Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zaburzenia osobowości - osobowość unikająca lękowa.

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
oul
Gość

3 stycznia 2011, o 19:28

Ja mam stwierdzone te zaburzenia osobowosci i lekarka powiedziala ze to jest nabywane wraz z rozwojem w mlodym wieku czyli dojrzewaniem i nie da rady tego dostac nagle w wieku pozniejszym np majac 30 lat tylko musi sie to ciagnac od mlodych lat u mnie dominowaly zawsze leki spoleczne juz w szkole sredniej i zreszta mam je do dzis, podobniez te zaburzenia jest to ostry przypadek fobii spolecznej i leku zwiazanego z funkcjonowaniem w spoleczenstwie z ludzmi itd
Tak wiec nie jest tak jak pisala panna nikt ze to nie jest zaburzenie itd bo niestety jest i ciezko sobie potem w zyciu radzic z praca zawodowa ze szkola bo leki to czesciowo uniemozliwiaja i chyba dlugotrwala terapia w tym wypadku moze pomoc
Direct
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 415
Rejestracja: 9 września 2013, o 19:32

23 stycznia 2014, o 11:17

Słuchajcie, mój psychiatra stwierdził to u mnie. I sam to stwierdzam u siebie.. Zawsze sie wszystkiego bałem, pamietam że nawet jak byłem w aqua parku to bałem sie zjezdzać z tych zjezdzalni wszystkich.. a moi znajomi to robili bez problemu, ja za kazdym razem sie musiałem przelamywać.. co prawda za kazdym razem coraz mniejszy lęk :) Ale ogolnie.. Ma to ktoś? Co to wgl jest.. Jak sobie z tym radzic samemu i wgl jak to powstaje tak na chlopski rozum?

-- 23 stycznia 2014, o 12:17 --
Ja mam taka osobowsc ze nawet boje sie piwa wypić do konca.. A jak pije to pije radlera.. Zawsze tak miałem ze miałem strasznie słabą głowę. Ale ostatnio jak dd mi dojebało to wgl zrezygnowałem xd
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

23 stycznia 2014, o 13:47

Direct pisze: Ja mam taka osobowsc ze nawet boje sie piwa wypić do konca.. A
zajebiscie to brzmi :DD fajna osobowosc ale watpie zeby po tym sie dalo osobowosc ocenic :D
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

23 stycznia 2014, o 21:26

Direct pisze: Co to wgl jest.. Jak sobie z tym radzic samemu i wgl jak to powstaje tak na chlopski rozum?
Tak na chłopski rozum jest to osobowość, w której osoba zamiast traktować sytuacje społeczne i życiowe jak wyzwanie, któremu można zaradzić, traktuje je jak rzeczy, które niosą za sobą ryzyko problemów i wybiera uniknięcie uczestniczenia w nich. Po prostu jest to taktyka nie aktywnego radzenia sobie z problemami a pozbywania się ich poprzez eliminowanie ich szansy zaistnienia. Wynika to, moim zdaniem, z wrażliwości, ale też może być np. wyuczonym przekonaniem o swojej bezradności wobec tego, co dzieje się we własnym życiu (często może tu sprzyjać dzieciństwo, np. despotyczni/nadopiekuńczy rodzice). Perfekcjonizm też pewnie nie pomaga, bo kusi do założenia, że problemy nie mogą się pojawić w ogóle jeśli ma być tak idealnie...

Radzenie sobie z tym rozumiem jako zmienianie postawy wobec świata z pasywnej na aktywną, podnoszenie swojej samooceny i budowanie wiary, że nawet jeśli wpadniemy w jakieś bagno, to możemy się z niego jakoś wynurzyć. Problemy się zdarzają, a podejmowanie działań ma nie tylko same złe strony, bo wiele można zyskać, a nie tylko stracić. Oczywiście wszystko to krok po kroku, biorąc pod lupę konkretne przypadki sytuacji we własnym życiu. To teoria, a praktyka w rękach każdego, kto chce coś z tym zrobić. Poczytanie o bardziej profesjonalnych technikach, czy właśnie terapia, powinny to znacznie ułatwić.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ondraszek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 13 maja 2014, o 14:18

23 czerwca 2014, o 13:19

Ja jestem osobowością unikająca. Ostatnio mam gorszy okres i wydaje mi się, że jestem najbardziej nieudanym człowiekiem na świecie. Chciałabym, żeby ktoś mnie wyłączył. Tak na stałe, bo sama siebie wyłączyłam już dawno temu. Wiem, że gorzej mi tylko, gdy myślę, piszę, analizuję moje problemy, ale nie mam komu o tym tak wprost powiedzieć. Wie o tym wszystkim mój partner, ale nie chcę dowalić czymś z grubej rury, żeby go zranić. On jako jedyny we mnie wierzy i wydaje mi się, że ma błędną wizję mnie. On z kolei twierdzi, że to ja mam błędną wizję siebie samej. Tylko kto mnie może znać lepiej: ja sama czy on? Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i drobiazg potrafi mnie dobić na amen. Krytyki to w ogóle nie trawię. Pisząc krytyka mam na myśli najdrobniejsze jej formy, czyli np. krytyczne spojrzenie. Takie jest według mnie, a może po prostu komuś oko uciekać, czy zwyczajnie dłużej się na mnie zapatrzeć. Ja wszędzie doszukuję się negatywnej oceny. Nie jest to kokieterią. Zdaję sobie sprawę z moich problemów, ale nie umiem z nich wyjść. One zawsze wracają.
Mam prawie 30 lat i czuję się nikim. Moje unikanie zaczęło się w najmłodszych latach. Przyczyną była moja ogólna nieśmiałość, choroba (przez co czułam się gorsza) i brak oparcia w rodzicach. Nie żyłam w żadnej patologii, nikt nie cierpiał na uzależnienia, nikt nigdy nie przeklął, wszyscy byli poprawni. Ale ważniejsze było raczej takie myślenie co ludzie powiedzą, czy to wypada, niż po prostu szczęście dziecka.
Nigdy nie byłam też zachęcana do aktywności, a moje rezygnacje były raczej popierane: no tak, może to nie ma sensu, znajdziesz coś lepszego. Zamiast motywować, słyszałam, że to chyba trochę złe/niebezpieczne/nie takie.
Co z tego że byłam koślawa i niedoskonała? Jako dziecko powinnam usłyszeć, że jestem najmądrzejsza, najpiękniejsza i mogę wszystko. Zamiast tego słyszałam np., że nie powinnam tak się ubierać, bo tylko widać tę moją chorobę. Przecież powinnam usłyszeć, że skoro chcę taką bluzkę to mam ją założyć, a jak koleżanki będą się śmiać to ich problem, nie mój. Gdybym była pewna siebie to miałabym gdzieś, że one się śmieją, przecież znałabym swoją wartość... Mam o to żal. Także o takie wychowywanie z dala od problemów, nie informowanie o nich dziecka, chronienie przed wszystkim, przez co dla mnie wszystko jest albo idealne, albo tragiczne, nie potrafię sytuacji życiowej takiej wypośrodkowanej uznać za naturalną, poprawną.
Co do fantazjowania, zawsze to robiłam. A jako już osoba dorosła, fantazjowałam o dokonanej przeszłości. Zawsze to kiedyś było lepiej, niż teraz. Obecnie przestałam to robić i skupiam się na beznadziei rzeczywistości. A jest beznadziejnie, bo przez moje unikanie niczego nie osiągnęłam.
Mam gdzieś w głowie taki perfekcjonizm, ale lęk powstrzymuje mnie przed podjęciem jakiejkolwiek inicjatywy. Nie mam żadnych umiejętności, a stare, niepraktykowane, przestały nimi być. Boję się podjąć inicjatywę, bo myśl o tym, że jest tylu ludzi, którzy w danej dziedzinie już od dawna są wręcz ekspertami, mnie dobija. Ja miałabym zacząć coś od nowa, popełniać błędy, uczyć się, poddać krytyce. Jak? Jak mam to zrobić? Nie zaczynam niczego, bo wiem, że nie wytrwam.
Miałam przykre sytuacje kiedyś w pierwszej w życiu pracy, przez moje lęki i przesadzony krytycyzm szefa. Po skończeniu tamtej pracy cierpiałam na paranoje, absurdalne lęki w stylu, że ktoś mnie obserwuje itp. Ciężko wtedy było mi wyjść z domu.
Jedyne co w życiu mi się udało to mój wieloletni związek, choć partner przeżył ze mną bardzo trudne chwile. Miałam wątpliwości, nie potrafiłam przyjąć, że komuś tak po prostu może na mnie zależeć i może nie chcieć mnie zostawić. Teraz znowu zaczynam się bać, że coś popsuję przez moje powracające lęki.
Mam przyjaciółkę z dawnych lat, co do której nigdy nie miałam wątpliwości, gdyż jest ona osobą bardzo czułą i otwartą, okazującą non stop uczucia.
Jednak znajomych nie mam w ogóle. Gdy piszę w ogóle to mam na myśli dosłowność tego słowa: w ogóle. Wszystkie kontakty pozrywałam dawno temu, a nowych znajomości nie potrafię nawiązywać. Mimo, że miałam etapy, że spotykałam się naprawdę z masą ludzi przez internet. Nie potrafię się przyjaźnić.
W internecie też jestem nieaktywna, nie mam fb, nie robię żadnych zdjęć przez co po latach nie mam uwiecznionych wspomnień. Również na forach ciężko mi dyskutować na tematy, które mnie jakoś poruszają, bo obawiam się hejtu. Jeśli czuję się samotna to wolę popisać w miejscu o jakimś durnym serialu (nawet nie moim ulubionym, bo takie są zbyt istotne).
Chciałbym poznać kogoś podobnego do mnie. Nie wiem za bardzo co mam robić w danej chwili. Może ktoś tu jeszcze zajrzy do tego tematu?
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

23 czerwca 2014, o 20:18

Co do chłopaka - nie zakładaj , ze inni myślą o Tobie tak, jak Ty o nich. Pozwól też innym mieć własną opinię na Twój temat, bo ta jest subiektywna. Twoja samoocena to jedno, a opinia innych o Tobie to inna rzecz. Nie powinno się zniechęcać innych do siebie na bazie nie przepadania za samym sobą. :)

Nie da się na dłuższą metę żyć z perfekcjonizmem w głowie, wiem coś o tym, bo sama trochę cierpię na to. Dystans do wszystkiego. Życie nie jedzie po torach, które zawsze wiodą w idealnym kierunku. Jest plastyczne, coś robimy i patrzymy jaka jest "reakcja", nie zawsze musi być taka jak chcemy, nie jesteśmy panami całej rzeczywistości. Musimy próbować tak oddziaływać na rzeczywistość, żeby osiągać to , co chcemy ale nie zawsze się uda za pierwszym razem. Miej w głowie większe cele, nie zastanawiaj się nad perfekcyjnośćią każdego ruchu. Możesz iść na około i może Ci się nie udawać po drodze tak długo jak osiągniesz to czego chcesz.
JEśli masz kogoś, kogo podziwiasz za jego osiągnięcia czy to kogoś kogo osobiście znasz, czy jakąś ogólnie znaną osobę, popatrz jaka była jego droga do tego, zauważ, że nie od razu stał się tym kimś kim jest teraz, prawda? Realne życie tak właśnie wygląda. Czasem coś się udaje, czasem nie. Nie zmieni Ci się podejście na trzy cztery, ale spróbuj otworzyć się na takie myślenie, pozastanawiać się nad tym, spojrzeć z innej perspektywy.

Jeśli chodzi o ludzi- zastanów się czego oczekujesz od znajomości. Fajnego spędzenia czasu, możliwości wyjścia gdzieś, czy głębokich rozmów o życiu, więzi? Jeśli tego drugiego, to bardzo ciężko będzie Ci mieć przyjaciół, bo tak na prawdę to tylko jedna czy dwie osoby będą dla Ciebie Przyjaciółmi przez duże P. Inne znajomości będą powierzchowne i będziesz mogła mieć wrażenie, że płytkie, ale nie zawsze chodzi o to, że ktoś kogo znasz musi być nie wiadomo kim dla Ciebie. czasem wystarczy coś razem zrobić nawet nie wiedząc o sobie wielkich szczegółów. Im mniej oczekujesz od ludzi, tym łatwiej Ci będzie mieć wielu znajomych, dla samego faktu miłego spędzania czasu i pogawędki o niczym. Ja latami robiłam ten błąd- oczekiwałam przyjaźni od każdego. Nie wiem czy to u Ciebie też tak działa, ale może akurat ta rada okaże się pomocna.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ondraszek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 13 maja 2014, o 14:18

23 czerwca 2014, o 21:20

Ciasteczko pisze: Jeśli chodzi o ludzi- zastanów się czego oczekujesz od znajomości. Fajnego spędzenia czasu, możliwości wyjścia gdzieś, czy głębokich rozmów o życiu, więzi? Jeśli tego drugiego, to bardzo ciężko będzie Ci mieć przyjaciół, bo tak na prawdę to tylko jedna czy dwie osoby będą dla Ciebie Przyjaciółmi przez duże P. Inne znajomości będą powierzchowne i będziesz mogła mieć wrażenie, że płytkie, ale nie zawsze chodzi o to, że ktoś kogo znasz musi być nie wiadomo kim dla Ciebie. czasem wystarczy coś razem zrobić nawet nie wiedząc o sobie wielkich szczegółów. Im mniej oczekujesz od ludzi, tym łatwiej Ci będzie mieć wielu znajomych, dla samego faktu miłego spędzania czasu i pogawędki o niczym. Ja latami robiłam ten błąd- oczekiwałam przyjaźni od każdego. Nie wiem czy to u Ciebie też tak działa, ale może akurat ta rada okaże się pomocna.
Tak, ja oczekuję właśnie tego drugiego. Takiej przyjaźni przez duże P. Dlatego pokończyłam stare znajomości z osobami, z którymi spotykałam się tak od czasu do czasu. Uznałam, że nie chcę takich znajomości. I dzisiaj tak uważam. Chciałabym obecnie poznać właśnie osobę, która ma podobne oczekiwania do moich, nie zależy mi na grupce znajomych. Wiem, że gdybym odpuściła i pozwoliła na takie luźne kontakty, to może choć jeden z nich z czasem przekształciłby się w przyjaźń. Ludzie po prostu by mnie poznawali i w trakcie zaczynali lubić bardziej, albo i nie.
To jest właśnie mój błąd, zdaję sobie z tego sprawę. Ja chciałabym JUŻ MIEĆ przyjaciela, JUŻ UMIEĆ coś robić, być w czymś ekspertem. Odstrasza mnie ta droga dochodzenia do tego, popełniania błędów; rezygnuję w trakcie.
Co do tych znajomości to pewnie wynika z faktu mojej niskiej samooceny. Boję się, że w trakcie ktoś mnie odrzuci, nie polubi, chciałabym od razu mieć pewność, że to będzie wielka przyjaźń. Wiem, że tak się nie da. :(
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

23 czerwca 2014, o 23:23

Nie da się, ale sam fakt, że w ogóle to rozumiesz, to już coś, bo zmiana podejścia zaczyna się od małego kroku, od zasiania jakiejś myśli w sobie. Niestety świat jest skonstruowany tak, a nie inaczej, i jedyny sposób, żeby być zadowolonym, to dostosować swoją filozofię i działania do jego konstrukcji. Zastanów się, czy nie jest tak, że tracisz więcej bez popełniania "błędów" niż gdybyś je popełniała. Tak to byś miała pulę fajnych i niefajnych rzeczy, a teraz masz tylko poczucie straty z powodu nie dania niczemu szansy. Zastanów się może czym jest dla ciebie błąd. Spróbuj go zdefiniować, nazwać, opisać i zastanowić się co jest w nim strasznego. I spróbuj zastosować te rzeczy, które rozumiesz na poziomie logicznym na poziomie emocjonalnym. Bardzo małymi krokami. Nie od razu kropla wydrąży skałę. Ludziom potrzeba czasu na zmiany i przede wszystkim wyrozumiałości dla samego siebie. Ale jak jest wola, to się da. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ondraszek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 13 maja 2014, o 14:18

24 czerwca 2014, o 17:44

Ciasteczko, dzięki, Twoje rady i spostrzeżenia są do bólu wręcz trafne.
Napisałam elaborat o błędzie. Trochę mi pomaga takie surowe analizowanie konkretnych sytuacji. Zdaję sobie sprawę z większości moich słabości tak na poziomie logicznym, ale gorzej właśnie jakieś wnioski przenosić na poziom emocjonalny. Całe życie się staram, ale mój umysł z tymi wyuczonymi przez lata zachowaniami popełnia często błędy logiczne i wtedy jest ciężko. Będę dalej próbować.
Sava
Gość

23 listopada 2014, o 16:46

Czarna rozpacz. Brałam leki poprawiające nastrój, nawet zadziałałay, ale przestałam czuć się sobą.
Boję się od zawsze, rezygnuję od zawsze, płaczę od zawsze.
Nie poznawałam tej kobiety, która od pomysłu do działania przechodziła dość płynnie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, pogadałam z ludźmi i prawdopodobnie mam kłopot z osobowością unikającą.
Po piętnastu latach pracy nie potrafię nawet pomyśleć o bardziej odpowiedzialanym stanowisku niż niesamodzielna asystentka.
Nie chce mi się żyć, ale nic sobie nie zrobię ponieważ za bardzo się boję nieudanej próby po której będzie jeszcze gorzej.
To nie jest moja wina, że taka jestem. Zrobiłam co mogłam, żeby było inaczej (różne terapie, leki).
Nie mogę, nie umiem inaczej.
ODPOWIEDZ