Jak dotąd nadal nie dowierzam że to jest depresja albo jakiś rodzaj nerwicy.
Chodzę jak narazie 2tyg na terapie, nie biorę leków bo psychiatra stwierdził że jestem lekko za młody. Mam 18 lat, a przeżycia niesamowite.
Wychowałem się w podzielonej rodzinie.
Rodzina od strony mamy- uczciwa, tolerancyjna,dobra,kochająca
Rodzina od strony taty- butla,piwsko,obgadywanie każdego,wieczne imprezy
Mama była najwspanialszą osobą jaką znałem, moja bratnia dusza. To samo poczucie humoru i pogląd na świat.
Ojciec ją ograniczał, codziennie przychodził pijany, mama płakała ja również.
W końcu doszło do rozwodu, 3 piękne lata gimnazjum. Spokojne bez kłótni, mama się odblokowała.
Zawsze była cudowną gospodynią, poświęcała się dla mnie i 2 braci. Nigdy nic sobie nie kupowała, żadnych kosmetyków itp. wolała kupić coś nam.
2 Klasa technikum, rok temu.
Mama zachorowała, diagnoza- chłoniak. Była pogodna, dobrze znosiła chemie.
Okres ten trwał od sierpnia do listopada.
Badanie PET- całkowita remisja, dwa tygodnie później badanie kontrolne-

Mama osłabiona po pierwszej chorobie, pojechała do kielc do centrum onkologii.
Chemie znosiła świetnie, zawsze pogodna jak dawniej. Codziennie rozmawiałem z nią przez telefon po kilka godzin.
Na oddziale każdy ją polubił, była duszą towarzystwa.
Tak mijały miesiące.
Luty-mama nagle zmarła
Z początku myślałem że to jakiś okrutny żart. Przecież wczoraj jeszcze z nią rozmawiałem i mówiła że czuje się świetnie.
Tydzień później pogrzeb. Cały cmentarz był zapełniony ludźmi. Nikt nie wierzył w to co się stało, wokół słyszałem tylko szepty "jak oni sobie teraz poradzą ; nigdy nie widziałam tylu ludzi na pogrzebie"
Całą sytuację zniosłem dobrze. Jakoś podświadomie wiedziałem że mama jest przy mnie i tak jakby podpowiada mi jak mam się zachowywać.
Pocieszałem rodzinę, uspokajałem że wszystko będzie dobrze.
Odcinałem się od sytuacji moim hobby jakim jest rower. Spędzałem na wycieczkach całe dnie, 100km wycieczka to dla mojej ekipy żaden problem.
No ale niestety coś u mnie zaczęło się sypać. Zaczęły się dziwne bóle w kroczu, pomyślałem że to od siodełka więc zaprzestałem jazdy na jakiś czas.
Ból nie schodził, więc zapisałem się do urologa. Niestety terminy na koniec lipca (a był to maj).
Kontynuowałem zatem jazdę na rowerze bo kto w moim wieku przejmuję się zdrowiem. Przecież jestem młody i martwił się będę po 60'tce.
Czerwiec- zaczęły się osiemnastki znajomych. Nigdy nie przepadałem za alkoholem, może z powodu ojca. Palić też nigdy nie paliłem, sam dym mnie zatyka i muszę odejść o kilka metrów.
Impreza była na działce, wypiłem 2-3 symboliczne kieliszki, zjadłem z 3 kiełbaski. Poczułem jednak że coś jest nie tak. Zaczęło mi się kręcić w głowie, ból brzucha. Stwierdziłem że muszę iść do domu.
Była to godzina 23, myślę że jakby ktoś mnie zobaczył, to spokojnie dzwonił by na policje i trafiłbym na izbę wytrzeźwień. Tak mi się kręciło w głowie że latałem po całym chodniku.
W domu zwymiotowałem na brązowy kolor, mówię - a pewnie po tych kiełbasach i poszedłem spać.
Rano obudził mnie straszny świąd pleców. Okazało się że mam je całe w bąblach tak mnie pogryzło jakieś cholerstwo na działce.
Minęły 2 tygodnie.
Coś nie tak było z moim organizmem czułem to.
Przewlekłe bóle brzucha, wzdęcia, gazy. Do tego zaparcia odstępy pomiędzy "dwójkami" były 3-4 dniowe a następnego dnia mogłem nawet iść 2 razy w ciągu jednej doby.
Z ciekawości zmierzyłem temperaturę - wyszło 37.4. Mówię coś jest nie tak, zawsze miałem po 36.3/4 a teraz taka wysoka?
Idę do lekarza.
Zlecił morfologie i mocz:
https://scr.hu/zWYB8j
https://scr.hu/NGmylA
Wyszło w porządku, więc zlałem temat stwierdziłem że przejdzie.
No ale nie przechodziło.
Doszły bóle głowy, mroczki przed oczami i wrażenie jakby oczy nie nadążały za szybkim obrazem.
Wypadające włosy-głowa nogi. Strasznie wolno mi również odrastają. Kiedyś do fryzjera musiałem chodzić raz w miesiącu bo już miałem taką szopę na głowie. Teraz chodzę raz na 2-3 miesiące...
Przyszła wizyta u urologa, stwierdził że wszystko ok ale dla pewności dał skierowanie na USG. W którym też nic nie wyszło, no a ból był nadal.
Ekipa rowerowa zauważyła że coś jest ze mną nie tak.
Zawsze byłem jednym z prowadzących, teraz po 20km odpadałem i musieli zwalniać żeby mnie nie odsadzić.
Brak apetytu, potrafiłem przez cały dzień zjeść tylko kanapkę. Po prostu do tej pory nie odczuwam głodu. Zawsze byłem szczupły 184cm i 65kg - teraz ważę 60kg...
Nie miałem ochoty na rzeczy które zawsze sprawiały mi przyjemnośc- spacer, oglądanie meczy na mieście, gry na komputerze.
Cały dzień leżałem w łóżku i oglądałem telewizję w której i tak nic nie było ciekawego. Normalnie to bym chyba zwariował.
A'propos telewizji zauważyłem że strasznie pogorszyła mi się pamięć. Przeglądam kanały i 30sec później nie pamiętam już co na nich było.
Wieczorem oglądam film i rano już ledwo pamiętam co w nim było... Moja pamięć zawsze była niezawodna pamiętałem najmniejsze szczegóły sprzed kilku tygodni/miesiecy.
Idę znowu do lekarza, znowu morfologia- znowu ok.
Idę prywatnie do urologa- stwierdził że mam przerost stercza ? Nie odczuwam żadnych dolegliwości, mocz jest w porządku. Przepisał tonę leków (300zł)
Cały sierpień przelezałem w łóżku telepiąc się z zimna mimo upałów na dworze.
Serce zaczęło się dziwnie zachowywać- puls w spoczynku skakał do 120 i miałem wrażenie że zaraz umrę- raz nawet zacząłem pisać testament w telefonie.
Co jakiś czas zwalnia, czuję ucisk w klatce i nagle 2-3 mocne uderzenia które czuć aż w karku.
Zatkany nos dokucza mi już z rok, nie mam kataru ale czuję jakby zalegała mi jakaś wydzielina tam jak zejście od nosa do gardła.
Pod koniec sierpnia poszedłem do internisty prywatnie. Bo zauważyłem powiększone węzły na szyi.
Zdziwiony czemu przyszedłem dopiero teraz wypisał mi skierowanie do szpitala - diagnostyka spadku masy ciała 5kg w miesiąc
Mieli mnie przyjąć za tydzień ale jak powiedziałem o innych objawach przyjęli mnie natychmiast. Zapowiadali masę badań no ale niestety po morfologii znowu lekarz stwierdził że jestem zdrowy i nie ma sensu mnie tu trzymać.
Ze względu na chorobę mamy wyprosiłem po kilku rozmowach USG węzłów.
Wyszły że niby odczynowe-zapalne ale CRP i OB temu zaprzeczają.
Dzień przed wyjściem ze szpitala przyszedł ten ból brzucha.
Podali mi paracetamol dożylnie- nic nie puściło, mimo to wypisali mnie do domu.
WYNIKI:
https://scr.hu/4yyP1d
https://scr.hu/MJJ4qV
Poszedłem prywatnie do neurologa stwierdził że niby jest wszystko w porządku ale lekko ucieka mi lewe oko. Pojawiło się to nagle w zimę jeszcze nic takiego nie miałem - z resztą w maju miałem okulistę do prawa jazdy i tak samo nic nie zauważył.
1 września
Zawsze lubiłem chodzić do szkoły, przedmioty zawodowe bardzo lubiłem nauczyciela również.
No ale niestety tak słabo się czuję że do tej pory w szkole byłem 2 razy.
Latam tylko po lekarzach i nikt nie wie co mi jest.
Naczytałem się już niestety w internecie o RAKACH. Już chyba miałem każdego możliwego, chłoniak , białaczka, rak kości, rak jąder, rak prostaty, rak żołądka , rak jelita grubego, rak jelita cienkiego,guz mózgu, rak krtani, rak przełyku, rak nerki, rak serca, rak piersi....

Babcia stwierdziła że mam nerwice i depresje- zapisała mnie razem z siostrą do psychologa, aktualnie jestem na etapie terapii.
Ja jednak nie odpuszczam bo nie mam potwierdzenia że nic mi nie dolega. Lekarz mówi że jestem zdrowy , a ja mu nie wierzę bo nawet do mnie nie wstał żeby zobaczyć te węzły. Mam wrażenie że jakoś trudniej porusza mi się lewą ręką i nogą- są jakby takie bardziej sztywne. Znam już chyba cały centymetr swojego ciała. Co mnie coś zaboli to wpisuję w internet albo na fora- z których już mnie przeganiają- mam cały folder zakładek z 40 stron.
Jutro idę po kolejne wyniki krwi bo zmieniłem lekarza rodzinnego, we wtorek laryngolog ( rak jamynosogardła- dodatkowo idę do tego który napisał mi na portalu ABCzdrowie że " Lek. Konstanty Dąbski - Nie dobrze. Masz blisko przyjedź z badaniami jak jakieś masz i bądź na czczo."
Już po prostu nie wiem co robić.
Wariuje, pocą mi się stopy i dłonie- zimne poty. Bolą mnie kości głownie udowe- w dzieciństwie znaleźli u mnie przypadkowo plamę na kości udowej no to rak kości udowej.
Sucho mi w ustach, nawet w nocy budzę się bo mam tak sucho że mam wrażenie że się uduszę.
Nic mi się nie śni od 2 lat. Znowu objaw jakiegoś guza mózgu.
Poratujcie jakimś słowem wsparcia bo nie wytrzymam i zaraz coś zepsuje..........