jestem po raz "enty" w ramionach nerwicy. Myślę, ze przyczepiła się do mnie..... około 20 lat temu. Oczywiście z różnym nasileniem (mogłabym książkę napisać). Niby odpuszczała ale jednak tylko niby jak się okazuje na przestrzeni tyylu lat.
Zeszły rok był przełomowy, w czerwcu zbankrutowala nasza firma zostawiając na pamiątkę stertę długów, w sierpniu umarł mój 45letni brat, w listopadzie wyjechał do Anglii mąż/ojciec informując mnie rano, ze wieczorem ma samolot.
Rozpacz, wycieńczenie, złość, strach x 100.
Do tej pory nie mogę uwierzyć, że to wszystko się stało w przeciągu pół roku.
Nerwica wybrała styczeń tego roku na remisję- pokazała twarz od strony, z której jeszcze jej nie znałam.
Chce być tu z Wami, czytać, radzić, doradzać, śmiać się, jak najmniej płakać, oby z sukcesem radzić sobie z tą wiedźmą
