
Jak zostałam "świrem" ? może kiedy byłam dzieckiem, a mój ojciec chlał, awanturował się i ustawiał nas wszystkich, a najczęściej wszystko równocześnie..może wtedy kiedy uciekaliśmy w nocy do dziadków żeby nas nie zatłukł.. a może przez wszystkie głupie związki w które pakowałam się będąc młodym człowiekiem (ekhm znaczy młodszym, bo młodym chyba wciąż jestem) ..gdzieś w tym i między tym wszystkim sobie dorastałam i ...zresztą, w sumie pewnie większość z Was miała porąbane dzieciństwo, więc wiecie o czym mówię...
Tylko, że wtedy nie było czasu zastanawiać się nad takimi "pierdołami" jak nerwica, wtedy nie analizowałam swojego stanu ducha czy ciała, bo zwyczajnie nie było na to czasu, a poza tym jasne było że jest ch..nia Wtedy nie patrzyłam na to, że może serce bije za szybko, a ręce czasem drętwieją. Wszystkie moje siły i myśli skupione były na dwóch rzeczach- przetrwaniu i ucieczce...i to jest w tym wszystkim dla mnie najgorsze, że to wtedy byłam silna. Wtedy nie czułam się ofiarą. Może dziwnie to brzmi, ale na prawdę wtedy czułam w sobie jakąś moc. To coś pozwalało mi przetrwać. ...a kiedy wydawać by się mogło, że w moim życiu wreszcie nastał spokój, całe to gówno to mnie wróciło i zaczęło jakby odbijać sobie te wszystkie lata kiedy nie udało się mnie zniszczyć.
Zaczęło się od tego, że któregoś dnia zauważyłam, że moje serce bije jakby za szybko..później było kołatanie serca, drętwienie wszystkiego, bóle brzucha, wrażenie utraty przytomności, stany lękowe, wrażenie że zaraz umrę itd itd przez chwilę wydawało mi się że wyłażą mi włosy, później że ruszają zęby...eh kiedy to pisze, to sama nie wierze

