Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 lipca 2014, o 21:58

Da się, jest się w stanie jednakże czym są parady psychologiczne? Jest to czesto także nauka jak traktowac swoje myśli lekowe, swóje objawy, może uczyć nastawienia do samego zaburzenia. Więc terapia to nie tylko a na pewno nie powina by tylko pogaduszkami ;)
I jak wyzej podał warrior poczytaj posty z pierwszego działu, wyjasniaja cos niecos vademecum-leku-nerwic.html a tazke inne dzialy jak psychologiczne-techniki.html

Plus mozna posluchac zaburzeni-na-youtube.html

:DD

No na to czas musisz znalezc ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Góral1234
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 maja 2014, o 14:37

8 lipca 2014, o 22:57

Dzięki za szybkie odpowiedzi przede wszystkim dla mnie motywujące jestem góralem całą dusżą i harakterem więc myśle że jakoś sie z tego wyliże jak miałem 16 lat miałem nowotwór tylko więcej sily chyba psychicznej i też to olewałem i czerpalem z życia ile sie da i jestem już 8 lat po nim i nawet nie czułem i nie czuje jak bym mial tak poważną chorobe :) napewno bede brać się za lekturę którą polecacie, postaram się wyjść z tego sam a jeśli nie to w końcu pójdę do tego psychologa tylko zauważam że z dnia na dzień czuję sie coraz mocniejszy tylko zdarzają się te krótkie epizody:) jeszcze raz dziękuję wam za odpowiedzi i pozdrawiam:)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

11 lipca 2014, o 11:39

Pewnie, że jesteś w stanie z tego wyjść. Porady psychologiczne, to nie tylko,wizyta u specjalisty, ale tez czytanie artykułów, czy rozmawianie z osobami, które moga Ci cos doradzić, np. na forum. Leki natomiast potrzebne są raczej osobom, które bez nich nie są w stanie,nawet skupić się na wychodzeniu z zaburzenia. Same w sobie nie leczą, a jedynie łagodzą stan na tyle, by móc nad sobą pracować. Postawa to 99% sukcesu. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
ancia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 21 lipca 2014, o 22:49

21 lipca 2014, o 23:19

Góral1234 pisze:Dzięki za szybkie odpowiedzi przede wszystkim dla mnie motywujące jestem góralem całą dusżą i harakterem więc myśle że jakoś sie z tego wyliże jak miałem 16 lat miałem nowotwór tylko więcej sily chyba psychicznej i też to olewałem i czerpalem z życia ile sie da i jestem już 8 lat po nim i nawet nie czułem i nie czuje jak bym mial tak poważną chorobe :) napewno bede brać się za lekturę którą polecacie, postaram się wyjść z tego sam a jeśli nie to w końcu pójdę do tego psychologa tylko zauważam że z dnia na dzień czuję sie coraz mocniejszy tylko zdarzają się te krótkie epizody:) jeszcze raz dziękuję wam za odpowiedzi i pozdrawiam:)
Super ,cieszę się ,ze walczysz nie poddajesz się :)
wiem, ile ciebie kosztuje praca nad sobą i to jest cudowne ,że masz motywacje, że chcesz :)
Trzymam kciuki być sobie sam z tym całkiem dał rade :)
Awatar użytkownika
Góral1234
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 maja 2014, o 14:37

28 lipca 2014, o 16:26

Kurcze teraz dwa tygodnie było spoko :) czasami jednak pojawiało się to dd głownie w stresujących momentach i gdy byłem zmęczony ale czuje że powoli wracam do siebie:) widze już po tych 8 miesiącach znaczną poprawę bo wszystkie spotkania które sprawiały mi wielką trudność teraz już tak odbieram na spokojnie czasami nawet z chęcią dzwonie i spotykam się z przyjaciółmi czego wcześniej nie miałem. Mam nadzieje że to się za jakiś czas uspokoi aż w końcu przejdzie, jedno co zobserwowałem to to że ciągłe napady tego dziwnego strachu które towarzyszyły mi jakieś 5,6 miesięcy znacznie ustąpiły teraz nawet jeśli powrócą to są chwilę i słabe są w odczuciu, a głownie przez to, że już mnie to zaczeło wkurzać i nawet nudzić:) jak przychodził jakiś atak to miałem taką myśl przewodnią: po co tym sie przejmować skoro i tak to nic nie zmieni a ten strach już tyle razy miałem że poco się go bać jak z niego nic nie wynika to tylko ten mózg sobie tam czasami sam myśli i wymyśla i szukałem byle jakiego zajęcia byle odciągnąć myśli. Jedno jescze co mnie martwi to to że często mam takie stany że czuję że coś robie tj. z automatu a myślami jestem gdzie indziej i oglnie takie głupie myśli że np po co pracuję jak z tej kasy i tak nic niema staram sie to ignorować ale nie zawsze mi to wychodzi i łapie jakiegoś doła i potem się przez jakiś czas żle czuję może macie jakieś pomysły jak sobie z tym radzic???

-- 28 lipca 2014, o 16:26 --
a i przepraszam za pisownię ale jak w nicku jestem góralem i czasami mam problem z czystą polszczyzną a gdybym mowił po mojemu to pewnie co trugie słowo może bście zrozumieli :P
xxxmmmonikaxxx1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 30 lipca 2014, o 20:44

31 lipca 2014, o 00:18

Witam Wszystkich serdecznie :lov:
Ja także chciałabym podzielić się z wami swoją historią :)

A więc do rzeczy : Moje dzieciństwo nie było idealne w 100% :cry: Mój ojczym od kiedy pamiętam pracował za granicą więc żyło nam się bardzo dobrze . Niczego mi nie brakowało , dostawałam markowe ubrania ,jeździłam co roku za granicę na wczasy , dostawałam zawsze to co chciałam . Nie brakowało mi niczego prócz bliskości rodziców . Kiedy ojczym przyjeżdżał do domu cała rodzina i znajomi przychodzili i bawili się często na zakrapianych imprezach .Odkąd pamiętam każdy jego przyjazd wiązał się z imprezą .Mama starała się wynagrodzić nam wszystko rzeczami materialnymi ale nigdy nie dawała mi tego czego w latach dzieciństwa potrzebowałam . Nie pamiętam aby mnie przytulała czy coś w tym stylu !!W tedy tak bardzo o tym nie myślałam jak teraz . Lata mijały , skończyłam średnią szkołę , zdałam maturę , poszłam na studia . Obecnie jestem na 5 roku zarządzania . Dwa lata temu zaczął się mój horror :(( oglądając wieczorem film bardzo mocno zakręciło mi się w głowie , następnego dnia pojechałam do lekarza , ponieważ zawroty nie ustały po przespanej nocy oraz zażyciu magnezu . Lekarz skierował mnie do laryngologa gdzie usłyszałam kilka teorii np. Może to być błędnik , guz lub tętniak ponieważ wszystkie dają takie objawy :(
Dostałam skierowanie do neurologa , na badanie VNG , oraz leki na przepływ krwi . Po miesiącu męki z zawrotami a także wymiotami dostałam łaskawie skierowanie do szpitala na oddział laryngologiczny . Kiedy w końcu trafiłam do szpitala podano mi kroplówki i poinformowana , że jest koniec roku i szpital nie ma pieniędzy na zrobienie badania TK więc muszę czekać na termin (miesiąc) . I wtedy wszystko się zaczęło , podano mi wskazówki co wolno a czego nie wolno mi robić z obawy o tętniaka ,: czyli nie schylać się , nie denerwować , mierzyć cisnienie aby nie było zbyt wysokie itd...przez miesiąc do momentu badania przeszłam tragedię , wpadłam w błędne koło cały czas kontrolowałam się , mierzyłam co 2-3 godz. ciśnienie , leżałam w łóżku , zaczęłam bać się wychodzić sama dalej niż podwórko , zawroty głowy nasiliły się , strach - lęk podwoił , nie wychodziłam już nigdzie .Kiedy miałam jechać do lekarza dostawałam ataku paniki (jeszcze w tedy nie wiedziałam co sie ze mną dzieje ) myślałam że umieram , zapadała się ziemia, sztywniały mi ręce i nogi , trzęsło mi się wszystko . Z każdym dniem im bardziej się nakręcałam tym więcej dochodziło objawów np. gula w gardle , ból głowy jakby obręcz ją ściskała , ból w klatce piersiowej , zawroty , zapadanie się ziemi , uczucie że zaraz zemdleje . Myślałam , że jak zrobie badanie i wyjdzie dobrze to wszystko ustąpi ale to był błąd . Odebrałam wynik , który był idealny wszystko ok , zaczełam więc wymyślać i latać po lekarzach od jednego do drugiego szukając przyczyny tych zawrotów . Robiłam różne badania doppler ok , rezonans głowy -ok , badania krwi Po prostu wszystko i dalej nic nie znalazłam . Po półtora roku upierania się , że na pewno jestem na coś chora postanowiłam w końcu poszukać informacji w internecie gdzie natrafiłam na informację o nerwicy lękowej . Większość objawów pasowało więc zaczęłam czytać na forach artykuły które tam zamieszczano ,historie ludzi cierpiących na podobne objawy do moich . Postanowiłam udać się do psychiatry ( bo jeszcze tylko u niego nie byłam :D )Po rozmowie z Panią doktor dowiedziałam się , że popadłam w błędne koło nerwicy lękowej . Dostałam receptę na lek Seronil 10 mg i zaleciła ćwiczenia relaksujące .Dzięki historiom które przeczytałam nauczyłam się że nie jestem z tym sama , nie które z moich objawów ustąpiły, ataki paniki nie kiedy udaje mi się powstrzymać bo wiem już , że to tylko złudzenie . Lek biorę już od 2 miesięcy ale poprawy nie widzę :( Przez ten czas miałam może dwa dni kiedy nie odczuwałam zawrotów ani żadnego z objawów nerwicy . Czułam się wtedy taka szczęśliwa , jakby życie z powrotem do mnie wróciło , pełna energii ,po prostu WOLNA :lov: ale już na następny dzień wróciła szara rzeczywistość :cry: Czy kiedyś uda mi się pozbyć tego paskudztwa ?
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

31 lipca 2014, o 08:32

I owszem jest to idealnie równe koło lękowe :)
Na początek poczytaj kochana tenże dział vademecum-leku-nerwic.html psychologiczne-techniki.html
i możesz też posłuchać nagrań spis-wszystkich-nagran-forum-o-nerwicy- ... t4548.html
Bo aby wyjsc z tego koła najwazniejsza jest wlasna swiadomosc i prana nad jego przerwaniem. Bo leki to tylko zakrywka i nie sa one zbyt skutecznym srodkiem na pozbycie sie calkowite tego paskudztwa :)
A ze na terapii takze sie nad soba pracuje mozesz na nia spokojnie trakze sie udac.
xxxmmmonikaxxx1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 30 lipca 2014, o 20:44

31 lipca 2014, o 09:45

Dziękuje za odpowiedź :lov: już zabieram się za czytanie . Pozdrawiam
stokrotka87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 5 sierpnia 2014, o 09:26

5 sierpnia 2014, o 09:51

Witam wszystkich serdecznie!
Jestem nowa na forum, ale czytam Wasze porady, historie od długiego już czasu.
Mam 27 lat.
Z nerwicą walczę już 7 lat:(
Wypróbowałam chyba wszystkich możliwych leków, które na mnie nie działają.
Chodziłam na terapię psychodynamiczną cztery lata i nic mi nie pomogła, w styczniu ją przerwałam, bo nie widziałam sensu kontynuowania jej, tak samo czułam się z terapią jak i bez niej. Sytuacja finansowa nie pozwoliła mi już kontynuować jej, 900zł na miesiąc przez 4 lata to dla mnie bardzo dużo:(
Oczywiście psycholog przy przerwaniu mojej terapii powiedziała mi, że sobie bez terapii nie poradzę, ale jak powiedziałam, że mnie na nią już nie stać to powiedziała, że moja decyzja:(

Mam natrętne myśli ciągle w głowie, wiem, że mam strasznie zaniżone poczucie własnej wartości, czuję się jak NIC, jedno wielkie NIC.
Sama sobie pogłębiam ten stan i tą nerwicę.
Ciągle porównuję się do innych, mimo, że skończyłam studia- dwa kierunki, mam dobrą pracę, czuję się jak COŚ co nie ma prawa istnieć.
Przez nerwicę odizolowałam się od ludzi, zamknęłam się w domu i wychodzę tylko do pracy, żeby odhaczyć 8 godzin pracy.
Nie utrzymuję kontaktu właściwie z nikim, zamknęłam się w świecie nerwicy i wirtualnym.
Przesiadywałam na facebooku i różnych portalach plotkarskich i to pogłębia mój stan. Ciągle analizuję jak kto wygląda, jak kto żyje, jak mu się w życiu wiedzie. Patrzę na życie gwiazd i w głowie mam myśli "raz się żyje i powinnam być taka jak oni", oblewa mnie wtedy atak paniki, lęki. Myślę o ludziach "lepszych" ode mnie jak o kimś nadzwyczajnym a o sobie jak o śmieciu. Nie widzę tych normalnych ludzi, bo nie utrzymuję z nimi kontaktu. Żyję w świecie wirtualnym, gdzie wszystko jest takie piękne, bajkowe i cudowne. Nie wiem co zrobić, już nie mam siły, ciągle mam w głowie myśli dotyczące życia ludzi z facebooka i pudelka i ja przy nich czuję, że nie mam prawa nawet istnieć. Czy możecie mi pomóc? Jak mogę zacząć sobie radzić? Wiem, że grzeszę takimi myślami, bo ludzie mają w życiu inne tragedie, a ja zrobiłam się straszną materialistką, cierpię przez to strasznie, zapatrzyłam się na ludzi sukcesu i wszystko inne przestało być dla mnie ważne. Może dlatego, że nie utrzymuję kontaktów z normalnymi ludźmi? że moją rzeczywistością stał się facebook i portale plotkarskie? Macie jakieś rady...? Pomocy :(
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

5 sierpnia 2014, o 11:44

Hej Stokrotka,
Wiem co masz na myśli, bo też kiedyś mi się wydawało,że wiodę takie nudne życie i że każdy ma ciekawsze. Dasz sobie radę bez terapii, a terapeucie po prostu zależy na tych 900 zł bo to sporo jak na miesiąc terapii. Dobrze, że wiesz na czym polega Twój problem więc postarać się nad nim pracować - wychodzić więcej z domu, spotykać się z ludźmi , poznawać nowych ludzi itd. Nie ma sensu porównywać się z innymi bo każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Często w nerwicy wydaje się , że mamy najgorzej a rzeczywistość jest inna. Wychodząc z nerwicy zaczniesz bardziej dostrzegać własne zalety i wzrośnie Twoje poczucie wartości- więc do dzieła :)
stokrotka87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 5 sierpnia 2014, o 09:26

5 sierpnia 2014, o 12:00

greeneyed23 pisze:Hej Stokrotka,
Wiem co masz na myśli, bo też kiedyś mi się wydawało,że wiodę takie nudne życie i że każdy ma ciekawsze. Dasz sobie radę bez terapii, a terapeucie po prostu zależy na tych 900 zł bo to sporo jak na miesiąc terapii. Dobrze, że wiesz na czym polega Twój problem więc postarać się nad nim pracować - wychodzić więcej z domu, spotykać się z ludźmi , poznawać nowych ludzi itd. Nie ma sensu porównywać się z innymi bo każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Często w nerwicy wydaje się , że mamy najgorzej a rzeczywistość jest inna. Wychodząc z nerwicy zaczniesz bardziej dostrzegać własne zalety i wzrośnie Twoje poczucie wartości- więc do dzieła :)

Dziękuję za wsparcie...
Najgorsze jest to, że odkąd pamiętam zawsze się wywyższałam, robiłam wszystko, żeby być w centrum zaintersowania. Traktowałam ludzi jako gorszych, a jak widziałam kogoś lepszego dostawałam ataku paniki.
Wszystko to przepracowałam na terapii, doszłam do tego, ale co dalej...?
Jak mogę nad tym pracować?
Zawsze odkąd pamiętam musiało być tak jak ja chciałam.
W dzieciństwie byłam odrzucana przez rówieśników.
Rodzinę miałam kompletną, bez żadnych patologii itp.

Na I roku studiów obiecałam sobie, że już nigdy nie będę odrzucana, zaczęłam udawać pewną siebie, zaczęłam dzielić ludzi na gorszych i lepszych. Tak bardzo chciałam być lepsza od wszystkich:( tylu ludzi zraniłam:( jeśli ktoś nie spełniał moich oczekiwań, nie chwalił mnie, nie podziwiał, miał odmienne zdanie z automatu stawał się moim wrogiem, i tak jest nadal:(
Strasznie cierpię z tego powodu.
Jak przestać oceniać ludzi?
To ja muszę być NAJ i stąd pewnie moja nerwica.
Stąd też pewnie porównywanie się do gwiazd, bo wtedy byłabym NAJ.
Jak mi ciężko:(
Boję się, że bez terapii nie dam rady, ale też nie dam rady wydawać przez kolejne 5 lat 900zł miesięcznie:(
W jaki sposób mogę zacząć się zmieniać...?
Jak zacząć doceniać innych ludzi i zaakceptować fakt, że nie musi być zawsze tak jak ja chcę? :(
Awatar użytkownika
KaEs86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 15 maja 2014, o 13:09

5 sierpnia 2014, o 12:11

Cześć Stokrotka... napisz z jakiego miasta jesteś, może mogłabym Ci polecić dobrego psychologa, któremu na kasie nie zależy... co do twojego stanu, to już jesteś na plus z tym, że zdajesz sobie sprawę ze swoich słabości i przyznajesz się sama przed sobą, że masz nerwicę i jak to napisałaś, jesteś materialistką itp... może warto zastanowić się nad tym, od kiedy trwa taki stan i co wywołało u ciebie takie reakcje? czasami nawet najprostsza i banalna sytuacja albo podjęta decyzja mogła pogłębić twój stan i zmienić myślenie... czy masz jakichś przyjaciół, osobę bliską serca, której można się swobodnie wygadać? przyjaciele, rodzina (jeśli ma się na prawdę dobre relacje z nimi) potrafią dużo pomóc... ja dzięki przyjaciołom szybko się ze swoich stanów podnoszę, chociaż wiem, że oni nie przeżyją życia za mnie... ale mieć takie poczucie bezpieczeństwa koło siebie, że jest ktoś, kto cię wysłucha to dużo... może warto odnowić relacje ze znajomymi w takiej sytuacji... jeśli jesteś poniekąd "uzależniona" od internetu, warto może spróbować zacząć przełamywać i tę słabość... spróbuj na jeden dzień odciąć się od komputera i wyjść poza dom... będzie ciężko na pewno i myśli będą ciągle krążyć wokół tego ale warto zrobić pierwszy krok.. bez tego nie przekonasz się czy dasz radę... niestety, wychodzenie z każdego schorzenia, dolegliwości, stanu emocjonalnego i innych rzeczy musi zaczynać się stopniowo od jednego czynu poprzez drugi itd.... i wymaga oczywiście czasu ale wszystko jest do osiągnięcia :)
Co się ze mną dzieje - powiedz mi,
Co za demon we mnie drzemie... Nie wiem, nie wiem, nie wiem!
stokrotka87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 5 sierpnia 2014, o 09:26

5 sierpnia 2014, o 12:51

KaEs86 pisze:Cześć Stokrotka... napisz z jakiego miasta jesteś, może mogłabym Ci polecić dobrego psychologa, któremu na kasie nie zależy... co do twojego stanu, to już jesteś na plus z tym, że zdajesz sobie sprawę ze swoich słabości i przyznajesz się sama przed sobą, że masz nerwicę i jak to napisałaś, jesteś materialistką itp... może warto zastanowić się nad tym, od kiedy trwa taki stan i co wywołało u ciebie takie reakcje? czasami nawet najprostsza i banalna sytuacja albo podjęta decyzja mogła pogłębić twój stan i zmienić myślenie... czy masz jakichś przyjaciół, osobę bliską serca, której można się swobodnie wygadać? przyjaciele, rodzina (jeśli ma się na prawdę dobre relacje z nimi) potrafią dużo pomóc... ja dzięki przyjaciołom szybko się ze swoich stanów podnoszę, chociaż wiem, że oni nie przeżyją życia za mnie... ale mieć takie poczucie bezpieczeństwa koło siebie, że jest ktoś, kto cię wysłucha to dużo... może warto odnowić relacje ze znajomymi w takiej sytuacji... jeśli jesteś poniekąd "uzależniona" od internetu, warto może spróbować zacząć przełamywać i tę słabość... spróbuj na jeden dzień odciąć się od komputera i wyjść poza dom... będzie ciężko na pewno i myśli będą ciągle krążyć wokół tego ale warto zrobić pierwszy krok.. bez tego nie przekonasz się czy dasz radę... niestety, wychodzenie z każdego schorzenia, dolegliwości, stanu emocjonalnego i innych rzeczy musi zaczynać się stopniowo od jednego czynu poprzez drugi itd.... i wymaga oczywiście czasu ale wszystko jest do osiągnięcia :)


Jestem z Piaseczna, pod Warszawą.
Mam chłopaka od 5 lat, ale jego też ranię i boję się, że niedługo ode mnie odejdzie, bo widzi że mam straszny charakter.
Zawsze musi być tak jak ja chcę.
Wszystkie jego pomysły neguję, wpadam w szał, gdy nie jest tak jak ja chcę.
Mam straszne lęki związane z zależnością, muszę być zawsze niezależna.
Rodzice kiedyś ograniczali mnie finansowo, nie dawali mi nigdy pieniędzy, na wszystko musiałam zapracować sama.
Zawsze zazdrościłam koleżankom modnych ubrań.
Mam trzech braci, ja jestem najmłodsza.
Zawsze rywalizuję z kobietami, muszę być NAJ NAJ.
Ja o wszystkim muszę decydować, nikt nie ma prawa mieć odmiennego zdania.
To mnie niszczy.
Jak mogę nad tym pracować...?
Na początek usunęłam facebooka i nie będę wchodzić na portale plotkarskie, żeby nie podglądać jak to w życiu się ludziom wiedzie, jak to dobrze być gwiazdą.
Czytałam dużo o osobowości narcystycznej, zastanawiam się czy ja czasem tego nie mam...?
Psycholog zawsze mi mówiła, że nie ma co się szufladkować, że to mi nic nie da.

Chciałabym się zmienić, ale to jest takie trudne:(
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

5 sierpnia 2014, o 13:33

Osobowość można kształtować całe życie więc nigdy nie jest za późno na zmiany. Musisz trochę odpuścić bo stwarzasz sobie za dużą presję,a przecież nikt nie jest idealny. Jesteś niezależna, wykształcona i masz pracę więc musisz sobie zdać sprawę jak wartościową osobą jesteś. Może wyładowujesz na swoim chłopaku wszystkie swoje frustracje więc postaraj się spędzać czas też z innymi osobami. Wychodź do ludzi , rozmawiaj z nimi bo takie spotkania w gronie znajomych wg. mnie przynajmniej są bardzo pomocne w nerwicy - mi to zawsze pokazywało że jak skupię się na innych ,a nie tylko na sobie to gdzieś tam w środku jestem ciągle tą samą osobą.
Moim skromnym zdaniem musisz trochę popracować nad swoim poczuciem wartości - polecam jakiś sport, bo poprawa sylwetki zawsze działa kojąco na kompleksy. Widzę, że Twoje kompleksy nie opierają się na wyglądzie tylko na jakichś takich wewnętrznych wartościach, lubisz być najlepsza i rywalizować, ale musisz przekonać siebie , że już bardzo dużo osiągnęłaś i nie stwarzać sobie niepotrzebnej presji, że ZAWSZE musisz być najlepsza. Czasem po prostu trzeba odpuścić bo nikt nie jest wszechmocny i niezastąpiony . Też akurat nad tym pracuję , bo nienawidzę porażek, ale dostrzegam już postępy i zaczynam czasem luzować i odpuszczać jak czuje za dużą presję.
Moni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 18:57

5 sierpnia 2014, o 21:59

Cześć Wam wszystkim:)
Jestem tu nowa, chociaż już od dłuższego czasu miałam napisać, to zawsze brakowało mi odwagi i chęci.
Moja historia z nerwicą zaczęła się na dobre jakieś 5 lat temu. Wcześniej w wieku dojrzewania miałam nerwice natręctw, chociaż o niej nie zdawałam sobie sprawy. Moja nerwica jak mi sie zdaje jest na podlozu rodzinnym, gdyz moja mama cierpi na chorobe afektywna dwubiegunowa. Wszystkie te przeżycia emocjolalne zwiazane z jej choroba plus to ze jestem z natury bardzo wrazliwa wywolaly u mnie nerwice.Był to dla mnie istny dramat, nie rozumialam jej choroby czulam sie zagubiona i opuszczona. Z nikąd nie widzialam pomocy. Tylko ciągły strach, niepewnosc. Było ze mna kiepsko, o mały włos nie zawaliłabym studiów. Poszłam na terapie, zaczełam łykać leki. Jakoś wyszłam na prostą. Potem przestałam chodzic na terapie dawalam sobie sama rade, pomimo odczuwania lekow, niepokoju, DD, DP.Po kilku latach znowu zaczelam chodzic na terapie egzystencjalna, bo czułam sie zle, objawy wrocily, silne leki, DD i dziwny metli w glowie. Na terapie chodzilam 2 lata, myslalam ze zaczyna mi przechodzic, ze pogodzilam sie z nerwica i bede mogla w koncu odetchnac z ulga. Tak sie tez nie stalo, ciągle mam doczynienia z tym paskudztwem, ucze sie zyc z nerwica ale to kosztuje mnie duzo sił i zdrowia( bo przyplatalo sie do mnie bielactwo, mysle ze to od nerwicy). Lekow nie biore, bo kojarze to z choroba mamy i ze leki juz zostana ze mna do konca zycia. Do psychiatry nie chodze bo wstydze sie i mam poczucie ze sama musze zapanowac nad nerwica. Dzieki za wysluchanie :))
ODPOWIEDZ