdy poniesie mnie złość fobia "znika" i jestem bardzo pewna siebie i potrafię komuś nagadać. W sumie moja fobia jest jakaś dziwnie nieokreślona, bo wielu fobików ma ponoć problem z asertywnością, a mnie asertywności nie brak, nie pozwalam sobą pomiatać, potrafię powiedzieć "nie", gdy ktoś przekracza granice.

Filmu nie znam, ale chętnie obejrzę.

Zmienić można. To znaczy, być bardziej towarzyską. Wiem, że jak się ktoś uprze to można wszystko. Wiem bo wielokrotnie w różnych sprawach udawało mi się z pomocą uporu, a uparta to ja jestem! Tylko najgorsze, gdy przychodzi taka niemoc i brak sił, wtedy chęć zmiany ulatuje i jesteś jak cień... cień człowieka... Właśnie przez to przechodzę, koszmar.
Życzę, aby Ci się udało. Każdy, nawet najmniejszy krok ku zmianom to postęp.


Czytam Twoją odpowiedź i co raz śmieję się na głos, bo jakbym siebie czytała :DD

Czujesz się gorsza, ale czy jesteś gorsza?
Staram się sobie tłumaczyć, że moje myśli czy odczucia to jeszcze nie fakty, by się nie nakręcać . Też czasem czuję się gorsza. Zdarza mi się o tym mówić "lepszemu", ten ktoś ma potem taaaki wytrzeszcz, bo zupełnie inaczej odbierał sytuację :DD

Uwierzysz, że w lustrze potrafię widzieć tylko wady? Aż mi się płakać chce. Nie powinnam pisać na forum o sytuacjach intymnych, ale kiedyś ktoś mnie zapytał, jak można tak nienawidzieć swoje ciało. Pytał ktoś, kto je u mnie kochał, ehhh :cm

Też trochę przytyłam w grudniu. Fajnie będzie zrzucać :si znajdę nowe ćwiczenia, wsiądę na rower, zrobię stempel nosem w karimatę jak przy jodze :hehe:
Eee, gdy się przytyje, to biust rośnie. Jakieś plusy są ;)
Chociaż nie, znam takie panie, którym w biust nie idzie. Nie ogarniam tego, bo oprócz gruczołowej jest tam też tkanka tłuszczowa . :shock:

Powiem Ci, że mi na mózg rzucało się porównywanie z modelkami, a przecież one bardzo często mają zaburzenie genetyczne, z którego wynika androgyniczna budowa ciała, i takich kobiet jest mniej niż 5% w społeczeństwie EU. Tak jakby źle było, że kobieta jest kobietą. Kiedyś przytuliłam się do bardzo pulchnej osoby i byłam zaskoczona, jak miłe jest jej ciało w dotyku .
Mam koleżankę, która jest otyła i ma niesamowite wzięcie.

Pomaga mi stwierdzenie, że perfekcjonizm jest formą nerwicy i autosabotażu. Oj, miałam być idealna , niech szlag trafi tych,co mnie ulepszali . Straszne niespełnienie być pefekcjonistą.
Żebyś Ty widziała, jak mnie przy pisaniu tutaj perfekcjonizm męczy :roll: cieszę się, gdy przepuszczę swój post z błędem :pp

Gdy myślę, że będzie trzeba sięgnąć do przekonań na własny temat, to mam pietra i ciarki. ;brr No ale po co mi taki unieszczęśliwiajacy autopilot z cudzego syfu wkładanego do mojej głowy?

Widzisz, ja nie nagadam , ale bardzo lubię zdanie, że zemsta jest rozkoszą bogiń :lala: :lala: wolę uniknąć, niż nagadać. Może to źle.

Nie polecałam tego filmu, ale moim zdaniem jest super i baaardzo we mnie zapadł, o zapadaniu się w letarg zamiast życiu, o wchodzenie w role społeczne i lajfstajle zamiast ŻYCIA. Lubię M. Piekorz.

Też jestem uparta.
Być towarzyską - a jeśli nie każdy człowiek jest tego wart? Jeśli ludzie męczą?

Może u Ciebie to kwestia potrzeby regeneracji, albo złego żarcia, ciemności czy przedzierania się przez trudne obszary podczas terapii? Może sił Ci potrzeba? Może depresja czy obniżenie nastroju osłania coś mrocznego?

Na koniec postu, tak trochę o terapii, wpisuję Ci fragment wiersza Ingeborg Bachmann :papa

Ziarno lodu wyłuskaj z zamarzniętego oka,
wyłuskaj spojrzeniami,
przeszukaj błękitne dna, płyń, patrz i nurkuj.

To nie ja.
To ja
Na poziomie rozumu wiem, że nie jestem gorsza. Nikt nie jest. Ty nie jesteś, mam nadzieję, że wiesz o tym? Jesteśmy równi. Każdy z nas ma wartość i jest wyjątkowy na swój własny sposób. Oklepane, ale tak jest. Te wszystkie rzeczy, które sobie wmawiamy są tylko naszymi skrzywionymi myślami. Tak jak wspomniałaś o swoim obrazie ciała, Ty widzisz w lustrze siebie inaczej, niż widzą Ciebie inni. Czy zauważyłaś jak potrafisz siebie postrzegać w zależności od dnia? U mnie dobre samopoczucie - podobam się sobie. Złe - jestem gruba i brzydka. A to nie jest prawda! Dobrze wiedzieć, że to tylko nasze chore myśli... Warto stanąć w prawdzie, uwielbiam takie chłodne spojrzenie na różne sytuacje. Czysta logika. Patrzenie z różnych perspektyw. Uczę się tego z książki "Umysł ponad nastrojem". Wiele można się dowiedzieć. Polecam.

Mnie wszystko idzie w nogi. Taka figura, no masz ci los... Ale biust ostatnio też bardziej krągły się zrobił ;-) Szczerze, wolę być cała szczupła, niż z nadwagą, a mieć biust. Ja tam lubię mój naturalny średni, duży to same kłopoty i obwisłe na starość :D
Co do preferencji, mnie nie podobają się figury modelek, takie to mało kobiece. Jedynie czego mogę im troszkę nóg pozazdrościć, bo zawsze miałam ten kompleks, że niby szczupła, a nogi średnie... Podobają mi się kobiece figury, np. Shakira uważam, że jest cudowna i jeszcze te ruchy, suuuper :))

Ha! Perfekcjonizm na każdym kroku. Mam to samo, wszystko muszę poprawiać. Głupie literówki mnie tak potrafią zirytować albo "połknięcie" jednej literki. Zawsze czytam jeszcze kilka razy, czy na pewno dobrze napisałam. Najgorzej jak nie można edytować :grr:

"Zemsta rozkoszą bogiń" Pierwsze słyszę, dobre :D Ogólnie u mnie też bardziej milczenie, niż gadatliwość, jednak w przypływie złości potrafię coś niemiło odpowiedzieć. Ech, czasem już lepiej jak zignoruję.

Ludzie potrafią zmęczyć... Akceptuję moją introwertyczną naturę, ale osobowość unikająca jest czymś nad czym zdecydowanie chcę pracować. Nie chcę się zamykać na innych, cierpię w samotności katusze. Serce się rwie, a umysł nie domaga.

Pracujesz nad zmianą przekonań? Ja już tyle razy sięgałam po afirmacje, ale no nie mam cierpliwości za grosz. Słomiany zapał, cała ja.

U mnie samo objedzenie się za dużo przez kilka dni potrafi rozwalić wszystko. Wszystko. Trochę się tak zaczęło, potem popłynęłam... Dziś już pierwszy dzień diety za mną. Sport od jutra. Jakieś ćwiczenia by się przydały, choć tego nie znoszę... ale jakiś ruch wprowadzić należy choćby dla zdrowia nie tylko fizycznego, ale i dla psychiki, rozładować to napięcie. Może złagodnieję :roll: Nie chcę być taka okropna dla innych, potem mam wyrzuty sumienia. "Traktuj bliźniego swego, jak siebie samego" to moje motto. Dobrze by było wprowadzić je w życie.

Wiersz ;ok
"Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie."
- J.R.R. Tolkien
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

1 stycznia 2020, o 23:31

Nie cytuję Twojego postu, bo kilometry postowe się zrobią :)

E. Też czuję się gorsza. Piszesz słowa, które wyzwalają we mnie płacz. To też dobre.

Jesteśmy i równi, i różni, to też jest dobre.

Co do luster - zauważyłam, że gdzie indziej niż w domu postrzegam siebie inaczej, i nie jest to kwestia tafli lustra. Oczywiście pomyślałam, że mam hysia, ale to jednak wynika z odczuć we własnym domu.

U mnie postrzeganie potrafi zależeć od cyklu (estrogeny - kocham was) , od udanego dnia, od wyspania się.

Bardzo Ci dziękuję za zapodanie książki. Wydaje się być pouczająca i ciekawa, fajna do pracy nad sobą. ;thx

Ostatnio uśmiałam się z siebie, ze potworną rzeczą będzie , gdy będę wyglądać jak koleżanka, ktora ma właśnie bardzo obfity biust. Nie tylko biust ma obfity. Ja jej nie lubię , a to, jaką ma sylwetkę, to w sumie mniej ważne od zachowań, którymi u mnie podpadła. W każdym razie straszę sama siebie, że będę wyglądać jak ona :dres: :pp , a wczoraj w kolejce zdumiona współkolejkowiczka mówi "pani jest przecież szczupła".
Nie wykluczam więc dysmorfofobii i powiem Ci, że trochę zazdrościłam ludziom, którzy tu wrzucali swoje zdjęcia . Pewnie dziesięć razy bym umarła na samą myśl.
Znam też drobne biusty tak sobie wyglądające za młodu, aczkolwiek wiadomo jak działa grawitacja. Ej, a może zrobimy sobie wielkie, wiecznie sterczące, tak z brodawkami przy uszach, ogromne plastikowe biusty , co ? :ups Oglądałaś "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale boicie się zapytać" W. Allena? Tam jest epizod o jednym wielkim krągłym sutku, ktory puszcza się samopas po okolicy i gdy ktoś go rozeźli, strzyka mlekiem. Na jego widok oszołomiony policjant mówi "Dotychczas zawsze widziałem was w parze" :haha:

Też lubię Shakirę i lubię taniec brzucha. A Ty?
Lubię też Pink, m. in. za to, że nie ma sztampowej budowy , tzn. zrobionego biustu i figury tataraku. Na rurze też potrafi zatańczyć :shock:

Dostaję lekkiej głupawki, gdy widzę zimne, bezosobowe twarze modelek idących po wybiegu . Ta nonszalancja i stupor na twarzy 'smuteq , nakręcany manekin. Kiedyś szłam przez centrum handlowe , akurat był tam organizowany jakiś pokaz, ujrzałam jakże zadbanego i bardzo wystylizowanego chłopczyka na wybiegu, nie zdążyłam powstrzymać "wtf??" na mojej twarzy. Biedak to zobaczył :no

:DD Poprzedni post do Ciebie chyba pisałam ponad pół godziny :hehe: jak nie literówka, to źle zaznaczony cytat, potem kursywa objęła cały tekst, jak mogła :haha:
Może będziemy sobie przesyłać info, ile razy czytamy i sprawdzamy post przed wysłaniem? :pp

O tak, zemsta jest rozkoszą bogiń :yhy, nie przepadam za pyskówkami, czekam, aż się komuś uzbiera :dres:

Też pracuję nad tym, żeby nie unikać trudnych sytuacji, zapomnieć wtedy o lęku, mniemaniach, tylko zmieniać siebie przez działanie, robienie wyłomu w murze.
Posty potrafię przeżywać, co dopiero rozmowy z ludźmi. Pewnie i tu trzeba przejść lekkie odczulanie.

Lubię samotność. Drażni mnie anektowanie mojego czasu, uwagi, błahość . Samotność często wnosi więcej. Na forum nie czuje się samotna, bo wiem, że jest tu sporo wariatów takich jak ja :DD

Nie, żadnych afirmacji ;,, to na mnie nie działa. Uważnie słucham, jakie mam przekonania i teorie, potem staram się stworzyć kontrprzekonanie albo przypominać sytuacje, które udowadniają, że dane przekonanie to nieprawda. Do tego potrzeba mi też życzliwych ludzi znających moją sytuację. Tacy też się zdarzają. :si

Diet jako ostrego reżimu unikam, bo nie tędy dla mnie, ale patrzę na to, co mi służy, kiedy i co jem, jak się po tym czuję. Jestem mniej szczęśliwa, gdy nie ma świeżutkich warzyw i owoców. Trudno, bulwy trzeba jeść, taki klimat.
Lubię ruch, wysiłek, bez niego czuję się źle. Dziś przegoniłam się po polach :lov: . Szkopuł w tym, że nie mogę robić niczego, co mi bardzo napina mięśnie przy kręgosłupie :buu: trudno. Może kiedyś to się zmieni.
Joga jest fantastyczną przygodą z ciałem :yhy uczy mnie życzliwości, rozumienia, czucia własnego ciała, a z tym po traumach miałam i mam kłopoty. Jest jak ciągła nauka czegoś nowego. Pomaga na napięcie. Właśnie wysiłek, ruch, spacer bardzo pomaga mi rozladowywać napięcie . Dobra książka i muzyka też.
Bliźnich lepiej traktowałam niż siebie samą. Od nowego roku zmiana ;ok

Cieszę się, że podobał Ci się wiersz. Kocham poezję. Wszystkiego dobrego :papa
ODPOWIEDZ