20 grudnia 2014, o 23:20
Inni ludzie też mają dziesiątki objawów i nikomu na początku nie było łatwo. Trochę to też zależy od indywidualnych predyspozycji, nastawienia do życia, długości trwania zaburzenia itp. Wprawdzie nie przesłuchałem nagrania, ale wg mnie nie chodzi o to, żeby myśleć, że te wszystkie chore objawy to norma. Bardziej o to, żeby uznać, że w tym stanie w którym OBECNIE się znajdujemy, to nic dziwnego. Tak samo, jak gorączka w grypie, ból gardła przy anginie, tak lęki, DD, natręty i inne objawy przy nerwicy. Żyjesz już z tym pewnie jakiś czas, widzisz, że do tej pory nic się nie stało i jakoś ciągniesz dalej, mimo, że jakościowo to życie odbiega mocno od takiego spokojnego normalnego. Myślę, że po prostu musisz się do WSZYSTKICH tych objawów po kolei przekonywać, zaakceptować je i przestać się ich bać, bo choć one są mega uciążliwe, to krzywdy Ci nie zrobią. Człowiek przyzwyczajony jest zwykle do normalnego trybu życia, bez tych zaburzeń, bez lęku, derealizacji, dlatego taki nagły obrót sprawy, powoduje w nas sprzeciw, bo nasze życie staje się uciążliwe, niewygodne, niefajne, ale czasami trzeba coś przecierpieć, żeby było lepiej. Wydaje mi się, że sama sobie powinnaś pozwolić na to żeby te objawy były, przyzwolić na to, że one będą, potraktować je jako coś, co w Twoim obecnym stanie musi się pojawiać. Wtedy umysł zacvznie się uspokajać, bo zauważy, że w sumie nic takiego się nie dzieje, że zycie toczy się dalej, troche inne, ale jednak toczy się. A objawy powoli zaczną ustępować.
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda