Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Depersonalizacja i derealizacja od dziecka. Moja historia.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
daiana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 lipca 2014, o 16:06

28 lipca 2014, o 17:18

Jestem w stanie w którym ciężko będzie mi opisać dokładnie moją sytuację, czuję, że nie ma mnie, tak jak nie było praktycznie całe moje życie, ale teraz przynajmniej rozumiem, wiem dlaczego tak ciężko było mi żyć te wszystkie poprzedbie lata.
Obecnie mam 23 lata, całe życie odkąd sięgam pamięcią wydawało mi sie jakieś dziwne, nierealne, oddalone. Ja zaczęłam myśleć o sobie, że jestem nienormalna, byłam ciągle spięta, nerwowa, przewrażliwiona i zamknięta. Jako dziecko za to (tzn. Do ok. 3,4 roku zycia) bylam podobno wesoła, energiczna, towarzyska, odważna, ciężko było usiedzieć mi w miejscu. Bardzo kochałan mojego brata, było to widać. Wielką miłością darzyłam też szczególnie moją babcię, między nami można było wyczuć szczególną więź.
Wszystko to rozmyło się w przeciągu kilku lat. Zrobiłam się zamknięta w sobie. Nie czułam więzi z moją rodziną, bratem, czułam jakbym stała obok mojej rodziny, jakbym nie była jej częścią. Byłam wtedy dzieckien, nie wiedziałan co się dzieje, czułam niepokój, ale nie wiedziałam jak wyrazić to słowami bo nie wiedziałan jak. Zamknęłam się w sobie.
Obserwowałam ludzi żyjąc obok nich, ale uch nie rozumiałam. Czułam się ciągle nienaturalnie, obco, nabyłam wiele zachowań nerwicowych, ale wszystkie ukrywałam przed rodziną, wstydziłam się i wiedziałam że nie będę potrafiła opisać co mi jest bo sama nie wiedziałam, zaczęłam w tym żyć, dostosowałam sie do tego stanu i udawałam że żyję i jestem szczęśliwa.
Przez te wszystkie lata nikt z moich bliskich nie zareagował, wszyscy tlumaczą się teraz, że myśleli, że taka jestem. Ja cierpiałam. Zakodowałam sobie w głowie, że jestem nienormalna, że pewnie wyolbrzymiam, że inni jakoś żyją a ja przesadzam. Jednak zawsze mialam problem z zawiązywaniem relacji, zaczęłam unikać ludzi z czym czułam się okropnie u co nasilało mije nerwice.
Kiedy wyjechałam ba studia miałam wiarę, że coś sie zmieni. Byłam zszokowana po pierwszym dniu ba studiach tym jaka jesten, jak okropnie sie czułam, jak bardzo paraliżował mnie lęk. Miałam wszystkie objawy depersonalizacji i derealizacji ×100.
Wytrzymałam rok, unikając zajęć jak ognia. Zwróciłam sie do psychiatry po lek, dostałam przeciwdepresyjny mimo, że nie miałam depresji, ale podziałał na lęki. Poczułam, że mogę zacząć zyc, jednak to było życie w iluzji. Żyłam bez lęków, ale też bez tożsamiści, której lek mi nie zwrócił. Udawałam sama przed sobą i innymi siebie szczęśliwą, nie potrafiłam inaczej, tak funkcjonowałam całe życie, nie znałam siebie innej.
Życie szybko jednak wszystko zweryfikowało. Mimo, że bez lęków cuągle było coś nie tak. Poznałam chłopaka, który rzucił mnie po 4 miesiącach twierdząc, że jestem zamknięta w sobie.
Znalazłam pracę w której jak ja to mówię doświadczyłam cudu. Jako sprzedawca miałam okazję obserwować ludzi nie wchodząc w głębsze relacje. Dziewczyna z którą zaczełam pracować też pomogła mi otworzyć oczy po raz pierwszy od 20 lat.
Poczułam , że jestem, tu i teraz, poczułam, że to co mówie ma sens i że zgadzam się z tym w 100%. Wszystko wydało mi sie nowe, inne, ale takie prawdziwe i autentyczne. Czas zaczął płynać inaczej, wolniej, normalniej. Zaczęłam rozumieć życie, ludzi, poczułam, że mam swoje zdanie, że mam siebie. Zrozumiałam moją rodzinę, poczułam jak ich kocham, jak bardzo kocham moją babcie. Zaczęłam poznawać ludzi na nowo, prawdziwie, zerwałam relacje, które zrozumiałam na jakiej zasadzie działają,poznałam swoją rodzinę. Zaczęłam rozmawiać, poznawać siebie. Żeby ratować ten stan zaczęłam pstchoterapię.
Trwało to 3.5 msc, z gorszymi i lepszymi okresami. Teraz wszystko wróciło, zniknęłam. Nie mam siły udawać tak jak robiłam to całe życie. Teraz to rozumiem, mój mózg nie daje rady moim emocjom. Jestem bardzo emocjonalną i uczuciową kobietą, to są fundamenty mojego życia do których nie mam dostępu. Cierpie, obserwując życie z boku, zasmakowałam siebie i odrobiny życia, poczułam na moment swoja rodzine, a oni mnie. Na moment. Nie godzę się na takie życie, za dużo walki, cierpienia i udawania.
Awatar użytkownika
N-e-r-w-u-s
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 891
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36

28 lipca 2014, o 21:22

Witam. Twoje objawy wskazują na objawy odcięcia czyli zespołu Derealizacji i depersonalizacji spowodowane to zostało lękiem. Nie normalna nie jesteś jedynie co Ci dolega to to że masz nerwice, A D/D stąd się wzieło że kiedyś organizm powiedział stop i sie odciął bo za dużo żył w reakcji walcz bądz uciekaj :) możesz poczytać o tym na forum :)
;witajka W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem ;)
daiana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 lipca 2014, o 16:06

28 lipca 2014, o 22:45

Tak, wiem to. Wychowałam sie w D/D, żyje w nim od dziecka. Teraz jako dorosła osoba, która zaznała troche normalnych chwil i normalnego odbioru siebie i ludzi moge jakoś to opisać, bo mam porównanie. 3 miesiące temu czułam się jakbym narodziła się dopiero i zaczęłam poznawać siebie. Przez ten krótki okres pokochałam siebie, z wadami i zaletami. Kazda czynność, od mycia zębów po taniec było dla mnie nowe, czułam, że jestem i że to ja tańczę, że czuję wreszcie swoja prawdziwą przyjemność, nie musiałam już jej sobie wymyślać. Prowadzenie samochodu, sprzątanie mieszkania, nawet to jak sie poruszam zmieniło się na takie moje, prawdziwe, nie mechaniczne i na chama.
Teraz, kiedy wrócił poprzedni stan, moja beznadzieja, która ciągle ze mna była u tak długo nie odpuszczała, czuję że brakuje mi sił by żyć tak jak kiedyś. Nie miałam nic z tamtego życia. Wszystko co mówilan, to jak rozmawiałam, ciągle czułam spięcie, zawsze chciałam uciec, nikt nie mógł do mnie dotrzeć, a ja cierpiałam w tym stanie. Teraz cierpie znowu.
Myślę, że mam bardzo słabą psychikę. Z jednej strony jestem bardzo emocjonalna a z drugiej mam układ nerwowy, który tegi nie dźwiga. Wychodzi z tego moja nerwicowa i odcinająca się od świata i emocji natura.
Widzę jak to wszystko razem zniszczyło mi życie. Kiedy trafiłam na to forum zrozumiałam, że dotyczy to mnie. Wczesniej też czytałam o depersonalizacji i derealizacji, ale nie przemawiało to do mnie, bo ja żyłam w tym od zawsze, nie miałam porównania. Po moim przebudzeniu i ponownym zapadnieciu sie w ten stan zrozumiałam, że to właśnie to I prawdopodobnie wiele innych zaburzeń.
Teraz moim jedynym pomysłem są leki,chce brać coś mocnego, żeby nie być tak bardzo świadomej życia, które dzieje się dookoła mnie, jak zawsze beze mnie. Nie widze dla siebie ratunku.

-- 28 lipca 2014, o 22:45 --
Pamiętam sen, miałam wtedy ok 4, 5 lat kiedy on mi sie przyśnił i długo nie wiedziałam czy to był sen, czy prawdziwe wydarzenie.
Stoje na podwórku przed swoim blokiem, sama. W oknie od mojego mieszkania widze moją mamę i brata. Patrza sie na mnie uśmiechnięci, mama przytula mojego brata i oboje mi machają zza szyby. Ja czuję się źle, czuje się samotna, czuję się dziwnie, okropnie. W niektorych innych oknach pojawiają się sąsiedzi. Patrza na mnie i obserwują. Ja nie wiedząc co sie dzieje stoje i po chwili słyszę wybuch w oddali. Wzmaga sie mój lęk, zaczynam płakać.
W tym śnie czułam się dokładnie tak jak czułam się przez całe późniejsze zycie. Sama, niezrozumiana i narażona na lęk który nie wiem skąd się bierze. Nauczyłam się tak żyć bo jako dziecko nie miałam wyjścia. Znalazłam jedna przyjaciółkę, cała reszte koleżanek zostawiłam. Później uciejałam od tego dzięki jeździe konnej, konie i reszta zwierząt w stadninie uspakajały mnie. Gdyby nie moja pasja moje życie nastoletnie byłoby baardzo marne.
Traktuje to forum chyba jak miejsce w którym mogę sie podzielić tym z kimś kto choć trochę mnie zrozumie, może doda troche otuchy, nie wiem. W tym stanie nie wiem co mną kieruje i jakie mam prawdziwe motywy działań, to okropny pusty stan, przepelniony jedynie smutkiem.
Jakie leki polecacie?
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 lipca 2014, o 00:00

Żadne, na derealizacje i depersonalizacje nie ma leku. Zastanawia mnie natomiast inny fakt: Dlaczego masz DD od dziecka? Co na to wpłynęło? Oraz jak to jest że Ty wiesz że od dziecka masz DD? Kiedy pojawiła Ci się ta świadomość czym DD jest? Bo widzisz, samo DD w sobie jest odcięciem, naturalnym stanem umysłu który może mieć każdy zdrowy człowiek. Więc DD ogólnie nie jest kategaryzowane jako choroba lub zaburzenie. To reakcja defensywna umysłu na stres/presje itp. Więc jeśli możesz, to napisz może troszkę więcej o Twoich objawach? Ponieważ samo DD było tylko reakcją. A jeżeli miałaś jakieś lęki/stresy/presje w dzieciństwie, bądź pewne zachowania oraz odczucia, to było współistnienem z czymś jeszcze.

Oczywiście wcale tak nie musi być, tylko mnie ciekawi powód wystąpenia DD przez całe życie, jako że ten stan sam w sobie jest przejściowy.

Pozdrawiam.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

29 lipca 2014, o 11:05

A moim zdaniem to jest tak dlatego ze daiana jest zbyt wrazliwa, i nie radzila sobi ejuz od malego z roznymi czynnikami w zyciu. To tak samo jak ludzie co maja nerwice od malego. A ze ciagle zle to traktowali, bo nie wiedziale ze mozna inaczej to to caly czas trwalo.
Daiana piszesz ze zakodowalas sobie w glowie ze jestes nienormalna i to jest caly punkt, plus nie radzenie sobie zapewne z roznymi sytuacjami w zyciu, przez co ciagle bylas w tym stanie.
Nawet jak ty to opisujesz to widac ze ty przez wszystkie lata to jednak przezywalas.
Wiec leki to nie recepta, oczywiscie sa leki antydepresyjna badz neuroleptyki, jak pojdziesz do psychiatry ta jakis ci zapisze, nie ma sprawdzonego leku na DD, takie cos nie istnieje. Z lekami jak sie chce brac to trzeba probowac.
Natomiast mysle ze dobrym pomyslem bylaby terapia, bo tutaj w grw wchodzi na pewno fakt nie radzenia sobie ze stresem i roznymi sytuacjami.
A dd to efekt tego plus wkrecenie sie w ten stan.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

29 lipca 2014, o 11:35

Jestem tego samego zdania co DDD. Pora zaczac patrzec na to inaczej daiano
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
daiana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 lipca 2014, o 16:06

29 lipca 2014, o 14:24

Dziekuje za odpowiedzi. U mnie jednak dochodzi do tego jeszcze jedno zaburzenie, wydaje mi sie ze glowne - aleksytymia. W trakcie terapii ktora zaczelam po moim przebudzeniu doszlam z terapeutka do wniosku, ze cierpi na nia moj ojciec oraz cierpial moj dziadek alkoholik. Nie dopuszczalam do siebie, ze to moze dotyczyc rowniez mnie, ale dotyczy, wczoraj w nocy wreszcie to do mnie dotarlo. Nie mam juz sil, cale moje zycie to iluzja i desperacka walka o normalnosc, nie jest mi ona pisana.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

29 lipca 2014, o 18:32

No ale tez tak moze byc ze po prostu sama sprawa odciecia czyli derealizacji odcina cie od emocji. Bo mowisz ze teraz mialas lepszy okrwes, jakby przeswit od tego. Nie wiem czy ta aleksytymia daje taka mozliwosc, a do tego ta aleksytymia to troche taka grubymi nicmi szyta, bo wiele z tego pasuje do wielu ludzi. No ale tez psycholog z toba wiecej rozmawiala :) jak tylko tak sobie glosno mysle.
daiana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 lipca 2014, o 16:06

29 lipca 2014, o 20:35

Czuje pustke emicjonalna od dziecka, do mojego przebudzenia funkcjonowalam tylko wykorzystujac swoj rozum. Kazda rozmowa byla dla mnie wyzwaniem, zawsze stwarzalam pozory, do kazdego staralam sie dostosowac. Po tych 3 miesiacach cudu, doswiadczajac siebie widze pustke jaka w sobie nosze nie przykryta juz pozorami.
Nie wiem czy aleksytymia potrafi odpuszczac, wiem, ze mozna w trakcie terapii nauczyc sie nazywac emocje i stworzyc nowe polaczenia w mozgu. U mnie jednak po przebudzeniu jakby to wszystko juz bylo, jakbym sie do tego jakos dokopala, jakbym wyplynela na moment na wierzch spod tego syfu zaburzen.
Od dziecka bylam energiczna i wesola, bylam odwazna i bardzo otwarta na ludzi i inne dzieci. Waznym symptomem problemow jakie mam byla moja masturbacja. Masturbowalam sie od 3 roku zycia. Poczatkowo nie ukrywalam sie z tym przed rodzicami, ich interwencja w postaci nakazania mi kleczenia przed obrazkiem swietym i przysieganiu przed Bogiem, ze juz nigdy tego nie zrobie wywolalo u mnie szok. Wiedzialam, ze nie dam rady sama, zalana lzami blagalam ojca zeby przestal kazac mi to robic, on nie mrugnal powieka pizbawiony jakichkolwiek emocji. Czulam sie brudna i zla, oklamalam Boga, ktorego moja babcia nauczyla mnie kochac. Zostalam z tym sama.
Od tamtego czasu z roku na rok masturbacja nasilala sie. Wydaje mi sie, ze ograniczony dostep emocji do mojej swiadomosci powodowal we mnie frustracje co objawialo sie potrzeba wyladowania jej poprzez masturbacje. 3 miesiace temu, kiedy poczulam ze potrafie mowic powiedzialam o wszystkim rodzinie, mowilam im wiele o sobie, chcialam zeby zrozumieli moj stan. Poczulam zlosc do matki, ze nie widziala co sie ze mna dzieje, wygarnelam jej wszystko co lezalo mi na sercu tyle lat. Teraz, czuje ze nie moge nic, po raz kolejny czuje ze to co mowie nie ma sensu i zamykam sie w sobie coraz bardziej, czujac ze nikt mnie nie rozumie i nie zrozumie nigdy.

-- 29 lipca 2014, o 20:35 --
Właśnie opitoliłam swoje dlugie, gęste włosy, które zapuszczałam od kilkunastu lat. Wiecie co czułam jak to robiłam, nic. Czułam jedynie, że robi mi sie gorąco.
ODPOWIEDZ