Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wyzdrowienie, ale nie do końca.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Mala777
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 17 sierpnia 2013, o 12:13

17 sierpnia 2013, o 12:23

Witam :)

Po pierwsze, mam depersonalizacje i ogólnie to moja mama pracuje w
szpitalu psychiatrycznym, ale nie jest psychologiem, no i ona mi
załatwiła antydepresanty , po których czuje się znacznie lepiej, a
biore od 1,5 tygodnia. Prosze mame żeby mi załatwiła spotkanie z
psychologiem , ale ona twierdzi , że może obejdzie sie bez psychologa...
no ale kurde jeżeli czuje taką potrzebe porozmawiania z fachowcem to
powinna mi pomóc, co nie?

Po drugie, to nigdy nie przejmowałam się tym, że ojciec alkoholilk, albo
że mam nieciekawą sytuacje finansową, i czasem po prostu nie było nawet
chleba. No ale ja to zawsze rozumiałam i się tym nie przejmowałam.
Podobno takie sytuacje też wpływają na nasz stan psychiczny, chociaż
możemy nawet o tym nie myślec. Myślę jednak , że u mnie przyczyną
tego zaburzenia, jest to co przeżyłam i w czym nadal tkwie...

Mianowicie byłam z chłopakiem, który mnie bił... Zerwałam z nim ale od
2 lat on nadal mnie nęka, prześladuje, przychodzi do mnie i ja nie moge
nic z tym zrobic, a na dodatek moi rodzice go lubią...
No i chciałabym sobie wkońcu ułożyc zycie, byc z kims innym, ale nie
moge bo jest On... ;/
I mam pytanie, czy Ty tez uwazasz, ze jezeli ta sprawa by sie wyjasnila, to
byłabym już u kresu całkowitego wyzdrowienia, że odpoczęłabym
psychicznie? Ja nie wierze w to że jak on by już przestał mnie
prześladowac a ja bylabym z kims innym , to ze derealizacja by zniknela...
ale moze faktycznie tak jest... na poczatku walczylam o to zeby sie go
pozbyc, ale bez efektow... potem sie poddałam...i nie dawno znowu
zaczełam walczyc, bo poznalam kogos kto dawał mi szczęście, kogoś z
kim moglabym byc szczęśliwa... no ale Ten mój był zaczął mi grozic ze
zabije siebie , albo mnie...
no i prącie, żyłam w stresie, ale probowalam o tym nie myslec, az wkoncu
dopadła mnie ta choroba...

kobieta luźna w udach, normalnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje... myślałam, że
mam schizofrenie...
siedząc w domu, czułam , że jestem w miejscu, w którym spędziłam 17
lat, ale jakby to miejsce wydawało mi sie obce...czułam sie obca w swoim
ciele, jakbym osobno byla ciałem a osobno duszą, cały czas myślałam o
tym że kiedys umre, i juz nigdy mnie nie będzie, świat wydawał mi się
obcy, a wszystko takie nierealne, i zastanawialam sie co ja wogole tu
robie, ze to wszystko nie ma senscu, ze nic w zyciu mnie nie czeka....
Ogólnie to na początku sierpnia cały tydzień przeleżałam przed
telewizorem i nic nie jadłam przez tydzień i płakałam cały czas, bo
nie wiedziałam co mi jest.

Powoli , stopniowo, zaczelam rozmawiac o tym z mamą... mama na początku
mi mówiła , że ja sobie to wmawiam i że udaje.. no ale z czasem i ona
zaczela sie przejmowac, i jak juz mnie tak troche posluchala to zalatwila
mi te antydepresanty, Setaloft dokladnie , ale teraz biore Zotral , bo
tamten mi sie skonczyl.

Z początku myślałam , że to depresja, ale pewnego dnia , wpisałam w
google, "czy normalne są stany lękowe w depsresji". i mi wyskoczyło
forum o derealizacji ... i poczytałam tak sobie te wzystkie posty..i
normalnie jak bym widziala siebie. wszystkie moje objawy. No bo ja
oczywiscie myślałałam, że tylko ja tak mam i że zwariowałam.

I jak już się dowiedziałam o tej chorobie i o tym , że ja to mam, to
było mi lżej , bo przynajmniej wiedziałam z czym mam doczynienie walczyc
:) stopniowo zaczelam czytac jak sobie z tym radzic. no i ze akceptacja
tego i nie dopuszczac tych dziwnych mysli do siebie, zając sie czyms i
ogolnie normalnie funkcjonowac.

no i biore ten Zotral, blokowalam te głupie mysli i w sumie mi sie udalo,
jeszcze niekiedy wracają , ale juz sobie z nimi radze i zaczynam myslec o
czyms innym od razu, albo wlaczam sobie glosno muzyke ;D .
Normalnie zaczelam wychodzic z domu, spotykac sie z przyjaciółmi,
zaczełam sprzątac w domu, no taki zastrzyk energii mialam :) Świat nie
jest mi juz obcy i w sumie jest jak było, ale..

No i jest to radosne! ale. Wiem , że oczywiscie od razu nie wyzdrowieje ,
tylko etapami.
No ale, chciałabym jednak z tym psychologiem pogadac, pomimo, że jest juz
lepiej.
Bo wczoraj znowu caly dzien przeleżałam, dopiero wieczorem wstałam,
poszłam do przyjaciolki, a potem o 23:30 zmywałam naczynia w domu :D
ale dzisiaj juz próbuje sie wziąśc w garsc. tylko, ze teraz problem
tkwi w tym, ze dziwnie sie czuje, kobieta luźna w udach, jakbym nie byla soba... bo te
objawy obcości świata juz minely i glupie mysli, ale czasem jak sie
myje, robie jesc czy cos , to tak mysle czy to ja, ze we mnie jest dusza i
wogole tak dziwnie...

i do tych, którzy uczęszczali/uczęsczają do psychologa to pytam sie , co zrobic , zeby tak
w 100% wyzdrowiec.
wiem, ze powinnam troche zmienic, i napewno wyjasnic tą sytuacje z byłym.
ale w tym przypadku, to chyba tylko prokuratura zostala.. a nie wiem czy
jestem na to gotowa ;/

ale no mimo, to , jak znalezc w sobie siebie. jak miec to
motywacje do działania...

a no i jeszcze jedno, mam takiego kolege , z ktorym codziennie pisze i
czuje , że nie jest mi juz obojetny :P i to tez jakąś siłe mi daje :)
no ale nawet jesli bym cos z nim chciala zaczac to kobieta luźna w udach nie moge , bo
tamten cwel jest.... !!



co mam zrobic zeby bylo lepiej?
Chce sie czuc sobą w 100%.
Chce zeby bylo jak dawniej.
Bo w 70-80% jest już zajebiście :)
ale co zrobic, zeby odnalezc siebie.
zeby nie czuc takiej pustki i zeby normalnie myslec.
zebym sie czulam wkoncu sobą.
no kurde nie wiem jak to nazwac...
ODPOWIEDZ