No czasami trzeba podjąć drastyczne środki w trosce o własne zdrowie. Najlepiej mieć stałą pracę godzinowe i wiadomo, najlepiej na rano. Popołudnie, poświęcić na sport i tym podobne. Przed spaniem pół godzinny spacer. Ja pracuje na dwa etaty prawie i muszę teraz jakoś porezygnowac z pracy w tygodniu, tej drugiej bo się zajade.Rybik w Machinie pisze: ↑29 sierpnia 2017, o 16:47No oczywiście każdy chętnie zrobiłby sobie wolne - problemem tylko będzie znalezienie lekarza, który załatwi takie L4 i pracodawcy, który nie będzie na to krzywo patrzeć
W sumie tak na dobrą sprawę to najchętniej w ogóle bym nie pracował, ale pieniądze trzeba mieć.
Poza tym strasznie mnie demotywuje ta praca jeżeli chodzi o sport i ruch - pracuję przeważnie od 10-19, wyjeżdżam o 9, wracam blisko 20 i tak średnio się już chce. Wiadomo - w czasie wolnym to rower, jakieś ćwiczenia i rozciągania są, ale bez nadmiaru. Trochę to pomaga, ale przydałoby się więcej.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Budzenie w nocy o stałej porze - serce czy mózg?
- Ardiano K-ce
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 285
- Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36
Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Myślałem, że już do tego tematu nie wrócę... Zacząłem się lepiej odżywiać trochę, ograniczyłem stres na tyle na ile się dało, stosuję afirmacje, słucham nagrań, uprawiam jogę, jakieś sporty i generalnie jest mi lepiej. Poza tym biorę Citabax przepisany przez psychiatrę. W zasadzie to lekko z miesiąc miałem spokój. Zdarzyły mi się sporadycznie jakieś wybudzenia, ale chwilowe i bez żadnych innych objawów. Za to wczoraj sobie trochę podjadłem chipsów i paskudnych rzeczy, wypiłem jedno piwo (to dla mnie dużo ostatnio i w zasadzie jestem po tym zrobiony i mam kaca - starość) i dzisiejsza noc to jakiś koszmar - prawie taki jak za pierwszym, najgorszym razem.
Obudziłem się, coś "gruchnęło" mi w sercu i zaczęło galopować jak głupie. Do tego słabo, poty i w ogóle fioletowo przed oczami, hałas w głowie itd. Od 3 do 5 zero spania tylko myślenie co mi jest. Dzisiaj straszne osłabienie, sprzątałem trochę pokój i czuję się jakbym maraton przebiegł.
Wiem, że to nerwica, ale znowu takie "uderzenie" w nocy sprawia, że jednak zastanawiam się, czy to faktycznie nie jest wada serca albo coś z żołądkiem... Taka noc wspaniała
Obudziłem się, coś "gruchnęło" mi w sercu i zaczęło galopować jak głupie. Do tego słabo, poty i w ogóle fioletowo przed oczami, hałas w głowie itd. Od 3 do 5 zero spania tylko myślenie co mi jest. Dzisiaj straszne osłabienie, sprzątałem trochę pokój i czuję się jakbym maraton przebiegł.
Wiem, że to nerwica, ale znowu takie "uderzenie" w nocy sprawia, że jednak zastanawiam się, czy to faktycznie nie jest wada serca albo coś z żołądkiem... Taka noc wspaniała

-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 23 maja 2017, o 21:27
Typowka nerwicowka. Mozg pobudza inne organy serce, mysli itp. A jeszcze jak dojdzie do tego bezsenna noc poprostu miodzio. Poczyniłeś super prace, zapomnij o tym incydencie ze nie spałeś ze miałeś takie myśli,objawy poprostu to rob co wczesniej w procesie odburzania i pamiętaj gorsze dni sie zdarzają.Rybik w Machinie pisze: ↑8 października 2017, o 11:42Myślałem, że już do tego tematu nie wrócę... Zacząłem się lepiej odżywiać trochę, ograniczyłem stres na tyle na ile się dało, stosuję afirmacje, słucham nagrań, uprawiam jogę, jakieś sporty i generalnie jest mi lepiej. Poza tym biorę Citabax przepisany przez psychiatrę. W zasadzie to lekko z miesiąc miałem spokój. Zdarzyły mi się sporadycznie jakieś wybudzenia, ale chwilowe i bez żadnych innych objawów. Za to wczoraj sobie trochę podjadłem chipsów i paskudnych rzeczy, wypiłem jedno piwo (to dla mnie dużo ostatnio i w zasadzie jestem po tym zrobiony i mam kaca - starość) i dzisiejsza noc to jakiś koszmar - prawie taki jak za pierwszym, najgorszym razem.
Obudziłem się, coś "gruchnęło" mi w sercu i zaczęło galopować jak głupie. Do tego słabo, poty i w ogóle fioletowo przed oczami, hałas w głowie itd. Od 3 do 5 zero spania tylko myślenie co mi jest. Dzisiaj straszne osłabienie, sprzątałem trochę pokój i czuję się jakbym maraton przebiegł.
Wiem, że to nerwica, ale znowu takie "uderzenie" w nocy sprawia, że jednak zastanawiam się, czy to faktycznie nie jest wada serca albo coś z żołądkiem... Taka noc wspaniała![]()
fu*k it
- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Dawno już myślałem, że nie wrócę do "mojego tematu". Niestety niedawno miałem paskudny nawrót ataków paniki w zupełnie innych okolicznościach niż zwykle.
Pierwszy raz: na początku listopada, cały dzień źle się czułem i bolały mnie okolice mostka. Nagle na zakupach nie wiadomo czemu zrobiło mi się słabo, gorąco i paląco w klatce, poty, słabo, tętno jak przy sprincie. Przeraziłem się, postarałem się uspokoić, na jakiś czas przeszło, ale niestety wróciło. Skorzystałem z okazji bycia w pobliży szpitala i się tam wybrałem... Ale wiadomo - rentgen, krew, saturacja, ciśnienie - wszystko w normie. Straciłem tylko 5 godzin, pękły mi dwie żyły i jeszcze mam krwiaki pod skórą.
Niestety przez ostatnie dni miałem trochę stresu i wczoraj wieczorem to się powtórzyło. Dokładnie to samo. Wiedziałem już co to i się uspokoiłem. Jednak nie wiem czy tak mnie to wykończyło czy co, ale od rana miałem dzisiaj wysokie tętno i w drodze do pracy w samochodzie znowu okropnie się poczułem. Jakbym miał gorące noże w klatce piersiowej. Znowu przejeżdżałem obok szpitala, chciałem już skręcić, prawie wjechałem w przechodniów, ale po minucie się rozmyśliłem. Straszne. Teraz siedząc w pracy znowu raz źle mi się zrobiło, ale staram się coś z tym zrobić i się uspokoić.
Masakra. Serio myślałem, że jestem na dobrej drodze i jest coraz lepiej... A przez takie jazdy znowu mi wszystko wraca. Dalej gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że to jednak coś z sercem.
Pierwszy raz: na początku listopada, cały dzień źle się czułem i bolały mnie okolice mostka. Nagle na zakupach nie wiadomo czemu zrobiło mi się słabo, gorąco i paląco w klatce, poty, słabo, tętno jak przy sprincie. Przeraziłem się, postarałem się uspokoić, na jakiś czas przeszło, ale niestety wróciło. Skorzystałem z okazji bycia w pobliży szpitala i się tam wybrałem... Ale wiadomo - rentgen, krew, saturacja, ciśnienie - wszystko w normie. Straciłem tylko 5 godzin, pękły mi dwie żyły i jeszcze mam krwiaki pod skórą.
Niestety przez ostatnie dni miałem trochę stresu i wczoraj wieczorem to się powtórzyło. Dokładnie to samo. Wiedziałem już co to i się uspokoiłem. Jednak nie wiem czy tak mnie to wykończyło czy co, ale od rana miałem dzisiaj wysokie tętno i w drodze do pracy w samochodzie znowu okropnie się poczułem. Jakbym miał gorące noże w klatce piersiowej. Znowu przejeżdżałem obok szpitala, chciałem już skręcić, prawie wjechałem w przechodniów, ale po minucie się rozmyśliłem. Straszne. Teraz siedząc w pracy znowu raz źle mi się zrobiło, ale staram się coś z tym zrobić i się uspokoić.
Masakra. Serio myślałem, że jestem na dobrej drodze i jest coraz lepiej... A przez takie jazdy znowu mi wszystko wraca. Dalej gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że to jednak coś z sercem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20
Nie martw się, ja miałam takich bezsennych nocy z kilka miesięcy, dzień w dzień pod rząd. Dokładnie takie same objawy z sercem – wybudzałam się w nocy o 2 i o 4 potem o 5 i tak co godzinę. Za każdym razem serce galopowało i biło bardzo nierówno, oblewał mnie pot do tego stopnia że piżama była przemoczona (a wcale nie było upałów na dworzu), do tego uczucie jakby w klatce piersiowej ogień się palił. Jak udało mi się zasnąć to śniły mi się czasem koszmary. Nie potrafiłam się wyspać przez dobre 2 miesiące bo budziłam się po kilka razy. Do tego miałam upiorne uczucie jakbym znajdowała się w jakimś horrorze, jakbym była główną bohaterką Silent Hill ;p W dzień byłam tak śpiąca jak śnięta ryba, a zdrzemnąć się nie mogłam bo od razu mną telepało z nerwów. Rzuciłam w chole**e pracę i teraz jest tylko lepiej – teraz śpię po 10 godzin 
A, chciałam dodać, że też byłam z tym na pogotowiu, kazali meliskę pić, EKG wyszło u mnie wzorowo. Też sugerowali holter, ale jakoś nie mogłam uwierzyć, że mam jakiekolwiek problemy z sercem (w tym przypadku nerwica spudłowała to i objawy minęły po kilku miesiącach).

A, chciałam dodać, że też byłam z tym na pogotowiu, kazali meliskę pić, EKG wyszło u mnie wzorowo. Też sugerowali holter, ale jakoś nie mogłam uwierzyć, że mam jakiekolwiek problemy z sercem (w tym przypadku nerwica spudłowała to i objawy minęły po kilku miesiącach).
- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
No gratuluję odwagi - też czasami mam ochotę rzucić pracę i wszystkie zajęcia zarobkowe w cholerę, no ale niestety lubię pieniążki i nie wiem czy z moimi umiejętnościami znajdę cokolwiek lepszego. Ale pomyślę, bo uważam, że praca to jeden z większych karmicieli mojej nerwicy aktualnie 
W każdym razie dzisiaj czuję się jakbym miał jakąś grypę - słaby, połamany, gorąco i w ogóle. A temperatury ani żadnych chorobowych oznak nie mam. Poza bólem tkanek w mostku i w ogóle, ale to nerwica

W każdym razie dzisiaj czuję się jakbym miał jakąś grypę - słaby, połamany, gorąco i w ogóle. A temperatury ani żadnych chorobowych oznak nie mam. Poza bólem tkanek w mostku i w ogóle, ale to nerwica

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20
To może być problem. Ja też trzymałam się dziarsko, ale w pewnym momencie nerwica wyciągnęła asa z rękawa i zafundowała coś ekstra - zanikł mi odruch połykania. Wtedy postanowiłam się wycofać z pracy w trybie natychmiastowym : > Do dziś wyzwaniem dla mnie jest wypicie kubka herbaty, ale powoli idzie ku lepszemuRybik w Machinie pisze: ↑24 listopada 2017, o 23:05uważam, że praca to jeden z większych karmicieli mojej nerwicy aktualnie

- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Kurna, chciałem już nie wracać do tematu, ale jednak - wczoraj niby spokój, niby święta, a noc nieprzespana...
Położyłem się spać późno, około drugiej, no i po trzeciej sru! Mocny bezdech, obudziło mnie duszenie. Na szczęście bez straszliwego bicia serca i paniki jak na początku "mojej walki", ale jednak. Potem jakoś udało mi się zasnąć i o szóstej to samo. Duszenie, wybudzenie, trudno zasnąć. Potem to już nie mam pojęcia jak zasnąłem, bo każda próba wpadania w sen kończyła się duszeniem... Przed 9 powtórka z rozrywki i już wstałem. Masakra - takie święta.
Martwi mnie to strasznie, ale mam jedno wytłumaczenie - mózg sobie bardzo "wziął do serca" moją ostatnią wizytę u laryngologa, problem z zatokami i krzywą przegrodą. Więc dlatego mi takie cyrki odwala z duszeniem. Możliwe to? Pewnie
Chociaż wiadomo - jako nerwicowiec z drugiej strony zastanawiam się, czy faktycznie coś jest nie tak, bo zdarzały się już wcześniej podobne akcje, więc boję się udaru, niedotlenienie - you name it. Aż mnie ciarki przechodzą, że jak zakładałem ten temat to Victor pytał o przegrodę/zastawkę w nosie... Może to już wtedy laryngologiczna sprawa była i cała nerwica z tego? Kto wie...
No i głowa boli dzisiaj standardowo po takiej akcji.
Położyłem się spać późno, około drugiej, no i po trzeciej sru! Mocny bezdech, obudziło mnie duszenie. Na szczęście bez straszliwego bicia serca i paniki jak na początku "mojej walki", ale jednak. Potem jakoś udało mi się zasnąć i o szóstej to samo. Duszenie, wybudzenie, trudno zasnąć. Potem to już nie mam pojęcia jak zasnąłem, bo każda próba wpadania w sen kończyła się duszeniem... Przed 9 powtórka z rozrywki i już wstałem. Masakra - takie święta.
Martwi mnie to strasznie, ale mam jedno wytłumaczenie - mózg sobie bardzo "wziął do serca" moją ostatnią wizytę u laryngologa, problem z zatokami i krzywą przegrodą. Więc dlatego mi takie cyrki odwala z duszeniem. Możliwe to? Pewnie

No i głowa boli dzisiaj standardowo po takiej akcji.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 336
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03
Jak sprawa nerwicowa z nosa xD ?
Krzywa przegroda aktywowała Ci inne neuroprzekaźniki? Ja zawsze patrzę np. Na człowieka niewidomego, albo jakiegoś na wózku (najlepiej jak jest uśmiechnięty) i myślę? No ma depresję itp. No raczej nie więc?
Aa z tym piwem wcześniej w temacie, najpierw musiałybyc myśli w stylu napije się piwa hmm czy nie będzie gorzej itp.a mózg to wyłapał, choć brak alkoholu na nerwicę pomaga
Krzywa przegroda aktywowała Ci inne neuroprzekaźniki? Ja zawsze patrzę np. Na człowieka niewidomego, albo jakiegoś na wózku (najlepiej jak jest uśmiechnięty) i myślę? No ma depresję itp. No raczej nie więc?
Aa z tym piwem wcześniej w temacie, najpierw musiałybyc myśli w stylu napije się piwa hmm czy nie będzie gorzej itp.a mózg to wyłapał, choć brak alkoholu na nerwicę pomaga

- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
No jak sprawa nerwicowa z nosa? Normalnie 
Dowiedziałem się, że mam krzywą przegrodę > od tego są bezdechy > myślę o tym dużo = budzi mnie bezdech w nocy.
Wcześniej raz mi się zdarzyło mieć mocne bicie serca i panikę po spacerze > następnego dnia wyszedłem gdzieś szybkim marszem i sobie myślę "ciekawe czy teraz też mnie weźmie"? > chwilę później to samo.
Zatem oczywiście tak to działa, racjonalizuję to, ale i tak ciężko to przychodzi. Ale tak jak piszę - gdzieś z tyłu głowy są myśli, że kurna to wszystko zaczęło się od duszenia/bezdechu w nocy, więc to przegroda wszystko zapoczątkowała, skoro się o tym dowiedziałem. Tak ten mechanizm pięknie działa
Albo o, to borelioza! 

Dowiedziałem się, że mam krzywą przegrodę > od tego są bezdechy > myślę o tym dużo = budzi mnie bezdech w nocy.
Wcześniej raz mi się zdarzyło mieć mocne bicie serca i panikę po spacerze > następnego dnia wyszedłem gdzieś szybkim marszem i sobie myślę "ciekawe czy teraz też mnie weźmie"? > chwilę później to samo.
Zatem oczywiście tak to działa, racjonalizuję to, ale i tak ciężko to przychodzi. Ale tak jak piszę - gdzieś z tyłu głowy są myśli, że kurna to wszystko zaczęło się od duszenia/bezdechu w nocy, więc to przegroda wszystko zapoczątkowała, skoro się o tym dowiedziałem. Tak ten mechanizm pięknie działa


- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Hej! Właśnie sama wybudziłam się w nocy z walącym serduchem i tak na uspokojenie przeczytałam Twój wątek 
I obiektywnie patrząc - klasyczna nerwica!
Wydaje mi się, że brakuje Ci jeszcze akceptacji.
Robisz coś w kierunku zminimalizowania stresu i domyślam się, że np. przez tydzień masz spokój i potem jeb Ci nerwa dowali, że nie wiesz jak się nazywasz i znowu wraca obawa i wątpliwości.
Tym bardziej, że od lipca dostawałeś mocnych ataków to takie akcje nie przejdą Ci tak od ręki nawet praktykując różne techniki.
Potrzeba czasu.
A Ty jednak z tyłu głowy masz te obawy i lęki, które zobacz sam, z upadku w dzieciństwie już przeniosły się na krzywą przegrodę i analiza lękowa trwa.
Zaskakują Cię kolejne ataki po spokojnym okresie, a w nerwicy to przecież "normalne"
Ja też mam krzywą przegrodę nosową i chyba większość społeczeństwa tak ma. Czasami jak leżę to łapie się na tym że wydaje mi się, że nie mogę oddychać a po prostu jedna dziurka w nosie mi się zatyka i tyle.
Daj sobie akceptacje, czas i nie drąż tematu zbyt mocno

I obiektywnie patrząc - klasyczna nerwica!
Wydaje mi się, że brakuje Ci jeszcze akceptacji.
Robisz coś w kierunku zminimalizowania stresu i domyślam się, że np. przez tydzień masz spokój i potem jeb Ci nerwa dowali, że nie wiesz jak się nazywasz i znowu wraca obawa i wątpliwości.
Tym bardziej, że od lipca dostawałeś mocnych ataków to takie akcje nie przejdą Ci tak od ręki nawet praktykując różne techniki.
Potrzeba czasu.
A Ty jednak z tyłu głowy masz te obawy i lęki, które zobacz sam, z upadku w dzieciństwie już przeniosły się na krzywą przegrodę i analiza lękowa trwa.
Zaskakują Cię kolejne ataki po spokojnym okresie, a w nerwicy to przecież "normalne"

Ja też mam krzywą przegrodę nosową i chyba większość społeczeństwa tak ma. Czasami jak leżę to łapie się na tym że wydaje mi się, że nie mogę oddychać a po prostu jedna dziurka w nosie mi się zatyka i tyle.
Daj sobie akceptacje, czas i nie drąż tematu zbyt mocno

- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
No tak to niestety wygląda właśnie - i chyba jeszcze gorsze jest to, że ja to widzę doskonale. Poza tym sam ten wątek pomaga mi czasami spojrzeć na to z lepszej perspektywy jak się to wszystko rozwija 
Ale dziękuję, że mi to piszesz i uświadamiasz
Jest lepiej, nawet dużo, ale czasami jakbym młotem w ryj dostał i się kilka dni pozbierać nie mogę. I te spadki humoru raz na jakiś czas to też koszmar i się czuje, jakbym w czarnej dziurze siedział przez te wszystkie miesiące.

Ale dziękuję, że mi to piszesz i uświadamiasz

- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Ech co ta głowa to ja nawet nie...
Wczoraj pierwszy raz od długiego czasu byłem w centrum handlowym... No moloch straszy, ale niestety trzeba było
Już cały dzień słabe samopoczucie, trochę lęk, lekkie duszności już na miejscu i ciągłe pytania "czy ja dobrze oddycham" i tego typu rzeczy. Strasznie mnie ta cała wyprawa zmęczyła, a do tego późno zasnąłem, źle spałem, budziłem się z potem na szyi...
No i dzisiaj oczywiście od rana myśli, że to od choroby jakiejś strasznej - rak, cukrzyca, niedotlenienie itd. Aż z tego wszystkiego miałem atak paniki dość koszmarny w pracy, przy kliencie - nie mogłem złapać długopisu, lewa ręka mi trochę zesztywniała i miałem w niej słabą władzę trochę, no i poszło! Zawał, guz mózgu, niedotlenienie, udar itd. Hipochondria w całej okazałości się załączyła. I ta paskudna myśl z tyłu głowy dalej - "a jeżeli to jednak nie nerwica, tylko jesteś strasznie chory?".
No co za wredna menda
PS. Dziennik hipochondryka mi się tutaj robi powoli w tym temacie huehue.
Wczoraj pierwszy raz od długiego czasu byłem w centrum handlowym... No moloch straszy, ale niestety trzeba było

Już cały dzień słabe samopoczucie, trochę lęk, lekkie duszności już na miejscu i ciągłe pytania "czy ja dobrze oddycham" i tego typu rzeczy. Strasznie mnie ta cała wyprawa zmęczyła, a do tego późno zasnąłem, źle spałem, budziłem się z potem na szyi...
No i dzisiaj oczywiście od rana myśli, że to od choroby jakiejś strasznej - rak, cukrzyca, niedotlenienie itd. Aż z tego wszystkiego miałem atak paniki dość koszmarny w pracy, przy kliencie - nie mogłem złapać długopisu, lewa ręka mi trochę zesztywniała i miałem w niej słabą władzę trochę, no i poszło! Zawał, guz mózgu, niedotlenienie, udar itd. Hipochondria w całej okazałości się załączyła. I ta paskudna myśl z tyłu głowy dalej - "a jeżeli to jednak nie nerwica, tylko jesteś strasznie chory?".
No co za wredna menda

PS. Dziennik hipochondryka mi się tutaj robi powoli w tym temacie huehue.
- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Drogi pamiętniczku...
Co to z moim nosem się teraz odstawia to ja nie wiem. Naczytałem się o zatokach/przegrodach, ale nie wiem, czy nerwica ma aż takie umiejętności - obudziłem się w nocy z okropnym bezdechem i duszeniem, bo nos był cały zapchany nie wiadomo czemu. Potem wiadomo - panika, strach, myśli, ale udało mi się to opanować. Jednak ból głowy rano i ogólne rozbicie/roztrzęsienie/wysokie tętno niestety zostało.
Powiedzcie mi, czy mi coś poradzicie? Idę do laryngologa 17. i całkiem możliwe, że albo coś mi znajdzie na zdjęciu RTG albo to faktycznie przegroda i będzie trzeba iść pod nóż. Warto? I czy na NFZ czekać długo i iść do bylejakiego szpitala, czy lepiej prywatnie (za około 3-4k zł)? Bo mnie to męczy strasznie, nie mogę się wyspać, a jak o tym myślę to już w ogóle. Help!
Co to z moim nosem się teraz odstawia to ja nie wiem. Naczytałem się o zatokach/przegrodach, ale nie wiem, czy nerwica ma aż takie umiejętności - obudziłem się w nocy z okropnym bezdechem i duszeniem, bo nos był cały zapchany nie wiadomo czemu. Potem wiadomo - panika, strach, myśli, ale udało mi się to opanować. Jednak ból głowy rano i ogólne rozbicie/roztrzęsienie/wysokie tętno niestety zostało.
Powiedzcie mi, czy mi coś poradzicie? Idę do laryngologa 17. i całkiem możliwe, że albo coś mi znajdzie na zdjęciu RTG albo to faktycznie przegroda i będzie trzeba iść pod nóż. Warto? I czy na NFZ czekać długo i iść do bylejakiego szpitala, czy lepiej prywatnie (za około 3-4k zł)? Bo mnie to męczy strasznie, nie mogę się wyspać, a jak o tym myślę to już w ogóle. Help!
- Rybik w Machinie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 139
- Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51
Nowy konik, który mnie niedawno dopadł to chyba najgorsze, co miałem do tej pory...
Mianowicie budzenie. Ale budzeniem z duszeniem. Po prostu nie oddycham jakiś czas i się budzę. Na szczęście bez paniki, ale zasnąć po tym to już niewykonalne praktycznie - chwilę przed zaśnięciem i straceniem świadomości znowu bezdech i od nowa.
Do tego chyba też tak się dzieje często dokładnie po 2 godzinach i 40 minutach od zaśnięcia.
No ja nie wiem. Tego to nie potrafię ignorować. Z sercem sobie poradziłem, ale to? Wkrętka na SM albo coś z kręgosłupem po tym idzie jak po maśle czasami jak się nie pilnuje...
Mianowicie budzenie. Ale budzeniem z duszeniem. Po prostu nie oddycham jakiś czas i się budzę. Na szczęście bez paniki, ale zasnąć po tym to już niewykonalne praktycznie - chwilę przed zaśnięciem i straceniem świadomości znowu bezdech i od nowa.
Do tego chyba też tak się dzieje często dokładnie po 2 godzinach i 40 minutach od zaśnięcia.
No ja nie wiem. Tego to nie potrafię ignorować. Z sercem sobie poradziłem, ale to? Wkrętka na SM albo coś z kręgosłupem po tym idzie jak po maśle czasami jak się nie pilnuje...