"Pamięć może być obsesyjna i zła. Taka obsesyjna pamięć dotyczy zła popełnionego przez innych" -
glupota! szczegolnie, jesli dotyczy dzi ... e rodzica!
"wydaje mi się że może za bardzo doszukujesz przyczyn swojej nerwicy w dziecinstwie, błedach swoich rodziców.""
Nie! Nie zgadzam sie z toba, po pierwsze udalo mi sie odburzyc na dwa cale pelne miesiace, pierwsze zetkniecie z matka ( w sierpniu tuz po odburzeniu) i nie zaakceptawnie tego, jaka jest oraz oczekiwanie od niej tego, czego mi nigdy nie dala, spowodowalo u mnie nawrot nerwicy.
Sa bledy i BLEDY. Ja nie nazywam postepowania rodzicow bledami. Oni robili, co mogli. Ja - dorosla to doskonale rozumiem. Niestety, dziecko ktore mam w sobie, to dziecko ktore ciagle sie boi, i ktore nie rozumie i nie jest w stanie pojac, dlaczego rodzice postepowali, tak, a nie inaczej. To dziecko, ktore, by nie czuc bolu wyuczylo sie pewnych zachowan, odcielo sie zupelnie od swojego prawdziwego JA. Musialo zaczac tak sie zachowywac, by przystosowac sie do istniejacych warunkow. Obsesja to niewyrazona emocja, ktora tkwii w nas. Nie winie za nic rodzicow. Wiem jako dorosla kobieta, ze sa odpowiedzialni za swoje czyny. Niestety nie do konca doroslam, gdyz jest we mnie caly czas pewna czes, ktora cierpi, symbolicznie nazywana dzieckiem, inni nazywaja wstydem, inni zas strachem, inni jak zebulo, malpa.
To by należalo zadać pytanie; a kto nie popełnia błędów? Jeszcze raz ci tlumacze: bledy sa rozmaite i sprawiaja roznoraki bol o roznorakim natezeniu ! Kazda historia osobista jest unikalna. Nie obchodza mnie teorie, nie obchodza mnie inne rodziny, inne dzieci. Ja jestem i ja. To jest moja przeszlosc i ja robie z nia, co uwazam za sluszne.
Wcale nie jest wskazane że dzieciństwo, konkretnie warunki w domu miało silny wpływ na to jak sobie pożniej radzą. Chyba sobie zartujesz! Dziecko alkoholika bedzie radzic sobie identycznie jak dziecko ojca niezaburzonego? Chyba nie wiesz, co mowisz!!! Czytalam wniki badan nad ZOK. Okazuje sie, ze wiekszosc dosroslych, obsesyjnie zaburzonych, to dzieci, wychodzace z domow zaburzonych.
"rozpamiętywanie i roztrząsanie przykrych zdarzeń, jakie kazdy z nas zapewne przeżył jest moim zdaniem bez sensu".
Nie zgadzam sie za nic na swiecie z toba !Tracisz czas i masz negatywne emocje,
Te negatywne emocja tkwia we mnie od XXX lat, ok? I wlasnie nadszedl moment, my moc wyrazic, co czuje, i wywalic z siebie te negatywne emocje. Mylisz dwa procesy !!!!!! zamiast próbować żyć tym co jest teraz.
Zylam, tu i teraz i okazalo sie "za malo"
jakoś tak jest ze kazdy zal do nich czy negatywne emocje nigdy nie przynoszą ulgi.
Nie zgadzam sie! Ja nie mowie o zadnym zalu !!!! Po co czuc zal, co to da ? Nie chodzi mi o uczucie zalu, tylko o odrzucenie mojej postawy obronnej wobec rodzicow, Chyba nie rozumiesz mnie zupelnie !!!!
Pewna znajoma osoba zerwała kontakt z rodzicami na kilka lat, bo ingerowali wg niej w jej życie za bardzo. Po latach rozmawiałem z nią i miała bardzo silne wyrzuty sumienia.
To znaczy, ze niedorosla do konca, i nie zerwala pepowiny z rodzicami, bo jesli ja postanawiam, ze zrywam kontakt na jakis czas, to tylko dlatego, ze jest to dorosla, przemyslana decyzja, ktora, mimo wszystko pozwoli mi chronic sama siebie przed negatywnym, tooksycznym wplywem rodzicow. Skoro nie potrafila powiedziec im wprost, aby nie ingerowali w jej zycie, poniewaz po prostu nie zyczy sobie, no coz, wybrala najbardziej nieodwazna droge zerwania kontaktow !
no ojciec to ojciec". Taka byla jego uczuciowość wiec tak powiedział, ale mimo to nawet ten człowiek jakos podswiadomie odczuwał, że ojciec to szczególna osoba.
Dla mnie ojciec i matka dali mi zycie i zrobili co mogli, by sprostac swojemu zadaniu. W zadnym wypadku nie jestem za nich odpowiedzialna i jesli uznam, ze wplywaja na mnie zle, to podejme odpowiednie decyzje. Nie jestem zobowiazana znosic toksyczne wplywy rodzicow. JA kocham siebie i ja jestem najwazniejsza !!!!
I na koniec to co Paula napisała że w różnym stanie w odmienny sposob postrzegamy pewne sprawy, jest inny pkt widzenia. Jesli jest to okres nasilonej nerwicy to lepiej darować sobie wszelkie analizy gdyz są bardzo nacechowane emocjonalnie negatywnie.
Zgadzam sie z toba : oczywiscie: jednak ja nic nie analizuje! absolutnie ! Ja nic nie musze analizowac !
-- 27 lipca 2016, o 21:42 --
PaulinaDobrevv pisze:Kolego zgadzam się z Toba tak w 97% hah

Ale sprawa jest prosta jedni kochają podążać droga psychodynamiczna inni całkowicie oddani załozeniom nutru poz-beh. I tyle, tez uwazam ,ze dziecinstwo było i juz nie ma, nikt nie miał idealnego, ale po co to rozdrabniać.Ja moge się cieszyć bo moje dzieicństwo było prawie idealne,ale znam osoby które miały horror w dzieciństwie.Wybaczyli rodzicom często straszne rzeczy, pogodzili się z nimi, a jedna osoba powiedzieła tak "rodzina to rodzina, a ja nie chce jej stracić ".
Rozpamiętując przeszłość intensywnie szukając w w niej błędów chcac nie chąc będziemy mieli zawsze jakiś zal do rodziców albo po prostu do przeszłości.Jaka jest sztuka rozpamietywania.Wybaczyc ,pogodzić sie i znowu zacząc kochać rodzinę to prawdziwa sztuka.
Tak samo chętnie powtorze, nie kazda nerwica bierze się z dzieciństwa o tym juz nawet admini mówili.
I prawda jak mowi kolega w nakreceniu nerwicowym i tak będziemy sie zajmowac przede wszystkim objawami w powazaniu mając konflikty wewnetrzne (nie w 100% przypadkow oczywiscie).Więc rozwoj i rozwiazywanie swietna sprawa ale nigdy nie zrozumiem sensu dokopywania się wręcz do jądra problemów i rozpatrywania ich na nowa

Paulina D ja nie podazam zadna droga psychodynamiczna, i po raz pierwszy slysze o tej terapii tutaj. Wiem, ze terapia behawioralno-poznawcza nie wystarczy, jesli doroslej osobie towzraysza nadal tlumione emocje!
Sama doswiadczylam tego na wlasnej skorze! Nie wystarczy osobie zaburzonej dzialac tylko na symptomy tu i teraz, jesli w jej podswiadomosci zakodowane sa wydarzenia traumatyczne (jakiekolwiek, nie mowie o wydarzeniach z tylko dziecinstwa). To tak, jakbys chciala za wszelka cene zmniejszyc twoje migreny praktykowaniem jogi i relaksacji. Ok, uda ci sie na pewien czas. Ale nie na dlugo, jesli przyzyna migren jet np cukrzyca. Trzeba zaczac atakowac cukrzyce!
Musisz nauczyc sie rozrozniac dwa pojecia: rozpamietywanie przeszloci a praca nad emocjami, ktore pozostaly we mnie/w nas, dawno tlumione, ktore tak dlugo przykrywane odciely mnie od wlasnego ja. Wcale nie jest prawda, iz rodzicom naezy wybaczac i pogodzic sie z rodzina! Prawdopodobnie zaburza to caly proces odburzania, takie podejscie. Kilkakrotnie mowiono mi, ze od procesu wybaczania w terapiach sie po prostu odchodzi !
Konflikty wewnetrzne i ich rozwiazanie, zaakceptowanie, wyrazenie bolu z ich powodu, nie oznacza doszukiwania sie czy winienia czy szukania winnych!!!! To oznacza nauczenie sie
innego reagowania emocjoalnego przy zetknieciu sie ze zrodlem dawnych emocjonalnych niepokojow, czesto prowadzacych do nerwic roznego rodzaju. Jeszcze raz powtarzam: atakowanie samych objawow nie wystarczy, jesli na swoim koncie ma sie wydarzenia emocjonalnie ciezkie.
-- 27 lipca 2016, o 21:46 --
Olalala pisze:Halina pisze:Dokladnie olalal zgadzam sie z toba w 100%! Przekonanie biblijne o tym, ze rodzic jest swiety, utrzymywalo mnie w falszywych przekonananiach dosc dlugo!

zauważyłam Halinka, że jak się zobaczy tych rodziców w takim prawdziwym wydaniu, jak I innych ludzi to się uwalnia od jakiegoś pozoranctwa, walczenia za wszelką cenę o jakiś idealny świat, który nie istnieje. Ja dzięki takiemu spojrzeniu stałam się bardziej wyrozumiała dla siebie I dla innych. To jest bardzo uwalniające.
Dla mnie uwalniajacym jest to ze nareszcie ucze sie przestawac bronic rodzicow za wszelka cene. Od wczesnych lat ich krylam, co zreszta dla dziecka jest normalne, gdyz rodzic jest dla niego bogiem na wielu etapach rozwoju. Rodzic jest swiadomy i odpowiedzialny swoich czynow i w kazdej chwili moe swiadomie podjac sie krokow, by nauczyc sie emocjonalnego panowania nad soba !