Czesc
Przeczytałam chyba każdy post dotyczący mojego przypadku, ale też inne i chyba już nie daje rady.
Jestem w związku od dwoch lat. Wcześniej zakończyłam związek który trwał 8 i generalnie całe moje ostatnie lata to permanentny strees, ogromny.
Myślę że z nerwica miałam doczynienia już wcześniej. Kiedyś przez to odwołałam swój ślub niedługo przed nim. Czułam się podobnie jak teraz, ale tez myślę że gorzej jak teraz już być nie może. Kilka lat później dopadł mnie inny objaw. Ze nie kocham swojego faceta, było to już z innym mężczyzną po zakończeniu tego długiego związku. Ale to co teraz sobie wkręcam to jest koniec świata.
Dręczyły mnie wyrzuty sumienia że nie powiedziałam mojemu facetowi że byłam kiedyś w ciąży. Kilka lat temu jak jeszcze się nie znaliśmy. Bardzo szybko poroniłam. I tak się męczyłam tym jak mu to powiedzieć, jak podejść. Zastanawiałam się czy się zdenerwuje.. i nagle - jak mnie dopadło że zrobiłam kiedyś krzywdę dziecku ?!
Pojawił mi się w głowie obraz tej sytuacji
Około 9-10 lat temu pilnowałam przez chwilę małe dziecko. Generalnie od zawsze mam z nimi kontakt.
Nie potrafię sobie poradzić z tym realnym obrazem który mam w głowie. Jest obrzydliwy i przeraża mnie tak że nie mogę się ruszać. Do tego dochodzą wyrzuty sumienia że może jestem jakimś potworem. Analizuje, Staram się przypomnieć sobie każdy najmniejszy szczegół. Weszłam nawet na Facebooka matki tego dziecka..jakoś tam ja znalazłam . Żeby sprawdzić czy może mnie to jakoś bardziej przestraszy, że coś może się wydarzy. Nic takiego nie miało miejsca. Czy to możliwe żeby przez stres który trwa bardzo długo i masę problemów pokazał mi się w głowie taki skrzywiony obraz jakiegoś wydarzenia ? To mi nie daje żyć już..wcześniej nie spałam nie jadłam. Poszłam do psychiatry. Powiedziałam jej o co mi chodzi. Mówi- to okropne. Wiem - 200 zł
I tabletki, chwilę brałam może kilka dni ale nie chce ich brać. Póki co jakoś racjonalnie staram się wytłumaczyć że co ?
9 czy 10 lat sobie żyłam i wyparlam z głowy wydarzenie które mnie teraz tak męczy ? Ale obraz tej sytuacji naprawdę jest jakby był z wczoraj..
Do tego doszedł fakt, że mój ówczesny mężczyzna co chwilę robi mi jazdę że koniec naszego związku ze się wyprowadza itd. i wczoraj znów miało to miejsce. Oczywiście nie przez to co siedzi mi w głowie bo robił tak już dużo dużo wcześniej. Mam inne problemy jak każdy człowiek i to dość spore i twierdzi że nie będzie ze mną w tym. I tak co chwilę
I nawet pomyślałam przez moment że może rację że przecież nie może być z kimś kto w głowie ma tak nawalone że szok. I się zaczęło od nowa.. że nie zasługuje na nic że jestem zerem
I na niczym innym nie mogę się skupić. Dzisiaj od 4 rano miałam tak dość że w głowie pokazywał mi się obraz jak popełniam samobójstwo. Wczoraj miałam bardzo podobnie wieczorem jak wiedziałam że będę musiała rozmawiać w domu na różne inne tematy kiedy w głowie mam burdel niesamowity. Czuję się pusta w środku ciągły lęk i to ogromny napięcie i wyrzuty sumienia
Przecież byłam w tym domu jeszcze milion razy.. cały czas myślałam że jestem dobrym człowiekiem..a teraz mam wątpliwości ogromne. Nie czuje się sobą. Jestem zalamana. Czytałam jak z tym postępować ale nie mogew kompletnie się na tym skupić. To okropne uczucie bezsilności i bezradności. A do tego dochodzi stres związany z tym rozstaniem. Nie mam wsparcia od nikogo..ma początku jak powiedziałam mojemu facetowi że coś się dzieje mi i że muszę sobie poukładać to powiedział idź się powieś. I że mam tydzień żeby się ogarnac. Potem mnie wspierał przez chwilę a za moment zapomniał i zajął się moimi innymi problemami. Problem z oddychaniem mam ogromny przez ten strach. Do tego praca która wymaga ode mnie skupienia ogromnego i zaangażowania. Jak mam z tego wyjść ?
Dużo w życiu przeszłam i tak się zastanawiam czy może to jakieś realne obrazy że taka jestem i że nie zasługuje na nic dobrego ze nie powinnam wogole żyć. Piszę to teraz i tez mam mętlik że na bank coś pominęłam że próbuje sobie wmówić coś innego niż jest w rzeczywistości... Pomóżcie proszę was
.czy długotrwały stres może to wywołać ?
Ostatnie kilka lat to praktycznie płacz i panika co dwa dni ze względów życiowych a teraz jeszcze to...
Zawsze byłam uśmiechnięta pełna energii i życia aż zarażałam i tym starałam się pomóc innym ludziom którzy mieli problem..zawsze wysłuchalam i dałam radę ale teraz kiedy czuję się jak śmieć to nie mogę nikomu powiedzieć bo to straszne...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
BŁAGAM POMÓŻCIE
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 122
- Rejestracja: 22 lipca 2020, o 11:05
Myśli czy obrazy lękowe mogą zniekształcać rzeczywistość. Jeśli chodzi o wyparcie wydarzenia szczególnie czegoś istotnego to przynajmniej u mnie to jest nie możliwe. Można nie pamiętać wszystkich szczegółów, ale taki zarys wydarzenia się pamięta. Zauważyłem po twoim wpisie, że partner nie szanuje Ciebie mówiąc takie przykre rzeczy. Powinien Ciebie wspierać w pokonywaniu lęków, zaznajomić się choć trochę z tematem nerwicy. U mnie jest podobnie z analizowaniem wszystkich szczegółów i zawsze jakaś wątpliwość w głowie pozostanie
- grzeslaw
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27
Może dobrym pomysłem byłaby psychoterapia ?
Poza tym masz teraz widocznie dużo na głowie. Nie znam się na tym czy lęk może zniekształcać wspomnienia, natomiast wydaje mi się, że w Twoim obecnym stanie emocjonalnym to i tak do tego nie dojdziesz. Trudno jest przeprowadzać jakąś autoanalizę siebie w stanach skrajnie lękowych. Może dobrym pomysłem byłoby odłożyć ten temat i wrócić do niego po ustalonym czasie np. za miesiąc, dwa ?
Oczywiście, to "odłożenie" tematu też nie będzie łatwe ze względu na lęk i natręty, ale z tym możesz pracować ignorując je albo ośmieszając, a do samego tematu wrócisz za jakiś czas. Czy to, że będziesz dociekać prawdy dzisiaj czy za dwa miesiące coś zmieni ? Jak nie, to czemu miałabyś tego nie odłożyć na chwilę kiedy będziesz czuła się stabilniej i będziesz miała bardziej klarowny obraz siebie i rzeczywistości? Z tego co czytam teraz określasz się jako "śmiecia", to nie jest w żadnym razie klarowny czy rzeczywisty obraz.
Trzymaj się!
Poza tym masz teraz widocznie dużo na głowie. Nie znam się na tym czy lęk może zniekształcać wspomnienia, natomiast wydaje mi się, że w Twoim obecnym stanie emocjonalnym to i tak do tego nie dojdziesz. Trudno jest przeprowadzać jakąś autoanalizę siebie w stanach skrajnie lękowych. Może dobrym pomysłem byłoby odłożyć ten temat i wrócić do niego po ustalonym czasie np. za miesiąc, dwa ?
Oczywiście, to "odłożenie" tematu też nie będzie łatwe ze względu na lęk i natręty, ale z tym możesz pracować ignorując je albo ośmieszając, a do samego tematu wrócisz za jakiś czas. Czy to, że będziesz dociekać prawdy dzisiaj czy za dwa miesiące coś zmieni ? Jak nie, to czemu miałabyś tego nie odłożyć na chwilę kiedy będziesz czuła się stabilniej i będziesz miała bardziej klarowny obraz siebie i rzeczywistości? Z tego co czytam teraz określasz się jako "śmiecia", to nie jest w żadnym razie klarowny czy rzeczywisty obraz.
Trzymaj się!