
Potrzebuje porady bardziej doświadczonych osób, spojrzenia na problem 'z boku'.
Miałam taką sytuację, że będąc w jednym z urzędów, uzupełnić dokumenty dostałam ataku paniki, lęku. Kompletnie nie wiem skąd to się wzięło, bo nigdy nie miałam żadnych problemów z załatwianiem jakichkolwiek spraw, ani w kontaktach międzyludzkich. Objawem tej paniki było drżenie rąk, do tego stopnia, że ledwo trzymałam długopis w ręku. Można powiedzieć, że praktycznie uniemożliwiało mi to pisanie. Od tamtej pory w sytuacjach kiedy wiem, że będę musiała coś napisać, podpisać dzieje się to w różnym stopniu. Czasami w ogóle taka sytuacja nie ma miejsca. Zdarza się też, że potrafię to od razu całkowicie opanować, albo chociaż do takiego stopnia, że mogę chociaż coś w miarę normalnie napisać. Są też sytuacje, że dopiero po czasie zaczynam sobie z tym radzić, albo też w ogóle nie jestem w stanie tego opanować. Jak sobie teraz o tym myślę to mam wrażenie, że jak jest przy mnie mąż to problem nie istnieje. Nie mogę tego potwierdzić na 100%, bo nie patrzyłam na to pod tym kątem. Ostatnio zaczynam się coraz bardziej nakręcać. Czasami również bez żadnej przyczyny czuje niepokój, ale nie ma przy tym innych objawów. Nie wiem, czy tutaj sama psychoterapia wystarczy, czy może już iść po leki. Ja wiem, że po kilku zdaniach nikt nie wystawi mi diagnozy w internecie, po prostu nie wiem w jakim kierunku mam iść. Ostatnio tak mi to utrudnia życie, że już załatwiłam sobie Hydroksyzynę, żeby w razie potrzeby się uspokoić. Jeszcze nie miałam okazji brać.