Hej wszystkim.
Od kilku dobrych dni (i niestety nocy) przeglądam forum. Przeczytałam cały dział na temat nerwicy lękowe i odnalazlam tam siebie. Praktycznie w każdym wpisie jest coś ze mnie. Somaty, lęki, obawy.
Od niedawna mam stwierdzoną nerwicę lękową, w sumie od dawna miałam problemy z nerwami, ale dopiero teraz jak już było bardzo źle zdecydowałam się pójść do psychiatry. Biorę oropram i trittico, doraznie w razie wielkiego lęku mogę wziąć afobam.
Od dzieciństwa miałam problemy z lękiem, jednak zawsze to był lęk o kogoś. O rodziców, rodzeństwo.. Pochodzę z patologicznej rodziny, miałam ciężkie dzieciństwo, szybko zmarła mi. Mama, później guz mózgu chłopaka obecnie męża, później w tamtym roku ciężka choroba ojca która wypompowala mnie do 0. I pewnego dnia postanowiłam koniec z tym, koniec przejmowania się kimś innym, od dziś myślę tylko o sobie, o Mężu i o naszej przyszłości. No i fajnie szczęście trwalo może z miesiac.
Moje problemy zaczęły się od kwietnia, zrobiłam sobie profilaktycznie badanie cytologiczne i zaczęłam czytać w internecie na temat tego badania... Przeczytałam multum stron jak to wykryli u kogoś raka bla bla... No i się zaczęło.. 3 tygodnie oczekiwania na wynik był droga przez mękę, brak snu, płacz, myślenie o śmierci, pewność że mam raka... Przyszły wyniki - oczywiście jestem zdrowa... Ulga, radość, dziekowanie Bogu i obietnica, że już nigdy więcej.. Do momentu aż w domu zaczął nam kiedyś podczas kąpieli meza wyć czujnik czadu.. Na kilka sekund (prawdopodobnie baterie się wyczerpany) ale znowu się zaczęło.. Mimo tego że piec został sprawdzony i wyczyszczony przez fachowca który nie stwierdził nieprawidłowości wrócił mój brak snu, strach okrutny, kąpiele przy otwartych drzwiach i wszystkich oknach w domu itd... Następnie przyszły duszności.. Takie uczucie że mam za mało powietrza, próba dwa razy głębszego wdechu w końcu ziewniecie.. Dalej brak snu, obawa - to na pewno rak pluc, albo przełyku albo czegokolwiek. Na pewno rak i na pewno umrę. Lekarka stwierdziła że to z nerwów dała mi hydroksyzynę na 4 tyg - jeśli nie przejdzie to do psychiatry. Po hydroksyzynie okropne samopoczucie, podczas zasypianie uczucie spadania w dół, okropne więc po paru dniach przestałam brać. Minęły duszności, zaczął się ból pleców - na pewno rak kręgosłupa, jakiś guz, cokolwiek... Na pewno śmiertelne... O i tak to wszystko wprowadziło mnie do tego że wylądowałam na sorze, gdzie nic nie stwierdzili oprócz nerwicy (ekg, ciśnienie wszystko w normie jedynie puls podwyższony) ale zaczęło się źle samopoczucie.. Zmęczenie, bóle w klatce (of korz zawał), bóle mięśni (myśli że pójdzie mi zator), bezsenność, zły humor, mdłości, zawroty głowy.. O i tak trafiłam do szpitala, zrobili mi badania, hormony, morfologia, nawet markery nowotworowe piersi jajników itd, rtg klatki, rtg odcinka szyjnego.. Oprócz zwyrodnienia w kręgosłupie co.ma pewnie każdy z nas badania nie wykazały zupełnie nic.. Tsh podwyższone ale to norma lecze się na hashimoto. Konsultacja z neurolohiem badanie młotkiem itd - wszystko w porzadku. Oi tak wyszłam że szpitala, dolegliwości jakby zesłabły, jedyne dolegliwości jakie mi zostały to ból głowy i zawroty.. (tylko głowy nie badali) dlatego idę w przyszłym tygodniu prywatnie na rezonans i oczywiście już myślę że mam SM, SLA, guza, raka, umrę...
Na dzień dzisiejszy przyszedł lek o Czad, mimo że mamy czujnik, boję się że on nie zadziała. Pootwieralam wszystkie okna i śpimy w mrozie, chwilami sama siebie przerażam...
To wszystko w ostatnich dniach rozwalilo mnie na kawałki, budzę się w nocy z lekiem, cały dzień towarzyszy mi lek, niepokój nie wiadomo o co... Boję się o męża, o siebie. Boję się nawet jeździć autem, boję się że mnie jakiś klient czymś zaraz w pracy. Moja głowa totalnie odmawia posłuszeństwa.. Dzięki forum wiem że to nerwica lękowa, ale nie potrafię się uspokoić.. Ciągle ten strach, zero pozytywnych myśli. Normalny człowiek w moim wieku jak go coś zaboli to nawet o tym nie myśli, a ja katuje się chorobami, wszelkimi.. Miałam już pewnie wszystko.. I mam dość.. Jak z tym żyć? Jak się opanować... Jak z tym maja żyć nasi bliscy, bo dla nich to też jest katorga..
Wywód długi - przepraszam. Jak ktoś dotrwal do końca to serdecznie pozdrawiam.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Cześć
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Typowa nerwica ,hipochondria,strach przed śmiercią,przed śmiercią bliskich,może by Cię uspokoiło zmienienie tego piecyka bo gaz ogólnie jest mało bezpieczny? Rozumiem,że podgrzewa on wodę ale na prąd też się da,bojler czy przepływowy podgrzewacz, a będziesz spokojniejsza póki się nie weźmiesz poważnie za odburzanie,w którym pomogą Ci materiały na forum i filmiki na youtube.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 10 sierpnia 2018, o 18:33
Dzięki za odpowiedź. Jest to większa inwestycja, a mieszkanie nie nasze, ale pewnie w końcu będzie trzeba to zmienić. Ogólnie to mi się zaczęło po tym, jak kolega w pracy wczoraj opowiadał mi o kimś kto zmarł w wannie właśnie z powodu czadu.. Mimo tego że takich przypadków przecież jest sporo(zła wentylacja mieszkań w głównej mierze, a u nas nie dość że okna nieszczelne i nawet firanka rusza i mamy zawsze otwarte okna to i tak się boję mimo że zagrożenie jest niewielkie.) Jak tylko usłyszę, o czymkolwiek, dziś też dowiedziałam się że znajomy ma prawdopodobnie SM lub SLA, to ja mam od razu myśli, że mam to samo. Przeraża mnie to.Celine Marie pisze: ↑16 sierpnia 2018, o 00:51Typowa nerwica ,hipochondria,strach przed śmiercią,przed śmiercią bliskich,może by Cię uspokoiło zmienienie tego piecyka bo gaz ogólnie jest mało bezpieczny? Rozumiem,że podgrzewa on wodę ale na prąd też się da,bojler czy przepływowy podgrzewacz, a będziesz spokojniejsza póki się nie weźmiesz poważnie za odburzanie,w którym pomogą Ci materiały na forum i filmiki na youtube.
Jak słyszę o ludziach którzy popełnili samobójstwo to jestem mega wkurzona, od razu mam myśli że ja tak bardzo chce żyć, a ktoś sobie to życie odbiera...
Tak, jutro zabieram się za nagrania bo w końcu będę miała czas żeby usiąść do tego na spokojnie, muszę sobie pomóc.