Dzięki. Jestem właśnie chwilę po drugiej wizycie. Z tego co sprawdzilem facet ma ukończonych masę kursów, oraz bardzo dobre opinie (o ile w opinie z internetow można w pełni wierzyć). Zadałem sporo pytań, ale odpowiedzi bywały czasem średnio "zadowalające". Pytanie czy to nie ja oczekiwałem niemożliwego - pytanie o efekty: kiedy powinny się pojawić, czy to zadziała, itp nie sa takimi, na które da sie precyzyjnie odpowiedziec. Choć z drugiej strony można się wysilic na coś atrakcyjniejszego niż "nie wiem" w odpowiedzi (miłe, uśmiechnięte, ale jednak). Inne odpowiedzi były nieco enigmatyczne. Nic w kategoriach "na pewno", "100%", "gdy zrobimy to to będzie tak", itp. Ale taka odpowiedź jest chyba niemożliwa. A, by zabrać się znów za przełamywanie nerwicy muszę wiedzieć, że jestem zdrowy, albo choć mieć pewność "na co jestem chory", by walcząc z zaburzeniem (akceptacja ignorancja itd), w trudniejszych chwilach, nie dac się jej złamać, by nie zacząć wierzyć, ze jej efekty to wynik "choroby". A tego przekonania wciaz nie ma. Szczerze mowiac po wizycie czuję się chyba gorzej, ale jest to pewnie wynik tej mojej analizy i nie otrzymania "zapewnień".
Pytałem go również o te krysztliki i zwiazane z tym manewry diagnostyczne i naprawcze. Odpowiedzial, że nie słyszał o tym. Nie chciał również bym zostawił mu jakiś namiar na tą kwestię. Tak jak piszesz, spróbuję sprawdzić to w domu, ew. znaleźć kogoś kto sie zna.
Jego zdaniem "naprawienie" zajmie 2-3 miesiące (wizyty co 10-14 dni). Ale z drugiej strony nie jest pewny czy to w ogóle pomoże. A nie moge sobie pozwolic na zmarnowanie 2-3miesiecy.
Mam też wrażenie, że zarówno w trakcie jak i po wizycie nie czuję się jakoś specjalnie lepiej (dziś, jak pisałem wręcz gorzej). Może nie ma w tym nic dziwnego - w trakcie uruchamiane są tylko "procesy naprawcze", których efekty przyjdą z czasem. Ale czy faktycznie przyjdą skoro, póki co przynajmniej, nie czuję efektów, nie bardzo jest się na czym oprzeć z przekonaniem do tej metody.
No i co tu robić? :/ Wycieczka do dobrego klasycznego rehabilitanta może "zaszkodzić" temu co robi osteopata (nie wiem czy zatrzymać te "procesy naprawcze", ale z pewnością wykonane tam ćwiczenia będą stać w opozycji do wersji osteopaty, że na ćwiczenia jest zbyt wcześnie, ze jeszcze zbyt duże napięcie). W efekcie dołoży to tylko masę kolejnych pytań, bez względu na to czy będzie gorzej czy lepiej (dzięki ktoremu/przez którego z nich jest teraz tak i tak, itp). Najgorsze, że to wszystko póki co tylko oddala od najważniejszej i najtrudniejszej sprawy - skutecznego walczenia z nerwicą.
Dzięki za linki. Z pewnością przetestuję. Spróbuję też powtórzyć manewry z filmiku nagranego w gabinecie (Twoich jeszcze nie widziałem, może to to samo).
https://youtu.be/F7A2PkAlUPg