Przede wszystkim to dopóki zaburzenie nie do końca z Nas wyparowało to siedzi "z tyłu głowy". Z uwagi na to jesteśmy ciągle jakby bardziej podatni na gorsze samopoczucie nerwicowe, z uwagi na różne czynniki po prostu życiowe.weird_thoughts pisze: ↑2 listopada 2017, o 20:29Minęły 2 tygodnie od ostatniego wpisu, więc czas na małą aktualizację. Robię to też dla siebie.
Po Waszych radach i przeczytaniu podobnych postów czułam się na długi czas uspokojona. Jeśli pojawiał się chochlik ZARAZ OSZALEJESZ to starałam się go ignorować. Jak był natarczywy to powtarzałam sobie w głowie, że to tylko nerwica. Myślę, że już zaakceptowałam jej mechanizm tak w 75 %, bo na 100 jeszcze za szybko.
Dziś jest ten gorszy dzień, ponieważ wczoraj nie czułam się najlepiej fizycznie. Nie łączyłam tego samopoczucia z nerwicą. Ale zastanawia mnie czy dzisiejszy lęk nie jest tego wynikiem? Oczywiście dotyczy on psychozy w samotności, bo jutro rano jestem sama... Tracę koncentrację, chodzę nerwowa, mimo że tu i teraz czuję się dobrze. Ale w myślach już tworzę scenariusze utraty zmysłów.
Stąd moje pytanie do osób już bardziej doświadczonych czy jak macie gorszy dzień (niezwiązany z nerwicą) to podczas kolejnych dni ta stresująca sytuacja z Was 'wychodzi' i powracają stare lęki? Czy to jest kwestia jeszcze większej akceptacji i świadomości?
Tak więc jasne, że może nerwica bardziej "szumieć" w takich sytuacjach.
Jeśli gdzieś tam w głowie siedzą Ci nadal obawy, to bądź wyrozumiała dla takich sinusoid bowiem lęk nerwicowy to cwana bestyjka.