
Można powiedzieć, że osiągnąłem jakiś punkt w pozbywaniu się tego wszystkiego. Praktycznie nie mam już odrealnień i można powiedzieć że na codzień żyję normalnie. Dom, praca, spacerek, sklep, znajomy, rodzina itp. W tym obszarze jest ok i tak naprawdę gdyby tak było ze wszystkim to poprosiłbym o rangę "odburzony".
No ale niestety tak nie jest

No i oczywiście wiem co pewnie napiszecie - trzeba przełamywać blokady, jak się boisz iść na basen to idź na basen. Itp itd. Ja wiem że to wszystko jest prawda

Stąd proszę odpowiedzcie mi (jeśli się da to rzeczowo) na dwie kwestie:
1. Czy w takiej sytuacji ma sens wizyta u psychologa? Bo ja wątpię. Co takiego może mi zrobić taki psycholog? Co może powiedzieć czego nie wiem chociażby stąd? Nie jestem osobą zbyt otwartą i jakoś nie widzi mi się za bardzo opowiadanie komuś obcemu o dzieciństwie i takich rzeczach, bo cóż to może wnieść? Proszę o jakieś refleksje odnośnie psychoterapii, na ile to według was ma sens i jak to wygląda.
2. A może wy macie jakieś techniki czy sposoby na sytuacje gdy jest gorzej? Albo coś co robicie by pojawia się lęk? Takimi właśnie technikami pozbyłem się ataków paniki, ale z lękiem mi nie idzie. Doradźcie coś

Czuję że sukces jest blisko...