Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wiara a problem z odburzaniem

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

30 maja 2016, o 22:52

schanis22 pisze:Dokładnie ja to zawsze mówię że jednak mój anioł stróż nade mną czuwa i mnie skierował na to forum :friend: :D :)
schanis, ja uważam zupełnie podobnie :D :lov:
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

31 maja 2016, o 09:23

O, dziekuje za odzew. Myslalam, ze nikt nie odpisze :D
Victor pisze: Natomiast myśli o duchach, wyobrażenia i wszystko to co jest obecne w wyobraźni, pamięci i dotyczą masy ludzi jest czymś co jest zdrowiem psychicznym.
No wiem, Victor, ze mozna sobie rozmyslac o takich rzeczach, ale sie pogubiłam jak pisalam co jest prawda a co nie, tymbardziej, ze pisze nawet na wikipiedii (wiem nie zbyt dobre zrodlo) podobnie do tych artykulow, ze diabel ma dostep do wyobrazni, pamieci, ze podsuwa rozne wyobrazenia czy przypomina cos, zeby tak kusic bo mysli naszych nie zna to dziala w taki sposob. No ja odrazu skojarzenia z telepatia i kolejny objaw haha :D a niektorzy tak chyba faktycznie mysla. A przecież wiadome jest jak dziala mozg, ze to przecież od nas wychodzi a nie od innych osob/rzeczy to skad takie przeswiadczenie u niektorych duchownych (jakby nie patrzec autorytetow w tej dziedzinie bo studiowali teologie itd)?

Trafilam na kilka for katolickich, na niektorych takie kwiatki, ze...
Byla nawet osoba chora na schizo. Opisywala, ze zaczelo sie u niej od nienawidzenia religi, byla jej wrogiem rok pozniej juz miala pelne objawy. A ja od chwili zaburzenia zaczelam mocno watpic wlasnie. Jeden dzień wierze a na drugi mi sie to "kupy nie trzyma wszystko". W sumie chyba zawsze tak mialam, ale nie az w takim stopniu jak przy zaburzeniu :/ Czasem to wlasnie taka zlosc czuje w stosunku do religi, ze mi sie wlasnie ''kupy nie trzyma to wszystko''. Mozliwe, ze to przez ten lek przed schizo bo na samym poczatku np jak poszlam kiedys do kosciola to na czytaniu wszystko mi pod schizo podchodzilo haha tu objawienie, tu ktos cos uslyszal jakis glos a na dodatek kogos opetalo, tak upraszczajac ;) Brak mi dystansu dalej, gdzies mi sie zagubil.
Olalala pisze: aveno, pamiętaj też żeby oddzielać pokusy, myśli od grzechu. Pokusy i myśli to coś automatycznego, na co nie mamy wpływu i to każdy ksiądz Ci powie. Ważniejsze jest to co z tym zrobisz - czy pójdziesz za tym czy nie. Tak samo jak z myślami lękowymi.
O wlasnie tez tak uwazam, a wg tych artykulow to wszystko pochodzi od diabla. No poprostu jakbys mi sie urodzili z Aniolem Strozen po jednej a z diabłem po drugiej zeby nas obserwowal na okraglo i robil na zlosc ;) slucha co mowimy, czyta co piszemy itd. I komu tu wierzyc. Ja dostalam takiego leku jak daaawno juz nie mialam.
W sumie to byly tez artykuly przeciwne temu, ze nie jeet z nami te 24h na dobe, ale do mnie akurat trafily te negatywne (idealna pozywka dla moich wkretek ;))

Dzieki za post, fajnie to wytlumaczylas :)

Ja mowie, ze juz prawie nie mam leku przed schizo, ale chyba sie myle :/
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

31 maja 2016, o 11:07

Hej aveno,

nie wypowiadałam się wcześniej w wątku, ale przeczytałam coś, co jest mi bliskie, wiec chyba muszę :)
Otóż gdyby to, co piszesz faktycznie miało miejsce - gdyby ludzie tracący wiarę lub wątpiący mieli dostać schizofrenii, to też ją będę miała także się nie martw :)
A tak serio - przerabiałam (i przerabiam) prawie wszystko w temacie - opętania, wątpliwości, myśli egzystencjalne, lęk przed powołaniem, natręctwa o grzechach i spowiedzi. I tak w kółko.

I powiem Ci, że chyba jedynym lekarstwem na to wszystko jest po prostu wyluzować. Serio - po prostu odpuścić tę wiarę trochę.
Ja wcześniej nie miałam problemów z religią - zawsze wszystko było dla mnie ok, a teraz jak każda najmniejsza sprawa się wyolbrzymiła - to staje się czasem nie do zniesienia.
Próbuję tak to sobie tłumaczyć, że skoro Bóg jest milością absolutną, to jest ponad tym wszystkim, co w naszych głowach. Czyli w gruncie rzeczy liczy się to, jakim jesteś człowiekiem i czy w Niego wierzysz. Czy wierzysz w swoim życiu w dobro. Mam nadzieję zatem, że Bóg nie będzie nas rozliczał na podstawie chodzenia do kościoła czy nawet do spowiedzi. Jest miłością i doskonale widzi, co dzieje się w naszych głowach :)
I powiem Ci szczerze, że momentami to dla mnie bardzo ciężkie. Byłam na przykład wczoraj u spowiedzi i powiedziałam księdzu o tych dręczących myślach. Potwierdził, że to nerwica, co oczywiście dało mi ulgę, ale dziś już znów przyszły mi do głowy jakieś inne pomysły, gdzie to niby popełniam grzechy.
Zrozumiałam,że musze odpuścić, bo jestem tym zwyczajnie już zbyt zmęczona a nie chcę całe życie myśleć tylko o grzechach.

Nawet chwilami myślę, że nie będę w stanie funkcjonować w KK, że to wszystko mnie przytłacza. Chcę wierzyć w Boga, ale przy tym móc normalnie żyć.

Nie wiem, może mój przykład trochę Cię podniesie na duchu, ze nie jesteś z tym wszystkim sama. Jeśli te tematy tak bardzo Ci dokuczają odpuść je, naprawdę. Nie czytaj o tym nigdzie. Pozwól sobie odpocząć. :)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
kucyki46
Gość

31 maja 2016, o 16:26

https://youtu.be/ZF-uduPWzhk Myślę że bardzo pomocne nagranie dla wszystkich wierzących zmagających się z myślami natrętnymi na tle religijnym.
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

31 maja 2016, o 18:37

Różyczka, dobrze wiedziec ze nie tylko ja tak mam :)
Chyba faktycznie trzeba dac na luz. Mamy podobne ''wkretki'' z tego co napisalas :) Nawet z powolaniem mialam kiedys dawno temu, ale chwilowo. Ja chyba urodzilam sie z nerwica. Mama mowi ze jestem identyczna z charakteru jak dziadek on byl ponoc strasznym hipochondrykiem. Moze to dziedziczne ;)

Naprawde mam brak dystansu. Przesluchalam sobie to nagranie Kucyki na youtube i oczywiscie cos o opetaniu bylo. Ze jak np budzimy sie w nocy i czujemy niepokoj to moga byc zle duchy albo wlasnie, ze diabel nam podpowiada ze po co isc do tego kosciola i nas tak kusi. I u mnie w tym momencie cala analiza rusza ... ze jak podpowiada, przeciez ja o tym decyduje co robie, to moje mysli bo jakby byly nie moje to przeciez schizo itd, itd. Tak to mniej wiecej wyglada. Co lepsze przed zaburzeniem nie zwracalam na to uwagi a nawet sama i tak czasem myslalam z tym kuszeniem bo ogolnie sie o tym mowi, nie powodowalo to u mnie leku i mysli, ze mi cos moze podsuwac (w sensie mysli). A teraz tego nie moge ogarnac....
Czy moje dawne myslenie wroci jeszcze? Juz nie mam pomyslu co robic.
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

31 maja 2016, o 18:56

Ja własnie dlatego nie słucham, bo bardzo łatwo się nakręcam. Wystarczy czasem jedno słowo.

Nie wiem jak Ty, ale ja mimo wszystko będąc dzieckiem zostałam nastraszona można powiedzieć przez tę negatywną stronę religii. Zakazy, nakazy, kuszenie - o ile wcześniej nie wiedziałam o tym, jak bardzo jestem nastraszona, o tyle teraz w nerwicy wszystko wychodzi.
I tak jak poszłam z moimi lękami pierwszy raz do księdza to stwierdził, że to "standardowe kuszenie", co oczywiście jeszcze bardziej spotęgowało natręctwa. Nie wiedziałam co mi było, teraz wiem - ewidentnie nerwica.

Bycie wierzącym niesie ze sobą mnóstwo zalet, ale jak widać wiara też może być pożywką nerwicy. I to, że mamy na dany temat większą wiedzę niestety nie pomaga. Do tego nadwrażliwość i skłonności do analizy i gotowe ;)
Ale z tym szeptaniem, podpowiadaniem diabła - moim zdaniem to jest po prostu metafora. Często nadużywane sformułowanie, żeby straszyć innych.
O ile większość sobie nic z tego nie robi i używa jako związek wyrazowy, że "diabeł Cie kusi" w mowie potocznej, o tyle znajdą się ludzie, którzy się przejmą. I stanie się to dla nich natrętem.

Ja to odbieram tak. Zobacz, na świecie jest mnóstwo dobra, ale też mnóstwo zła. Czasami czynimy coś i wybieramy np. mniejsze zło. Dla mnie nic nie jest czarno-białe. Wszystko jest względne, dlatego nigdy nie możemy mieć pewności żeby określić coś jako całkowite dobro, albo całkowite zło.
I wydaje mi się, że nie można we wszystkim widzieć zła. (Jak to akurat robi mój umysł aktualnie :) ) Ważne, żeby być po prostu dobrym człowiekiem i nie krzywdzić innych. A co do reszty, to nikt nie jest w stanie jednoznacznie ocenic.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
kucyki46
Gość

31 maja 2016, o 20:27

Nerwica ogólnie ma to do siebie że skupiamy uwage na tym czego nie chcemy i jednoczesnie żyjemy w strachu ciagle o tym mysląc. Tak samo jest z nerwica eklezjogenna. Myślimy o tym co złe, a lekarstwem jest mysleć o Bogu. Przeciez wiara na tym polega aby zachowywac w Nim ufnośc i dzieki temu pokonac strach. De Mello pisał, że na swiecie istnieja tylko dwie rzeczy, Bóg i strach. Zwrócie swoją uwage ku Bogu, a troski znikną :) (oczywiście! Łatwo sie mowi trudniej zrobic. Wiem i nie od razu Krakow zbudowano, ale za kazdym razem kiedy nadchodza natrety przekierowanie uwagi na to co dobre daje efekt. Taki nawyk wyrabia sie nie od razu ale jak juz "wejdzie w krew" wydatnie pomaga uporac sie z natretami.)

-- 31 maja 2016, o 19:27 --
https://youtu.be/YKzKYwr-IfY
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 maja 2016, o 20:29

kucyki46 pisze:Nerwica ogólnie ma to do siebie że skupiamy uwage na tym czego nie chcemy i jednoczesnie żyjemy w strachu ciagle o tym mysląc. Tak samo jest z nerwica eklezjogenna. Myślimy o tym co złe, a lekarstwem jest mysleć o Bogu. Przeciez wiara na tym polega aby zachowywac w Nim ufnośc i dzieki temu pokonac strach. De Mello pisał, że na swiecie istnieja tylko dwie rzeczy, Bóg i strach. Zwrócie swoją uwage ku Bogu, a troski znikną :) (oczywiście! Łatwo sie mowi trudniej zrobic. Wiem i nie od razu Krakow zbudowano, ale za kazdym razem kiedy nadchodza natrety przekierowanie uwagi na to co dobre daje efekt. Taki nawyk wyrabia sie nie od razu ale jak juz "wejdzie w krew" wydatnie pomaga uporac sie z natretami.)

-- 31 maja 2016, o 19:27 --
https://youtu.be/YKzKYwr-IfY
o, kucyki, dobrze, że o tym wspominasz. Bo ja próbuję tak właśnie robić z natrętnymi myślami (że mi się np. coś stanie). Z kolei terapeutka psychodynamiczna mówi, że ja uciekam od tego, że nie chce przeżywać emocji, a te natręty z czegoś wynikają i nie są bez znaczenia. I chce je omawiać. To jak jest w końcu? Dodam, ze ja też się skłaniam raczej ku temu co napisałeś.
kucyki46
Gość

31 maja 2016, o 20:40

Ola, Radosh w jednym z nagrań o tym mówi, że jak ktos uporal sie, udalo mu sie zapomniec o zmorach z przeszlosci że tak powiem, to grzebanie w tym i nawracanie przez terapeutow jest bardzo fatalną metodą. Jest bowiem naturalną cechą naszego mozgu tzw "betonowanie" przykrej pamięci aby móc dalej zyc i funkcjonować. Np ludzie po obozach czesto to mieli
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 maja 2016, o 20:48

kucyki46 pisze:Ola, Radosh w jednym z nagrań o tym mówi, że jak ktos uporal sie, udalo mu sie zapomniec o zmorach z przeszlosci że tak powiem, to grzebanie w tym i nawracanie przez terapeutow jest bardzo fatalną metodą. Jest bowiem naturalną cechą naszego mozgu tzw "betonowanie" przykrej pamięci aby móc dalej zyc i funkcjonować. Np ludzie po obozach czesto to mieli
To co ja mam z tym fantem zrobić? Bo mi ta terapia pod tym kątem szkodzi, wychodzę stamtąd bardziej roztrzęsiona niż wchodzę... kiedyś już chodziłam do psychologa, znam przyczyny nerwicy, a i tak to nijak mi pomogło wtedy i nijak pomaga teraz. Ja mam wrażenie, że co sobie coś poukładam to na terapii jestem wybijana z tego, pojawiają się kolejne wątki do analizy i to wpędza mnie w jeszcze większe lęki, złość, frustrację. Tak jak dzisiaj - dochodzimy do czegoś, co z czego wynika, czemu coś tak przeżywam a nie inaczej (chociaż w sumie wiedziałam to wcześniej), ale co dalej? Co ja mam z tym zrobić? Mi terapeutka tłumaczy, ze relacja między mną i nią ma mnie "uzdrowić", pozwolić przeżywać pewne rzeczy inaczej. Już sama nie wiem....a rezygnacja z terapii będzie oznaczać niechęć do przeżywania emocji....
kucyki46
Gość

31 maja 2016, o 21:02

Polecam odsłuchac Radosha, wszystkie 3 nagrania ok 4h ale warto! Po pierwsze terapeuta jest do wspołpracy a nie narzucania swojego pktu widzenia. Po drugie jesli jestes katolikiem mozna poprosic aby to byla osoba takze wierzaca i wtedy zupelnie inaczej terapia wyglada. Jesli odnosisz wrazenie ze sie cofasz i terapia znow sprowadza cie "na dól" no to cos nie tak. Mi sie wydaje ze odnosnie wszystkich psychoneurotykow ( a ja mysle ze sie do nich zaliczasz) więź interpersonalna z kazdą osoba jaka mamy stycznosc, a terapeuta z pewnoscią jest taka osoba, jest szczegolnie ważna. A dzieje sie tak bo jestesmy ludzmi "SPECJALNEJ TROSKI" :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 maja 2016, o 21:16

kucyki46 pisze:Polecam odsłuchac Radosha, wszystkie 3 nagrania ok 4h ale warto! Po pierwsze terapeuta jest do wspołpracy a nie narzucania swojego pktu widzenia. Po drugie jesli jestes katolikiem mozna poprosic aby to byla osoba takze wierzaca i wtedy zupelnie inaczej terapia wyglada. Jesli odnosisz wrazenie ze sie cofasz i terapia znow sprowadza cie "na dól" no to cos nie tak. Mi sie wydaje ze odnosnie wszystkich psychoneurotykow ( a ja mysle ze sie do nich zaliczasz) więź interpersonalna z kazdą osoba jaka mamy stycznosc, a terapeuta z pewnoscią jest taka osoba, jest szczegolnie ważna. A dzieje sie tak bo jestesmy ludzmi "SPECJALNEJ TROSKI" :)
Nie wiem czy jestem psychoneurotykiem, nie chcę sobie łatek przyklejać :-) kucyki, gdzie znajdę te nagrania? Co do terapeuty - osoby wierzącej - to też się nad tym zastanawiałam.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

31 maja 2016, o 21:55

Nie wygląda inaczej terapia psychodynamiczna czy u wierzącej osoby czy też nie. Terapia ta ma w swoim podłożu relację między klientem/pacjentem a terapeutą, i ma to działać na zaufaniu oraz skojarzeniach, przez co terapeuta ma pomagać wyciągnąć problemy i wyparte pragnienia, emocje z nieświadomości - to tak w skrócie.
To czy ktoś jest wierzący czy nie wierzący nie ma to znaczenia. To w ogóle nie powinno mieć znaczenia w żadnych innych terapiach ani wśród psychologów. Z jednego powodu - wychodzenie z nerwicy polegające TYLKO na opieraniu ufności w Bogu nie jest tym samym co umiejętnością opierania się na sobie tak jakby Boga miało nie być.
Bo gdy przyjdzie jakakolwiek wątpliwość w wierze wszystko sypnie się jak wieża z klocków. A wiara to nie jest wbrew pozorom nic pewnego na wieki wieków.
I chociaż jak najbardziej można wspomagać się wiarą we wszystkim co się robi, to osobiście zawsze będą uważał, że można się na tym przejechać - bo to również nie jest nic innego jak po części emocja.

Co do omawiania natręctw na terapii to jeżeli się ma lub miało podczas nerwicy wiele natręctw różnej treści, to jasnym jest, że są one nieistotne (sama ich treść). Są straszakiem, nie wartym obgadywania. To co można obgadywac to problemy, które mogą zastępcze tematy nasyłać i straszaki.

Jeżeli psycholog wierzący, czy ksiądz-psycholog to tylko ktoś z dystansem, bo inaczej grubo wątpię aby nie miało wówczas miejsca narzucanie swojej opinii.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
kucyki46
Gość

31 maja 2016, o 22:10

Wiesz co, jestem zdania że nie da się oddzielic religii jesli dla kogos jest to ważne w życiu, od reszty. I to wszystko ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

31 maja 2016, o 23:04

I w sumie nie ma po co rozdzielać. Jeżeli jest u kogoś naprawdę ważna wiara i religia to trzeba to w sobie wspierać.

Ja jestem zwykle po prostu sceptycznie nastawiony do osób pracujących wiarą w wypadku zaburzeń, bowiem wbrew pozorom nie każdemu dana jest umiejętność przyjęcia postawy - Bóg jest, kocha Nas i gitara (nic więcej nie trzeba).
Jest to pewna doza umiejętności obwarowana posiadaniem kilku czynników. Ja np. jej nie posiadam, mimo iż relacja z Bogiem jest u mnie obecna odkąd pamiętam a nie miałem zbytnio religijnej rodziny.
To mimo wszystko jak kiedyś wziąłem książkę o tematyce pokonywania leku społecznego, wzrostu wartości itp. i w pierwszym rozdziale autor (psycholog chrześcijański) napisał mniej więcej tak:
jesteśmy ludźmi wartościowymi bo - jesteśmy dziećmi Boga - to zamknąłem książkę i odłożyłem na półkę. Mimo, że wierzę dość głęboko w Boga to dla mnie jest to pewnego rodzaju opieranie się o kult Boga.
Ale zapewne jest to zależne od punktu widzenia i potrafię zrozumieć, że ktoś to inaczej widzi.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ