Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia:)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

16 marca 2016, o 21:44

Olalala, witaj:-) DZiękuję za odwiedziny.
A teraz mi powiedz, w którym momencie widzisz, że analizuję albo wchodzę w rozważania? Pytam z ciekawości, bo właśnie staram się tego nie robić. Tylko "rejestruję" że dana myśl czy objaw się pojawiły i zlewam (a przynajmniej staram się to robić), bez wchodzenia w analizowanie. Podobnie jest z tą myślą o brak kontroli, której poświęciłaś tyle uwagi - ona się po prsotu pojawiła i tyle, nie rozważałam jej Gry znam i pisałam o nich wcześniej, jak sobie z myślami radzę. Nie pytam dlaczego myśli, czy objaw, czy to od zaburzenia czy nie, bo wiem, skąd. Chyba, że chodzi o co innego, gdzieś się mylę, to poproszę o wskazanie błędu.

Widzę natomiast, że mam problem z nieskanowaniem się i sprawdzaniem, jak się akurat czuję. Tzn. jak mam okresy dobrze, to jest ok, a jak się czuję źle, to rano zaraz sprawdzam, czy jest ok czy nie, a jak nie jest, to w trakcie dnia też "o, teraz jest ok, trochę przeszło", "o, a teraz jest gorzej, muszę się czymś zająć".
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

19 marca 2016, o 20:45

Zestresowana pisze:A to już chyba chyba kwestia semantyki;-)

I też tak zauważyłam, że jak mam spokojny okres w życiu, to wtedy właśnie nachodzą lęki, jakby organizm czy psychika dążyły do równowagi, że w moim życiu musi być jakieś zamieszanie (jestem DDD), Jak jest za spokojnie, to rośnie napięcie.
Myślę, że może to wynikać z tego, że kiedy nie ma życiowego huraganu zaczyna się odpalać postawa oczekiwania na złe, że skoro teraz jest dobrze, to można się spodziewać pogorszenia. Umysł może szukać sobie niepokojów, nie ma tematu do zmartwień w tu i teraz wiec oczekuje ich w pesymistyczny sposób. To takie powielanie schematu. To jedna z propozycji interpretacji tego.


Czasem mam takie dziwne myśli, że na nic nie mam wpływu, że moje życie nie zależy ode mnie, że nigdy nie odpocznę i moje życie nie będzie wyglądać tak, jak chcę.
Chciałabym też być już sobą. Chociaż chyba musi jeszcze trochę czasu upłynąć.
Pamiętaj, że myśli, to tylko myśli. Często tak się zakręcimy w swoim toku rozumowania, że swoje przekonania i przewidywania zaczynamy mylić z FAKTAMI. Wielki błąd. Warto jest przyjrzeć się treści swoich myśli bardziej krytycznie, jakby się oglądało jakiś przedmiot i wtedy jest łatwiej zbudować przestrzeń pomiędzy myślą a emocjami jakie ona generuje. Przestrzeń na zastanowienie się czy nie bierzemy zbyt na powaznie myśli, szczególnie takiej przepełnionej obawami ,lękowej. Używanie skrajnych przekonań też jest niedobre.
"Nie mam na nic wpływu" , to wyolbrzymienie, a już na pewno nie fakt. Prawda brzmi, moim zdaniem tak: "Mam wpływ na pewne rzeczy, a na inne nie mam", "Moje życie zależy po części ode mnie, po części od czynników zewnętrznych, których nie mogę kontrolować i to jest naturalne", "Czasem będę mieć więcej czasu na odpoczynek czasem mniej", "Jestem zmęczona ale będę starała się robić wszystko, by wypocząć", "Moje życie czasem będzie wyglądało tak jak chcę, a czasem nie, ale będę starała się zawsze o siebie walczyć".
Poza tym, zawsze jesteś sobą , ale czasem po prostu wpada się w życiu w taki stan kiedy to jest przyćmione. :)
Pamiętaj o wyrozumiałości dla siebie i przygladaniu się swoim myślom tak, jak pisałam powyżej. Grunt, że jesteś już zaawansowana w swojej pracy nad sobą i wiesz z czym to się je! ^^
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

11 maja 2016, o 07:58

Ciasteczko, dziękuję Ci bardzo, zawsze potrafisz trafić w sedno.
Z tym schematem trafiłaś w dziesiątkę, teraz znowu w tym tkwię, odpalił mi lęk, jakby chciał mi pokazać, że nie zasługuję na dobry okres w życiu. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym schematem właśnie, jak "nie oczekiwać na katastrofę". Co z lękiem - wiem;-)

Dziękuję Ci również za zamianę myśli, akurat pracowałam na tym na psychoterapii, w poniedziałek również zamieniałyśmy niekorzystne przekonania na bardziej konstruktywne. Okazało się, że przekonania, którymi żyłam jeszcze 2 miesiące temu już są nieaktualne same z siebie, tzn. sama je zamienilam i wdrożyłam w życie:D

Po ostanim poście miałam jeszcze dwa nasilenia lęku, ale "przełynęłam" przez nie i uważam, że fajnie sobie poradziłam.

Ostatnio mam fajny okres życiowo, tzn. dużo się dzieje i jestem tym zmęczona, brakuje mi trochę czasu dla samej siebie, ale staram się zadbać o siebie.
Po majówce miałam nasilenie lęku (przejście z totalnego relaksu na nowo do pracy), ale chyba każdy ma tak, że po urlopie się nie chce wracać do codzienności, a i akurat wyszedł lęk. Podeszłam do tego tak, że korzystam jeszcze z ostatniego dnia wolnego na tyle, na ile potrafię, ale potelepało mnie troszkę.

Wczoraj z kolei miałam tak dobre samopoczucie, że aż w którymś momencie przyszła myśl, że to hipomania i na pewno mam ChAD:D Wystraszyło mnie to na tyle, że nadszedł silny lęk, z dusznością, zawrotem glowy i telepawką. Skupiłam się jednak szybko na pracy, wiem, że to nieprawda, działam świadomością i nie skupiłam się na tym za bardzo. Potem nadszedł taki młyn w pracy, że czulam się normalnie zestresowana, po powrocie do domu padnięta, ale lęk jako taki minął.
Z rana teraz potrzęsło na chwilę, ale akceptuję, skupiam się na czym innym i jest ok.

Bardzo pomogła mi książka "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów", zarówno w podejściu do lęku, jak i życia, bardzo spoboała mi się koncepcja "przepływania" przez trudne sytuacje, a nie stawiania oporu - wdrażam to sobie i fajnie mi to wychodzi, a na pewno ściąga to ze mnie dużo napięcia.

Dzisiaj czeka mnie trudny, biegany dzień, a do tego popołudniu wizyta u psychiatry, jestem ciekawa, co z niej wyniknie.

-- 11 maja 2016, o 06:58 --
Jeszcze chciałam napisać, że to ostatnie, takie gwałtowne pogorszenie chyba wynikało z faktu, że:
1) nałożyłam sobie presję, że już czas być "zdrową" i odstawiać leki, bo TAK i że zaburzenie powinno już minąć, a nie mija
2) pojawił się problem z akceptacją.
Awatar użytkownika
nerwula93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 11 maja 2016, o 11:56

5 czerwca 2016, o 16:21

Mam dzisiaj dokładnie tak samo: wrociło dobre samopoczucie, że aż mam wrażenie że jest ono ZA dobre i zaczęłam bać sie, że rozwija się u mnie ChAD ://
straszna huśtawka nastrojów
czyli jednak dalej jest ta analiza w mojej głowie, ale ChAD chyba nie przychodzi od tak sobie??
jak wy radziliście sobie z takimi myślami o hipomanii? ktoś chce się podzielić ?
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

5 czerwca 2016, o 16:27

Tam gdzie jest lęk tam jest nerwica. Nie doszukuj się czegoś więcej. Miewałem momenty w których czułem się lepiej i przez nerwicową analizę to samo sobie pomyślałem. Może ChAD? Ale skoro się boisz to powód jest jeden. Masz zaburzenie emocjonalne, jeszcze Ci mało? Nie ufaj wątpliwością i bierz się za odburzanie. Czytaj materiały forumowe, aż zrozumiesz na czym polega mechanizm lękowy, bo to podstawa. Gdy zrozumiesz to nie będą Cię dziwiły takie rzeczy :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

12 grudnia 2016, o 07:14

Nerwula - ja po prostu sobie pomyślałam, że to myśl lękowa, jak każda inna, przechodziłam już schizofrenię, depresję endogenną, psychozę, to i Chad mogę:P Zresztą gdyby wszystkie obawy o choroby psychiczne byłyby prawdziwe, to już dawno dawno byłbym w psychiatryku, a jakoś nie jestem;-) Zresztą mi dużo dało zobaczenie w pracy pacjentów, którzy rzeczywiście chorują na schizofrenię czy Chad, rozmowa z nimi i doświadczenie tego, że ich lęk jest totalnie innym lękiem. Podstawowa rzecz - gdybyś miała Chad, to z tej hipomanii byś się cieszyła, a nie się nią zadręczała. Mi takie myślenie pomogło.

Co do aktualnych spraw - u mnie od miesiąca znaczne pogorszenie. W zasadzie nie miałam od tego czasu ani jednego normalnego dnia - lęk jest raz większy, raz mniejszy, ale jest w zasadzie cały czas. Dwa tygodnie temu miałam problemy ze snem, przeszły po tygodniu, dzisiaj też praktycznie nie spałam w nocy;/
Dzisiaj mam wizytę u swojej psychoterapeutki i wtedy też dokładniej wszystko opowiem.
W każdym razie obstawiam, że znowu się styki przepaliły - za dużo pracy, za dużo wesel, za dużo zjazdów w weekendy.

Szczerze mówiąc, czuję się niewiele lepiej, niż na początku swojego chorowania - podobne objawy, podobne napięcie. Różnica jest jednak zasadnicza - nie nakręcam się, nie panikuję, nie zadręczam, co mi jest - bo doskonale wiem, co jest grane. Robię swoje, pomalutku, czekając na lepsze dni, bo doskonale wiem, że to minie. Czasami tylko jak nie mogę spać w nocy, to wspomagam się xanaxem, w trakcie dnia nie biorę, bo doskonale wiem, że jak wejdę w tryb dnia, to lęk znacznie się osłabia. Generalnie poświęcam mu mało uwagi i znaczenia - i to też zasadnicza różnica w moim podejściu do lęku. Doświadczyłam też ciekawej rzeczy - mimo odczuwania lęku, można też się dobrze bawić czy na panieńskim, czy na weselu;-)
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że jestem wykończona wręcz;/ Byłoby lepiej, gdybym mogła normalnie spać.

-- 1 listopada 2016, o 11:53 --
Odświeżam, żeby później napisac;)

-- 12 grudnia 2016, o 07:14 --
Dzień dobry wszystkim.
Chciałam się trochę pochwalić, trochę pożalić - mam dwie sprawy.
CO do zasady jest u mnie teraz tak: napady lęku mam raz na jakieś 2-3 miesiące, trwają gdzieś tak około 1-3 tygodni. Przepuszczam je przez siebie, akceptuję, nawet specjalnie technik nie muszę żadnych stosować, bo jakoś tak mi już w nawyk weszło, że robię po prostu swoje i nie analizuję i spycham lęk na drugi plan. Wiem, że nie może mi nic zrobić i że zawsze zaczyna się i kończy, jest po prostu bardzo nieprzyjemnym doznaniem. I teraz tak - czy to, co robię, jest ok? Bo trochę sobie wkręcam, że za długo to trwa, ale na logikę wydaje mi się, że po prostu trzeba trochę cierpliwosci. Tym bardziej, że tak napprawdę każdy "atak" jest już słabszy. DObrze myślę, czy źle myślę?:P

Druga sprawa - to terapeutka mi zrobiła niezłe kuku i nie mogę się z tego zebrać. Otóż stwierdziła ona, że dopóki będę w takiej relacji, w jakiej jestem, to będę miała zaburzenia lękowe. Co gorsze, zrobiła to w okresie, w którym czułam sie naprawdę zajebiście dobrze, zero objawów, zero problemów. I nagle.... BACH - ruszyła lawina. Żeby była jasność - to jest normalny związek, bez patologii i znęcania się, w którym do tej pory czułam się bardzo dobrze i bezpiecznie. Z tym, że teraz przestałam się tak czuć, ciągle analizuję związek pod kątem tego, czy jest ok czy nie ok, wystarczy jakieś krzywe spojrzenie czy nie taki ton głosu partnera, że zaraz rozkminiam. Nie muszę chyba wspominać, jak bardzo to męczy i wpływa na nastrój? Jestem ciągle na granicy płaczu. Ciężko mi z tym i nie wiem, jak to ugryźć.
Terapeutkę będę zmianiać, bo to któreś z kolei "przewinienie" i nie nadajemy na tych samych falach, nie potrafię jej już zaufać i oczywiście tym się też strasznie przejmuję. Nie mogłam dzisiaj już spać w nocy z tego powodu, a w środę idę do nowej pani psycholog, która przy każdym kryzysie nie będzie mi chciała zwiększać dawki leków.
Mamcia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 35
Rejestracja: 18 października 2016, o 11:25

12 grudnia 2016, o 08:53

Znam to z własnej autopsji. Ostatnio terapeutka też mi zasugerowała coś podobnego. I nie mogę w miejscu usiedzieć. Tylko w tym przypadku ma trochę racji. Ale skoro ty uważasz że jest ok i nie ma jakiś większych problemów to olej to, bo zaraz zaczniesz ich szukać na siłę. :^ Nie dajmy się zwariować :^
"Pokochanie siebie jest początkiem romansu trwającego całe życie"

"Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek". Louis L'Amour

"Nauczyłem się, że sukces powinien być mierzony nie tyle pozycją, jaką się osiągnęło w życiu, ile przeszkodami, jakie się pokonało w dążeniu do sukcesu". Booker T. Washington
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

31 grudnia 2016, o 10:37

Mamcia, dzięki:-)
Ja się właśnie dałam zwariować i zaczęłam analizować - wiem, mój błąd;-)
Słuchaj, ja tam uważam, że jeśli mój facet ogląda sobie telewizję, a ja się przez to czuję odrzucona, to to jest mój problem, a nie jego. Mam ostatnio dla niego mało czasu, czuję się z tym winna i oczekuję, że jak już będę miała czas, to on będzie wtedy w 100% dla mnie - a guzik prawda, nie musi tak być, bo tez jest człowiekiem, też jest zmęczony, też może nie mieć na nic ochoty albo akurat mieć siłę na tv i na nic więcej. I oczekuję po 4 latach bycia razem fajerwerków, a szara proza życia mnie "przeraża" - bo tego nie znam. Tymczasem naprawdę mam normalnego, fajnego, czułego faceta, z wadami i zaletami. A babka się mojego mężczyzny uczepiła jak nie wiem. Dlatego uważam, że gdybym miała stabilne poczucie własnej wartości i sama bardziej siebie lubiła, to byłoby inaczej. I mało tego, nie chce mnie słuchać i się uczepiła związku, a inne rzeczy, o których mówię, pomija. Skonsultowałam się z innym psychologiem, który zadał mi tylko kilka pytań i byliśmy w domu (co sams też podejrzewałam) - nie związek jest problemem, a ja w nim.

Super, taka mądra w pisaniu jestem, a emocjonalna małpka robi swoje:P

-- 31 grudnia 2016, o 10:37 --
Kurcze,dużo się działo ostatnio. Niby dobrych rzeczy i trochę złych. Czuje się teraz nie najlepiej, ciągle w leku. Coś więcej napisze niedługo, gdyby ktoś zajrzał i napisał coś mądrego, to byłoby super.
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

22 maja 2017, o 13:31

Dzień dobry wszystkim;-)
Jak to ze mną bywa, piszę w czasie kryzysu :) Przez prawie 5 miesięcy miałam spokój, to znaczy lęk się pojawiał, ale raczej było tak, jak u "normalnych" ludzi. Tymczasem ostatni tydzień kwietnia - przez cały tydzień lęk, lęk, lęk, później majówka i relaks, a potem 10 maja powrót do pracy i tak sobie leci trzeci poniedziałek, z lękiem. Bardzo trudno mi się pracuje, staram się akceptować lęk i przepuszczać go przez siebie, ale różnie bywa.
Terapię skończyłam w grudniu, byłam raz kosultacyjnie u innej pani psycholog i poradziła się wstrzymać i obserwować - tak też zrobiłam. Ale aktualnie zastanaiam się nad powrotem do terapii, u kogoś innego, bo widzę u siebie pewne nieciekawe mechanizmy, które widzę i które mi nie służą, ale nie mam pojęcia, jak mam je zmienić.
Do tego zbliża mi się sesja na uczelni i bardzo się tym stesuje. Staram się podejść na zasadzie, że jakoś to będzie, ale jest mi cholernie trudno.
Dodatkowo spóźnia mi się okres od prawie 2 tygodni i dodatkowo to mnie martwi. Robiłam test ciążowy i jest negatywny, ale i tak się trochę martwię, czy nie jestem w ciąży albo z jakiego powodu się po prostu spóźnia.
Na dodatek robię sobie głupią presję, że niedługo trzeba będzie odstawić leki, i co do będzie po ich odstawieniu - najnormalniej w świecie się tego boję.

a tu sobie wklejam do przeczytania później: zasady-odburzania-1-zasada-uklad-emocjo ... t9618.html
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

23 maja 2017, o 14:51

Znowu piszę sama do siebie :P - miałam możliwość skorzystania z konsultacji u psychologa - po długiej i wnikliwej rozmowie doszłyśmy do wniosku, że trzeba wrócić na psychoterapię. Niestety ta pani się nie podejmuje, bo nie jest psychoterapeutą.
Na pewno do poprzedniej terapeutki nie wrócę i teraz oprócz wcześniejszych stresów doszedł nowy - wybór nowego psychoterapeuty i psychoterapia. Bardzo się boję.
ODPOWIEDZ