Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Asiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 2 października 2015, o 08:09

6 października 2015, o 09:16

Witam.
Jestem nowa na tym forum i jeśli nie trafiam z moja historią w temat to proszę o wybaczenie. Chciałabym podpiąć się pod temat Zordona ,,Zanik uczuć, strata emocji, czy ja ją/jego kocham? '' jednak tamto forum jest zablokowane i na razie choć napisałam do Zordona nie ma odzewu, więc piszę tu.
Moja przygoda z nerwicą zaczęła się w 2010 roku i trwała stosunkowo krótko bo jakieś kilka miesiecy. ( chyba 3 )
Wtedy moim wkrętem byla choroba psychiczna - wzieło sie to stad ze nie wiedziałam co mi jest. W końcu dowiedziałam się, że to nerwica i jakoś dałam sobie spokój. Niestety...
W grudniu 2014 roku to cholerstwo wróciło z ogromną siłą i uderzyło w to co było i jest dla mnie najważniejsze - mojego chłopaka a dziś już narzeczonego.
Chcę dodać, że zawsze wierzyłam w miłość taką prawdziwą - 100% oddanie się drugiej osobie, całej siebie i mimo, że byli mężczyźni, którzy walczyli o moje względy to ja od razu wiedziałam, że np. z tego nic nie będzie. Tak bardzo wierzyłam w sens tej jedynej, prawdziwej, dojrzałej na całe życie miłości, ze bardzo długo bo do 24 roku życia byłam sama ( oczywiście miałam chłopaków, ale nigdy nie myślałam o nich poważnie, że ,, będą tym jedynym, na zawsze'' . W sumie już zaczęłam wątpić w to, że znajdę taką miłość i mówiłam sama do siebie ,, jak mam być z kimś byle by być to lepiej być samą'' - I DALEJ TAK UWAŻAM.

Moje życie zmieniło się o 180 stopni, gdy poznałam obecnego partnera. Zakochałam się! Tak na prawdę ! Nasza miłość wyglądała tak jak ta z filmów. Tzn.
Wreszcie JA poczułam, ze KOCHAM. Że żyję dla niego, że nic i nikt się nie liczy. Świat wydawał mi się cudny! Miałam pewność, że czy na dobre czy złe ja będę szczęśliwa tylko dlatego, że On będzie przy mnie a ja przy Nim. Nigdy wcześniej nie czułam przy nikim takiego szczęścia, bezpieczeństwa i SPOKOJU.
Wiedziałam, ze nawet choćby spadło na nas 1000 nieszczęść to naszej miłości nic nie pokona.
Z dzieciaka, zrobił ze mnie kobietę. Zaczęłam myśleć poważnie o nas. O małżeństwie, dzieciach. PO PROSTU WIEDZIAŁAM, ŻE TO ON JEST MOIM SZCZĘŚCIEM i przy nim kiedyś bym chciała umrzeć. Jednym słowem OGROM SZCZĘŚCIA NIE DO OPISANIA!

Niestety od grudnia męczę się z myślami, które te szczęście mi zabierają.
Zaczęło się od tego, że znajoma para się rozstała będąc ze sobą ok 9 lat. I to był dla mnie szok bo po 1 oboje byli bardzo religijni ( on ministrant, ona scholanka)
byli ze sobą chyba od jej 16 roku życia co dla mnie było w tym wieku nie dopomyślenia.. w końcu wzięli ślub. a co się okazało ona go zdradzała w najbardziej chamski sposób z fotografem który robił jej nagie zdjęcia. Mało tego robiła to przed ślubem.
Gdy się o tym dowiedziałam, nabrałam do tej osoby obrzydzenia, nie rozumiałam skąd biorą się takie kobiety. Zaczęłam śledzić jej profil. ( wklejała zdjęcia z tym nowym ) - zwykła ludzka ciekawość.
Pewnego dnia weszłam w jej portfolio i były tam jej nagie zdjęcia.... ,, ładne, jako zdjęcie'' pomyślałam ( było zrobione przez profesionalnego fotografa )..
i nic by się podejrzewam wtedy nie stało, gdyby nie sekudnowa myśl ( skoro podoba mi się te zdjęcie na którym jest naga kobieta to może nie kocham mojego mężczyzny bo jestem lesbijką? ) :shock: Przestraszyłam się tak, że zaraz zaczełam się trząść.. jak z automatu zaczęłam obserwować każdy mój i partnera ruch, nasze zachowanie ciągle się bojąc. Dosyć szybko pozbyłam się strachu, że jestem lesbijką i to przestało mnie to dręczyć, jednak nie pozbyłam się od wtedy strachu, że go nie kocham.
Wystąpiła u mnie opisywana u Zordona anhedonia i to kropka w kropkę.
Schudłam chyba w dwa tyg. jeśli dobrze pamiętam 5 kilo w święta Bożego Narodzenia była kulminacja , która potem się powtórzyła w marcu. Nie mogłam nic jeść cały czas chodziłam do łazienki... nie widziałam już wyjścia z sytuacji miałam wrażenie że ja to ciągle ja tylko, że jestem za jakąś zasłoną. Wspomnienie dawnego życia i tamtego szczescia napawało mnie jeszcze większą rozpaczą bo wydawało mi się, że to już nigdy nie wróci.. Miałam myśli, że najlepiej w tej sytuacji by było, gdy mnie nie było... :(: Mój wtedy chłopak o wszystkim od razu wiedział i od początku jest dla mnie ostoją i moim aniołem. Poprosił mnie o rękę mimo iż go uświadomiłam że tej choroby nie jest łatwo się pozbyć. Zaakceptował to i twierdzi, ze mi to kiedyś minie, ale nie na chwilę tylko na amen.
Teraz jest październik co znaczy, że walczę z tym gównem prawie 10 miesięcy i jedynym choć ważnym dla mnie plusem jest to, że dziś już wiem, ze to nerwica.
Wiem to, bo miałam stany, że mijało mi całkowicie ( na początku na chwile - godzinkę, po czym wracały doły i poczucia winy.. potem na jeden, dwa, trzy dni... W tej chwili prawie cały wrzesień było ok... znowu odzyskałam straconą radość życia..) , jednak jakieś 5 dni temu znowu cholerne myśli wróciły.. Tak, wiem. Trzeba się ich nie bać i je olać, tylko, ze czasem to wychodzi a czasem nie i co wtedy? dodatkowo, żeby tego było mało wczoraj oglądałam w wiadomościach o księdzu polskim który przynaje się do tego że jest gejem i ma narzeczonego i zaraz się pojawiła myśl że ja jestem BI . Juz nie lesbijką - bo tego jestem pewna( już to przecież przerobiłam) i bo mój facet mnie podnieca ale żeby było trudniej i żeby jednak się bać to sobie głupia głowa wymyśliła temat BI. :grr:

Oczywiście wiem, ze to kolejna chamska zagrywka nerwicy, ale te myśli mnie ciągle przerazają. z Tym że jestem BI to sobie poradzę i pewnie zaraz mi minie bo tego się nie boję. W tej chwili najbardziej boję się tego, że mimo iż wiem ,że kocham mojego chłopaka to te te myśli przychodzą i czasem siędzą mi w głowie 24h na dobę to znak że tak już bedzie wyglądało moje życie. Że to nie minie nigdy, że będę miała stany przejściowe - raz będzie wracało a raz znowu atakowało, bo czemu tak jest że jak już było ok to znowu wróciło...? eh... mam taki mętlik w głowie że szkoda gadać :( pomóżcie swoim doświadczeniem..
z góry przepraszam że się tak rozpisałam, ale chciałam nakreślić całą moją sytuację od początku nie pomijając ważnych dla mnie wątków.
Awatar użytkownika
anetta30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 113
Rejestracja: 1 października 2015, o 20:12

7 października 2015, o 19:53

czesc nie jesteś bi no chyba że na prawde kręcał cie laski w co szczerze wątpie, ty po prostu masz lęk na ten temat i to wszystko bardzo kochasz swego faceta i prawdopodobnie boisz się go stracic dlatego ta myśl się pojawiła mogę ci tylko dac rade żebys nie słuchała tych myśli zwyczajnie olewaj tylko w ten sposób można się tego pozbyć wszyscy nerwicowcy maja bardzo podobne objawy tylko u niektórych jest wkręt na raka np. u innych na schize a jeszcze u innych właśnie takie myslenie się włącza jak u ciebie nie martw się tym wszyscy mamy bardzo podobie
Asiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 2 października 2015, o 08:09

9 października 2015, o 07:15

Dziękuję za odpowiedź. Widzę duży postęp u siebie tylko mam nadzieje, że on będzie nie przerwany. Wierzę w to szczerze, że uda mi sie wyjść z tego dziadostwa.
ODPOWIEDZ