
Też mam stany lękowe od 3 miesięcy, niestety. Chociaż..... dzisiaj w pracy pomyślałam, że to zaburzenie jest dla mnie szansą. Szczerze w to wierzę. Przez wiele lat wgrywałam sobie szkodliwe oprogramowanie no i w końcu wirus odpalił w moim umyśle

*uczę się relaksacji Jacobson, treningu autogennego
*uczę się medytacji; mam pliki mp3 do medytacji opracowane przez Johna Kabata Zinna autora "Świadomą drogą przez depresję" oraz życie piękna katastrofa. Bardzo, bardzo polecam!
*bardzo mi pomaga wiedza zdobyta tu na forum od Ciasteczka, Victora i Divina (całusek Kochani za Waszą pracę

-Susan Jeffers "Nie bój się bać",
-Judith Bemis i Amr Barrada - Oswoić lęk. Jak radzić sobie z niepokojem i napadami paniki
-Eckhart Tolle "Potęga podświadomości"
-Jon Kabat Zinn "Zycie piękna katastrofa"
- Clair Weeks "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów"
- Steven Hayes "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem.
Część z tych książek mam w wersji elektronicznej-mogę udostępnić. Uważam, że książki Kabata Zinna, Clair Weeks oraz Stevena Hayesa są niezwykle cenne.
*staram się często uśmiechać choć czasem wolałabym ryczeć ale nie!!!!! Uśmiecham się pomimo. Bo taka właśnie jestem. Wesoła. Świadomie piszę że jestem, a nie że byłam wesoła, przecież nie jestem moimi zaburzonymi emocjami. Ja to duch, świadomość. NIE jestem moim zaburzeniem brrr. Gdy jestem smutna, przybita to staram się myśleć: o mój umysł się smuci... staram się nie identyfikować z tym smutkiem, raczej patrzeć na niego... Jest to ogromnie trudne dla mnie -dystans.
*gdy się boję staram się popatrzeć czy to nie jest jakiś "wgrany program" - na ogół tak jest
*uczę się nie uciekać od emocji, uczuć bo one mnie przerażają, somatyka nie rusza mnie tak bardzo
*staram się mówić radosnym głosem pomimo że mój umysł krzyczy:.... NIEEEE nie możesz tak robić przecież jesteś przybita....Odpowiadam mu wtedy "Spieprzaj dziadu". Staram się odbicie emocji w ciele (ucisk, pieczenie itp) nie przypisywać do konkretnego samopoczucia. I tak decydując się na bycie "radosną" i trwanie przy tej DECYZJI czasem powoduje że zapominam o złym samopoczuciu aż w końcu orientuję się ze minęło
*w odpowiedzi na pytanie co u mnie ZAWSZE mówię DOBRZE. Tylko moja mama wiem jakie to cierpienie dla mnie....
*chodzę często na mszę do kościoła, modlę się codziennie, jak już nie mogę poradzić sobie z lękiem mówię sobie "WSZYSTKO MOGĘ W CHRYSTUSIE KTÓRY MNIE UMACNIA"
*w domu podczas prac odpalam audiobooki, ostatnio słucham namiętnie Biblii nie jest to zwykły audiobook tylko coś w rodzaju słuchowiska. Staram się skupiać żeby wyłapać wszystkie fragmenty budujące moją nadzieję. Zapisuję je. Kartki mam przyklejone wszędzie w domu. Chcę podkreślić, że nadzieja to nie uczucie (emocja) że będzie dobrze, dla mnie to decyzja żeby tak myśleć pomimo że moje emocje w to nie wierzą,
Niestety czasem bywa tak że mam bardzo zły dzień i nic nie działa...wtedy ryczę ale nie daję sobie na płacz wiele czasu...
Ale się rozpisałam.
Pozdrawiam wszystkich
Gafa