Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Budyyzm w życiu? Rozmyslania

Tutaj filozofujemy. Rozmawiamy o nurtach filozoficznych, religijnych, które mogą pomóc nam poznac siebie, nadać sens życiu i również odburzyć się.
Wstawiamy tutaj także ciekawe linki do stron, a także propozycje książek dotyczących filozofii, religii, (buddyzm, medytacja, joga itp.).
Jednym słowem - oświecenie!
Mała uwaga - jeżeli w stanie nerwicowym nie lubisz zajmować się taką tematyką, powoduje ona u ciebie na razie niepokój.
Wówczas po prostu nie czytaj tego działu, bo trzeba to robić z DYSTANSEM.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kasia333
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 22:03

22 stycznia 2015, o 12:44

Ja taką tematyką interesowałam się od dawna, tylko nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jak połączyć idee buddyzmu z życiem codziennym w Polsce...?
Przeciez to jedno wyklucza drugie, bo tu całkowite zrezygnowanie z wszelkich dóbra materialnych a tu jednak potrzeba rodziny, domu, bezpieczeństwa.
Trudno też pogodzić buddyzm z chrześcijaństwem, chrześcijaństwo bardzie jednak wbija się w rytm codziennego życia.

Może ktoś z Was ma przemyślenia na ten temat?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2015, o 12:58

Według mnie:

Przede wszystkim buddyzm ma rózne szkoły, a dlaczego ma rózne szkoły?
Bo własnie buddyzm jest myślą natury filozoficznej i nie miał na celu podążania jedną udeptaną ścieżką.
Każdy człowiek mimo wszystko jest uwikłany w ta wędrówke życia, każdy ma swój temperament, swoją osobowośc i potrzeby serca.
Nie jest wcale tak, że buzddyzm oznacza ascezę, wręcz przeciwnie buddyzm zakłada bycie pośrodku, ani nie asceza ani nie mega materialność.
Chyba, że ktoś ma potrzebe serca oddać się do zakonu i być mnichem, który porzuca życie materialne i inne sfery życia całkowicie, oddając się medytacji i niesienia pomocy innym,

Jednakże nie każdy musi mieć takie zapędy aby iść drogą głowną buddyzmu jak i kazdej religii czy filozofii.

Czyż Jezus w swej filozofii nie mówił, że wszystko co tutaj zdobywamy za życia jest bez znaczenia?
Mówił, buddyzm mówi to samo.
Ale jak i Jezus tak i buddyzm dopuszcza to, że ktoś chce mieć rodzinę, ktoś chce byc żołnierzem, ktoś chce być bankierem a ktoś kurą domową.

Trzon buddyzmu czy chrześcijaństwa opiera się na po prostu miłości do bliźniego, współczuciu a także rozwoju wewnętrznym.
To prędzej religia katolicka o tym rozwoju wewnętrznym zapomina niż Jezus.
Teraz każdy chce wykonywac określone czynności aby zostac ZBAWIONYM nie rozumiejąc sedna tej naszej wędrówki, byle być ZBAWIONYM.

Jakby ktoś w Kościele powiedział, ten kto 10 razy walnie garnkiem w ściane - bo to nowa prawda- to dostąpi się zbawienia, ludzie by walili.
A sam Jezus przed tym przestrzegał.

Krótko mówiąc buddyzm jak i Jezus mówili krótko, materialnośc nie jest najwazniejsza, nie można dążyc do NIEJ za wszelką cenę, bo to powoduje cierpienie i nasze ale i innych, których zaniedbujemy czy źle traktujemy po drodze.

Jeśli masz pomysł na interes i możesz zarobić miliony dłolarów to możesz to robić! I zarazem możesz znać głowną prawdę życia i nie identyfikować się z tymi milionami, nie bać się tak bardzo straty tego, niepowodzenia bo to jst tylko część tego życia, wędrówki.
Potencjał każdego człowieka nie powinien być marnowany, tp jest wbrew naturze.
Więc jak ktoś ma potencjał do opiekowania się chorymi robi to, jak ktoś ma potencjał do zarabiania kasy to robi to!.
Chodzi o to aby uwolnić się od nienawiści z uwagi na posiadanie czegoś i brak posiadania.
"ja kapę się w zwykłem wannie a ten hu.j z góry w jacuzzi".
Bo to nie jest istotne w drodze do oświecenia czy jak ktos woli zbawienia.


Wykorzystując swoj potencjał życiowy, potencjał człowieka nie trzeba zapominac o głownych prawdach, które są trzonem każdej z religii, nurtu filozoficznego – miłość i współczucie.
Ale nie bycie nawinym ;)
To, z ktoś po co wyciaga do mnie rękę a robi to z uwagi na potrzebę w której gubi się, lub wykorzystuje mnie zwyczajnie, to oznacza, że mogę tą ręke odtrącić :)

Generalnie buddyzm nie oznacza życia klasztornego.
Ja od siebie tylko dodam, że trzeba zauważyć, ze wcale nie musimy integrowac się z któraś ze szkół buddyzmu, bo słowa samego buddy można interpretowac według własnego serca, zachowując głowne prawy o współczuciu i miłości.
Kazda szkoła buddyzmu została tworzona już przez interpretacje jej mistrza, czyli cżłowieka jak i my,.
Filozofia buddyzmu zakłada w zasadzie, że każdy może miec swój własny nurt bazujący na głownej prawdzie i zrozumienia, po co jest ta wędrówka i, ze między oświeceniem a chrzescijańskim zbawieniem nie ma róznicy.
Tylko obecnie zbawienie jest traktowane powoli jak nagroda za powtarzanie jakiś czynności bez udziału myślenia :)

Ale to już inny temat. Kasia do wszystkiego z dystansem! :)

Ja np. jestem uwiklany obecnie w stereotypy, to znaczy wszyscy wokol - dom, rodzina, drzewo, samochod, dziecko, NIEDZIELA w kosciele koniecznie! - WIKTOR co z tobą???? Tak pytaja. Czemu tego jeszcze nie masz??? Czemu tego nie robisz???

A ja mam ochote rzucic to dla przykladu, w cholere, otworzyc sobie DOMEK i miec w nim 11 zon, swiadomych zon, a z seksu zrobic medytacje.
Jednoczesnie poswiecajac sie tematyce ktora moze byc pomocna innym.

I uwazam ze nie bedzie mi to przeszkadzalo ani w oswieceniu ani zbawieniu, bo 11 zon, seks - swiadomy, nie musi wcale kolidowac z droga prawdy o ile rozumiemy sens gleboki takiego zycia.
To tylko taki przyklad ale nie kazdy musi podazac sciezka bo robia to inni (mnisi, rodzina, ludzie wokolo), wazne jest aby zrozumiec, ze pragnienie tego czy owego za wszelka cene jest bez sensu i powoduje cierpienie i nieszczescie.

Buddyzm nazywa to daremnym dążeniem, i nie dlatego ze nie warto dazyc (bo wrecz trzeba wykorzystywac swoj ludzki potencjal!!!) ale aby nie zespalac sie z tym jako czyms co jest najbardziej potrzebne w zyciu i jako jedyne ma dac nam szczescie - bo koniec koncow ta forma, ktora osiagniemy dazac po "trupach" i tak przestaje miec znaczenie i znowu jest pustka ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
kasia333
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 22:03

22 stycznia 2015, o 13:17

No własnie niektórzy wydaje mi się dlatego szukają długo miejsca w życiu, bo chcą czegoś i może nawet wiedza czego ale uwikłani są w cały obraz jaki wytyczają trendy ludzi z sąsiedztwa lub telewizji.
A jeszcze mnie nurtuje taka rzecz - swoje JA. Boli mnie gdy myślę, że Ja, moje JA nie istnieje :)
Trudne jest do do pojęcia, bo tu się kształcisz, próbujesz a tu JA nie istnieje potem i tak i tak. Nie przeraża Was to?
Awatar użytkownika
harii
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 164
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 19:41

22 stycznia 2015, o 13:54

Witaj,

To Praktyka wschodu, więc w naszych realiach Europy było by to ciężko pogodzić. Wg mnie masz obraz buddyzmu mnicha który przebywa 24 na dobe w klasztorze :)

Wybierz z buddyzmu co dobre dla Ciebie i możesz praktykować w europejskich realiach, tematy t.j. Współczucie, dobro dla wszelkich istot czujących/żyjących itp.
Wyrzekania się kontaktów sobie daruj :)

Polecam książke http://lubimyczytac.pl/ksiazka/140678/r ... rzemijaniu

Dalajlama tam bardzo fajnie przekazuje w prostych słowach nauki buddyzmu dla ludzi spoza zachodu

-- 22 stycznia 2015, o 13:54 --
Za bardzo dosłownie wszystko bierzesz do siebie, też miałem taki etap, więcej dystansu :) tu bardziej chodzi żebyś była świadoma negatywów swego EGO niż uważać że nie istnieje ;-) bo takie myślenie + odrobiona lęków i efekt będzie odwrotny od zamierzonego :D
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2015, o 14:56

kasia333 pisze:No własnie niektórzy wydaje mi się dlatego szukają długo miejsca w życiu, bo chcą czegoś i może nawet wiedza czego ale uwikłani są w cały obraz jaki wytyczają trendy ludzi z sąsiedztwa lub telewizji.
A jeszcze mnie nurtuje taka rzecz - swoje JA. Boli mnie gdy myślę, że Ja, moje JA nie istnieje :)
Trudne jest do do pojęcia, bo tu się kształcisz, próbujesz a tu JA nie istnieje potem i tak i tak. Nie przeraża Was to?
Kasia z tego co wiem to masz depersonalizację, podczas stanu depersonalizacji wystepuje odczucie "ja to nie ja", brak związku z samym sobą a jednoczesnie swiadoma wiedza kim jestesmy.
Proponuje tobie z uwagi, ze dostalas DD iod stresu i masz 100 % szanse na to ze to tobie minie, na razie nie rozkminiac glebokosci buddyzmu, poki DD nie zejdzie ci na tyle, ze bedziesz robila to z dystansem.
Brak odczuwania swojego JA podczas depersonalizacji wynika z odciecia (emocjonalnego) twojej swiadomosci (z uwagi na stres a potem czasem z uwagi na strach przed samym dd czy innymi obawami) od emocji, poczucia ciala czy twojej osoby.
Ale to jest epizodyczne i zupelnie naturalne.

ALE tez zauważ, ze jest pewnym POWODEM na to aby zauwazyć, że jest cos takiego jak swiadomosc ponad emocjami, myslami czy codziennoscia ;) I chociaz depersonalizacja jako zaburzenie absolutnie nie jest przyjemna, bo wiaze sie ze stresami, presjami, potem lękiem przed tym i mechanizmem lekowym pokazuję nam mimo wszystko, ze człowiek to nie tylko emocje, mysli czy twoje zmagania codzienne :)

Ale to osobny temat jednak warty zrozumienia, ze wlasnie dlatego nie nalezy sie bac depersonalizacji bo jest ona czyms zwyklym, a odciecie przy stresie, nadmiernych problemach, slych emocjach, ataku paniki nie musialoby stac sie problemem gdyby nie nasz strach poczatkowy przed tym.


Co do JA w buddyzmie, to wiesz czemu cie to niepokoi? Bo boisz sie co z TOBA po smierci, prawda? ;)
Otoz buddyzm nie udziela na to tak naprawde jasnych odpowiedzi, udziela odpowiedzi na to w sensie ponownych narodzin, czyli twoja ciagla swiadomosc odradza sie w kolejnych wcieleniach probujac uzyskac dobra karme, aby w koncu ZROZUMIEC, oswiecic sie i dostapic stanu NIRVANY.
I wlasnie przy tej NIRVANIE jest wiele niescislosci bo budda sam nie wyjasnial wcale tak do konca co to znaczy i pojawia sie obawa czasem czy ta nirwana to zerwanie ze swoja swiadomoscia?
Ja uwazam ze nie, a NIrvane mozna porownac do chrzescijanskiego raju, w wynikucialgosci zycia i uzyskiwania karmy ale przede wszystkim swiadomosci i zrozumienia uzyskujemy JASNOSC, mozna nazwac to niebem, rajem.
Buddyzm niby wyklucza osobowoego Boga ale zarazem tez nie wyklucza, to tez nie jest do konca jasne bo buddyzm jest roznie interpretowany.
A sam budda mysle ze nie mogl wiedziec co sie dzieje w Nirvanie dopoki sam tam nie trafil xd

Co do samego porzucenia JA za zycia to chodzi o kwestie poczucia nieszczescia.
Jezeli uznajemy ciaglosc swiadomosci za zycia i po smierci, to trzeba sobie uswiadomic ze zycie to obecne ludzkie jest wedrowka. Co powoduje JA w takim zyciu?
Ja Wiktor denerwuje sie, ze ktos mi zle powiedzial cos o mojej pracy.
Ja Wiktor kocham swoja matke ALE obawiam sie jej utraty.
Ja Wiktor chcialbym miec to co Jozek spod 10, po trupach ale to dostane.

JA powoduje poczucie nieszczescia.
Ale zarazem jest czescia tutaj naszego ludzkiego zycia i trzeba w swoje JA rowniez inwestowac, jak pisalem wczesniej, wykorzystywac potencjal siebie jako czlowieka! A w tym JA jest nam potrzebne.
W porzuceniu JA chodzi o to ze jesli cos tracimy, czy jesli obawiamy sie o utrate trzeba zdac sobie sprawe ze choc to sa nasze ludzkie troski, sa one zaledwie drugorzdna sprawa, bo i tak ciaglosc naszej swiadomosci jest rzecza o wiele wyzsza.
Wiec jasne z mozna zalowac straty czegos i kogos, przezyc ból, zle emocje, poczuci sie zle, bo to sa czynniki ludzkie ale zarazem trzeba pamietac, ze to nie jest CALY SWIAT i tylko to nam jest DANE.
Wiec rozpacz i pragnienia nie powinny przeslaniac wszystkiego w zyciu.

JA jest wazne tu na ziemi, w wedrowce, ale ogolnie nie jest warte poswiecania mu wszystkiego co robimy w zyciu, wtedy po prostu jestesmy szczesliwi :) O o tym wlasnie mowil budda.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
kasia333
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 22:03

22 stycznia 2015, o 18:40

Harii dziękuję za przypomnienie bo już dawno miałam ta pozycję przeczytać a co o dystansu to właśnie ja kiedyś miałam normalny dystans aleee jak Victor napisałeś teraz go na razie straciłam przy lękach i właśnie depersonalizacji.
Więc tak jak mówisz zostawię na razie te tematy bo z sama depersonalizacją odkąd jestem na forum jest mi dużo lepiej i widze poprawę wyraźnie.
Sama też dostrzegłam to jak to mówisz odcięcie że jest odcięcie ale człowiek jest świadomy :) Mam duzo myśli filozoficznych ale to też przecież w DD jest na porządku dziennym więc na razie w temat głęboko nie wchodzę bo DD nie sprzyja temu.
Dziekuję za odpowiedzi bo mnie postawiły do pionu bo się zagalopowałam w tych rozmyślaniach :)
Awatar użytkownika
Mentos94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 12 października 2014, o 16:00

22 stycznia 2015, o 19:23

Samym sensem zycia jest zycie a sztuka zycia jest zycie tak wiec jesli chodzi o mnie to ja sie odcinam od wszelakich konceptow tyczacych sie zycia po smierci, po prostu doswiadczanie zycie tu i teraz to jest dla mnie Nirwana :D
ODPOWIEDZ