Ludzie :/ Codziennie płaczę, trwa to już ponad 1,5 roku ja nie potrafię sobie poradzić, jest miesiąc dobry w miarę, a później kryzys następny...Przeżywam wszystko, każdą głupią myśl, kontroluję wszystko co mogę kupę, jedzenie, natrętnie kontroluję samopoczucie, natrętnie sprawdzam czy się poprawia, natrętnie sprawdzam objawy i reakcję na myśl...bardzo się boję tego sprawdzania

O ile można zaniechac czynności natrętnych, to myślenia natrętnego nie.... robię klientce paznokcie i sprawdzam w danej chwili jak się czuje...jak tego zaniechać, zwiększa mi się przez to depersonalizacja, odkryłam że każda myśl wywołuje u mnie lęk i boję się każdej myśli...jednocześnie mam ciągle w głowie musisz się starać, musisz cisnąć do przodu, a jednocześnie musisz się uspokajać, ile to potrwa ??

Jak mówię obniżam ton głosu na uspakajający nie pozwalam się sobie emocjonować boję się że jak się za bardzo ucieszę przyjdzie lęk

To wszystko sprawia że tak okropnie się czuję... może iść do psychiatryka czas?? Za bardzo mnie to przytłacza. Zapisałam się na terapię od przyszłego tygodnia

Nie wiem co mi radzicie? Jestem w totalnej rozsypce nawet jak to piszę ciągle się kontroluję. Mam wrażenie że wszystko mnie straszy dookoła tak się nie da żyć
