Witam wszystkich! Nerwice mam od dawna, generalnie radze sobbie róznie raz jest lepiej, raz gorzej ale zwykle czuje się kiepsko. Chodze na terapię i przyjmuje leki ale teraz nie o tym chcialam.
Czesto się czuje fatalnie w róznych miejscach i bardzo boje się osłabienia. Bo fakt taki, ze robi mi się słabo czesto. Problemem sa kościoły, dziś pasterka, rodzina oczekuje, że pójdę ale ja w Kościele akurat czuje się tragicznie, kiedyś zresztą w Kościela zrobiła mi się mocno ciemno przed oczami. Czy naprawdę ni lepiej zrezygnowac z takiego miejsca? czy to będzie zaprzeczeniem wychodzenia naprzeciw lękom?
Bo kościoł jest dla mnie specyficzny bo raz, dwa razy zrobiło mi się tragicznie źle, w innych miejscach aż tak nie ma. Moim zdaniem to nie była nawet nerwicowa słabosc a po prostu słabo mi było, ledwo wyszłam stamtad.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Osłabienie a kościół, pasterka
- xiezyc
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 listopada 2017, o 01:03
Jak z jednego miejsca zrezygnujesz to nie jest to jakas ujma w wychodzeniu z nerwicy. Ja niestety w Kościele też raz miałam koszmarną sytuację i też mi było tak źle, ze to nie wygladało mi na nerwicowe.
Po prostu to miejsce omijam i na pasterkę nie chodzę. Ten zapach Kościoła sam w sobie powoduje u mnie mdłości, zresztą znam parę osob, które też nie za bardzo moga w Kościele wytrzymać a nerwicy nie mają.
To co dopiero jak się nerwicę ma. Jak byłam młodsza to byl luz, teraz po prostu czuję ciągłe poczucie upadania w Kościele. Dlatego nie chodze i już
Po prostu to miejsce omijam i na pasterkę nie chodzę. Ten zapach Kościoła sam w sobie powoduje u mnie mdłości, zresztą znam parę osob, które też nie za bardzo moga w Kościele wytrzymać a nerwicy nie mają.
To co dopiero jak się nerwicę ma. Jak byłam młodsza to byl luz, teraz po prostu czuję ciągłe poczucie upadania w Kościele. Dlatego nie chodze i już

- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Kochana, jeśli to nie nerwicowe, to może zdarzyć się każdemu. Pasterka wiąże się z tłumem ludzi, gorąco, duszno. Jeśli masz siłę, to wyjdź temu na przeciw I spróbuj! Powodzenia 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dla Ciebie również radosnych Świąt! 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- romaroma
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 66
- Rejestracja: 11 grudnia 2017, o 23:35
Ja dzisiaj miałam atak paniki w kościele. Znowu prześladowała mnie myśl o powołaniu do zakonu i w pewnym momencie pomyślałam o tym, że powinnam tam iść i to nie było nie przyjmę wręcz przeciwnie, a potem nagle taki atak paniki, że skoro przyjemne to może to powołanie, a jak tak serio nie chcę iść do tego zakonu. Kiedyś jak byłam młodsza miałam już tę myśl, ale myślałam, że skutecznie sobie z nią poradziłam, bo dowiedziałam się, że osób z nerwicą i tak nie przyjmą, a teraz znów nie wiem, bo podobno jednak można. Bardzo mnie to wykańcza, każda modlitwa jest dla mnie ciężarem, prace domowe są trudne, bo wtedy sobie myślę, że zakonnice też wykonują takie rzeczy. Nie wiem już co z tym zrobić.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Niestety musimy to zaakceptować nie ma innego wyjścia jak będziemy z tym walczyć to będzie to wkoło wracać.Tresc nie ma znaczenia,mam inne myśli ale tez natretne.romaroma pisze: ↑24 grudnia 2017, o 14:03Ja dzisiaj miałam atak paniki w kościele. Znowu prześladowała mnie myśl o powołaniu do zakonu i w pewnym momencie pomyślałam o tym, że powinnam tam iść i to nie było nie przyjmę wręcz przeciwnie, a potem nagle taki atak paniki, że skoro przyjemne to może to powołanie, a jak tak serio nie chcę iść do tego zakonu. Kiedyś jak byłam młodsza miałam już tę myśl, ale myślałam, że skutecznie sobie z nią poradziłam, bo dowiedziałam się, że osób z nerwicą i tak nie przyjmą, a teraz znów nie wiem, bo podobno jednak można. Bardzo mnie to wykańcza, każda modlitwa jest dla mnie ciężarem, prace domowe są trudne, bo wtedy sobie myślę, że zakonnice też wykonują takie rzeczy. Nie wiem już co z tym zrobić.
- romaroma
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 66
- Rejestracja: 11 grudnia 2017, o 23:35
Ale ja już nie wiem czy to powołanie czy nerwica, ogólnie cierpię na nerwicę od dawna, ale czy akurat ta myśl jest nerwicowa... chciałabymNipo pisze: ↑24 grudnia 2017, o 14:05Niestety musimy to zaakceptować nie ma innego wyjścia jak będziemy z tym walczyć to będzie to wkoło wracać.Tresc nie ma znaczenia,mam inne myśli ale tez natretne.romaroma pisze: ↑24 grudnia 2017, o 14:03Ja dzisiaj miałam atak paniki w kościele. Znowu prześladowała mnie myśl o powołaniu do zakonu i w pewnym momencie pomyślałam o tym, że powinnam tam iść i to nie było nie przyjmę wręcz przeciwnie, a potem nagle taki atak paniki, że skoro przyjemne to może to powołanie, a jak tak serio nie chcę iść do tego zakonu. Kiedyś jak byłam młodsza miałam już tę myśl, ale myślałam, że skutecznie sobie z nią poradziłam, bo dowiedziałam się, że osób z nerwicą i tak nie przyjmą, a teraz znów nie wiem, bo podobno jednak można. Bardzo mnie to wykańcza, każda modlitwa jest dla mnie ciężarem, prace domowe są trudne, bo wtedy sobie myślę, że zakonnice też wykonują takie rzeczy. Nie wiem już co z tym zrobić.
- marianna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2070
- Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47
Ja zasadniczo do kościoła chodzę jak nie ma mszy bo wtedy lepiej mi sie gada z Bogiem:)
Jednak duży tłum nie działa już na mnie lękowo, w tamtym roku byłam na jakiś tam pochodzie
przez centrum, muszę przyznać że sprawiło mi przyjemność być wśród tylu ludzi, było fajnie.
Teraz własciwie w ogóle nie zwracam uwagi gdzie jestem ani ile jest ludzi, nie pamietam o tym.
Ale pamietam okres kiedy robiło mi się słabo wszedzie, w autobusie, w sklepie, kosciele, bałam sie że upadne
zemdleje, zrobie cyrk.
Wyleczyłam się z tego chyba głównie chodząc na terapię, kiedy terapeutka pytała się mnie co takiego sie stanie
jak dostane atak paniki albo zemdleje, aż doszłam do wniosku że nic takiego się nie stanie.
Kazała mi opisywać najgorszy scenariusz aż sama zrozumiałam że nic sie nie stanie takiego żeby aż takie uniki robić.
To że lęk przed tym przeszedł to efekt ryzykowania, wychodzenia do ludzi własnie
bo przecież pamiętałam że kiedyś takiego problemu nie było, więc nie musi tak być.
Nic na siłe, zwłaszcza w duzym stanie lękowym nie ma to sensu, ale tez unikanie na dłuższą metę tylko utrzymuje lęk
i nadaje mu ważność.
Jednak duży tłum nie działa już na mnie lękowo, w tamtym roku byłam na jakiś tam pochodzie
przez centrum, muszę przyznać że sprawiło mi przyjemność być wśród tylu ludzi, było fajnie.
Teraz własciwie w ogóle nie zwracam uwagi gdzie jestem ani ile jest ludzi, nie pamietam o tym.
Ale pamietam okres kiedy robiło mi się słabo wszedzie, w autobusie, w sklepie, kosciele, bałam sie że upadne
zemdleje, zrobie cyrk.
Wyleczyłam się z tego chyba głównie chodząc na terapię, kiedy terapeutka pytała się mnie co takiego sie stanie
jak dostane atak paniki albo zemdleje, aż doszłam do wniosku że nic takiego się nie stanie.
Kazała mi opisywać najgorszy scenariusz aż sama zrozumiałam że nic sie nie stanie takiego żeby aż takie uniki robić.
To że lęk przed tym przeszedł to efekt ryzykowania, wychodzenia do ludzi własnie
bo przecież pamiętałam że kiedyś takiego problemu nie było, więc nie musi tak być.
Nic na siłe, zwłaszcza w duzym stanie lękowym nie ma to sensu, ale tez unikanie na dłuższą metę tylko utrzymuje lęk
i nadaje mu ważność.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html