Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Znowu zły stan

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

27 listopada 2015, o 17:48

Witam,
Po ostatnim złym stanie stopniowo do siebie dochodziło długo tylko po to, żeby teraz znów to szlag trafił - bo znów mnie dopadły doły i pustka. A już tak się cieszyłem że wszystko się unormowało.
Oczywiście nie było to nagłe, bo miesiąc temu zaczęły się problemy ze snem- budzenie nad ranem niemal dzień w dzień. Od 3 tygodni pogorszenie libido, a od 2 tygodni lekkie obniżanie nastroju. Nie wiem czemu tyddzień temu poczułem niewytłumaczalny strach przed tym, że ta pustka i doły wrócą następnego dnia zaczęły się wahania nastroju - jedna godzinę było ok drugą już nie no i tak to sie rozwijało tak by znów nic pozytywnego nie czuć i czuć się tak że najlepiej to wziąć tabletki i nie myśleć.

Świadomość że ostatnim razem to trwało niemal bez przerwy ponad miesiąc mnie dobija. Bo to jest w moim odczuciu koszmar.
Psycholog uważa, że powinienem to zaakceptować. Ok ale jak akceptować coś co odbiera mi całą motywację i chęci i radość i właściwie wszystko ? Cóż może być gorszego ? Gdyby to miało trwać tydzień lub 2, gdyby to miało się powtarzać co roku, co pół roku - jeszcze bym to zniósł. Ale to nie dość że z każdym kolejnym razem ma coraz straszniejsze objawy, nie dosć że z każdym kolejnym razem trwa coraz dłużej, to jeszcze każdy taki "nawrót" jest szybszy - tzn te remisje są coraz krótsze.
Jak więc mam na to patrzeć optymistycznie i się cieszyć ?

Trochę wylewam swoje żale, a trochę faktycznie chciałbym znać odpowiedź.
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 18:32

Nie zawsze wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli. Raz możemy czuć się gorzej, raz lepiej.
Długo nie umiałam zaakceptować u siebie faktu, że mam takie poprawy i kryzysy. A jak jeszcze poczytałam, że inni się wyleczyli, innym się udało, to wbiłam sobie do głowy, że to wyłącznie moja wina, że u mnie jest inaczej.
I to był błąd.
Dopiero kiedy zaczęłam traktować nerwicę jak katar - czyli: łapiesz katar, leczysz, kataru nie ma, ale nie jest powiedziane, że nie wróci za rok (czy inny okres czasu), poczułam się lepiej, spokojniej i łatwiej było mi poradzić sobie z potencjalnymi wahaniami, nawrotami.
Pogodziłam się z tym, że będę miała nerwicę do końca życia i mogą się zdarzać słabsze dni. Nie kładę już nacisku na to, żeby starać się utrzymać dobry stan cały czas i wiesz co? Od kiedy przestałam kłaść na to nacisk, jest oki.
Kiedy czuję się gorzej, mówię sobie - spoko, może tak być, w końcu mam problemy nerwicowe. I zwykle te gorsze dni trwają bardzo krótko.
Może gdybyś poszedł za radą psychologa i powiedział sobie - dolega mi to i to, mogę się gorzej czuć, to za jakiś czas minie, a w tym gorszym okresie będę dla siebie bardziej wyrozumiały, będę bardziej o siebie dbał, rozpieszczał, kochał siebie, to też byłoby łatwiej?
Ostatnim razem ten dół trwał ponad miesiąc, kolejnym razem może potrwa pół miesiąca. Gdyby to był katar, to też liczyłbyś ile trwał poprzednim razem? Pewnie nie przywiązywałbyś do tego większej wagi.
Może nie traktuj tego jako: byłem wyleczony i mam nawrót, tylko spróbuj podejść tak jak ja? Dolega mi, więc raz może być lepiej, raz gorzej. Zaakceptuj fakt zaburzenia, choroby. Nie uciekaj od tego.
Żebyś mnie źle nie zrozumiał - nie namawiam do tego, byś przestał wierzyć, że to jest do wyleczenia. Tylko, byś potraktował siebie i dolegliwości bardziej łagodnie, popatrzył na nie z boku, bez emocji, na spokojnie. Pozwolił sobie na te gorsze dni. Bo każdy człowiek w życiu, zdrowy czy chory, ma lepsze i gorsze dni. I to jest naturalne.
Nie skupiaj się na wyczekiwaniu ile to potrwa tym razem. Może spróbuj zająć czymś, co da ci radość, co oderwie Twoje myśli od gorszego samopoczucia. Wiem, że jest to trudne, ale siedzenie, czekanie na zakończenie gorszych dni, nic nie daje. Czasami trzeba zmusić się do czegoś. Może odrobina relaksu, muzyki, która wpadnie Ci w ucho, może książka, gra, film, może aktywność fizyczna?
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 listopada 2015, o 18:39

Witaj Thori ! Pogodziłaś sie z tym że bedziesz miała nerwicę do końca życia , dlaczego tak zrobiłaś ? Nie rozumiem , ja się godzę na objawy teraz i tutaj, no bo są ale nigdy by mi nie przyszło do głowy żeby się pogodzić z nerwicą na całe życie to śmieszne poprostu , nie widzisz ile ludzi z tego wychodzi i nerwica już nigdy do nich nie wraca .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

27 listopada 2015, o 19:01

Ja mam takie podejście jak Ty schanis, uważam, że znając schematy nerwicy, świadome wyjście z tego oraz zmiana myślenia i czasami życia daje nam podstawy do wyjścia z tego raz na zawsze. Ja ostatnio też miałam gorszy czas, dziecko w szpitalu i TAM miałam takie odrealnienie, jak na początku zaburzenia i wiecie co, na drugi dzień tego nie było, a jak bym się wkręciła to by było do dzisiaj.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 listopada 2015, o 19:03

martynka pisze:Ja mam takie podejście jak Ty schanis, uważam, że znając schematy nerwicy, świadome wyjście z tego oraz zmiana myślenia i czasami życia daje nam podstawy do wyjścia z tego raz na zawsze. Ja ostatnio też miałam gorszy czas, dziecko w szpitalu i TAM miałam takie odrealnienie, jak na początku zaburzenia i wiecie co, na drugi dzień tego nie było, a jak bym się wkręciła to by było do dzisiaj.
Martynka :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 19:10

Schanis - bo poprzez to pogodzenie łatwiej mi było zaakceptować objawy, które jeszcze czasami się zdarzają. I teraz jest tak jak u Martynki, że jest gorszy dzień czy kilka dni, ale szybko mijają.
Inną sprawą jest, że nie znam osobiście, w realu ani jednej osoby, która żyła z nerwicą, i która jest wyleczona i u której objawy się nie pojawiają. Za to znam takie, które mówiły, że są wyleczone, ale mają objawy. A nie widzę sensu oszukiwania samej siebie, że nigdy do mnie nie wróci.
Może być tak, że nie wróci i wtedy za dajmy na to kilkanaście lat powiem: miałam, wyleczyłam.
A może być tak, że co jakiś czas jakiś objaw się chwilowo pojawi. I wtedy raczej nie da się powiedzieć: wyleczyłam. Prawda?
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 listopada 2015, o 19:10

Thori pisze:Schanis - bo poprzez to pogodzenie łatwiej mi było zaakceptować objawy, które jeszcze czasami się zdarzają. I teraz jest tak jak u Martynki, że jest gorszy dzień czy kilka dni, ale szybko mijają.
Inną sprawą jest, że nie znam osobiście, w realu ani jednej osoby, która żyła z nerwicą, i która jest wyleczona i u której objawy się nie pojawiają. Za to znam takie, które mówiły, że są wyleczone, ale mają objawy. A nie widzę sensu oszukiwania samej siebie, że nigdy do mnie nie wróci.
o jej to może posłuchaj Viktora Hewada , poczytaj troszkę tu na forum to może zmienisz zdanie .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 19:28

Spokojnie, spokojnie :)
To jest po prostu moje podejście :)
Ogólnie wychodzę z założenia, że jestem zdrowa, a nerwica, to tak jak ten katar. Czasami jest, czasami się go nie złapie. I tak jak w przypadku kataru wiem, że może się pojawić. Też towarzyszy człowiekowi przez całe życie :)
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

27 listopada 2015, o 20:50

Thori a ci twoji znajomi z nerwicą próbowali z niej wyjść?Jesli tak to w jaki sposób?Bo to co piszesz,podwaza to co mówia ci którzy z tego wyszli i chcą się tym dzielnic z innymi na forum.
Trochę to smutne co piszesz,gdybym to przeczytała parę miesięcy temu ,to bym się zdolowała ,ale dziś juz wiem ze z nerwicy mozna wyjsc i to na zawsze.Więcej optymizmu :D
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

27 listopada 2015, o 21:02

No wlasnie bo wychodzic z zaburzenia a WYCHODZIC Z NIEGO I ZMIENIAC FILOZOFIE ZYCIA, to dwie rozne sprawy.
Ja sobie przywalam na to ze kiedys w zyciu moze mnie spotkac sytuacja gdzie poczuje objawy od ukladu nerwowego 9bo to jest mozliwe u kazdego czlowieka), co nie znaczy ze bede mial nerwice.
Zaburzenie lekowe mialem okropne a jednak jestem juz pare lat po tym wszystkim, nie unikam tematow, wchodze na forum a ani natrety ani dd, ani ataki paniki ani zadne inne lęki czy objawy mi nigdy nie wrocily.
A i stresy mam i problemy w zwiazku i rodzinie a ni ema nic a nic z tego.
Nie jestem zreszta tu jedyny.

Wiec to jest mozliwe.
Ale oczywiscie jezeli ktos akceptuje to ze mu sie pojawiaja czasem objawy i mu tak dobrze to tez to jest jego prawo.

Kazdy czlowiek jest inny, moze miec inny temperament, charakter i nie wszystko jest od razu dla kazdego takie oczywiste.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 22:37

Z tego co piszecie, to w takim razie wychodziłoby, że jestem odburzona, albo prawie odburzona.
Tyle, że ja tak nie uważam, bo czasem coś tam się zdarzy, gorzej się poczuję i to dla mnie taki sygnał, przypomnienie, że coś jeszcze mam do przerobienia, nad czymś mam się zastanowić, coś zmienić. I tak jak piszesz Wojciechu, daję sobie na to przyzwolenie, no bo mam nerwicę (czy tez miałam) i może mi się taka sytuacja przydarzyć.
Może mój sposób myślenia wynika z tego, że dla mnie czarne jest czarne, a białe jest białe. I albo coś jest, albo czegoś nie ma. Jak mam nerwicę, to mogę mieć atak paniki, czy słabszy dzień, a jak jej nie mam, to nie mogę.


era49 - z osób, które znam, jedne biorą tabletki, chodzą na terapie, leczenia itp i nic z tego prawie nie wynika. To znaczy poprawa jest na krótki czas. Może problem w tym, że nie do końca pracują nad sobą, bo brak czasu, bo trzeba zarabiać, bo rodzina, bo trzeba to, bo trzeba tamto - standardowe wymówki, żeby nie pomyśleć o sobie i nie pozostać sam na sam ze sobą i myślami. Ale to już ich problem, nie mój.
Nie piszę, że nie można wyjść, tylko napisałam, że ja nie znam w realu osób, którym się udało oraz, że mnie łatwiej było zaakceptować stany lękowe i objawy, godząc się z tym, że mam nerwicę i mogę mieć ją do końca życia.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 listopada 2015, o 22:40

Thori a ja znam w realu taką osobę która wyszła z nerwicy i nie ma żadnych objawów , gubisz się Kochana w tym co piszesz nie widzisz tego ?
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 22:42

W którym miejscu się gubię? Może źle sformułowałam myśl.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 listopada 2015, o 22:46

Thori pisze:W którym miejscu się gubię? Może źle sformułowałam myśl.
Sama nie wiesz czy masz nerwicę czy się juz odburzyłaś czy jeszcze nie czy wogóle sie odburzysz a może juz jesteś odburzona , a może całe życie bedziesz miała nerwicę bo się z tym pogodziłaś , taka plątanina ogólnie co ?
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

27 listopada 2015, o 22:55

No, to jednak źle wyraziłam to co chciałam napisać.
Chodzi o to, że mam stwierdzoną nerwicę przez lekarza. W efekcie pracy nad sobą, nie miałam masę czasu jej objawów, ale zdarzało mi się mieć słabszy dzień. Na przykład z początkiem listopada złapał mnie atak paniki na moto. A tydzień temu miałam problem z wyjściem z domu. Chwilowe, bo chwilowe, ale jednak było.
Wynikało z przemęczenia, bo trochę za dużo sobie wzięłam na kark i nie miałam czasu na odpoczynek.
Więc ja to sobie tłumaczę tak: mam nerwicę i mam prawo mieć taki gorszy dzień.
Co do odburzenia - jeśli objawów nie było przez długi czas, to mogłabym powiedzieć, że jestem odburzona, albo prawie odburzona. Ale, że objaw się pojawił, więc chyba nie jestem. Czyli, że dalej tę nerwicę mam. I akceptuję to, że mogę nie mieć objawów np. przez kolejne lata, ale pojawią się na chwilę za np. 4 lata. A potem może za 10. Czyli, że wciąż tę nerwicę będę miała.
ODPOWIEDZ