Joannaw27 pisze:No to miłych snów i spokojnej nocy
Dzięki i wzajemnie
-- 5 grudnia 2015, o 18:15 --
Hejka wszystkim.
Trochę czasu mnie tu nie było ale ostatnie dni były na prawdę dobre.
Niby noce cały czas były średnie ale nie było źle. Niestety od kilku dni znów nawrót lęków i natrętów. Zauwarzyłem że co chwilę przychodzą mi nowe objawy. Teraz głównie z wkrętami że tracę pamięć, że pogubię się w myślach i zwariuję, że już zawsze tak będę analizował, myślał itd. I cały czas lęk jak takie mysli się pojawiają.Do tego dwa dni temu pojawiło się przygnębienie na kilka godzin którego nie miałem bardzo dawno. Mineło ale po kilku godzinach pojawił się taki kilku sekundowy atak paniki wywołany obawami. Minoł i wiem że wtedy pomogły mi Wasze rady bo mocno nie spanikowałem.
Zauwarzyłem że najmocniej wkręcają mnie obawy i analiza. Np. cały czas podczas lęku lecą obawy że do jutra to już na pewno nie dam rady, że idą święta i pewnie będę się czuł beznadziejnie. Wszystko to obawy o to co będzie. Analiza to np. że może za dużo jestem na forum i dlatego tak się czuję. Więc przez ostatnie dni w ogóle nie wchodziłem na forum, albo że jak wypiję piwo to pewnie dużo gorzej się będę czuł itp. I oczywiście często rezygnuję z tego co lubię. To wszystko jest pochrzanione.
Kurcze nie potrafię cały czas ignorować myśli i nie nadawać im wartości, nie potrafię zastosować podstawowych rad z forum czyli prawdziwej akceptacji i wrzucenia wszystkiego do jednego worka. I nie chcę być tym cholernym egocentrykiem bo wiem że inni też się z tym zmagają i cierpią tak jak każdy w zaburzeniu.Tylko oczywiście cały czas myśli że ja to mam najgorsze, głupie skupianie się na sobie i na swoim cierpieniu.
Mimo tego wszystkiego wiem że bez Was bym sobie nie poradził.
Przyjaciele podpowiedzieli byście mi jak podejść do tematu tych obaw i analizy o której wspomniałem?
-- 29 grudnia 2015, o 20:05 --
Hej wszystkim.
Piszę ogólnie pod koniec roku z podziękowaniami za wszelką pomoc przez ostatnie miesiące.
Przez ostatnie tygodnie miałem tak różne objawy, tak różne myśli, tak różne wkręty że nawet już zapomniałem jakie dokładnie to były myśli.
Do tego przygnębienia i nagła poprawa nastroju, noce z koszmarami i kilka nocy wreszcie normalnych.
Bardzo ważne jest też ryzykowanie, ja mówię do siebie często jak miałem dużo obaw "okej zrobię to i pokażę ci nerwico że dalej będę żył i mi nic nie zrobisz"
Raz,drugi,trzeci,czwarty i zauważam że na prawdę jest coraz lepiej.
Zauważyłem też że za bardzo żyłem nerwicą od kilku miesięcy, była tylko praca, dom, nerwica, forum i czytanie książek o lękach itp.
Wiem że źle korzystałem z informacji na forum, ciągle tylko je analizowałem, coś przeczytałem lub wysłuchałem i na drugi dzień kombinowałem jak to wykorzystać itd. Gubiłem się w myślach i koło się kręciło.
A tutaj trzeba podejść właśnie bez kombinowania, bez ciągłego myślenia że np. teraz jak nie udało się analizowaniem to spróbuję racjonalizowaniem, a to jest błędne koło, z czasem zaczynamy się gubić i nie wiemy co pomaga a co nie. Bez kombinowania chodzi mi że np. uparcie wierzyć że te myśli te objawy(totalnie różne) one pochodzą z mechanizmu lękowego. I mimo miliarda różnych głupich myśli, głupich obaw cały czas przekonywać siebie że gówno mi zrobi ta nerwica i ryzykować, wtedy powolutku przekonujemy się w głębi duszy że rzeczywiście zagrożenie jest irracjonalne, wymyślone totalna iluzja.
Wiele wpisów mi pomaga, wymienię dwa:
kurtyna-nerwicy-opadla-czuje-sie-soba-z ... t6097.html
podsumowanie-wszystkich-wpisow-vica-o-l ... t5951.html
Są to super wpisy i bardzo mi pomogły. Wpisy Barta też są zajebiste.
Dziękuję
Victorowi,Ciasteczko,Divinowi, Bartowi Tojajestem, Misieni, Olkowi, Aramisowi, Agrel122, Wojciechowi, Zebulon, Era 49, ddd, Schanis 22, Tacia, Joannaw27 i wielu innym za całą pomoc i słowa wsparcia w najtrudniejszych momentach.
Mam jeszcze zachowania nerwicowe, czasem delikatne lęki lecz jest potworna różnica niż np. półtora miesiąca temu.
Cały czas nie biorę leków bo ze wszystkich sił chcę poradzić sobie z zaburzeniem swoją świadomością i spojrzeniem na zaburzenie jako normalną reakcję organizmu na moje życie które było przepełnione stresem, przejmowaniem się duperelami i ciągłym zamartwianiem.
Będę starał się ze wszystkich sił nie katować tak stanu emocjonalnego i zmienić swoje życie.
Przyjaciele mam jeszcze takie pytanie.
Jako że zapisałem się do psychologa ze skierowania ze szpitala i byłem pierwszy raz przed świętami i gdy powiedziałem że po szpitalu odstawiłem leki to psycholog bardzo na mnie naskoczyła. Powiedziała że chyba całe życie chce żyć lękami i jak nie zacznę brać leków to kiedyś może być już za puźno.
Oczywiście dała mi skierowanie do psychiatry po leki, byłem i oczywiście dostałem dwa leki ale ich nie wykupiłem.
Dla mnie tych dwoje lekarzy u których byłem i powiedziałem o objawach, myślach itp. to one nie mają pojęcia o lękach, derealizacji, myślach lękowych. atakach paniki itp.
Nie wiem za bardzo co mam zrobić bo do tej psycholog mam rozpisany cały przyszły miesiąc, a do tej psychiatry w lutym mam iść żeby powiedzieć jak działają leki których i tak nie wykupię.
Wiecie, poszedłem tam tylko dlatego że spodziewałem się spotkać psycholog która rozumie, myśli o samobójstwie, myśli lękowe, objawy derealizacji a tu taka porażka. Jak jej powiedziałem że miałem myśli samobójcze i się ich bałem to zapytała się mnie dlaczego chciałem skończyć życie jak jest takie piękne, zapytała się czy zostawiłem list pożegnalny lub jakieś kartki, no kobieta luźna w udach szok. Szczeże to jeszcze wkręt dostałem przez nią i lęk.
Bardzo bym Was prosił o radę. Zakończyć definitywnie temat z lekarzami? i zaufać totalnie sobie bo wiem że we mnie jest wyjście z zaburzenia.
Czy jednak kontynłować terapię jaką mam rozpisaną w styczniu?