25 marca 2017, o 18:53
Ponad półtora roku temu okulista stwierdził, że z moimi oczami wszystko jest ok. Ale niestety od tamtego czasu wiele się zmieniło na negatywne. Od mniej więcej października mój wzrok znacznie się pogorszył, szczególnie widzenie po zmroku. Doszło sporo objawów takich jak zostawanie obrazu w oczach (nie powidoki, bo je już miałem), gdy popatrzę się na cokolwiek to to zostaje mi w oczach na 0,5 sekundy, czy to na twarz jakiejś osoby, czy na coś innego. To pierszwe co mmie lekko nurtuje. Następnie zauważyłem, że ta mgiełka w głównym polu widzenia, która mi wieczorami przysłania widok, jest większa.
Dalej, kolejny objaw to te migotanie obrazu. Często wchodząc do oświetlonego pokoju, pomieszczenia miałem wrażenie, że przepala się żarówka. Ale niestety to mi w oczach tak migocze, bardzo nieprzyjemme odczucie. Tak samo każdy ruch jest za szybki dla moich oczu, każdy wykonany ruch jest rozmazany, tak jakby to była jakaś bajka, gra z fatalną grafiką. Nie mówię już o np. przejeżdżających samochodach, wtedy jest kompletnie niewyraźnie wszystko.
Co do widzenia wieczorem, to gdy spojrzę tylko na te wszystkie lampy, światła od aut i na to całą resztę oświetlenia to to wszystko jest rozmazane tj bym miał łzy w oczach. Naprawdę, z tym jest źle. Ciężko mi się patrzy jak idę ulicą czy jadę autem wieczorem.
A reszta objawów jakby się zaostrzyła.
Mimo wszystko jestem spokojny, ale lekko wpędza mnie to w obawy i wątpliwości, czy może jednak mam problem z oczami. Nie wiem, może wybiorę się do okulisty, bo z tego co pamiętam kazał się zgłosić na wizytę za te 1,5 roku.
Musiałem się wygadać, bo ciężko mi ostatnio z tym.
i'm tired boss