Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Boję się, że będąc sama wpadnę w psychozę.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

4 listopada 2017, o 19:55

weird_thoughts pisze:
2 listopada 2017, o 20:29
Minęły 2 tygodnie od ostatniego wpisu, więc czas na małą aktualizację. Robię to też dla siebie.
Po Waszych radach i przeczytaniu podobnych postów czułam się na długi czas uspokojona. Jeśli pojawiał się chochlik ZARAZ OSZALEJESZ to starałam się go ignorować. Jak był natarczywy to powtarzałam sobie w głowie, że to tylko nerwica. Myślę, że już zaakceptowałam jej mechanizm tak w 75 %, bo na 100 jeszcze za szybko.

Dziś jest ten gorszy dzień, ponieważ wczoraj nie czułam się najlepiej fizycznie. Nie łączyłam tego samopoczucia z nerwicą. Ale zastanawia mnie czy dzisiejszy lęk nie jest tego wynikiem? Oczywiście dotyczy on psychozy w samotności, bo jutro rano jestem sama... Tracę koncentrację, chodzę nerwowa, mimo że tu i teraz czuję się dobrze. Ale w myślach już tworzę scenariusze utraty zmysłów.

Stąd moje pytanie do osób już bardziej doświadczonych ;) czy jak macie gorszy dzień (niezwiązany z nerwicą) to podczas kolejnych dni ta stresująca sytuacja z Was 'wychodzi' i powracają stare lęki? Czy to jest kwestia jeszcze większej akceptacji i świadomości?
Przede wszystkim to dopóki zaburzenie nie do końca z Nas wyparowało to siedzi "z tyłu głowy". Z uwagi na to jesteśmy ciągle jakby bardziej podatni na gorsze samopoczucie nerwicowe, z uwagi na różne czynniki po prostu życiowe.
Tak więc jasne, że może nerwica bardziej "szumieć" w takich sytuacjach.
Jeśli gdzieś tam w głowie siedzą Ci nadal obawy, to bądź wyrozumiała dla takich sinusoid bowiem lęk nerwicowy to cwana bestyjka.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Relaxis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 21 kwietnia 2017, o 17:13

4 listopada 2017, o 21:38

weird_thoughts pisze:
2 listopada 2017, o 20:29
Minęły 2 tygodnie od ostatniego wpisu, więc czas na małą aktualizację. Robię to też dla siebie.
Po Waszych radach i przeczytaniu podobnych postów czułam się na długi czas uspokojona. Jeśli pojawiał się chochlik ZARAZ OSZALEJESZ to starałam się go ignorować. Jak był natarczywy to powtarzałam sobie w głowie, że to tylko nerwica. Myślę, że już zaakceptowałam jej mechanizm tak w 75 %, bo na 100 jeszcze za szybko.

Dziś jest ten gorszy dzień, ponieważ wczoraj nie czułam się najlepiej fizycznie. Nie łączyłam tego samopoczucia z nerwicą. Ale zastanawia mnie czy dzisiejszy lęk nie jest tego wynikiem? Oczywiście dotyczy on psychozy w samotności, bo jutro rano jestem sama... Tracę koncentrację, chodzę nerwowa, mimo że tu i teraz czuję się dobrze. Ale w myślach już tworzę scenariusze utraty zmysłów.

Stąd moje pytanie do osób już bardziej doświadczonych ;) czy jak macie gorszy dzień (niezwiązany z nerwicą) to podczas kolejnych dni ta stresująca sytuacja z Was 'wychodzi' i powracają stare lęki? Czy to jest kwestia jeszcze większej akceptacji i świadomości?
Norma, ja zawsze w taki sposob odreagowuje :)
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

5 listopada 2017, o 09:50

Jak sie pojawia ten chochlik...ZARAZ OSZALEJESZ,,,to w tym momencie akceptacja jest natrudniejsza...ale możliwa
Wazne że wiesz ze to nerwica...to juz połowa drogi... :friend:
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

6 listopada 2017, o 16:35

Victor pisze:
4 listopada 2017, o 19:55
Przede wszystkim to dopóki zaburzenie nie do końca z Nas wyparowało to siedzi "z tyłu głowy". Z uwagi na to jesteśmy ciągle jakby bardziej podatni na gorsze samopoczucie nerwicowe, z uwagi na różne czynniki po prostu życiowe.
Tak więc jasne, że może nerwica bardziej "szumieć" w takich sytuacjach.
Jeśli gdzieś tam w głowie siedzą Ci nadal obawy, to bądź wyrozumiała dla takich sinusoid bowiem lęk nerwicowy to cwana bestyjka.
Relaxis pisze:
4 listopada 2017, o 21:38
Norma, ja zawsze w taki sposob odreagowuje :)
ewelinka1200 pisze:
5 listopada 2017, o 09:50
Jak sie pojawia ten chochlik...ZARAZ OSZALEJESZ,,,to w tym momencie akceptacja jest natrudniejsza...ale możliwa
Wazne że wiesz ze to nerwica...to juz połowa drogi... :friend:


Dzięki za odpowiedzi! :friend:

Ostatnie dni były dla mnie fizycznie dość męczące i teoretycznie nawrót nerwicy nie powinien dziwić. Ale w praktyce karuzela dziwnych myśli okazała się bardzo intensywna. Takie maksimum lęku trwa już u mnie krócej, ale teraz jakoś bardziej natarczywie. Chyba nerwica wie, że znalazłam sposób i tak szybko już się nie dam!

Nauczyłam się, żeby nie wchodzić wtedy na forum i nie rozkładać już swoich obaw na czynniki pierwsze, bo to tylko wydłuża proces lękowy. Staram się nie czytać, podczas ataku, że ktoś miał podobnie. Powoduje to kolejne nakręcanie pt. czemu mi nie mija, przecież powinno już przejść! Jak coś czytam/oglądam czy zajmuję się jakimiś porządkami - wolę przerwać. Robiłam na odwrót - szukałam zajęcia, tak intensywnie się skupiając na pozbyciu tych myśli, że nadal o nich myślałam :DD Teraz w kryzysowym momencie staram się po prostu usiąść i wyłączyć. Jestem na tym etapie, że czekam aż wydarzy się to COŚ, nie uciekam przed tym, ale nie wnikam w te szalone myśli. Zazwyczaj po 5,10 minutach wracam do tego co robiłam, bo nie dzieje się nic oprócz stanu lekkiego poddenerwowania.

Wiem, że jeszcze długa praca przede mną, ale powoli do przodu!
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

6 listopada 2017, o 18:14

Świetnie!!
Ja dopiero po kilku latach nauczyłam sie oanowac nad lękiem chociaz mimo wiedzy jaką mam o nerwicy czasami wranca jest silniejsza
W momencie natretnych myśli lęku...nie odrywam sie od tego co robie nie panikuj ale nadal wykonuje wszystkie czynności i lęk ,,widzac,,ze jest olewany po prostu odchodzi
Po czym wraca...a ja robie dokladnie tak samo jak oposalam wyzej...
Najtrudniejsze bynajmniej dla mnie.jest te wrażenie ze bede wariowac...ze chwile dziela mnie.od psychozy...ale tez zachowuje ,,zimnom krew,,
Nie rozczulam sie juz nad sobą...walczę
I wygram...tak jak.my tutaj wszyscy
ODPOWIEDZ