Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zmiana paradygmatu - Dlaczego nie możesz odpuścić? - dzień 12

Materiały użytkowników, którzy stworzyli ciekawy materiał ale nie w takiej ilości aby stworzyć im osobny dział.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
Cyprian94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 19 maja 2023, o 18:13

10 sierpnia 2023, o 16:43

Bardzo długo, jeszcze jako zaburzony, zastanawiałem się dlaczego nie mogę odpuścić swoich objawów. Pomimo, że byłem przebadany przez lekarzy, miałem dziesiątki dowodów, że mam zaburzenie lękowe oraz ludzie z otoczenia widzieli to gołym okiem.

Wydawało mi się, że ja muszę coś zrobić. Mieć jakiś plan działania. Może jakieś techniki? Może jakaś dieta? Objawy są przecież tak silne! Nie można ich zostawić w spokoju! To nie logiczne! Jeżeli stoi obok lew, to musimy coś zrobić - bezczynność doprowadzi do śmierci!

Tylko widzisz czytelniku...

Problem polega na tym, że ten lew, owszem, stoi. Ale jest on gumowy - coś jak żelek Haribo, tylko, że większy :DD

Twój pierwotny mózg wierzy, że jest niebezpieczeństwo - zinterpretował gumowego lwa, jak prawdziwego. Dlaczego tak jest, to już po części wiesz z wpisu "Natura lęku / bólu / objawu". Nasz mózg, nie do końca rozróżnia zagrożenia i np. rozmowę o pracę może potraktować tak samo zagrażająco jak walka z lwem na śmierć i życie. Można powiedzieć, że to fałszywy alarm ale pamiętaj, że tylko dla Ciebie. Ty wiesz, że ta rozmowa nie jest aż tak straszna i nie stanie Ci się wielka krzywda.

To nie koniec. Są także osoby, które wiedzą na 100%, że mają zaburzenie lękowe (wiedzą, że to gumowy lew) a mimo to, nie mogą zostawić tego w spokoju. Zaczynają się "leczyć" na pełen etat. Podchodzą do tego zadaniowo. Układają plan czynności, co teraz będą robić aby z tego wyjść.

Dlaczego nie możesz odpuścić? Dlaczego masz poczucie, że musisz coś z tym zrobić? Dlaczego nie możesz zaakceptować objawów i iść dalej przez życie?

Powodów jest kilka. Część z nich już opisałem w poprzednich wpisach: nie wierzysz, że masz zaburzenie lękowe, Twoje logiczne myślenie jest upośledzone przez blokowanie połączenia z korą mózgową itd.

Dziś podam kolejny powód. Zakładam, że większość z Was nie spojrzało na to w ten sposób.

Dlaczego o tym mówię? Uważam, że kluczem do wyzdrowienia jest ŚWIADOMOŚĆ. Im więcej sobie wyjaśnimy i im więcej będziemy wiedzieć dlaczego zachowujemy się w dany sposób, to istnieje szansa, że zaczniemy zmieniać nasze zachowanie. Nie zmienisz zachowania skoro nie wiesz jak i dlaczego tak się zachowujesz.

Słowo klucz: ŚWIADOMOŚĆ.

Ostatnio opisałem zaburzenie lękowe jednym słowem: PARADOKS.

Dziś, opisuję jednym słowem wyjście z zaburzenia: ŚWIADOMOŚĆ.


Dla fanów matematyki podaję wzór na zaliczenie z serii "Wyższa matematyka zaburzenia lękowego" :DD

NIC NIE ROBIENIE + ŚWIADOMOŚĆ > ROBIENIE (DZIAŁANIE) + BRAK ŚWIADOMOŚCI


Wzór skrócony:

ŚWIADOMOŚĆ > ROBIENIE (DZIAŁANIE) + BRAK ŚWIADOMOŚCI


Ale dobra, przechodzimy do meritum ;col

To, co trzyma Cię w poczuciu, że musisz coś zrobić - tutaj mam na myśli wszystkie działania emocjonalne, poznawcze, fizyczne - jest błędny paradygmat. A raczej NIEADEKWATNY PARADYGMAT.

Przede wszystkim, mam na myśli paradygmat medyczny. Od razu zaznaczam, pisałem o tym już w poprzednich postach - nie mam na celu podważania lekarzy. Lekarze ratują życie i są świetni! Chodzi mi o to, że obecny medyczny paradygmat leczenia na świecie NIE PASUJE do wychodzenia z zaburzeń lękowych.

I teraz nie chodzi o to, że mamy leczyć nerwicę "medycznie" i dlatego to nie działa. Absolutnie, nerwica to nie choroba. Chodzi mi tylko wyłącznie o PARADYGMAT medycyny dotyczący leczenia wszelkich chorób. Aby zrozumieć, dlaczego szkodzi nam ten paradygmat w kontekście nerwicy, najpierw musimy go opisać.

Jak lekarze leczą choroby?

Szukają przyczyny. Robią z wami wywiad, robią Wam prześwietlenia - generalnie stawiają Wam diagnozę. Gdy już wiemy co nam dolega, lekarze proponują nam leczenie. Leki, rehabilitacja, operacja i wszelka maść różnych działań.

Co łączy ze sobą te wszystkie powyższe działania? Jaki wzór / paradygmat leczenia tutaj zauważamy?

DZIAŁANIA ZEWNĘTRZNE

Czyli podajemy taki lek, który ma np. obniżyć gorączkę. Robimy taką operację, która ma np. wyciąć nowotwór. Generalnie leczenie choroby polega na tym, że "coś" z zewnątrz wyleczyło daną chorobę: lek, operacja, masaż itd.

To, że nasze ciało wyzdrowiało, nie wynikało z tego, że ono samo się zregenerowało i wyleczyło. Nawet jeśli tak, to zapewne z pomocą czynników zewnętrznych.

Jak się zapewne domyślasz, w przypadku zaburzenia lękowego / bólu / chronicznych objawów ta forma podejścia NIE ZADZIAŁA. Nawet jeśli zadziała, to nie permanentnie tylko tymczasowo. Dlaczego?

DLATEGO, ŻE ZABURZENIE LĘKOWE TO PROBLEM BEHAWIORALNO / EMOCJONALNY.

Więc jeśli podchodzisz do zaburzenia lękowego przez paradygmat medyczny - to nie musi być nawet działanie fizyczne jak np. dieta, to może być jakiekolwiek działanie zewnętrzne np. jakaś dana technika, medytacja itd. - to prawdopodobnie nie możesz zaznać ulgi. Powód?

Po pierwsze tu nie ma co leczyć. Twoje objawy są tylko efektem mózgu. Twoje punkty na ciele, które są dotknięte jakimś objawem to tylko mięso armatnie Twojego mózgu. Po drugie, nawet jeśli nie chcesz leczyć, ale działasz w jakiś sposób "mentalny" na swoje zaburzenie - techniki, medytacje, dialogi itd. to i tak, to podtrzymuje Twój stan ponieważ już wiemy, że mózg wzmacnia to, gdzie płynie Twoja uwaga.

W takim razie co robić?!

Zmień paradygmat "działania zewnętrzne" na paradygmat "działania wewnętrzne".

Twoje ciało nie potrzebuje żadnych czynników zewnętrznych, aby się zregenerować z zaburzeń lękowych / chronicznego bólu / objawów czy lęku. Twoje ciało robi to samo, bez Twojej ingerencji. Jedyne czego potrzebuje, to stworzenia bezpiecznego środowiska przez Ciebie, dzięki któremu jest w stanie wejść w przywspółczulny układ nerwowy (trawienie / odpoczynek) - inaczej stan relaksu. Tam dzieją się cuda. Nawet przy chorobach fizycznych jest to pomocne. Być może dlatego, część ludzi wychodzi z chorób fizycznych, a część nie. Ale to taka mała dygresja.

Dlaczego w pierwszej kolejności ulegamy medycznemu paradygmatowi?

To proste. Od dziecka gdy coś Ci dolegało, to rodzice zabierali Cię do lekarza, który coś tam przepisał, albo w gorszych chorobach zalecił jakieś złożone leczenie. Dopóki nie miałeś zaburzenia lękowego zakładam, że prawie zawsze kierowałeś się tym paradygmatem ("coś z zewnątrz mi pomoże") zgadza się? W ten sposób nauczyłeś się jak postępować przy chorobach, schorzeniach, przeziębieniach itd.

Ale zaburzenie lękowe to nie grypa. To zupełnie inna para kaloszy. No ale... czy ktoś, nas kiedyś o tym edukował?
Patro1995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 483
Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11

12 sierpnia 2023, o 13:26

Tak ja przez parę lat szukałem " tabletki na objawy i myśli " w zaburzeniu niestety to nie funkcjonuje w ten sposób
ODPOWIEDZ