A poza tym jest jeszcze jedna bardzo istotna kwestia. Co robię źle ? Dlaczego czuję się źle ? Nie umiem się uśmiechać mimo tego że nie mam natrętnych myśli - w rzeczywistości to są wszystko myśli i to jeszcze natrętne

tylko że ukierunkowane na waszą pracę. Tak właśnie działa zaburzenie. Ja się dopiero zorientowałam że ten gaduła który siedzi nam z tyłu głowy mówiący jako 'ja' to też automatyzm

dlaczego ? Bo jak się nauczycie przepuszczać myśli, zobaczycie ile tego jest, jak często te same myśli potrafią wracac, jak powstają nowe

że wszystkie kręcą się wokół nerwicy, mało które dookoła naszego życia (te automatyczne)
I tak jak Martin powiedzial, to nie jest tak że zaczniecie przepuszczać myśli i to minie w ciągu miesiąca, dwóch.
Do tego potrzebne jest dużo czasu.
Mimo tego że człowiek nie boi się myśli, one wracają. Wracają z impulsem lekowym - przepuszczacie myśl, emocje ona znika w danym momencie. Tworzą się nowe wracają stare. I taka prawda : dopóki to nie odpuści będziemy mieć źle myśli, a jak to Wiktor już na forum napisal: te automatyczne będą praktycznie wszystkie złe i z tym się trzeba pogodzić. Poza tym nasz mózg jest na nie wyczulony. To też się dzieje samo.
Ja odkąd to zauważyłam, zaakceptowałam i się nauczyłam to przepuszczac widzę że tych złych jest masa, ich treść się zmienia. Nigdy przez 2 lata nie miałam natrętów o takiej tamatyce jak mam teraz. Tak złych jak mam teraz.
Im bardziej olewacie i macie je w tyłku, tym bardziej one będą prosić sie o waszą atencję.
Tylko analizujac i świadomie myśląc możecie stworzyć sobie coś na pocieszenie. Jeśli ktoś tego potrzebuje, niech to robi. Dialogi wewnętrzne są bardzo ważne i niektórym ratują tyłek

Sprobujcie sobie dzisiaj poobserwować to wszystko: jak ja to mówię: biorę popcorn i oglądam film - nie jest mile, ale chyba wszyscy wiemy że zaburzenie to nie jest fajna sprawa
