Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zapętlone myśli, wiry myślowe

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Vito
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 5 stycznia 2015, o 14:21

6 stycznia 2015, o 00:31

Witajcie!

Nerwica natręctw towarzyszy mi w sumie od kiedy tylko pamiętam. Nie chcę Was zanudzać swoją historią, pisaniem o tym jak było dawniej, zaznaczę tylko, że miałem okres kulminacyjny, gdy zaburzenie to doprowadzało mnie do rozpaczy. W końcu postanowiłem poszukać czegoś w Internecie. I tak trafiłem na forum poświęcone m.in. nerwicy (inne niż to, o tym jeszcze wtedy nic nie wiedziałem) i był to chyba (jak teraz tak wspominam) przełomowy moment. W mojej rozpaczy i kompletnym załamaniu zobaczyłem, że to co mi doskwiera ma nazwę (nerwica natręctw), że nie jestem jedyny, że są inni, którzy też się z tym zmagają! Była to dla mnie ogromna ulga, a czytanie historii innych ludzi, wątków na forum okazało się niezwykle kojące.
Nerwica nie ustąpiła, ciągle raz mocniej raz słabiej o sobie przypominała (kontrolowanie drzwi, gazu itp. to ciągle gdzieś się przewijało i czasami nadal było bardzo dokuczliwe). Ale normalnie funkcjonowałem! Czytałem książki, bez problemu kładłem się spać, nie było strasznych ataków lęku, mało tego - był dłuższy okres, gdy nie rozumiałem jak w ogóle mogłem tak wariować w związku z nerwicą!

Aż 1,5 roku temu wziąłem na siebie zbyt dużo obowiązków, zbyt wiele stresu się skumulowało - nerwica natręctw, dziwne myśli, lęk - powróciły. Początkowo myślałem, że jest prawie tak źle jak w przeszłości, myliłem się - jest tak samo albo nawet gorzej. Myśli się zapętlają, nerwica kontroluje moje życie, wpadam w jakieś wiry powtarzania, z których ciężko mi się wyplątać (tracę kolejne dni z mojego życiorysu). Myśli są tak głupie, tak irracjonalne, że aż wstyd mi o tym pisać – jak nie powtórzę czegoś określoną ilość razy to: stanę się głupi, to zacznę wszystko zapominać, to będę miał pecha przez całe życie, to nigdy nie nawiążę jakiejś trwałej relacji z drugim człowiekiem, to moja mama będzie na mnie zła (!!), to nie stworzę nigdy szczęśliwego związku z kobietą (!!) Nawet samo pisanie tego jest w jakiś sposób poniżające, żeby doprowadzić siebie do takiego stanu, żeby powtarzać coś z powodu tak idiotycznych i irracjonalnych myśli!

Ale prawda jest taka, że opadłem z sił – poddaję się temu, żyję ostatnio w ciągłym strachu i napięciu (wywołanym bombardującymi mnie myślami). Ciągle wisi nade mną jakaś potrzeba powtarzania. Gdy próbuję czegoś nie powtórzyć – nie mogę się na niczym skupić, mam wrażenie, że wszystko mi wylatuje z głowy, nakręcam się – „skoro wszystko mi wylatuje z głowy, to jest tak jak myślałem, nie powtórzyłem i już głupieję!”. Nerwowe powtarzanie nakłada się na siebie, w trakcie rozwiązywania jednej rzeczy, wyskakuje kolejna i kolejna. Mam już takie sytuacje, że nie mogę momentami spokojnie myśleć, ciągle coś liczę, dodaję, wymyślam jakieś pechowe liczby, których trzeba unikać, ciągle coś wzbudza mój niepokój – więc znowu powtarzam, dodaje litery w wyrazach, dodaje liczby do siebie – ZERO SPOKOJU! I gdyby to tylko chodziło o powtórzenie czegoś 3 czy 5 razy, ja powtarzam po 20, a po tych dwudziestu stwierdzam, że coś było nie tak i powtarzam kolejne 20! W dodatku jak już zacznę powtarzanie, to nie potrafię się z tego wyłamać, tego przerwać, bo mam wrażenie, że jak przerwę w trakcie powtarzania, to się zapętlę, to nie da mi spokoju ta niedokończona czynność. Jestem zrozpaczony jak pomyślę sobie ile pożytecznych rzeczy mógłbym zrobić w czasie, który tracę na nerwicę.
Mam jakiś syndrom „ostatniego razu” – za każdym razem myślę „jeszcze tylko rozwiążę to jedno natręctwo i koniec”. Jak łatwo się domyślić, zawsze gdy kończę to jedno – mózg podsyła kolejne, podsyca je chorymi myślami, a ja ulegam, tracę kolejne dni, jestem zmęczony i padnięty. Dodatkowo pojawiają się stany otępienia, nie mogę skupić myśli, nie mogę się skoncentrować. To też mnie dodatkowo nakręca – „głupieję, nic nie pamiętam, to znaczy, że trzeba było to powtórzyć”.

Czytałem sporo tekstów na Waszym forum – są rewelacyjne, dawno nie czytałem czegoś tak dobrego o nerwicy. Wiem, że muszę wyjść naprzeciw moim lękom, nerwom, kompulsjom, wiem, że muszę „skoczyć w przepaść”, że muszę się odważyć, że to JA muszę to zrobić i nikt tego nie zrobi za mnie. Ale strach momentami mnie obezwładnia. Nawet jak jakiś lęk odejdzie (bo w natłoku czasami jakiegoś nie da się rozwiązać), to i tak w jego miejsce pojawia się nowy i znowu coś powtarzam, znowu się boję. Najgorsze są te myśli typu – „będziesz miał przez całe życie pecha”, „nigdy już nie nawiążesz z kimś normalnej relacji” – boję się, że jak przerwę te natręctwa, ośmieszę je, zignoruję, to, że i tak kiedyś w przyszłości wypłyną, że jak coś mi nie będzie wychodziło, to sobie pomyślę „to przez to, że nie powtórzyłem czegoś!” i że to wywoła później jakiś wewnętrzny, porażający lęk.

RACJONALNIE wiem co muszę teraz zrobić, wiem, że powinienem te wszystkie myśli wyśmiać, „spotkać się z nimi” i zobaczyć, iż są głupie, ale EMOCJE, LĘKI mnie przytłaczają.
Nie chcę się nad sobą użalać, nigdy wcześniej nie nawiązałem kontaktu z innymi cierpiącymi na nerwicę(tylko czytałem ich historie, ich przeżycia, o ich sukcesach). Chciałbym po prostu jakiegoś wsparcia, dobrego słowa. Czy ta walka ma sens? Czy można wyjść z takiego zapętlenia? Chodzę (od niedawna) do psychiatry, ale wiadomo – nikt tak nie zrozumie cierpiącego na nerwicę jak inny człowiek, który to przechodzi albo już z tego wyszedł.
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 stycznia 2015, o 01:46

Cześć Vito, witaj na forum. :)
Proponuję metodę małych kroczków. Powoli, zacznij od czegoś małego, nie próbuj wybierać wszystkiego na raz. Gdybyś wszedł do pokoju pełnego gratów, to gdybyś spróbował posprzątać wszystko na raz, to minąłby cały dzień, a Ty byś się tylko zniechęcił i nic nie wskórał, ciągle coś by się wysypywało z szafek. Wybierz jakiś pomniejszy cel- może jakąś mniej dręczącą myśl, od której możesz zacząć akceptowanie, że sobie jest i nie reagowanie na nią.
W tej chwili patrzysz z pozycji kogoś, kto daje się kontrolować swoim myślom. Przyjrzyj się ich naturze- zobacz czym jest myśl. Czy jesteś swoją myślą? Nie. A jednak tak się złożyło, że traktujesz to własnie tak jakbyś nią był i jakby ona mogła Cię chwycić i pociągnąć za sobą. A tak na prawdę jest to tylko skutkiem tego, że stawiasz siebie w pozycji podrzędnej wobec własnego umysłu. Myśli to tylko inspiracje. Charakter myśli zależy w dużej mierze od atmosfery jaka panuje w głowie, jeśli mogę tak to nazwać. Jeśli jest negatywna, lękowa, to i myśli takie są. Boisz się, ze będą ci się przytrafiać złe rzeczy jesli czegoś nie zrobisz, że czeka Cię tylko to, co złe, że jesteś niemal przeklęty. Ale to nie jest fakt, tylko jakaś tam opinia, jakaś idea pojawiająca się w głowie. To Ty oceniasz co z nią zrobisz. Przypomnij sobie kto tutaj rządzi. Zaobserwuj swój proces myślowy-świadomie się przypatrz. Kiedy pojawia się myśl? W którym momencie za nią płyniesz? Od razu? Dlaczego? Bo jej wierzysz. Czemu jej wierzysz? To tylko jakiś pomysł wynikający z tego, że masz takie a nie inne samopoczucie w kółko.
Wybierz coś, co wydaje Ci się najprostsze i przeprowadź eksperyment. Teraz kręcisz się w kółko, musisz wyjść poza schemat poprzez świadome działanie. Teraz żyjesz na autopilocie.
Bardzo dobrze, że czytasz teksty na forum, to również będzie miało swój efekt, gdy oswoisz się z treścią i stanie się ona dla Ciebie czymś nie nowym, a oczywistym. :) I pamiętaj, żeby być dla siebie wyrozumiałym, bo jedno to jest zrozumienie intelektualne, a drugie to emocjonalne, kiedy faktycznie czuć efekt. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Vito
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 5 stycznia 2015, o 14:21

6 stycznia 2015, o 13:39

Dziękuję za odpowiedź Ciasteczko! :) Ten fragment o myślach - bardzo ciekawy i na pewno w pewien sposób zmuszający do innego spojrzenia na to, co pojawia się w mojej głowie.
Natomiast odnośnie wyboru tych lęków, które są słabsze, łatwiejsze do pokonania i od nich rozpoczynania walki - wydaje mi się to trudne do wykonania. W ogóle nie mogę zrozumieć jak wychodzenie z nerwicy ma następować małymi krokami. A może inaczej - wiem, że takiego zaburzenia nie pokona się z dnia na dzień (zwłaszcza hodowanego przez tak długi czas, jak to jest w moim przypadku), wiem, że myśli będą przychodzić i atakować. Jednak odrzucanie pojedynczych myśli przynajmniej w moim przypadku nie wychodzi. Wygląda to tak - jakaś myśl będzie słabsza, jakoś uda mi się ją "olać", zignorować, mózg ją w takim razie odrzuci jako "nieskuteczną" i zaatakuje czymś 3x mocniejszym. Odrzucam jakąś słabą myśl i jestem w tym samym punkcie, po prostu w jej miejsce wchodzi coś takiego, że się poddaję, ulegam :(
Nie wykluczam, że podany przez Ciebie sposób jest skuteczny, tylko na chwilę obecną nie wyobrażam sobie jego zastosowania. Świetny zwrot - "życie na autopilocie" - tak się teraz czuję, ciągle atakuje mnie jakaś myśl, jedna "nie zadziała", to przychodzi kolejna.
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

6 stycznia 2015, o 18:32

Mam podobnie jak Ty. Jedna mysl oleje, to dowali taka masakryczna,ze mam ochote sobie leb urwac. A jak zaczynam je wszystkie olewac..to czuje sie wtedy taka wariatka, bo nie wiem ktora mysl jest nerwicowa, a ktora normalna. Generalnie mam zle podejscie do mysli..traktuje je zbyt powaznie i szlag mnie trafia
Vito
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 5 stycznia 2015, o 14:21

7 stycznia 2015, o 23:22

A masz munka jakieś sposoby walki z tymi myślami? Może jakieś sukcesy na tym polu? :) Najstraszniejsze jest to, że spokój, normalne życie jest na wyciągnięcie ręki, a z drugiej strony tak trudno człowiekowi powiedzieć "koniec" tym myślom :(
ssaa
Gość

7 stycznia 2015, o 23:28

Dobrze ale ignorowanie itd to jedno, co ty sam rozumiesz przez slowo mysli? Wiesz ze mysl a rzeczywistosc to zupelnie inne sprawy?
Wlasnie to jest cos co na forum zalapalam kiedys, nie chodzi tylko o ignorowanie, ryzykowanie ale czy ty masz ta konkretna swiadomosc, ze tych mysli moze byc 200 miliardow ale sa zupelnie niczym i ty nie musisz w sumie na nie zupelnie odpowiadac?
Czy ty w to wierzysz?
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

7 stycznia 2015, o 23:47

Co racja to racja, rzeczywistość nie ma z tym nic wspolnego, ja sama miałam tak,ze aż mi łeb urywalo od tych różnych myśli, i podobnie jak munka,ze nie wiedziałam której mam sie słuchać a której nie. Potem jakoś postanowilam,ze nie będę sie sluchala zadnej...i prawie sie odburzylam :D ale dzięki temu wiem juz jak to ma wyglądać. Po tamtej stronie było zupełnie inaczej:D
To jest wszystko bujda!
Vito
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 5 stycznia 2015, o 14:21

8 stycznia 2015, o 00:32

Powiem szczerze - nigdy nie myślałem o tym co piszecie, o tej odrębności myśli, myśl jako coś niebędącego mną, jako coś kompletnie oderwanego od rzeczywistości. Niby takie oczywiste, a jednak dopiero po założeniu tego wątku i przeczytaniu Waszych komentarzy otworzyły mi się na to oczy. Dziękuję za wszelkie odpowiedzi! Postaram się inaczej na te myśli patrzeć, może odpuszczą chociaż w jakimś stopniu:)
ODPOWIEDZ