Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wyzdrowienie z depresji. Pokonanie nerwicy

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Karenina91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 19:41

7 czerwca 2016, o 15:23

Witam Was ponownie po dlugiej przerwie. Slowem wstepu dla tych co nie kojarza to zmagam sie z nerwica lekowa od lipca zeszlego roku, ktora dopadla mnie po nazarciu sie ciastek z marihuana co bylo dla mnie dziwne i zaskakujace, poniewaz spozywajac ja wczesniej w postaci palonej jedyne co mnie bralo to blogostan i odprezenie a nie kop przez leb. Marihuana zjedzona najwidoczniej zadzialala na mnie mocniej i wywalila na swiatlo dzienne moje ukryte "psychozy". Walka z nerwica byla z poczatku niesamowitym zdeptaniem godnosci bo z nerwowej ale stabilnej i pewnej siebie osoby stalam sie mamlokiem, wrakiem i kompletna porazka. Narobilam sobie niesamowitego wstydu, poniewaz pare razy wyladowalam na pogotowiu z histeria i placzem a to ze tetniak a zator plucny. Nigdy nie zapomne min lekarzy ktorzy mysleli ze sobie jaja robie i ich kpiacych usmieszkow. Nigdy nie zapomne pretensji grubej baby z pogotowia ktora mi zaczela wyliczac ile razy to ja do nich trafiam od ostatnich dwoch tygodni. Do tego dochodzi pokaz glupoty na rodzinnej wiosce mojego meza, po ktorym niektorzy zaczeli traktowac mnie jak zywe gowno za czolganie i blaganie o wezwanie pogotowia. Wydalam ponad 2tys zl na lekarzy i badania wymyslajac coraz to nowe choroby. Choroby owszem wyszly ale jedyne te bedace skutkiem nerwicy czy moich poprzednich wyglupow ale nie az tak powazne jak te ktorych objawy przypisywalam sobie i ktore mialy zakonczyc sie szybka i bolesna smiercia. Prawie caly lipiec przelezalam w lozku lub biegalam po lekarzach. Chorob mialam setki m.in. rak mozgu, tetniak, zator plucny, niewydolnosc nerek, zapalenie osierdzia, sla, sm itd. Kiedy raczylam uwierzyc po setkach perypetii , ze oddech smierci ktory czuje codziennie na klacie to jedynie choroba psychiczna zaczelo sie wpadanie w depresje i bieganie po psychiatrach. Lekarze przepisywali mi tysiace lekow antydepresyjnych, benzo czy innego gowna a mi zamiast sie polepszac to coraz bardziej sie pogarszalo. Zaczelam wpadac w coraz gorsza depresje, z ktora bujalam sie prawie 7miesiecy. Lekarze nazywalii mnie wynalazkiem kiedy slyszeli ze po magicznej pigulce majacej dac iluzje szczescia, ja wyje do ksiezyca jak pies sasiadow a czolgam sie jak pozbawione konczyn zombie. Chcialam isc na studia magisterskie bedac niezdolna do pracy ale z powodu dogryzajacej nerwicy i uwieszonej na mnie depresji nie widzialam sensu i zadnej radosci w tym ze cos robie. Siedzialam na tych wykladach jak mumia i nie bylam w stanie skoncentrowac sie na czym kolwiek. Nic nie rozumialam i nic nie bylo w stanie mnie zaciekawic, wciagnac. W niczym nie widzialam sensu. Stalam sie strachliwa, potulna i zamknieta. Odstawilam antydepresanty i neuroleptyki po skoku prolaktyny i podpieralam sie na samym benzo oraz propranololu, ktory dostalam na moja mala wade serca. Dzien w ktorym nazarlam sie benzo byl dniem udanym, pelnym szczescia i euforii. To byla odskocznia od depresji i nerwicy, koncentrowac moglam sie na wszystkim i nie trzepaly mnie napady lekow. Prawde mowiac to sile w depresji i wole walki dawala mi mysl o kolejnym dniu w ktorym zazyje lorafen lub xanax i znow poczuje sie szczesliwa. Mimo wszystko pilnowalam sie i nigdy nie bralam zadnych lekow tego typu codziennie. Niekiedy czulam sie calkowicie zablokowana na zycie, uziemiona. Obserwowalam ludzi i dobijaly mnie mysli egzystencjonalne ze to co oni robia nie ma najmniejszej logiki i pozytywnego skutku, ze sa jak nakrecone ludki i sterowane niczym kukly. Brakowalo sil na co kolwiek. Z domu balam sie wychodzic bo sama bez meza czy kolezanki dostawalam agorafobii. W marketach nie bylam w stanie przejsc 10metrow bo jak jarzeniowka zaswiecila mi po oczach i nastala przede mna ogromna, zamknieta przestrzen to zlewaly mnie siodme poty, drzaly rece, dusilo w klacie jakby usiadl mi na niej co najmniej slon a na dodatek dostawalam tak silnych wzdec i skurczow brzucha ze nie bylam w stanie zrobic najmniejszego kroku. Zawsze na zakupy szlam zabezpieczona xanaxem i espumisanem albo nospa bo skurcze i wzdecia byly tak dokuczliwe ze musialam rezygnowac z zakupow i dostawalam ataku paniki bo ich rozleglosc byla tak ogromna ze nie moglam oddychac. Nie liczac derealizacji, ktora towarzyszyla mi (i towarzyszy) codziennie i byla przyczyna depresji. Czulam sie tragicznie bo ani psychiatrzy ani psychologowie nie potrafili mi pomoc. Psychoterapia to dla mnie calkowita porazka i zmarnowane pieniadze. Przesiedzialam nawet w szpitalu psychiatrycznym i jedyne co mnie dobrego spotkalo to poznanie ludzi z podobnymi problemami i wzajemne uzalanie sie nad soba. Bez przerwy wylam, przesypialam dobe lub nie spalam w ogole, nie moglam jesc, nic poza lekami mnie nie cieszylo. W listopadzie zaczelam rozgladac sie nad praca co odradzala mi moja frojdka, do ktorej zawsze po porazce z innymi psychiatrami wracalam w podskokach, a ktora mimo wkurzajacych zagrywek jakos najbardziej mnie ujela. I miala troche racji bo przy atakach paniki, leku przed wyjsciem z domu i pozerajacej mnie depresji praca w szpitalu i na noce to nie byl idealny pomysl ale lepszy niz wegetacja w domu i codzienne ryki serwowane domownikom. Prace podjelam w jedynym z najgorszych szpitali w warszawie, do ktorego trafialy zawsze swiezo upieczone pielegniarki aby zdobyc chrzest bojowy i doswiadczenie. Oddzial, na ktorym pracowalam to byl prawdziwy horror. Horror, w ktorym egzystujac zaczelam powoli zapominac o bezsensie zycia, o nerwicy bo walczylam o przetrwanie (podobnie jak osoby zamkniete w obozach koncentracyjnych, mimo dramatu ijaki przechodzili nie wpadali w depresje bo zajeci byli walka o przetrwanie. Co innego dzialo sie z niektorymi po wyjsciu z takiego miejsca ale niektorym sie udawalo uniknac problemow psychicznych). Codziennie spotykalam sie z bardzo nieprzyjemnymi, ciezko chorymi ludzmi, ktorzy ublizali personelowi od najgorszych. Slyszalam ze jestem kobieta luźna w udach, zasrana gowniara, zyczenia mi smierci itd. Dodatkowa atrakcja byl otyly i niesamowicie podly babon od ekg, ktory kazda mloda pielegniarke pozeral chamstwem i kopaniem slownym. Wtorowaly jej w tym podstarzala odcinkowa oraz 60letnia alkuska o buzi pani Grodzkiej ale zamiast usmiechnietej jak u tego chlopiny to nieprzyjemnej, pelnej zlosci i pogardy w stosunku do mlodych dziewczyn(poznajac je zrozumialam dlaczego w zeszlym roku ucieklo po 3miesiacach az 11 mlodych pielegniarek a na obecna chwile jestem tam tylko ja, mloda Rosjanka ktora powracala do zawodu i niewiele starsza ode mnie dziewczyna ktora po miesiacu uciekla w poplochu). Mimo spotkania z bestia poznalam tam kilka naprawde dobrych i serdecznych kobiet lacznie z moja owczesna oddzialowa, ktora sama byla zaszczuta przez to bydlo z racji mlodego wieku i charakteru matki teresy. Na mobbing nikt nie mogl sie poskarzyc bo babon od ekg mial znajomosci w dyrekcji szpitala i predzej wylecialaby moja oddzialowa czy my we trojke ktore sie wspieralysmy w tych ciezkich chwilach niz to bydle mialoby zwrocona uwage. Nie potrafilam tam wytrzymac i mimo prosb oddzialowej o przedluzenie umowy po 3 miesiacach pracy zrezygnowalam. Praca w tym miejscu dala mi cos wiecej niz doswiadczenie i zszarpane nerwy. Zaczelam dostrzegac sens zycia i cieszyc sie z niego mimo towarzyszacej mi nerwicy, ktora po oswojeniu sie z miejscem zaczela lekko podgryzac mnie ale czulam sie bezpiecznie bo szpital i nie dawalam sie atakom paniki. Nie raz przy pisaniu raportu czy rozkladaniu lekow zaczelo mi swiszczec w glowie, dostawalam krecka w mozgu i uczucia jakbym miala sie zaraz polozyc. Bralam wtedy procha albo spora dawke magnezu i przez chwile posiedzialam z glowa miedzy nogami gdy nikt nie widzial. Jedyne kiedy ogarnial mnie niepokoj to jadac z chorym na badanie, balam sie ze zemdleje albo zaslabne ale nigdy nic takiego nie mialo miejsca. W tym szpitalu tak naprawde zmierzylam sie ze strachem, z obawami i z odzyskiwaniem sensu zycia w depresji. Dodac powinnam ze od listopada zaczelam kuracje 5htp, tyrozyna i witamina b12, nie liczac codziennej zielonej herbaty, magnezu i malej kawusi do ktorej powracalam stopniowo. Prawde mowiac nie liczac lipca ktory byl moja porazka to staralam sie nie dac zdominowac przez depresje i nerwice i zawsze zaciskalam poslady i ze lzami w oczach i strachem na ramieniu jechalam na spotkanie z kolezanka czy szlam 3km na dzikiej przestrzeni do rodzicow. Nie poddawalam sie do tego stopnia ze nawet poo ataku paniki na wyjezdzie nad morze, poszlam z mezem na wieczor do wesolego miasteczka na hardcorowe karuzele typu break dance czy rolllercoster. Po koszmarze spedzonym w slawetnym warszawskim szpitalu zaczelam robic kursy. Udalo mi sie skonczyc kurs ekg i przetaczania krwi. Nerwica starala sie kopac mnie ze wszystkich stron ale zaczelam ja naprawde ignorowac. Przelomowym wydarzeniem ktore dalo mi swiadectwo ze wygralam z choroba byla wizyta ostatnia wizyta u mojego gastrologa, ktory zastrzegl mi ze nie zazywanie lekow typu ipp skonczy sie u mnie kolo 40 krwotocznym zapaleniem zoladka lub rakiem przelyku plus histeria kilku lekarzy medycyny pracy nad moim ekg ktore jakoby wg nich swiadczyc mialo ze nie biorac lekow bede mdlala, srala i konala. Beta bloker biore jak naprawde moje serce zaszaleje a ipp nie biore wcale bo te leki mi bardziej szkodza niz pomagaja(nawroty depresji, wymioty, kolatanie serca, wypadnie wlosow i brak sil do zycia). Do tego jem co chce, pije alkohol, cwicze intensywnie na silce i codziennie biegam. Nie przejmuje sie zla wrozba podstrarzalego gastrologa i nadwrazliwej lekarki . Jak mam umrzec to umre, przed losem nikt nie uciekl i nie ucieknie. Jak mam dostac raka to dostane. Jak mam zemdlec czy dostac zawalu od intensywnych cwiczen to dostane. Przestalam sie przejmowac i ograniczac gadaniem lekarzy a to juz ogromny postep. Niedawno udalo mi sie dogadac z naczelna ze szpitala w mojej miejscowosci, nie musialabym dojezdzac do pracy do warszawy. Od lipca zaczynam prace i chce z mezem zmienic mieszkanie, wziasc kredyt i rozwijac swoje zycie. Z depresja sie pozegnalam, z nerwica sie pogodzilam. Derealizacja przestala mi przeszkadzac w zyciu codziennym, pokochalam ja bo dzieki niej nie dotykaja mnie az tak bardzo przykre sytuacje . Agorafobie i ataki paniki mam nadal ale nie zwracam juz na nie uwagi, nie wpadam w wieksza panike bo doskonale wiem z poprzednich tego typu zdarzen ze nie zakoncza sie one niczym wiecej jak wstydem lub nacpaniem kiedy w nie wejde glebiej. Ignoruje i robie swoje. Kiedy boli mnie glowa to nie placze ze mam tetniaka, kiedy boli w lydkach i w klacie to nie placze ze to zakrzepica i zator plucny, kiedy bola miesnie i nie mam sil to nie skomle ze to sm czy sla. Bo mam to w d...e. Jak mam tetniaka to nic nie zrobie, jak mam zator to rowniez nic sie zrobic z tym nie da. Wiec po co sobie zawracac tym glowe i psuc dobry humor? Przestalam sie bac wizji smierci czy chorob i zadne "objawy" nie robia na mnie wiekszego wrazenia.A benzo nie bralam juz poltora miesiaca. Wierze w to ze za rok o tej samej porze nie bede juz pamietac co to nerwica. A przede wszystkim chcialam Wam wszystkim podziekowac z tego forum bo Wasze nagrania czy wpisy pomagaly mi zawsze w zlych chwilach, chwilach zwatpienia, w stanach depresyjnych. A dla tych co zmagaja sie z depresja, uwierzcie ze bez lekow ssri itd naprawde dacie sobie z nia rade. To juz druga depresja w moim zyciu ktora przezwyciezylam. Wystarczy zaczac cos konkretnego robic w zyciu, nie zamykac sie w 4scianach, nie poddawac mimo porazki i trudnych chwil a uwierzcie mi ze mialam miesiace kiedy myslalam powaznie o odebraniu sobie zycia. Polecam Was serdecznie tyrozyne i 5htp. Jedno jest prekursorem dopaminy a drugie serotoniny. Moze nie powinno sie ale ja bralam te dwie substancje jednoczesnie . I jestem zywym dowodem ze to pomaga naprawde bo uratowalo mi zycie. Potrzeba czasu, cierpliwosci i wiary ze kiedys to minie. Bo walka z tym to dlugotrwaly proces, naprawde dlugi i ciezki. I wszystkim co z tym gownem walcza zycze sil i wierze ze kazdy kogo dopadla jedna z tych koszmarnych chorob napewno z tego wyjdzie!
nevermind
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 14 listopada 2013, o 19:24

8 czerwca 2016, o 00:23

Tak bardzo chciałbym być juz w punkcie, w którym jesteś Ty. Co prawda jest u mnie trochę lepiej niż 3 lata temu, ale bywają okresy, że tylko łóżko. Po raz kolejny okazuje się, że aby z tego bagna się wygrzebac - należy się przełamać i iść dalej, a nie zostać w łóżku. Dziękuję, bo takie posty są na wagę złota.
Karenina91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 19:41

26 czerwca 2016, o 18:12

Moje życie lubi platac figle i teraz czeka mnie walka z rakiem jajnika III lub IV stopnia który niewiadomo czy nie zrobił już przerzutow do klatki piersiowej lub mózgu :(
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

26 czerwca 2016, o 23:09

Raz już pokonałaś samą siebie, więc wiesz co to walka. Jesteś silną osobą i wierzę, że przy wsparciu bliskich i odpowiedniemu leczeniu rezultat będzie równie dobry, jak w temacie tego wątku.
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że choroba nie jest, aż tak rozwinięta.

WALCZ, mamy 1 życie. 'smil
darekp
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: 17 listopada 2014, o 15:05

26 czerwca 2016, o 23:21

Nie zakladaj od raz tak tragicznych scenariuszy z tymi przezytami. W walce z rakiem brak totalnej zalamki jest mega potrzebny. Moj wujek pracuje na onkologii to mimo ze jest lekarzem to mowi ze odpowiednia psychologia ma naprawde duze znaczenie.
Wiem ze ci musi byc bardzo ciezko, nie umiem sobie tego zreszta nawet dokladnie wyobrazic jak czlowiek sie czuje z diagnoza takiej choroby ale zycze ci ogromnej sily wlasnie psychicznej!
ODPOWIEDZ