Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Znów straciłam nadzieję

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Małgosia37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 16 lipca 2015, o 11:03

28 sierpnia 2015, o 21:15

Cześć wszystkim, dawno nie pisałam, poczytałam trochę wpisów na forum i artykułów na stronie. Jakoś radziłam sobie, lęk mijał a nawet jeśli powracał to był do wytrzymania. Niestety od kilku dni jest źle. Wróciły lęki, znów boję się, że to co się ze mną dzieje to znak, że rozwija się choroba psychiczna. Natrętne myśli dotyczące skrzywdzenia kogoś mieszają się z natręctwami związanymi z porządkiem, czystością. Zawsze lubiłam porządek i denerwowało mnie gdy nie było posprzątane dokładnie, ale ostatnio dopada mnie wręcz wściekłość o każdą plamkę na podłodze. Potrafię wrzeszczeć na innych o każdą błahostkę i właśnie tej agresji, złości, która we mnie siedzi boję się strasznie. Potrafię się tak nakręcić, że nie mogę przestać się denerwować, aż w środku cała się trzęsę. Boję się, że to doprowadzi kiedyś do utraty kontroli nad sobą i zwariuję. Jak przypomnę sobie początki mojej nerwicy, czyli strach, że jestem ciężko chora (fizycznie), to wolałabym do tego wrócić, niż przeżywać teraz objawy psychiczne, one są bez porównania dużo gorsze. Przygnębienie sprzed roku znów powróciło, ciągle chce mi się płakać. 3 miesiące temu skończyłam brać Zoloft 50, który zażywałam przez pół roku. Zaczynam znów rozważać farmakoterapię. Myślicie, że to dobry pomysł? Czy ktoś z Was też wpada we wściekłość z byle powodu?
Awatar użytkownika
StiV
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 108
Rejestracja: 21 maja 2015, o 15:49

28 sierpnia 2015, o 21:18

Musisz zaakceptowac ze co jakis czas beda kryzysy lub gorsze dni. Ja zdenerwowany jestem caly dzien, jestem tykajacą bombą i z tym mam wałsnie problem z którym sobie nie radze.

-- 28 sierpnia 2015, o 21:18 --
Musisz zaakceptowac ze co jakis czas beda kryzysy lub gorsze dni. Ja zdenerwowany jestem caly dzien, jestem tykajacą bombą i z tym mam wałsnie problem z którym sobie nie radze.
Świat czy może ja? https://www.youtube.com/watch?v=joxrpvFBEk0
Awatar użytkownika
PatrycjanXIII
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 30 lipca 2015, o 19:31

28 sierpnia 2015, o 21:29

Jak to mówi moja Pani psycholog, leki to 50%, reszta jest w nas. Miła kobietka i ufam jej. Prawda na temat farmakoterapii jest taka, że zagłuszy ona emocje, ale jak wiadomo syf zamiatany bez końca pod dywan urośnie do rozmiarów góry...
Małgosia37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 16 lipca 2015, o 11:03

28 sierpnia 2015, o 21:42

Tylko jak mam wrócić do pracy po rocznej przerwie skoro chce mi się ciągle płakać? Praca jest miejscem, gdzie zaczęła się moja choroba. Właśnie tam miałam pierwsze objawy nerwicy. Samo przekroczenie progu wywołuje palpitacje serca i problemy z oddychaniem. No i teraz ten lęk, że coś mnie wyprowadzi z równowagi.
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

28 sierpnia 2015, o 21:51

Małgosia37 pisze:Cześć wszystkim, dawno nie pisałam, poczytałam trochę wpisów na forum i artykułów na stronie. Jakoś radziłam sobie, lęk mijał a nawet jeśli powracał to był do wytrzymania. Niestety od kilku dni jest źle. Wróciły lęki, znów boję się, że to co się ze mną dzieje to znak, że rozwija się choroba psychiczna. Natrętne myśli dotyczące skrzywdzenia kogoś mieszają się z natręctwami związanymi z porządkiem, czystością. Zawsze lubiłam porządek i denerwowało mnie gdy nie było posprzątane dokładnie, ale ostatnio dopada mnie wręcz wściekłość o każdą plamkę na podłodze. Potrafię wrzeszczeć na innych o każdą błahostkę i właśnie tej agresji, złości, która we mnie siedzi boję się strasznie. Potrafię się tak nakręcić, że nie mogę przestać się denerwować, aż w środku cała się trzęsę. Boję się, że to doprowadzi kiedyś do utraty kontroli nad sobą i zwariuję. Jak przypomnę sobie początki mojej nerwicy, czyli strach, że jestem ciężko chora (fizycznie), to wolałabym do tego wrócić, niż przeżywać teraz objawy psychiczne, one są bez porównania dużo gorsze. Przygnębienie sprzed roku znów powróciło, ciągle chce mi się płakać. 3 miesiące temu skończyłam brać Zoloft 50, który zażywałam przez pół roku. Zaczynam znów rozważać farmakoterapię. Myślicie, że to dobry pomysł? Czy ktoś z Was też wpada we wściekłość z byle powodu?
Małgosiu, a co robiłaś w czasie kiedy nie pisałaś na forum? Rzuciło mi się to w oczy w twojej wypowiedzi. Nie napisałaś więc nie wiem czy pracowałaś z swoją dolegliwością systematycznie przez ten czas. A systematyczność to klucz-takie moje zdanie. Praca z doskoku nie daje zbyt dużo, więc nawet jak się polepsza to trzeba moim zdaniem dalej pracować, a nie ulegać złudzeniu, że już jest ok no i też własnemu wygodnictwu.
Co do nakręcania się-znam to Małgosiu i ja;). W końcu zaczęłam chwytać nowy sposób radzenia z tym sobie- zmieniam totalnie temat mojego zainteresowania, porzucam czynność która mnie nakręca. Na początku bardzo mnie ciągnie, żeby do niej wrócić, ale wytrzymuję to i z czasem zaczynam myśleć o czymś innym. Wiem, że jeśli przeszkadza ci brud to może być to trudne do wykonania. Moim zdaniem pod taką sztywnością ("zawsze musi być idealnie czysto") coś się kryje i to to coś, a nie brak idealnego porządku wywołuje twoją reakcję. Mam taki pomysł, żebyś celowo, w sposób kontrolowany robiła bałagan w pokoju-np.: wyrzuć wszystko z szafy na podłogę na 10 minut i przez te 10 minut zmuś się do zajęcia się czymś innym, tolerując jednocześnie swój ogromny dyskomfort. To nic, że cały czas myślisz o tym bałaganie obok, ale POZWALASZ mu BYĆ. Z czasem można czas wydłużać. Ale: trzeba być w tym systematycznym, takie ćwiczenia od czasu do czasu, nie przyniesie ci spodziewanych efektów.

-- 28 sierpnia 2015, o 21:51 --
Małgosia37 pisze:Tylko jak mam wrócić do pracy po rocznej przerwie skoro chce mi się ciągle płakać? Praca jest miejscem, gdzie zaczęła się moja choroba. Właśnie tam miałam pierwsze objawy nerwicy. Samo przekroczenie progu wywołuje palpitacje serca i problemy z oddychaniem. No i teraz ten lęk, że coś mnie wyprowadzi z równowagi.
Ha! I może tu jest pies pogrzebany? Może to coś w atmosferze w pracy co nie było dla ciebie odpowiednie wywołało twoje dolegliwości, albo chociaż je uwidoczniło ( bo może miałaś je wcześniej?)? Moim zdaniem nie ma nic niezdrowego w unikaniu miejsc gdzie czujemy się źle pod warunkiem, że nie jest to tylko nasza wewnętrzna interpretacja rzeczywistości, czyli, że w danym miejscu faktycznie dzieje się nam krzywda.
Przeanalizuj na spokojnie Małgosiu sytuację w pracy. Może atmosfera sztywna i napięta, może ktoś cię wyśmiewał itd.? Oceń czy to coś co sprawia, że czujesz się tam źle to jest coś na zewnątrz ciebie (środowisko pracy) czy też coś w tobie. Może być też tak, że niezdrowe środowisko wywołało w tobie głęboką awersję i zostało uwewnętrznione w tobie. Ja tak mam ze studiami. Trafiłam na bardzo krytycznych i oceniających ludzi z którymi męczyłam się 1,5 roku i nie potrafię teraz inaczej myśleć o jakimkolwiek środowisku uczelnianym jak o zimnym i wrogim miejscu.
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Małgosia37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 16 lipca 2015, o 11:03

28 sierpnia 2015, o 22:02

Przez cały czas gdy nie pisałam na forum radziłam sobie z lękiem, który pojawiał się i szybko mijał, może dlatego że go ignorowałam. Jednak gdy dochodzi jakiś nowy objaw to nie wiem czy to w dalszym ciągu nerwica czy może dzieje się ze mną coś znacznie poważniejszego. Wprawdzie wiem, że nadmierne dbanie o porządek to natręctwo to jednak przestraszyłam się tej swojej złości, tego jak reaguję na wszelkie drobiazgi. Jeszcze tak bardzo nie potrafiłam się nakręcać z byle powodu.

-- 28 sierpnia 2015, o 22:02 --
Dzięki za radę z tym "kontrolowanym" bałaganem. Na pewno będzie ciężko. Wiem, że już dawno powinnam coś z tym zrobić. Najgorsze jest to, że przez pół roku terapii, mój lekarz nie zrobił nic żeby mi pomóc w walce z nerwicą, przepisywał leki, no i pytał tylko jak funkcjonuję. A ja straciłam mnóstwo pieniędzy i czasu, bo roczną przerwę w pracy przeznaczyłam właśnie na leczenie.
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

28 sierpnia 2015, o 22:16

Małgosia37 pisze:Przez cały czas gdy nie pisałam na forum radziłam sobie z lękiem, który pojawiał się i szybko mijał, może dlatego że go ignorowałam. Jednak gdy dochodzi jakiś nowy objaw to nie wiem czy to w dalszym ciągu nerwica czy może dzieje się ze mną coś znacznie poważniejszego. Wprawdzie wiem, że nadmierne dbanie o porządek to natręctwo to jednak przestraszyłam się tej swojej złości, tego jak reaguję na wszelkie drobiazgi. Jeszcze tak bardzo nie potrafiłam się nakręcać z byle powodu.
I to jest Małgosiu słowo klucz: IGNOROWAŁAŚ swój lęk. I dobrze, bo pójście za nim prawdopodobnie na nic się zda, tak samo jak niezrozumienie skąd się bierze. A mam wrażenie (nie wiem czy słuszne), że twoje ignorowanie lęku takie było: bez pogłębiania swojej świadomości dlaczego tak mam, z czego to wynika, co to o mnie mówi, czy to jest coś z teraz czy może coś z mojej przeszłości, a może i to i to, co jest dla mnie najlepsze w tej sytuacji, co czuję gdy ignoruję/ idę za moim lękiem i co wtedy myślę- co to mówi o mnie i moich potrzebach itd.
SPRÓBUJ uważnie zaobserwować co się w tobie pojawia gdy ignorujesz swój lęk, a co gdy celowo za nim pójdziesz. Możesz być bardzo zdumiona własnymi odkryciami. Ja tak zrobiłam odnośnie nawiązywania kontaktu wzrokowego z mężczyzną, który mi się spodobał i odkryłam jedną z przyczyn mojego lęku- był to...kolejny lęk;). Wiem, że gdybym pogrzebała jeszcze głębiej, podczas kolejnych eksperymentów, doszłabym do sedna problemu, bo to sedno gdzieś tam tkwi.
Pogłębianie zrozumienia nas samych każdego dnia.

Bardzo się cieszę, że jakkolwiek to co mówiłam może ci pomóc. Na początku, podejrzewam, będziesz obsesyjnie myślała o bałaganie który leży "i powinien być natychmiast uprzątnięty". Wytrwaj ten ogromny dyskomfort. I obserwuj uważnie jak zmieniają się twoje myśli u uczucia w miarę praktyki ćwiczenia.
Ja sama jestem teraz właśnie na etapie eksperymentów, wychodzenia poza granice mojego komfortu. Nie umiem nawiązać żadnej relacji z mężczyzną bo się boję swoich własnych uczuć, które się we mnie pojawiają w związku z tym, że ktoś mi się podoba. Chyba bardziej trafne określenie to: nie akceptuję tych uczuć, a co za tym idzie i moich potrzeb. Tak, ja też się boję utracić nad nimi kontrolę, tak jak ty. Choć w moim wypadku nie chodzi o złość, a przynajmniej nie tylko. Boję się do tego stopnia, że nie umiem nawiązać kontaktu wzrokowego z kimś kto wpadnie mi w oko. Będę to ćwiczyć. Idę właśnie na speed-dating i tam będę patrzeć ludziom płci męskiej prosto w oczy. I to nie raz pójdę a 20000 jeśli trzeba będzie.
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

28 sierpnia 2015, o 22:19

Spokojnie. Ja też gdy czułem lęk, to miałem huśtawki nastrojów i potrafiłem wpaść niemalże w furię z byle powodu. Nic się nie dzieje ;-)
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

28 sierpnia 2015, o 22:30

Małgoś to wszystko minie, to kwestia czasu.
Niestety lęk przed utrata kontroli i zwariowaniem to też mój konik więc rozumiem Cię.
Dziś rano po obudzeniu bardzo dobrze sie czułam ale usłyszałam jakiś szmer i obejrzałam sie za siebie, od razu wskoczyła mi myśl o wariowaniu i zwidach
i nakręciłam się w sekundę że za chwile strace kontrolę i coś głupiego zrobię. Nagle mi się zaczęło wydawać że coś jest jednak ze mna nie tak.
Mimo że chwilę wczesniej czułam się bardzo dobrze.
Staram się racjonalnie i uważnie podchodzić do takich akcji bo... no własnie bo już to przerabiałam.
Musisz sobie sama ze sobą ustalić jasno że nerwica to inaczej wątpliwość, każdy ma taką wątpliwość jakiej się boi.
Jeden się boi że jest chory i ciagle ma wątpliwości, inny że zwariuje, trzeci że pozabija wszystkich do okoła itd.
Wydaje mi się że trzeba się pogodzić z tą wątpliwością i wrócić pamięcią do momentu kiedy jej nie było
i zdac sobie sprawę że to jest tylko myśl lękowa i nic więcej.
Chłopaki na forum zrobili nagranie o wątpliwościach, koniecznie posłuchaj:)

A co do napadów złosc i to miałam taki okres wściekłosci, nawet wątek o tym napisałam na forum.
Teraz to juz za mną, myslę że byłam zfrustrowana bo tak jak Ty czułam się zablokowana przez mysli lękowe.
nie mogłam się przez nie przebić do jakiejś radości życia więc wszystko i wszyscy mnie denerwowało.
Szczególnie jakieś przejawy beztroski u innych, bo ja się tak męczyłam a inni sobie po prostu szczęśliwie żyli (przynajmniej z mojej perspektywy)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ODPOWIEDZ