Rozpocznę wpisem który sporządziłem dziś w swoim notatniku obserwacji własnego przypadku

To jestem Ja (ja)
Dzień mijał dziś dosyc spokojnie, nie było usilnej zmiany zachowania a raczej akceptacja tego że jestem taki a nie inny.
Brak ciągłego przerażenia że takie a nie inne myśli się pojawiają, oceny - ta jest zła czy dobra.
Wspominałem raczej dzień poprzedni z zastanowieniem co mogę zrobi aby ten następny był lepszy ( i znalazłem się tutaj).
Doszedłem do wniosku że ostatni czas, spędzam głównie na szukaniu u siebie objawów i ciągłej oberwacji samego siebie z przewlekłym czajeniem się czy aby nie wpadła do mojej głowy niewygodna myśl. Nie robiłem nic by takowe myśli zmienic, a wręcz przeciwnie spisywałem, doszukując się obajwów - tak jak teraz, powtarzając to rytualnie wytworzyłem nawyk a raczej przetworzyłem go na fizyczną postac (z głowy na kartkę).
Drugą ważną kwestią jest znajdowanie jednodniowego ratunku, czyli sposobu na któy wpadałem dzień wcześniej i z całych sił próba wprowadzenia go w życie, np. niezmiernie chciałem byc "tu i teraz" aby nie skupiac sie na negatywnych myślach co skutkowało frustracja gdy takowa się pojawiła, następnie nachodziła niemoc i bezradnosc po kolejnej próbie (jednodniowej ucieczki). To zas powodowało (powoduje) ciągłą swiadomośc problemu (tworzenie go) i ciągła obserwacja (napędzanie) która skótkowała czymś odwrotnym = błędnym kołem.
Ciekawym też przypadkiem jest ucieczka od własnych myśli i jej efekt - lęk przed zwariowaniem.
Uciekam w popłochu gdy zorientuję się że nawedzają mnie negatywne myśłi, analizując ze strachem dlaczego pojawiła się akurat ona uznaję ją za nieodpowiednią = nieswją. Skutkiem tego jest ogromny lęk przed samym sobą i życie w ciągłym napięciu. W tym stanie myśli egzystencjonalne, lęk przed bliższymi kontaktami i bariera w otworzeniu się przed kimś to norma, nie wspominając o totalnym braku luzu.
Nie mam pewności w jakim celu spisałem to wszystko tutaj, chyba chciałem się podzielic tym z Wami, że jakoś udało mi się opisac szalenstwo w jakim zyję zapewne (chyba) nie tylko ja.
Czy obajwy którę opisuję są normalne dla nerwicy ?
Może spotkały właśnie Ciebie, jak sobie z nimi radzisz ?
Dodam że aktualnie czuję lekki spokój pierwszy raz od kilku miesięcy, co pozwoliło mi na zebranie tego do tak rozlazłej kupy.
Pozdrawiam
