Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Bezsenność

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Karenina91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 19:41

18 grudnia 2015, o 10:22

Era haha to samo to samo mi moją tesciowa podpowiada sugestywnie plus to ze mój mąż może mieć nerwa przez ojca i ja muszę mu ulegać bo miałam kolorowe dzieciństwo ohh ahh i co ja mogę wiedzieć o cierpieniu :D a to jak mi babcia i siostra matki konaly w hospicjum i ja jako 4latka na to patrzyłam, jak to brat okladal sie z matka i ojcem, jak to były awantury i bijatyki, jak to rodzina ojca robiła nam masakryczne krzywdy to przecież istna kraina szczęścia i baśń :) ja spokój osiągnęłam dopiero mając 16lat jak brat wyniósł się z domu. Takto dzień w dzień miałam burdy i niewyobrażalny stres. Ojcirc i brat wmawiali mi ze jestem nikim itd. Miałam niesamowite kompleksy,nienawiść i strach. Ciagle mam przed oczami tez znecanie sie nad zwierzeciem przez jedna osobe. Tak mnue boli to ze bede to pamietac przez lata. Czuje bol tego zwierxecia i jego cierpienie. Nigdy sobie z tym nie poradze. Mimo ze walczylam o nie i nie raz dostalam po lbie. Teraz mam kota i on ma rajskie zycie, nigdy nie pozwole go skrzywdzic nigdy. Nienawidzilam swojej rodziny prsez dlugi czas zwlaszcza ojca i brata. Oni mi zniszczyli dziecinstwo. Bylam najgorsza wg nich - brzydka, glupia, nienormalna. Przez to miałam chory okres w życiu gdzie chciałam sobie udowodnić swoją atrakcyjność umawiajac się z różnymi osobami w wiadomym celu czego żałuję bo lepiej się czułam po tym jedynie przez chwilę. Długi czas czułam pogardę wobec siebie bo to był największy błąd jaki zrobić mogłam. Gdy moalam 19lat odplacilam ojcu za to bo kiedy się zestarzal i rozchorowal codziennie wykrxykiwalam mu co o nim myślę doprowadzając go do łez. Wtedy jakby nienawiść ze mnie schodzila i tym sposobem uwolnilam się od niej. Z bratem nie utrzymuje żadnych kontaktów. Jak miałam 19lat to poznałam mojego obecnego męża. Jak spotkałam sie z jego rodzina to myślałam ze to fajni ludzie którym zawsze mogę się wygadać i którzy są przyjaciółmi. Jak bardzo się zawiodłam kiedy nadchodzily konflikty z mężem czy jego siostra. Co kolwiek by nie bylo one zawsze ale to zawsze stawały po ich stronie. Zawsze winny był mój teść i ja. Gdyby prztkladowo maz mnue zdradzil to slyszalabym od tesciowej ze to wina tescia bo mu dziecinstwo zniszczyl i moja bo mu pewnie za rzadko dawalam. Teść mimo że pijak i nierob nigdy mi nie sprawił żadnej przykrości i nigdy nie mieszał się w kłótnie. To samo dziadek męża. Oni zawsze byli dla mnie mili i pogodni. Na ojca wlasnego przychylnie zaczelam patrzec tak naprawdę odkad skończyłam 20lat bo on się bardzo zmienił w podejściu do mnie. Zaczął okazywać ogromną troskę i pomagać mi odzyskać wartość siebie ale tego co burzone było latami nie da się odbudować w parę lat.

-- 18 grudnia 2015, o 11:22 --
Ale zaczęłam mu współczuć bo ojciec ma wiele chorób układu krążenia i miał podejrzenie raka płuc. Wtedy się zmienił. Ale nie tak zupełnie. Z egoisty i chama zamienił się w zatroskanego dziada ale chorego psychicznie - gada sam do siebie, wyzywa ludzi, mówi rzeczy na pograniczu schizofreni. Jakby demencja albo psychoza. Moja matka też nie była idealna- ona jest typem wadery i wszystko musiało i musi być po jej myśli co w połączeniu z jeb....ym bratem i ojcem dawało codziennie awantury i burdy mimo braku alkoholu czy narkotyków. Matka z ojcem mimo to bardzo pomogli mi w życiu bo zapisali mieszkanie i dali sporą gotówkę na start ale co z tego skoro dzięki nim mam to co mam we łbie. Jako dziecko ciągle się bilam co było dziwne bo jestem dziewczyna. Raz miałam też próbę samobójczą jak miałam 12lat. Ta agresja i nienawiść jest wciąż głęboko we mnie zakorzeniona. Jak ktoś jest dla mnie miły i ciepły to aż mi dziwnie jest i głupio.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

20 grudnia 2015, o 07:39

Kochana Karolino strasznie to smutne,o czym piszesz.Ja rodzice potrafią zniszczyć dzieci, potworne.Fajnie,że teraz są takie akcje ze mozna reagować na przemoc.Jak ja byłam mała to rodzić był panem i władcą.
Cóż mogę ci poradzić, chyba to co sobie UCIEKAC od wariatów.Moze niecdos dosłownie, ale przynajmniej stawiac granicę.
Spójrz jak to jest, tyle osób ma problemy,nerwice,bezsennosc,kompulsie itp.,i tylko drapnąc głębiej....i wychodzi szydło z worka.Dzieciństwo niestet jest kluczowe.
Jak nie dostaliśmy wpracia i wiary w siebie , pokutujemy długie życie.
Najwazniejsze jest rozpoznanie problemu.Ty to widzisz ,to juz sukceś :^
Ja tez w wieku 19 lat wyszłam za psychopatę, czlowieka niezdolnego do uczuć wyższych.Przez 30 lat niszczył mine i córki.Czułam się chora,słaba i bezwartosciowa.Pomimo tego ze byłam wrakiem, bałam się odejsc.Bo przez tyle lat wkodiwywałam sobie ze jestem zerem.Stawiałam się i robiłam krok w tył.Somatyja była straszliwie pobudzina.Kiedy wynajełam mieszkanie,poczułam coś niesamowitego,siłę, moc to że ja coś mogę ze nie jestem debilem jak o mnie mówił maż.
Ale mój proces wzrastania byl długotrwał,myslę ze tobie tez potrzeba czasu.To się nie stanie z dnia na dzień.Myśl o sobie dobrze,zmieniaj nastawienie wewnętrzne.Zacznij kochać siebie,spójrz pomimo tych krzywd jakiś doznałas jesteś wartosciowa wykształconą osobą.Pielengniarka,chyba się nie mylę?
Stawaj się swoją przyjaciółką.Ja długo nie rozumiałam jak terapeutka mówiła , pani moze dac troskę samej sobie"
A w zyciu! Taki kłębek nerwów, taka kupka nieszczęscia.Karenina można, naprawdę mozna zbudować silną siebie.I TY TO ZROBISZ, moze jeszcze nie dzisz ale jutro kto wie.Nawet wśród tych wariatów mozesz wzdrowieć, tylko ze jak to się stanie nie będziesz chciala tam być.
Ja tez ciągle goniłam za własnym ogonem, bałam się być samodzielna.....i szczęsliwa ale podjełam ten krok i po chorobie nie ma śladu.Marianna slusznie mi pisała ze będę rosła w siłę ja odejdę od psychopaty.I tak jest.Tobie tez się uda.Wiesz gdzie pies pigrzebany ;
Trzymam za ciebie kciuki.
Karenina91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 19:41

23 grudnia 2015, o 13:21

Eluniu dziękuję Ci za tak dobre słowa :)tak jestem pielęgniarka. my nerwowi rozumiemy się najlepiej. Dobrze ze udało Ci się ogarnąć swoje życie i pozbyć się wariatów którzy Cię otaczali. U mnir problemem jest nie tylko niską samoocena a strach który mi wpajano od zawsze np straszenie chorobami i śmiercią np blaha sytuacja kiedy matka mnie straszył jako 7latke ze jak usiadłam na kibwl publiczny to mam hiv albo kile i umre i śmiała się kiedy ja przerażona płakałam nad krostka na ręce która miała w jej mniemaniu sugerować ze to w.W. choroby. dziękuję Ci za świadectwo ozdrowienia i wyjścia z bagna :) I masz racje że dzieciństwo to klucz do genezy wszelakich zaburzeń psychicznych
ODPOWIEDZ