rofe pisze:No to rzeczywiście fast

Gratulację

Jak udało Ci się tego dokonać?
hmm, prawdę mówiąc nic wielkiego - zwyczajnie zacząłem mieć to w dupie

W pewnym momencie byłem już tak zmęczony ciągłym przyglądaniem się tym wszystkim objawom, analizowaniem ich i kombinowaniem jak koń pod górkę, że sam nie wiem kiedy przestałem to robić. I wtedy zrozumiałem, że to jest pierwszy i najważniejszy krok do zmiany na lepsze. Nie da się przyglądać derealizacji, myśleć o niej i nie przeżywać podczas tego negatywnych odczuć - a to właśnie tym karmi się dd! Każdym stresem, smutkiem, lękiem! Im więcej o tym myślimy tym bardziej się w to zaplątujemy. Są setki postów na tym forum, które o tym mówią, ale nie każdy to rozumie lub zwyczajnie boi się porzucić to kontrolowanie się na każdym kroku. I nie ma w tym nic dziwnego: uczucie obserwowania samego siebie, wrażenie, że nasze wspomnienia nie są nasze i to przekonanie, że gdy porzucimy tą kontrolę to całkowicie stracimy nad sobą panowanie. Właśnie to jest największym hamulcem! Jak się go pozbyć? Wbić sobie w końcu do głowy, że dd to nic strasznego... że świat wokół nas i my wcale się nie zmieniliśmy... że ten stan miało mnóstwo osób, a wielu z nich nawet nie wie, że go miało...
rofe pisze:I jeżeli mógłbyś opisać jak mijało. Czy powoli, czy szybko, czy z dnia na dzień? Byłbym wdzięczny.
To jest właśnie pytanie, na które moim zdaniem ciężko jest odpowiedzieć. Sam wielokrotnie je zadawałem osobom, które wyzdrowiały i nigdy nie dostałem jasnej i prostej odpowiedzi. Samo wyzdrowienie na pewno nie przychodzi z dnia na dzień, bo kiedy podejmiesz odpowiednią "walkę", czyli zrobisz dokładnie to, co napisałem powyżej to z czasem widać poprawę (choć to pewnie zależy też od "stopnia" dd).
Pamiętam, że kiedy olałem już nieco dd, a ilość moich problemów zmalała to coraz częściej zacząłem mieć tzw. prześwity. Wtedy też nauczyłem się z tego nie cieszyć

, bo zawsze następnego dnia przychodziło rozczarowanie

Nie jestem w stanie dokładnie napisać kiedy poczułem się w pełni zdrów.
Na koniec chciałbym napisać, że dróg do celu z pewnością jest wiele i zależą one od tego z jakiego powodu dd pojawiło się u danej osoby, ALE jestem też pewny, że to co napisałem wyżej
1. Zrozumienie czym jest dd = przestanie się go bać.
2. Nie kontrolowanie ciągle swojego stanu.
3. Wykluczenie/zminimalizowanie innych źródeł lęku.
TO ZAWSZE PODSTAWA!
Chciałem się nie rozpisywać

i choć napisałem, to co słyszeliście już sto tysiecy razy to mam nadzieję, że komuś tym pomogę
